Pamiętasz jak kiedyś, siedząc nieopodal Ciebie powiedziałam, że nasze życie składa się z melodii? Z tych wszystkich dźwięków, które towarzyszą nam od początku do końca, niekiedy paraliżując zmysły. Wszystkie wyznania, oddechy nad uchem, milczenie w chwilach niepewności. Cisza też jest przecież dźwiękiem. Czasem wydaje mi się, że najgłośniejszym ze wszystkich. Pamiętasz, jak przytrzymując wtedy ustami kostkę do gitary opuszkami jednej dłoni stukałeś lekko w pudło rezonansowe, w drugiej trzymając kartki z ledwo zrozumiałym dla mnie tekstem? Za oknem szalała burza, w Twoich oczach tańczyły iskierki. Tego wieczoru oboje mieliśmy pod ręką to, co było dla nas najważniejsze. Słowa, dźwięki, i siebie nawzajem. I choć dziś to wszystko widzę jak za mgłą, choć czasem wydaje mi się, że ten czas nie istniał... jakaś część tamtych pragnień wciąż jest we mnie, wciąż żywa. Możemy tylko bywać, możemy nie być na stałe. Możesz kochać mnie z odległości, a ja mogę upierać się przy tym, że lepiej byłoby Ci beze mnie. "My" na dobre nigdy nie znikniemy. Ja Tobie zawdzięczam zbyt wiele, i Ty o mnie nigdy nie byłbyś w stanie zapomnieć. A melodia naszego jestestwa nie zakończy się ciszą. Echo rozbrzmiałej we wściekłości perkusji będzie ciągnęło się za nami przez całe życie. I nawet bez rozmów dźwięki wciąż istnieją. Czas jeszcze nie wygrał
ostatniej melodii.
/ Rychło w czas, zauważyliście? Rzadko mi się zdarza długo tu nie bywać.
Problemy techniczne, za dużo słów na co dzień. Ale wróciłam. I na tym się skupmy.
Do starego adresu, bo tutaj czuję się najlepiej.
Coś wiem o takim powrocie do starego adresu.
OdpowiedzUsuńCo prawda to nie onet, ale jest jakoś... bardziej swojsko.
UsuńZgadzam się. Jak ja wróciłam na Chcę Ci coś opowiedzieć też jakoś lepiej się poczułam.
UsuńA za Ostatnią Melodią strasznie się stęskniłam.
Ja też. Pod względem bloga jestem strasznie sentymentalna.
UsuńWspomnienia wypełnione muzyką są chyba najlepsze. Dzięki nim można wierzyć, bo mają w sobie cząstkę magii, właśnie dzięki tym wszystkim dźwiękom.
OdpowiedzUsuńCo do adresu... Ja bym, najchętniej wróciła na Onet, chociaż sytuacja właściwie się tam nie poprawiła zbytnio i klimat już też nie taki.
I właśnie o to chodzi. W moim życiu zdecydowana większość wydarzeń, które wspominam, ma swoje melodie. Czasem to ludzki głos, czasem piosenki, w każdym razie rzadko jest cisza.
UsuńJa też chętnie bym wróciła. Zostawiłam tam cztery długie lata, mnóstwo historii, łez, uśmiechów... Może blogspot byłby dobrym miejscem na "nowy początek", ale ja nie lubię zaczynać od nowa. Nie uważam, że jest mi to potrzebne.
Niby nie jest mi tu źle, ale to jednak nie onet...
Może to i dobrze, że tak mało jest tej ciszy - można powiedzieć, że w dawkach dozwolonych, tak, by nie oszaleć (chyba że na siłę ją przetrzymujemy).
UsuńNo, u mnie w listopadzie też minęłaby czwarta rocznica od założenia pierwszego bloga. Nie wiem, czy będę miała okazje `świętować` ją na Onecie, nic na to, póki co, nie wskazuje.
Tutaj jest tak jakoś... Dziwnie. Ale i Onet nie jest już tym samym miejscem, co dawniej.
Przetrzymywać nie należy, ale czasem trzeba się w nią wsłuchać.
UsuńNie jest, bo ludzie z niego przenieśli się tutaj.
U mnie cztery lata minęły w maju. Na Ostatniej Melodii. Bo w świecie blogowym... spędziłam dużo więcej czasu, tylko gdzie indziej.
