Czasem rozmawiając z ludźmi, z którymi od dawna nie mieliśmy kontaktu, mamy wrażenie, jakbyśmy poniekąd sami siebie odkrywali na nowo.
Ktoś, kiedyś mi naprawdę bliski, powiedział ostatnio
"jesteś optymistką, a ja bez przerwy się boję, co przyniesie jutro...". W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że to przecież bzdura. Ja też się boję, mnóstwa rzeczy. Ale strach nie jest niczym złym, jest jedynie oznaką tego, że na czymś nam zależy, a co za tym idzie... jest dobry. Usłyszałam gdzieś kiedyś, że problem zaczyna się wtedy, kiedy człowiek niczego się już nie obawia, że wtedy jest najbardziej niebezpieczny, bo nie ma już nic do stracenia. Tyle tylko, że
strach przed działaniem nie może wykluczać nas z gry. To, co wydarzyło się w moim życiu na przestrzeni kilku ostatnich lat nauczyło mnie jednej rzeczy:
najważniejsze jest podejście. Nic mi nie daje to, że do dziewięciu na dziesięć rzeczy podchodzę z jakimś planem awaryjnym zakładając, że się nie uda. Natomiast kiedy staję przed jakimś wyzwaniem z uśmiechem na ustach i czasem jak wariatka wręcz na głos mówię sobie:
do dzieła, All, uda się, albo znajdziesz na to inny sposób i zaczynam wyobrażać sobie siebie, kiedy już to osiągnę - daje mi to kopa do stawiania kroków. Ale to nie jest tak, że nigdy nie wątpię. Z tym, że j
eśli człowiekowi na czymś naprawdę zależy, to szuka sposobu, a nie powodu, żeby zrezygnować.
A potem sam się znajdzie powód, by zwątpić, czy to się opłaca.
Znajdziemy powód, by odchodzić, i sto powodów, żeby wracać.
Bardzo życiowa refleksja, tylko tyle mogę powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńto prawda, nasze podejście jest wszystkim :) czasem spotykają nas rzeczy złe i nic na to nie poradzimy. mamy jednak wpływ na naszą reakcję na świat. możemy same budować naszą rzeczywistość - myśli ją kształtują.
OdpowiedzUsuńa strach? chyba zaczynam sie z nim oswajać, ale bardzo uważam, by mnie nie ograniczał. niech mnie mobilizuje, ostrzega, ale niech nie wyklucza.
świetny wpis :*
Z tysiąca przyczyn i miliona powodów... Masz rację, zawsze znajdzie się jakiś powód, przyczyna a człowiek, który nie obawia się niczego jest cholernie niebezpieczny... Chyba trzeba się w końcu przyznać, z podejściem to ja mam zawsze największy problem.
OdpowiedzUsuńPozytywne nastawienie to już połowa sukcesu :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć nawet z dobrym nastawieniem nie zawsze się udaje... Ale próbować trzeba. :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie jest pięknym podsumowaniem całości. Aż nie ma co dodawać więcej :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nowe miejsce dużo pozmieniało. Musiałam zmienić tryb życia, zostawiłam wszystko i wszystkich daleko od siebie. Minęło pół roku i niby jest okej. Mam po prostu niedosyt, że zrobiłam za mało dla samej siebie. Ale to może kwestia podejścia? Nie wiem... ja się za często boję. Przykre doświadczenia, ale dobrze, że wyniosłaś z nich taką lekcję.
OdpowiedzUsuńKiedyś przed operacją, pielęgniarka w szpitalu powiedziała mi, że tylko wariaci się nie boją. Coś w tym jest :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten post. taki wiosenny, pozytywny... mam nadzieję, że u ciebie tak cały czas :)
OdpowiedzUsuńa ten cytat na końcu - kocham go bardzo. <3
Podpisuję się pod tym. Jeśli człowiek podchodziłby do wszystkiego negatywnie, nic by mu się nie udało. Nigdy. Skoro sam zakłada tak na początku.
OdpowiedzUsuńŻyczę samych uśmiechów podczas wyzwań! :)
naprawdę nie ma jak tego skomentować, bo powiedziałaś wszystko i z tym wszystkim się zgadzam :)
OdpowiedzUsuńnadajesie.blogspot.com
Najważniejsze to zawsze znaleźć ten powód, by wracać...
OdpowiedzUsuń