16 września 2013

Jest ryzyko oswojenia nadal...?

Coś jest ze mną nie tak. Bardzo nie tak. Dziwne myśli chodzą mi po głowie. Roi się w niej od wspomnień, które plączą teraźniejszość. I powstaje supeł. Podświadomość podsuwa mi obrazy, które niekoniecznie chcę oglądać, bo wciąż w sobie czuję, że nie powinnam, choć mam tę świadomość, że... nie powinno mnie to obchodzić. Ale ja już taka jestem. Często nie umiem stawiać kroków w momencie, kiedy powinnam je postawić, a później analizuję i dochodzę do wniosku, że mogłam coś zrobić. Patrzyłam na niego wczoraj i chciałam cofnąć się w czasie do maja czy czerwca zeszłego roku. Pobyć z nim. Pogadać. Przytulić się jak kiedyś. Kiedyś mówiliśmy sobie o wszystkim, dzisiaj nie mówimy sobie nawet 'cześć'... 
/ dziękuję za wczoraj, Ty wiesz. 

20 komentarzy :

  1. Być może nie jest jeszcze za późno aby nadrobić te wszystkie niepostawione kroki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może. Tylko nie jestem pewna, czy powinnam je stawiać.

      Usuń
    2. Jeśli nie spróbujesz to nie będziesz wiedziała. Chyba każdy krok i każda głupota jest po coś... Chyba zaczynam to coraz bardziej rozumieć.

      Usuń
    3. Mam chyba taki problem, że nie lubię robić głupot. A większość rzeczy za nie uznaję. Może dlatego stoję w miejscu z wieloma sprawami?

      Usuń
    4. Bo jesteś bardzo mądra, dlatego ich nie robisz. I może w pewnym sensie właśnie dlatego Ty idziesz do przodu na swój sposób?

      Usuń
    5. To nie tak, że ich nie robię. Czasem milczenie jest głupotą.
      Na swój sposób. Ale nie zawsze w sprawach, w których bym chciała.

      Usuń
    6. Zawsze jest coś co nie idzie po naszej myśli i sama nie wiem czy próbować na siłę coś zmienić czy po prostu zaakceptować.

      Usuń
    7. Myślę, że niektóre rzeczy powinniśmy starać się zmienić, ale nie wtedy, kiedy mamy się przez to kłócić z samym sobą. Wiesz o co mi chodzi, prawda? Nie umiem ostatnio zbierać myśli do kupy...

      Usuń
  2. Dlaczego nie zaryzykujesz i nie postawisz kolejnego kroku, pomimo blokady? Tak wiele masz do stracenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak o tym myślę, to... nie wiem. Bo nie mam nic do stracenia. Tym bardziej chce mi się śmiać z samej siebie, że nawet nie poszłam się przywitać. Tylko ja nie lubię się narzucać, a miałam wrażenie (nie sądzę, by było mylne), że udaje, że mnie nie widzi.

      Usuń
    2. Jak nie masz nic do stracenia to nie wiem na co czekasz :) a nóż widelec się uda? A jak nie to trudno, przynajmniej próbowałaś i nie będziesz miała sobie nic do zarzucenia :)

      Usuń
    3. Ale wiesz, ja naprawdę przyznaję Ci rację. I w normalnych warunkach sama bym to mówiła, a wręcz krzyczała na prawo i lewo. A teraz mam wrażenie, że chyba zwariowałam, bo coraz częściej łapię się na tym, że albo mi się nie chce, albo nie umiem się do tego zebrać, w sobie. Nienawidzę tego ostatnio.

      Usuń
  3. Czasem nie trzeba myśleć i analizować, tylko brnąć do przodu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie da się jakoś tego naprawić? Zmienić?

    OdpowiedzUsuń