Czasami cisza przynosi również i ukojenie.
UsuńJa żałuję niektórych znajomości, które się właśnie przerwały przez te awarie.
To jesteś, widzę, wyrobioną bloggerką. ja wcześniej nie miałam kiedy, bo z komputera pozwolono mi w ramach rozrywki korzystać dopiero pod koniec podstawówki i byłam ogólnie mało obeznana we wszystkich tematach związanych z internetem, a blogi kojarzyłam jedynie z telewizji.
Ja swoich nie żałuję, mimo tego, że nie wszystkie były warte uwagi. Widzę to teraz, ale żadnej z nich się nie wyprę.
UsuńJa swoją przygodę zaczęłam na dobre w kwietniu 2006 roku. Od tego momentu prowadzę bloga nieprzerwanie.
Cóż, ja bardzo przywiazuje się do niektórych bloggerow, nie wszystkich, oczywiście, ale fajnie tak dzielić wspólne pasje z kimś, kogo mieliśmy okazję poznać od razu ‘od wewnątrz‘.
UsuńA wcześniej też był u Ciebie taki blog z refleksjami czy raczej inna tematyka?
Z refleksjami, od początku. Choć w międzyczasie zdarzyło mi się prowadzić fanowskiego bloga, a nawet pisać do gazetki, które to kiedyś były modne.
UsuńJa też się przywiązuję do niektórych. Do dziś zdarza mi się wchodzić na blogi osób, z którymi miałam kiedyś kontakt. W większości widzę komunikaty typu "blog nie istnieje", albo dawno nieaktualne posty, ale zaglądam...
Ja zaczynałam od opowiadania. Później dopiero przeniosłam się na pamiętnik, miałam też drugiego z opowiadaniem, ktore ukończyłam pisać po dwóch latach.
UsuńRobię tak samo. Na szczęście są nieliczne przypadki, że dalej utrzymujemy kontakt przez gg, maile czy FB, ale to są może 4 osoby - reszta odeszła.
Niewiele moich blogowych znajomości przeniosło się na grunt poza-blogowy. Czasem wymieniałam maile, ale numer gadu, czy tym bardziej fb - mają trzy osoby.
UsuńZdradzisz mi tematykę opowiadania? :)
Ja mam też dwóch znajomych (płci męskiej), z którymi normalnie wymieniłam się adresem zamieszkania (w sumie całkiem niedawno, ale znamy się już od dwóch lat), ale, na razie na pocztówkach się kończy, bo zbyt duża odległość nas dzieli.
UsuńW sumie nie wiem, jaka to tematyka. Pisałam o bliźniaczkach syjamskich `złączonych` głowami, które po skończeniu 18 lat chcą się rozdzielić. W czasie operacji umiera jedna z nich - ta, która zbytnio tego zabiegu nie chciała, druga najpierw popada w depresję, w końcu ucieka z domu myśląc, że w ten sposób pozbędzie się ducha siostry, który nawiedzał ją każdej nocy równo o tej godzinie, o której rozpoczęła się operacja. Trafia na grupę narkomanów, sama popada w nałóg, zostaje prostytutką, by zarobić na heroinę. Jedna z jej koleżanek jest niezwykle podobne do zmarłej siostry. Dziewczyna przywiązuje się do niej, po czasie obawia się, że staje się lesbijka, wiec opuszcza grupę. W końcu poznaje chłopaka (tam było parę wątków dotyczących ich spotkań), on też ma problemy przez ojca alkoholika. Cóż, wspólnie pomagają sobie, zbliżają się do siebie, aż w końcu rodzi się miłość.
Dziewczyna postanawia na nowo ułożyć sobie życie, jest szczęśliwa, pogodziła się ze stratą siostry, w ostateczności chce do niej napisać list i spalić go przed szpitalem, gdzie wydarzyło się owo nieszczęście.
Towarzyszy jej chłopak, który się do niej niezwykle mocno przywiązał, są szczęśliwi, przebaczyli już tym, którzy ich zawiedli.
Niestety, opowiadanie nie ma happy endu, na skrzyżowaniu obok szpitala w samochód, którym jechała para już, by spalić list, trafia ciężarówka prowadzona przez pijanego kierowcę. Oboje giną na miejscu trzymając się za ręce, z kopertą między ich siedzeniami.
