Pamiętasz ten sierpień, i siedzenie w trawie? Pamiętasz muzykę, grającą gdzieś nad uchem? Słońce parzące półnagie ciała i okulary przeciwsłoneczne, które w cale nie blokowały oślepiających promieni. Pamiętasz siedzenie na gorącym asfalcie i spacery po lesie? Rozmowy do późna i pobudki o świcie. Przejście w piżamie, z zaspanymi oczami, do letniej kuchni naprzeciwko domu i widok kręcącej się Babci, która z uśmiechem na ustach robiła nam śniadanie pytając, jakie mamy plany na dzisiaj. Pamiętasz, jak wybrałyśmy się do miasta i mało nie zwymiotowałaś od szybciej jazy samochodem? Nigdy nie lubiłaś prędkości i niewyrabiania się na zakrętach, choć to była jedna z tych rzeczy, która mnie sprawiała przyjemność. Pamiętasz butelkę wody, z którą przychodziłaś do mnie każdego ranka i paczkę chipsów, które wąchałaś zawsze przy otwieraniu? Pamiętasz, jak wypiłaś półtora litra Kropli Beskidu przez słomkę od Kubusia, i jak później przeraźliwie bolał Cię od tego brzuch? Pamiętasz, jak pojechałyśmy do pracy za miasto i jak strasznie pogryzły nas komary, kiedy wieczorem wybrałyśmy się nad wodę? Albo to, jak któregoś kwietnia wybrałyśmy się na zdjęcia za miasto i jak brałaś w ręce wszystko, co tylko mogłabym wykorzystać? Pamiętasz niedzielne spacery na cmentarz, gdzie spędzałyśmy długie godziny na rozmowach przy grobie Twojego dziadka? Tego starszego mężczyzny, za którym tak tęskniłaś. Pamiętasz, jak u Twojej ciotki włączałaś płytę z disco polo, a później przez cały dzień śpiewałaś Mój mały słodki Charlie, skacząc do tego i śmiejąc się jak dziecko, którymi już wtedy przecież nie byłyśmy? Albo to popołudnie, kiedy szłyśmy na urodziny do kolegi Twojego brata i robiłyśmy wszystko, żeby jak najszybciej stamtąd wyjść. Pamiętasz, jak upchałaś mi do torby dwa litry wódki i dwa piwa, uparcie twierdząc, że przy się na później? Naprawdę chciałam wtedy wierzyć, że żartujesz. Nie żartowałaś. Pamiętasz, jak następnego dnia opowiadałam Ci co się działo, a Ty chciałaś mnie pobić, że mam tak mocną głowę? I jak modliłaś się, żeby nikt inny mi nie dorównał? Zabawne, że pierwszy raz piłam wtedy wódkę, i choć to było bardzo dawno temu, nigdy do niej nie wróciłam. A pamiętasz, jak wcześniej, w październiku, to Ty, razem z Jego kolegami stwierdziłaś, że byłaby z nas piękna para? Pamiętam, jak się uśmiechałaś. I pamiętam, że przytuliłaś mnie tego wieczoru, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Go prawdziwego...
Czy chciałabym do tego wrócić? Chciałabym, żeby to trwało, dokładnie takim, jakbym było wtedy. Na przestrzeni czasu to nie tylko my oddaliłyśmy się od siebie. Ale cała nasza grupa, która całymi dniami przesiadywała pod klatką na jednym z szarych osiedli miasta gdzieś się rozjechała. Część pracuje całymi dniami i ćpa w wolnych chwilach, cześć rozjechała się po świecie, część po prostu się zakochała. Ty należysz do tych ostatnich, ja jestem w ogóle indywiduum, które skupiło się na szkole, "pracy" i marzeniach. Gdyby dziś postawić nas wszystkich obok siebie - kto by uwierzył, że jeszcze trzy lata temu byliśmy nierozłączni...?
łał, tyle wspomnień. pięknych wspomnień. skoro o nich wspominasz, znaczy to, że ci tego brakuje.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi, owszem. Szczerości i bliskości, której po tym - szczerze mówiąc - nie miałam. Czy jej konkretnie? Nie przeczę, możliwe. Zawsze byłyśmy blisko, choć potrafimy ze sobą długo nie rozmawiać.
UsuńWiem co czujesz. Mi też brakuje czasami pewnej osoby, ale wiem, że teraz już nie byłoby tak samo jak kiedyś. To się już skończyło. Na zawsze.
UsuńWidzę, że jesteś jedną z niewielu (żeby nie powiedzieć jedyną), która rozumie, że między "tęsknić" a "chcieć powrotu" jest jednak różnica...
Usuńhmm, wzruszyło mnie to co napisałaś i w sumie nie wiem dlaczego.
