28 lipca 2013
Fundament.
Potrzebuję decyzji. Jakiejkolwiek, byle... ostatecznej. Tyle, że nie chcę jej podejmować. Nie chcę niczego skreślać, z niczego rezygnować. Chcę wierzyć, w tej kwestii, że będzie dobrze. Bo o ile optymizmu we mnie pełno, tak nie na wszystko się on przekłada. Chciałabym być lepsza. Lepsza w związkach. Chciałabym umieć dawać, umieć brać, wierzyć w szczerość, nie skreślać na wstępie. Chciałabym mieć w co wierzyć, chciałabym, żebyś brał - dając. Przecież... podstawę mamy dobrą, prawda? Zróbmy z tym coś... Razem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Ale miłość, związki - to właśnie jest decyzja. Miłość to nie uczucie. Bo uczucie jest, zawsze niby gdzieś się tam tli, ale są sytuacje, gdzie nie wystarcza, gdzie potrzeba tej decyzji, która mówi "trwam, będę trwać". Nie bój się, może warto choć raz zaryzykować? Przełamać się, pokonać siebie i swoje lęki? Nawet te podświadome...
OdpowiedzUsuńDla mnie miłość nie, ale związki - owszem. Dużo o tym myślę ostatnio i wraca mój strach o to, że się do nich nie nadaję. Wiesz... wysłuchałam ostatnio wielu słów na swój temat i wydawać by się mogło, że po takich "wyznaniach" wszystko powinno się ustabilizować, ale obie wiemy, że to nie zawsze tak wygląda i samo w sobie uczucie nie zawsze wystarcza. To dopiero podstawa, do związku trzeba dużo więcej...
UsuńJa wiem, że powinnam się przełamać i ryzykować, albo raz na zawsze zamknąć ten konkretny temat, ale... na wiedzy się kończy, nie umiem już stawiać kroków.
Bo się boisz?
UsuńChyba coś w tym stylu.
UsuńI wiele możesz stracić przez ten strach.
UsuńZdaję sobie z tego sprawę.
UsuńA mimo to trwasz w tym, uparciuchu!! :P
UsuńNo wieem. Już sama nie wiem, co mam robić. :(
UsuńZaryzykować, dać się ponieść, uwierzyć, zaufać! :-))
UsuńŁadnie brzmi.
UsuńDo zrobienia też jest :-)
UsuńTeoretycznie. Praktycznie to mam świadomość tego, że to wszystko już tyle trwa, że... sama nie wiem.
UsuńAle coś trzeba zrobić, Alien. Jakiś krok. W lewo, albo w prawo...
UsuńWierz mi, że ja bym go zrobiła, tylko nie mogę próbować sama. Do tego trzeba dwojga. A my mamy tylko słowa.
UsuńOn nic więcej nie próbuje?
UsuńNa początku było słowo. Ze słowa wszystko się rodzi :-) I z myśli.
Jakbym czytała o sobie, szczególnie : "Lepsza w związkach. Chciałabym umieć dawać, umieć brać, wierzyć w szczerość, nie skreślać na wstępie."
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała.
I właśnie tutaj jest adekwatny Twój komentarz. Problemy powinny rozwiązywać się same, tak samo jak niektóre decyzje powinny się podejmować same.
Mam ostatnio wrażenie, że prowadzimy tę samą rozmowę na dwóch blogach, bo w sumie i u mnie, i u Ciebie chodzi o podobne sprawy...
UsuńDokładnie... Średnio ostatnio sobie z tym wszystkim radzę, ale lepiej niż ostatnio.
UsuńTo dobrze... Oby było już tylko lepiej.
UsuńOby. Jeszcze jakbym wiedziała co mam zrobić z tym wszystkim to byłoby dobrze.
Usuńzrobicie? :-)
OdpowiedzUsuńGdybym to ja wiedziała... W tym problem właśnie. Ja już nic nie wiem.
Usuńmyślę, że z czasem ta wiedza się pojawi. prędzej czy później zawsze się pojawia.
UsuńU mnie niewiedza się ciągnie jak flaki z olejem. A raczej "chciałabym a boję się" nie chce się skończyć ;)
Usuńi czego Ty się boisz?! dzielna bądź i spróbuj, lepiej żałować, wiedząc, że się spróbowało niż, że straciło się szansę. tym bardziej, że (przypominam!) chodzi o zielonookiego! :)
UsuńPróbowałam już, ale On sam jest nie lepszy i nic z tego nie wychodzi. Tym bardziej nie rozumiem rewelacji z ostatnich dni, skoro jednak się poddaje.
UsuńOby chciał to 'razem'...
OdpowiedzUsuńChyba jesteśmy do siebie za bardzo pod tym względem podobni, i tu jest problem. Za dużo strachu i niepewności.
UsuńA jeśli podejmiesz złą decyzję, lub on- co wtedy ? Będziesz żałować i wycofasz się znowu skreślając ? Pogubiłem się..
UsuńSam dobrze wiesz, że nie da się w pojedynkę, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane - tu trzeba czegoś więcej.
UsuńStrach w takich sytuacjach chyba nie jest niczym niezwykłym. Decyzje - te ostateczne - trzeba podejmować, mimo że się nie chce, że się boi. Ale oczywiście nie sama. Razem. Mimo że on też może się boi - razem zawsze raźniej. I nie wiem, ale wydaje mi się, że czasem warto jest zaryzykować, gdy wie się, że naprawdę się tego chce.
OdpowiedzUsuńStaram się myśleć właśnie w ten sposób i przekonywać samą siebie, że do stracenia mam niewiele, a zyskać mogę dużo, ale to działa mimo wszystko bardziej w teorii niż w praktyce, chciałoby się nie być w tym wszystkim samemu. Móc po prostu się wtulić i usłyszeć "będzie dobrze". Mała rzecz, a ucieszyłaby...
Usuń