Tak na marginesie, opowiadanie istnieje już tylko w mojej głowie, mniejsze notatki do poszczególnych rozdziałów są porozrzucane po moich zeszytach z gimnazjum.
Ogólnie to bloga usunął jakiś wariat, który wkradł mi się na konto.
Ja, cóż, do tamtego czasu byłam na tyle `inteligentna`, że nie zrobiłam żadnej kopii zapasowej...
W tej chwili te dwie znajome też poza numerem gadu i fb mają też mój adres zamieszkania. Z jedną nawet przeniosłam znajomość na "realny" grunt. W grudniu ubiegłego roku, po czterech latach. Widziałam ją dwa razy - mieszka 300 km ode mnie. Tyle, że ta znajomość.. chyba usłyszała ostatnią melodię..
UsuńCholera, szkoda, bo chętnie bym to przeczytała...
Ja, za parę lat, jak już będę miała własne prawo jazdy lub, chociaż, będę pełnoletnia, to chcę odwiedzić paru bloggerów. Na pewno jest to niesamowite przeżycie.
UsuńSzkoda, że ta Twoja znajomość tak się zakończyła...
Ja sama, chętnie bym do tego wróciła. Może kiedyś jeszcze coś stworzę, lubię pisać opowiadania, kwestia wymyślenia ciekawej fabuły i gotowe. Tylko pewnie wyłączę możliwość komentowania, bo nie wyrobiłabym się, po prostu.
Dla mnie wycieczki pociągiem są dużo bardziej fascynujące :)
UsuńOpowiadania mają to do siebie, że na nie nie trzeba odpisywać. Albo na mało które komentarze. Nie chodzi o rozmowy, ale o pisanie.
A poza tym, ja dobrze wiem jak to wygląda ;)
Ja też kocham pociągi, chociaż potrafią i dać w kość (chodzi mi głowinie o te zamieszania na peronach, pomylone przesiadki itd. ;)).
UsuńWiesz, zawsze istnieje nadzieja, że nikomu nie będzie się chciało tego czytać ;)
Mnie dają w kość, kiedy w weekendy są napchane. Teraz już może mniej, ale kiedy przychodzi czas powrotu studentów do domu/na uczelnię, nie można wcisnąć szpilki.
UsuńA chcesz to pisać dla kogoś, czy dla siebie? Bo jeśli dla kogoś, to nie opłaca Ci się nawet zaczynać.
Oj, wtedy to rzeczywiście jest nieprzyjemna sprawa. Chociaż i tak wolę ‘towarzystwo‘ studentów niż. rozgadanych starszych pań lub głośnych gimnazjalistów.
UsuńNie no, oczywiście, że dla siebie.
Też wolę studentów. Zwłaszcza, że pociągiem przed 21 w niedzielę jeździ ze mną bardzo przystojny brunet ^^.
UsuńNo, no to ładnie^^ masz w planach nawiązać z nim znajomość? :)
UsuńNie. Ale ma bardzo ładny uśmiech i głos ;)
UsuńA jeśli tą muzyką są fałszujące bębny, które nie są wstanie zagłuszyć nienawiści, ale ją pobudzają ? Czy wtedy takie wspomnienia mają jeszcze jakąś szansę na to, by nie robić kolejnych ran w sercu ? Czasem jest chyba za późno na to, by zmienić ostatnią melodię..
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zależy. Ja nigdy nie próbowałam wypierać się przeszłości, nie starałam się zapominać, zawsze jedynie nabrać dystansu. Nawet te melodie, które nie niosą za sobą uśmiechów, są nam potrzebne. Przede wszystkim po to, by docenić teraźniejszość.
UsuńJa nie umiem się pogodzić z tak wielką stratą. Próbuję zagłuszyć tą melodię jakąś weselszą, ale to na nic. Przerasta mnie to.
UsuńNic nie mija od razu. U Ciebie spokój też przyjdzie, z czasem..
UsuńWiesz, muszę coś zrobić. Mam tylko nadzieję, że się nie pogniewasz..Zaryzykuję.
UsuńOj, Oskar... Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę.