UsuńNieważne dlaczego. Uśmiechaj się dalej :)
Usuńdzisiaj w sumie nie mam ochoty na uśmiech. od rana snuję się po domu jakaś nieswoja.
UsuńJest jakiś powód, czy po prostu wstałaś nie tą nogą...?
Usuńchyba po prostu mam gorszy dzień. choć trochę te upały źle na mnie wpływają.
UsuńUpały? Dlaczego?
UsuńNa mnie stanowczo źle wpływa wolne.
nienawidzę jak jest tak gorąco. wtedy nie mam ochoty na nic, najchętniej leżałabym cały dzień w łóżku.
UsuńTeż nie lubię przesadnego słońca, ale jednak ono nie wyklucza mnie z życia.
UsuńCzasami tak już bywa, ze to, co sprawia radość, coś, co mamy na co dzień, nagle wygasa, przygasa i znika powoli. Taka śmierć naturalna. Bardzo się tęskni do tych dni, bardzo...
OdpowiedzUsuńSkłamałabym mówiąc, że bardzo za tym tęsknię na co dzień. Bo nie. Są setki rzeczy, które pozwalają mi o tym zapomnieć, a nawet ludzie, dzięki którym nie czuję aż tak wielkiej chęci powrotu. Po prostu czasami, kiedy głosy cichną, telefon milczy, a okienko komunikatora nie świeci się na pomarańczowo... chciałabym wyjść z domu, usiąść na schodach przy klatce i siedzieć do późnego wieczora.
UsuńWłaśnie te chwile samotności, kiedy nie ma co się ze sobą zrobić i kiedy przybywają wspomnienia miłych chwil, są chyba najbardziej nieznośne. No, ja raz je lubię, a raz nie. Zalezni od humoru.
UsuńFaktycznie, bywają nieznośne. Wolę mieć dzień zaplanowany od świtu do zmierzchu, wtedy chociaż czuję, że żyję.
UsuńJa mam teraz takie rozlazłe, szare dni. Kiedy nic mi się nie chcę i jestem w stanie jedynie siedzieć w samotności i trwać, bo nawet nie wiem, co w sumie wypełnia mi ten czas.
UsuńJa też nie bardzo wiem co robię w ciągu dnia. Niby nie leżę bezczynnie, ale nie robię absolutnie nic konstruktywnego, co mnie denerwuje. Chyba tęsknię za poniedziałkiem.
UsuńJa też, choć jednocześnie mnie przeraża i nie chcę go. Mam dużo do nadrobienia, tydzień w plecy, a cholernie nie chce mi się siadać do lekcji.
UsuńAch, lekcje...
UsuńHm, tak sobie teraz myślę, że chyba mnie na dzień dzisiejszy interesuje jednak bardziej niedziela, niż poniedziałek. Mój tydzień zaczyna się w niedzielę.
A cóż takiego będzie miało miejsce w niedzielę?
UsuńCzeka mnie rozstrzygnięcie pewnej ważnej sprawy, która będzie mieć wpływ na... moją "karierę zawodową" (groźnie zabrzmiało ;D).
UsuńOh, rozumiem. Trzymać kciuki? ;)
UsuńNie wymagam :)
UsuńJa mogę ;) więc powodzenia. Czy coś.
UsuńA nie dziękuję. :)
UsuńTak już jest, że życie toczy się dalej i trzeba to zaakceptować. Ja też cholernie tęsknię za tym co było, a najgorsze jest to, że te wszystkie relacje tak bardzo się rozluzniły.
OdpowiedzUsuńZaakceptowałam to. Dawno temu. Czasem tylko tęsknię, kiedy znika wszystko inne.
UsuńWiem, mam podobnie. Chciało by się wrócić, ale czasu nie da się zatrzymać.
UsuńTęskni się. Ale z tą chęcią powrotu... nie wiem, to chyba jednak za dużo powiedziane.
UsuńW zasadzie to nie wiem. Czasami tak, chciałoby się wrócić, ale z drugiej strony to nie chciałabym ponownie poczuć tych słabnących więzi...
UsuńTak, to zdecydowanie też. Ale mnie tu chodzi raczej o to, że dziś jesteśmy zupełnie innymi ludźmi.
UsuńDokładnie. Zmieniamy się wraz z upływem czasi i sytuacjami, które na nas działają.
UsuńA razem z ludźmi zmieniają się też więzi. Przeważnie.
UsuńMyślę, że więzi się zmieniają również od sytuacji w jakiej się znajdziemy. Dużo ludzi pracuje, uczy się, do tego rodzina i brak czasu na znajomych.
UsuńJak dla mnie to też zalicza się do tego, co powiedziała. To zmiany w ludziach. Ich priorytety.
