Z pamiętnika All, 25.09, godzina jakoś po 1.
Nigdy nie sądziłam, że ktoś poza Nim będzie w stanie zrobić mi z życia taki burdel. Tym bardziej, że zacznę tego chcieć... Obiecałam sobie kiedyś, że żaden inny facet nie doprowadzi mnie do płaczu. Nie umiem już dotrzymywać obietnic danych samej sobie. Łzy się leją. Co byś zrobiła, gdybym chciał Cię pocałować? - zgubiłabym się. Już to zrobiłam... Chyba popełniam błąd. I chyba jednak nie chcę tego robić.
Wszystko albo nic.
W normalnych warunkach znów wybrałabym nic. W Tobie boję się...
" A płaczesz ze szczęścia, czy z bezsilności...? "
Chciałabym się położyć, skulić i udawać, że nie istnieję.
Dlaczego Ty? Dlaczego teraz?
Boję się stawiać kroki.
Bądź tu. Po prostu mnie przytul.
I powiedz, że wszystko będzie dobrze.
Nie wiem, czy płaczę bardziej przez to, że to się dzieje, że akurat on, czy dlatego, że pierwszy raz w życiu nie chcę Jego (Z.), ale kogoś innego...
Rozpadłam się.
Nie wiem co Ci napisać. Naprawdę to wszystko pomieszane... All. pamiętaj jedno... Czasami warto zaryzykować, postawić wszystko na jedną kartę. Słuchaj serca.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy słuchanie go mi nie wyszło, wiesz? U mnie rozum zawsze jest dużo głośniejszy...
UsuńNawet, jeśli ono ma słabiutki głos, ledwo słyszalny, to myślę, że da się coś wyłapać. I choć raz mu zaufać...
UsuńA co z zaufaniem do człowieka? Z tym jest większy problem...
UsuńZaufanie i miłość to hazard. Zasłonięte oczy, zgaszone światło. Idziesz po omacku. I albo dojdziesz do celu, bezpiecznej przystani, albo potkniesz się o jakiś kamień i zjebiesz sobie życie. To ryzyko. Ale czym by było życie bez ryzyka?
UsuńNo to mnie zdecydowanie bliżej do tego drugiego. W dodatku mam wrażenie, że te kamienie wciąż mi się sypią pod nogi.
UsuńCzasami zastanawiam się, czy faktycznie istnieje taka droga całkowicie pozbawiona kamieni i przeszkód. I chyba nie...
UsuńWłaściwie... nie sadzę. Ale czasem chciałoby się, ze było jednak chociaż trochę prościej.
UsuńOczywiście. Dużo by się chciało ;)
UsuńCzasem aż za dużo. :)
UsuńAż nie wiem co mam powiedzieć, ale Używka ma rację. Mnie też wiele razy na dobre nie wyszło słuchanie serca, jednak się tym razem udało, więc może warto...
OdpowiedzUsuńMoże warto, może nie warto. Kotłują mi się w głowie setki myśli, nic z nich nie wynika.
UsuńJestem pewna, że mimo wszystko znajdziesz rozwiązanie... Najbardziej odpowiednie.
UsuńStaram się za dużo nie myśleć. Dzisiaj mi wychodzi.
UsuńTo dobrze?
UsuńCzemu nie...? Warto ryzykować :)
OdpowiedzUsuńCzasem tak.
UsuńPrzeważnie :)
UsuńTylko trzeba do tego wiary.
UsuńNo to trzeba wierzyć :)
UsuńMoże poczekaj jeszcze trochę i zobaczysz jak sprawa się rozwija...
OdpowiedzUsuńNo chyba się rozwija...
UsuńW dobrym kierunku?
UsuńNie wiem. Krok do przodu i dwa w tył...
UsuńMoże stój w miejscu i zobacz kto wyciągnie do Ciebie rękę, żebyś z nim dalej poszła...
UsuńJak kilka osób przede mną nie wiem co powiedzieć. Może dlatego, że sama rozpadłam się na małe kawałki i potrzebuję. Czego, kogo, w przeciwieństwie do Ciebie, nie wiem.
OdpowiedzUsuńposluchaj swojego wnetrza , posluchaj co mowi rozsadek a nie serce, serce czasem klamie a milosc jest cierpieniem , i mowie to ja najszczesliwsza kobieta na swiecie, ale teraz patrze na to inaczej ,trzezwo. przemysl sobie wszystko .
OdpowiedzUsuńdzieki za to zaproszenie, w koncu je dostalam , tamte przepadly chyba ;p
w koncu moge do ciebie zajrzec : )
buziaki xx