UsuńMasz motylki w brzuszku ? Albo takie tupające bizonki ? :)
UsuńMam cholernie szczery uśmiech na twarzy, za który Ci dziękuję, bo dzisiaj na pewno bym się go nie spodziewała.
UsuńNieobliczalny jestem, lubię zaskakiwać, pozytywnie oczywiście.
UsuńFajnie dawać komuś szczęście kiedy cała reszta uważa Cię za nic nie wartego śmiecia..
Pieprzyć całą resztę. Nie ma ludzi bezwartościowych.
UsuńTeż tak myślę.
UsuńCzyli mam rozumieć, że podobał się prezent ? :)
Nie mogłoby być inaczej. :)
UsuńTyle, że ja nie miałam urodzin. ;P
To dobrze, że nie miałaś. Sprawdzam się dobrze w kuchni, ale tortu to bym Ci nie upiekł ;D
UsuńTo dobrze, nie lubię tortów ;P
UsuńA co lubisz ? ;>
UsuńA co proponujesz?
UsuńHmm...no nie wiem. Nie przepadam za słodyczami, chyba, że za chipsami ;D
UsuńChipsy to nie słodycze, a trucizna ;P.
UsuńTeż nie przepadam za słodyczami.
Moja babcia też tak uważa i nie pozwala mi ich jeść ;D
UsuńZawsze jak byłem mały uważałem, że nie mogę jeść za dużo słodyczy, bo będę za słodki i chyba do dziś to zostało haha :D Jestem narcyzem ;D
Ja też często nim bywam. Mówiłam Ci to kiedyś. ;)
UsuńAle nie w kwestii wyglądu. Charakteru, tylko i wyłącznie.
Haha Pati raz mi powiedziała, że kocha się we mnie cała Anglia i pół Polski haha :D Rozbawiło mnie to.
UsuńTak mówiłaś chociaż ja i tak nie dostrzegłem tego u Ciebie ;>.
Bo pomiędzy byciem narcyzem, a zapatrzonym w siebie bufonem (czyli np opowiadaniem o sobie w samych superlatywach) jest jeszcze różnica. I ja ją dostrzegam.
UsuńAż tyle?! :O
Wiesz ja mam chyba więcej koleżanek niż kolegów,a z tym wiąże się dużo historyjek miłosnych ;D
UsuńTak masz rację. Też mam takie zdanie.
Lubię przyjaźnie damsko-męskie.
UsuńCzyli nie wierzysz ten stereotyp, że nie ma czegoś takiego ?
Usuńhttp://astrayoscar.blogspot.com/
Nowy adres, bo ktoś za dużo czytał :)
W swoim życiu nie zapominamy melodii... Każde wspomnienie jest oprawione jakąś, nawet najmniejszą melodią i dobrze.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam. Bardzo dobrze.
UsuńGenialnie, nic nie jest takie samo.
UsuńI o to właśnie chodzi.
UsuńDobrze, że to dostrzegasz. Nie każdy potrafi.
UsuńLudzie często wolą się wyprzeć niż zaakceptować.
UsuńI za często próbują zapomnieć.
UsuńNajgorsze, co można zrobić.
UsuńTo jakby topić się w kałuży.
UsuńCzy ja wiem? Być może z jednej strony. Ale ja bym powiedziała raczej, że to stanie u bram lepszego świata z szeroko otwartymi rękoma, z chęcią wejścia, a jednak stawianie kroków w tył.
UsuńMoże ręce są za szerokie? Trzeba by wejść normalnie i nie samotnie? Może o to w tym wszystkim chodzi?
UsuńJa myślę, że ludzie po prostu za często się oglądają. A kiedy zbyt długo stoisz w jednym miejscu - wrastasz, po prostu.
UsuńNie dopuszczają do siebie myśli, że przyszłość mogłaby być piękniejsza od przeszłości...
UsuńWłaśnie. A z tą przeszłością problem jest taki, że patrzymy daleko, kiedy wszystko było kolorowe, jakby zapominając o tym, co było wczoraj - już nie tak pozytywnie jak wcześniej.
UsuńKiedy coś jest bardzo odległe, to koloryzujemy to i idealizujemy, zapominając, jak czuliśmy się wtedy.