UsuńPewnie. Nie da się jeszcze czegoś z tym zrobić?
UsuńNie.
UsuńDlaczego nie?
UsuńJest za późno.
UsuńWspomnienia są piękne, sprawiają, że życie wydaje nam się piękne, kolorowe... Że ma jakąś wartość, z którą wiążemy osoby, wydarzenia.
OdpowiedzUsuńTak, bez wątpienia. Chociaż wracając do takich momentów w chwili, kiedy powątpiewa się w teraźniejszość (co ja zawsze robię) chyba nie jest do końca mądrym posunięciem.
UsuńNikt nie jest w stanie zabronić Ci wspominać. Wspomnienia są piękne. Jeżeli czujesz, że musisz to przecież nie jest to niemądre.
UsuńNie chodzi o wspomnienia, chodzi o moment, kiedy wracają.
UsuńNie panujesz nad tym?
UsuńWiesz... to jest trochę tak, że kiedy jest źle, człowiek wraca myślami do tych chwil, kiedy był niezaprzeczalnie szczęśliwy. Miał bliskich ludzi wokół siebie i wiedział, że w środku nocy może do nich pójść i się przytulić. A dzisiaj...? Nie bardzo jest się do kogo odezwać, momentami.
UsuńMnóstwo tych wspomnień :) ale chyba tak jest zawsze... Różnimy się i po latach to wszystko jeszcze bardziej wychodzi.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że my zawsze widzieliśmy, że kiedy przyjdzie czas, żeby w pewnym sensie "dorosnąć" - każdy pójdzie w inną stronę. Ale kiedy przyszło co do czego... z początku było dziwnie.
UsuńMówią, że różnice są nieważne itd. Ale to wychodzi wszystko z czasem. Ci, którzy lubili jarać trawę razem, pewnie do tej pory razem ją jarają, a Ci którzy razem się uczyli do sprawdzianów interesują się jak drugiemu idzie w szkole... To oczywiście hipotetyczne przykłady.
UsuńRozumiem, co masz na myśli. I widzisz, tu chodzi o to, że oni nadal jarają tę trawę pod blokiem. Ona postawiła na związek. A ja jestem tą, która postawiła na siebie. Na szkołę, pracę, marzenia, bliskich, którzy nie są codziennie przy mnie, ale setki kilometrów dalej.
UsuńCzytam to i modlę się (chociaż nie wiem do kogo), żeby moja M. nigdy, przenigdy nigdzie nie zniknęła.
OdpowiedzUsuńMoże do Niej? Wiesz, nie wszystko musi się tak skończyć. Ludzie się zmieniają, ale to nie znaczy, że muszą zmieniać się więzi. (chociaż... sama nie wiem czy w to wierzę)
UsuńJa wierzę. Nas dzieli 300 kilometrów od roku, a wcześniej wszystko razem. Są zakochania, kłopoty, ale nic się nie rozluźniło. I jest chyba coraz silniejsze.
UsuńTo dobrze. Masz przy sobie prawdziwy skarb.
UsuńObie mamy. I ja i ona.
UsuńTak, to też :)
UsuńWspomnienia są piękne, ludzie odchodzą i mimo wszystko lepiej do nich nie wracać.
OdpowiedzUsuńPowroty mają to do siebie, że to wielkie znaki zapytania. Z jednej strony wszystko może być lepiej, z drugiej... niekoniecznie. A lepiej zapamiętywać ludzi dobrze, niż zacząć nienawidzić tych, którzy dużo dla nas znaczyli.
UsuńDokładnie. Dlatego lepiej nie wracać do przeszłości, bo może akurat wyjdziemy na tym gorzej i pogorszymy piękne wspomnienia.
UsuńWracam do niej jednie myślami.
Usuńto niesłychane, jak ludzkie drogi diametralnie się rozchodzą. często wspominam czasy gimnazjum. dziś już nic nie jest jak kiedyś. większość starych przyjaciół wyjechało za granicę, zaręczyły się lub mają już dzieci. czuję, że na dzień dzisiejszy, przy spotkaniu, nie osiągnęłybyśmy nici porozumienia. i strasznie tego żałuję.
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie najgorsze. Ludzie, którzy kiedyś wspólnie tworzyli swój własny świat nie mają o czym rozmawiać. Wiesz, jeśli mam być szczera... ja nie wiem, czy na dłuższą metę my mielibyśmy o czym rozmawiać. Przez kilka godzin na pewno, jeden dzień też, ale później... Kiedyś spędzaliśmy tak całe dnie.