UsuńNiestety muszą się z tobą zgodzić. A szkoda, właściwie...
UsuńSzkoda, że jest jak jest...
UsuńGdyby nie to, mielibyśmy dużo więcej powodów do uśmiechu.
UsuńMówimy, że ze światem jest coś nie tak, a tak naprawdę to sami sobie ten świat stworzyliśmy.
UsuńMuzyka jest najpiękniejszym i nieodłącznym aspektem życia. No bo, czy wyobrażasz sobie życie bez niej? Nawet w myślach zachowujemy melodie z dzieciństwa. A cisza jest najtrudniejszym dźwiękiem, który trudno zagłuszyć.
OdpowiedzUsuńOwszem, jest trudna. Ale czasem powinniśmy się w nią wsłuchać, zamiast usilnie próbować ją zagłuszyć.
UsuńCisza jest dwojaka. Dla jednych jest wytchnieniem, wolnością, dla drugich zaś związana jest przede wszystkim z cichymi dniami po ostrej burzy w małżeństwie i często też cichym odchodzeniem od siebie.
UsuńNiemniej jednak każda cisza ma swój powód. W każdej znajdują się słowa. Których inaczej nie da się usłyszeć. Cisza jest odpowiedzią na bardzo wiele pytań.
UsuńCisza tak naprawdę jest głośna, wielka. Bo pomyśl jak wspaniale można spędzić czas z ukochaną osobą siedząc w ciszy i patrząc na siebie. Zastanawiać się, co chciałaby powiedzieć druga osoba... <3
UsuńMiałam w swoim życiu taki okres czasu, gdzie ja siedziałam przy stole ze swoim komputerem, pisząc coś, on półleżał na kanapie naprzeciwko mnie i czasami oboje w tym samym momencie podnosiliśmy wzrok, by po prostu popatrzeć sobie w oczy. Niby nie było słów, ale to nie przeszkadzało nam we wzajemnym zrozumieniu się.
UsuńAch, to musiało naprawdę słodko wyglądać. Mimo wszystko to naprawdę cudowne chwile. Aż chce się do nich wracać.
UsuńFakt. Lubiłam to. Z boku mogło wyglądać, że pomimo bycia razem jesteśmy osobno, ale wręcz przeciwnie.
UsuńA kto by tego nie lubił? Czasem wydaje mi się, że miłość jest dziwna, bo co z takiego cichego siedzenia? A jednak, to jest magiczne.
UsuńMyślę, że takie najprostsze, codzienne czynności, jak sprzątanie, gotowanie, zajmowanie są własnymi sprawami (pracą, na przykład) są najważniejsze. Ludzie nie mogą być ciągle razem, ciągle się przytulać. Ja bym zwariowała.
UsuńU mnie akurat z każdą chwilą czy osobą kojarzy mi się jakaś piosenka :)
OdpowiedzUsuńAle Twój post jest chyba o trochę innych "melodiach", prawda?
UsuńO tych, które pozostawiają ślad.
UsuńChłopak?
UsuńZwiązki, przyjaźnie, ważniejsze wydarzenia... Wszystko.
UsuńMnie tu o związki i przyjaźnie chodzi.
To widzę, że masz tak jak ja. Bliskie osoby, nawet jeśli już nie ma ich, zostawiły ślady gdzieś tam w środku...
UsuńMyślę, że każdy człowiek tak ma, tyle, że nie każdy się do tego przyznaje.
UsuńAlbo po prostu nie chcemy się przyznać do tego...
UsuńWłaśnie to napisałam.
UsuńOj, trzeba nadrobić zaległości na blogu! Oby dłuższe przerwy nie zdarzały się częściej. :>
OdpowiedzUsuńA ty nadal nie potrafisz o nim zapomnieć. Ach, wspomnienia. Piękne, ale często za bardzo zawracają nam głowę.
Ta notka jest dużo bardziej metaforyczna niż mogłoby się wydawać. Tu nie chodzi o niego, tym bardziej nie o Zielonookiego. Sęk w tym, że wszystko, co wydarzyło się w naszym życiu zostawia ślad po sobie, melodie przeszłości nie cichną.
UsuńO ile mój internet znów zacznie na dobre ze mną współpracować - nie planuję przerw :)
Jest wiele melodii w naszym życiu :p
OdpowiedzUsuńWłaśnie to napisałam.
UsuńKtoś tu ma chyba kiepski humor :p
UsuńNiekoniecznie.
UsuńTzn.?
UsuńTo nie kwestia złego humoru tylko tego, że to samo napisałam w poście.
UsuńI ja to potwierdziłam.
UsuńI znów uruchomiony wir wspomnień we mnie.
OdpowiedzUsuńI racja - pewne melodie się nie kończą, echo, cisza, czasami kapie deszcz, kiedy indziej obezwładnia bas, wszystko trwa.
Czekam, aż na Onecie się coś zmieni, poprawi. Wtedy tam wracam, po prostu czuję, że Onet jest ''mój'', nieważne, że adres tu mam ten sam, że się w zasadzie niewiele zmieniło. Po prostu spędziłam tam kilka lat i chociaż lubię nowe początki, to pewnym rzeczom chce się pozwolić istnieć nadal.
Ja też w pewnych kwestiach jestem sentymentalna. Dlatego tutaj wróciłam do adresu z Onetu, do starego szablonu. Jest bardziej swojsko, ale to jednak nie to samo. Wciąż liczę, że ten "mój", spokojny onet wróci. Widzę zmiany, niestety niezbyt wielkie.
UsuńLudzie powracają do nas. I to często w absurdalnych momentach. Chodzi jedynie o nasz myśli, wspomnienia. Które najlepiej potęgują miejsca i rzeczy, które były częścią naszego przeszłego życia.
OdpowiedzUsuńWspomnienia mimo wszystko trzeba pielęgnować. Ale nie można pozwolić na to, żeby kłębiły się nad naszą przyszłością.
Myślę, że niektóre kłębią się nad nią bez względu na to, czy tego chcemy, czy nie. Są po prostu częścią nas. Dzięki temu, co się wydarzyło doszliśmy do momentu, w którym aktualnie jesteśmy. To wpływa na to, co będzie dalej. Więc niech się kłębią. Byle nie przejęły kontroli.
UsuńTo zależy tylko i wyłącznie od Ciebie czy stracisz nad nimi kontrolę.
UsuńNa wszystko trzeba uważać. Także na wspomnienia. ;)
Teoretycznie tak, a praktycznie - są takie wspomnienia, które mogą nas wybić z rytmu, przez które możemy stracić panowanie nad tym, co się dzieje.
UsuńZnasz dźwięk samotności?
OdpowiedzUsuńNa świecie jest całe mnóstwo dźwięków i żaden nie jest bez znaczenia.
Znam. Dość często go słyszę.
UsuńPrzeszkadza Ci on?
UsuńCzasami, kiedy samotność robi się przytłaczająca. A czasem robi, kiedy nie ma się do kogo odezwać, kiedy chciałoby się porozmawiać.
UsuńWydawało mi się, że od tego są przyjaciele?
UsuńNo tak. Tylko u mnie, w ostatnim czasie, ich brakuje.
UsuńA co się stało? Co z Twoją najlepszą przyjaciółką, o której tak wiele zawsze pisałas?
UsuńPisałam o tym, co nas łączy, pomimo tego, że się nie spotykamy, że często nie rozmawiamy, nie mamy prawie w ogóle kontaktu. I właśnie - nie mamy kontaktu.
Usuńa kochasz ja?
UsuńTo duże słowo.
UsuńNa przyjaźń chyba w sam raz.
UsuńNa prawdziwą tak.
UsuńNie prawdziwa przyjaźń to nie przyjaźń. Jakaś imitacja, jednostronna relacja (?).
UsuńNo tak, masz rację. I właśnie ze względu na jednostronność nie odpowiem Ci na pytanie, które mi zadałaś.
UsuńCzas Was zmienił, czy zawsze tak było?
UsuńCzas, otoczenie, nie wiem jak to nazwać, nie chcę szufladkować. Kiedy skończyła się szkoła - poszłyśmy w dwie zupełnie inne strony. Nasze ścieżki czasem się splatają, ale rzadko. Później pojawiły się związki, tak naprawdę w tamtym momencie wszystko upadło. Bo wcześniej próbowałam to podnosić.