Usuńwiesz... od gimnazjum przyjaźnię się z jedną dziewczyną, w szkole średniej nasze drogi lekko się rozeszły, bo ja wybrałam lo, ona technikum, a potem to już zupełnie - ona została w rodzinnej miejscowości, ja studiuję w duży mieście oddalonym o 120 km. zawsze gdy jestem w domu staram się z nią spotykać, ale pomimo naszej dawnej i nawet dzisiejszej więzi, zauważam coraz więcej antagonizmów w naszych sposobach myślenia, podejściu do różnych spraw, hierarchiach wartości. dzisiaj jesteśmy zupełnie inne i chcąc nie chcąc, pomimo wielkich wzajemnych uczuć i ogromu wspomnień, jesteśmy od siebie coraz dalej.
UsuńZ biegiem czasu zmieniają się priorytety. Wiesz, ja raczej nie akceptuję stwierdzenia, że ludzi zmienia otoczenie. Uważam, ze każdy ma swój rozum. Ale z drugiej strony - wpływ ludzi to jedno, zmiana miejsca zamieszkania i odejście od ludzi, którzy wypełniali kiedyś codzienność to drugie.
UsuńTa, o której pisałam nadal mieszka zaledwie kilkanaście metrów dalej. A nie widuję jej całymi miesiącami.
Pięknie piszesz. Naprawdę, mogłabym czytać Twoje wpisy bez końca. Jak najlepszą książkę...
OdpowiedzUsuńCzas zazwyczaj zmienia ludzi... To chyba najbardziej przykre doświadczenie... bliska osoba nagle staje się jak obcy, nieznajomy ktoś
Nie każda zmiana w człowieku niesie za sobą rozerwanie więzi...
UsuńDziękuję.
Nie każda, fakt. Ale przeważnie tak jest, że ludzie rozchodzą się bo nagle zaczynają mieć inne spojrzenie na życie, świat, na wszystko. I w pewnym momencie te kawałki już do siebie nie pasują...
UsuńAż serce ściska z żalu na myśl, co ten czas robi ze wszystkimi znajomościami...
OdpowiedzUsuńNie czas, ludzie.
UsuńAle oni zmieniają się, miedzy innymi, pod wpływem czasu.
UsuńPraktycznie wszystkie moje przyjaźnie "na zawsze" nie przetrwały próby czasu. Jedna pozostała, ale oddalone od siebie o kilkaset kilometrów mamy znikomy kontakt zwłaszcza, że ona teraz przygotowuje się do ślubu, zakłada własną rodzinę. Ale nawet na tych rzadkich spotkaniach odżywają wspomnienia, wspólne chwile. A patrząc na resztę tych znajomości - teraz często nie byłoby o czym rozmawiać...
OdpowiedzUsuńMnie kilometry nigdy nie przeszkadzały, czasem nawet to dzięki nim trwają znajomości. Ale z drugiej strony... masz rację, w pewnym momencie, kiedy ludzie naprawdę zakładają rodziny i troszczą się o swoją przyszłość - nie ma na to czasu. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
UsuńU nas akurat było tak, że przez 15 lat znajomości byłyśmy w jednym bloku. Nigdy w jednej klasie, ale zawsze popołudnia były w jakimś stopniu wspólne. Są relacje i osoby, z którymi nie lubię utrzymywać kontaktu internetowego, wolę się spotkać, patrzeć w oczy.
UsuńCzas na pewno ma w tym swój udział, chociaż na pewno większy mają sami ludzie... Z tym co ze sobą robią. Z tym jak wszystko się kończy bo wybierają inną (wcale nie lepszą drogę).
OdpowiedzUsuńjak sobie pomyślę, że pewnie to samo stanie się ze mną i moimi znajomymi, to aż mi się serce ściska...
OdpowiedzUsuńCzas mija i trzeba się z tym pogodzić. Nie możesz zatrzymać się w jednym miejscu na zawsze.
OdpowiedzUsuńSmutne, ale prawdzwie nie wszystkie znajomości są wieczne .. Ale takie wspomnienia to coś pięknego :P
OdpowiedzUsuńmasz tyle pięknych wspomnień, jaka szkoda, że niektóre znajomości muszą się rozpaść ;<
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś staniecie obok siebie?
OdpowiedzUsuńTo nie fair, co świat robi z ludźmi. Jednych nam zabiera, nieczesto pamietą aby przyprowadzić następnych.
OdpowiedzUsuńMoże staniecie. Ale nie jestem pewna czy będzie warto.
Blog jest Genialny
OdpowiedzUsuńzapraszam ; ** <3
Zupełnie jakbym czytała scenariusz amerykańskiego filmu o wielkiej przyjaźni, która z wiekiem upływającego czasu rozpłynęła się jak poranna mgła...
OdpowiedzUsuńCzęsto wspomnienia są wszystkim, co nam pozostaje.
OdpowiedzUsuń