UsuńGdy jedna strona podnosi - w końcu wszystko upada, bo ileż można walczyć? Znam tę gorycz, gdy dzielą te rzeczy, o których wcześniej się rozmawiało i zapewniało, że nie podzielą. Przynajmniej u mnie tak zawsze było - "nie rozdzieli nas żaden chłopak, związek, zmiana otoczenia". A tak się działo. Tak najczęściej się dzieje.
UsuńWydaje mi się, ze ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, że całego życia nie można spędzić "razem".
UsuńCzasami można. Wierzę w 'wieczne relacje', choć patrzę na świat realnie i wiem, że to zdarza się bardzo, bardzo rzadko...
UsuńNigdy nie zdołamy zagłuszyć dźwięków przeszłości. Myślę, że z czasem słyszymy je ciszej, ale one nie przestają dźwięczeć w nas samych.
OdpowiedzUsuńPiękny adres, refleksyjny wpis
przyjemniej tu jakoś...:)
I właśnie o to mi tutaj chodziło.
UsuńA dziękuję. A adres - po prostu powrót do tego z Onetu. :)
szkoda, że przeszłość nie może jakoś zniknąć, na jakiś czas chociażby.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że dobrze, że nie znika.
UsuńChwilowe odcięcie sie od niej na pewno wyszłoby nam na dobre.
UsuńOdcięcie się? Nie sądzę. Później byłby problem, gdyby chwila minęła.
UsuńKażda chwila mija, niezależnie od tego czy tego chcemy, czy nie.
UsuńI właśnie dlatego "chwilowe odcięcie się" byłoby bezsensu. Mogłoby narobić nadziei na spokój, który mógłby pokazać się pozorny.
UsuńW sumie... ale jakiś odpoczynek by się przydał..
UsuńMoże trzeba zacząć nie zapominać, a zajmować głowę czymś innym?
UsuńMożliwe, ale nie zawsze jest pewność, że nam się uda na czymś skupić.
UsuńPewności nie ma, ale jest 50% szans.
Usuńwięc się trzeba tą połową cieszyć a nie przepowiadać czarne scenariusze :)
UsuńWłaśnie o tym mówię ! :)
UsuńPodoba mi się ta metafora z melodią. Faktycznie coś w tym jest. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się ze mną zgadzasz :)
Usuńteraz zwątpiłam który blog odwiedzać :)ale już wiem ;)
OdpowiedzUsuńTen tutaj ;)
Usuńcudowne jest to, jak ludzie zakochując się w sobie, posiadają też wspólne miłości.
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważny element łączący. Ale to nie wszystko, niestety.
Usuńwiadomo, na miłość składa się wiele rzeczy. ale każda wspólna pasja, wspólne doświadczenia ją umacniają.
UsuńZwłaszcza na początku, spajają.
Usuńi sprawiają, że nie jest nudno. :)
UsuńTo na pewno ;)
UsuńOd muzyki piękniejsza jest tylko cisza. To właśnie ona zawiera w sobie najczęściej to, co najważniejsze.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak wielu ludzi próbuje ją zagłuszyć, zamiast się w nią wsłuchać.
Usuńcałkowicie sie zgadzam :)
UsuńLubię tę nić porozumienia ;)
UsuńDźwięki... chyba zawsze są przy nas. Czy tego chcemy, czy nie. To piękne, móc je słyszeć :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. Choć cisza też jest dźwiękiem, nie wyobrażam sobie życia z nią na co dzień.
Usuńkażda chwila ma swoją melodię, a Wasze serce widać grają tę samą:)
OdpowiedzUsuńGrały, owszem ;)
Usuńczas przeszły?
UsuńZdecydowanie.
UsuńDla mnie najpiękniejszą melodią są dwa kochające się serca, które biją w jednym rytmie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie grają bardzo piękne dźwięki :)
UsuńMelodia. Tylko ciężko się w nią słuchać.
OdpowiedzUsuńNie sądzę. Wystarczy po prostu się skupić.
UsuńNie zawsze to działa.
UsuńFaktycznie. Nasze życie to przede wszystkim dźwięki oraz obrazy.
OdpowiedzUsuńTak, własnie.
UsuńCiężko mi się zdecydować, która bardziej.
UsuńMyślę, że to zależy od człowieka. Ale z drugiej strony... chyba jednak obrazy...
UsuńTeż się ku temu przychyliłabym... Uwielbiam muzykę, ale nawet moje studia przychylają się jednak do obrazów :)
UsuńMnie wszystko przychyla się jednak do słów, więc chyba jednak dźwięków. ;)
UsuńWahasz się! :D
UsuńNie wiem. Właśnie tak sobie pomyślałam... I doszłam do wniosku, że jedno bez drugiego nie miałoby sensu.
UsuńA mi totalnie słoń na ucho nadepnął.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam takie wrażenie. Może z wiekiem mi minęło? A może spędziłam za dużo czasu w towarzystwie muzyków? ;)
UsuńMoże i mi też z wiekiem minie ;D
UsuńMoże... Chociaż mnie do końca też nie przeszło. Nadal nie bardzo umiem śpiewać ;P
UsuńNie bardzo umieć, a w ogóle nie umieć, to jest różnica ;D
UsuńKiedyś, gdzieś w granicach podstawówki (tu łapię się za głowę i pytam: kiedy to było!? ;)), kiedy musiałam uczyć się piosenek na muzykę powiedziała, ze "każdą zwrotkę śpiewam zupełnie inaczej, jakby miała inną melodię". Byłam na nią wściekła, chciałam być przecież piosenkarką, ale... cóż, miała rację. W trzeciej klasie, przy jakiejś piosence powiedziała, że "w końcu mi się udało". To był jakiś przełom. Ale jeszcze daleka droga do trzymania się tego od początku do końca ;)
Usuńdlaczego upierasz się, że lepiej by mu było bez Ciebie?
OdpowiedzUsuńBo nie umiem dać mu tego, na co zasługuje.
Usuńnie wiesz w 100% czego on potrzebuje. może potrzebuje Ciebie właśnie taką, jaka jesteś?
UsuńByć może, sam tak mówił, że poczeka. Ale ja nienawidziłam w nim tej wyrozumiałości. A teraz oboje budujemy swoje życie na nowo.
Usuńbudujecie swoje życie na nowo... osobno?
UsuńTak. Całkiem osobno.
Usuńhaha, szkoda, że nie wiem gdzie mieszkasz, a znając moje szczęście pewnie daleko ode mnie, więc ciężko byłoby z sesją :)
OdpowiedzUsuńZgodnie z tym, co masz napisane na profilu - daleko, oj daleko. ;)
Usuńcudownie jest mieć taką wspólną melodię, dosłownie i w przenośni ...
OdpowiedzUsuńTak... To zdecydowanie miłe uczucie.
Usuńmy z mężem chyba takiej nie mamy hmmmm
UsuńA co z melodią serc?
Usuńmelodia serc była na początku, po 19 latach razem już nie ma tych wielkich uniesień serca :-)
Usuń19 latach?! Dałabym sobie głowę uciąć, że góra pięć.
UsuńNiektóre melodie nigdy nie ucichną. Lubię ten adres. Sama tęsknię za moim "incerto".
OdpowiedzUsuńJa też go lubię. Chociaż to i tak nie to samo co na Onecie...
UsuńOnet miał to coś, ale... już się wysłużył. I zepsuł.
UsuńNo niestety tak.
Usuńponieważ tamte zdjęcia są robione przeze mnie :D mojego autorstwa o to tam chodziło, już zmieniłam nagłówek :)
OdpowiedzUsuńchyba faktycznie jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńdla mnie życie to melodia spleciona w warkocz z barwami i smakami. cisza - choć też zależy jaka - bywa najpiękniejszą melodią, którą niestety nie wszyscy rozumieją. jeśli dwie cisze, dwojga ludzi złączą się ze sobą, może powstać niezwykła kompozycja, często zrozumiała tylko dla tych dwojga...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie (uśmiecham się)
Myślę, że w ogóle rozumiała tylko dla tych dwojga, dlatego jest to takie piękne.
Usuńwspomnienia z melodji - muzyki związa z takim chwilami nigdy nie znieknie zawsze będzie żywa
OdpowiedzUsuńI właśnie to jest w niej najpiękniejsze.
Usuńhah ^^
OdpowiedzUsuńAch...
OdpowiedzUsuń