Z jednej strony wierzę, że moje życie jest sumą moich decyzji. Z drugiej... prawda jest taka, że gdyby nie D., nie znalazłabym się w miejscu, w którym aktualnie się znajduję. I jestem mu za to wdzięczna. Moja nieobecność tutaj zaczęła się od tego, że pewnego dnia... zadzwonił telefon. Cała reszta potoczyła się już szybko. Tak poznałam Pana D. Człowieka, dzięki któremu moje życie zmieniło tor i kiedy dziś patrzę przed siebie, lub chwilowo obserwuję siebie z boku - wiem, że ta droga jest właściwa. Choć nie łatwa, absolutnie. I nie zawsze wydaje się najprzyjemniejszą. Ale dziś każdy kolejny dzień zaczynam uśmiechem i każdy dzień w taki sam sposób kończę. I te uśmiechy nie są wymuszone. A jeśli bledną, to tylko na chwilę. I w żaden sposób nie sprawiają, że cokolwiek się sypie. Choć praca nad nastawieniem jest tak naprawdę jedną z najtrudniejszych rzeczy, z jaką mierzę się od kilku tygodni. Pan D. zapoczątkował w moim życiu okres, w którego istnienie zaczynałam wątpić. Przede wszystkim uwierzył we mnie w momencie, w którym dla mnie strachu było więcej niż wiary w lepszą przyszłość. Choć i przeszłość zła przecież nie była. D. uwierzył w moje możliwości, dał mi ogromny kredyt zaufania i... pozwolił mi naprawić to, co we mnie zepsute. A wtedy naprawdę pokonałam smutek. Największym dowodem tej wiary było to, że poza swoim przekonaniem jak wiele jestem w stanie zrobić, przekonał do tego innych. I mnie samą. Ale wbrew temu, co pewnie większość z Was pomyślała, D. nie jest facetem, przy którym budzę się co rano. Ani nawet raz w tygodniu. Ani w ogóle nigdy. D. jest kimś, dzięki komu moje życie, nie tylko zawodowe, nabrało rozpędu. Choć nie jest moim szefem. Ani żadnym przełożonym. Zaczęłam w życiu ten okres, gdzie pracuje się po piętnaście godzin dziennie. Ten okres, kiedy bliskie relacje zostają wystawione na solidną próbę, a ja nie mam czasu zastanowić się nad tym, czy tę próbę przetrwają. Więzi się trochę poluzowały, choć dbamy o nie z całych sił. Po prostu brakuje nam chwili, żeby pójść na spacer i naprawdę nadrobić wszystko, co zostało przemilczane w ostatnich tygodniach. Nadrobimy w przyszły weekend, obiecuję. Kalendarz mam zapełniony po brzegi, spotkania z ludźmi nawet w porze śniadania. A mimo to w tym tygodniu już naprawdę się postaram, żeby wrócić i tutaj. Stęskniłam się za Wami!
W Treningu Dobrej Myśli myśl miała być jedna, więc moją najistotniejszą, personalną, jest rozwój zawodowy, ale nie byłabym sobą, gdybym nie podzieliła się z Wami jeszcze jednym pozytywem. Otóż! Wtorkowy wieczór przyniósł wiadomość, że moja rodzina jest o 53cm dłuższa i 3300g cięższa. I jaśniejsza o ten maleńki, bezzębny uśmiech najsłodszej czarnulki na świecie, która podkradła mi drugie imię, ale z którą bardzo chętnie się nim dzielę. Taka ze mnie szczęśliwa ciotka!
/ co u Was? :)
W końcu się odezwałaś! Świetnie :). Co się zmieniło, czym się teraz zajmujesz 15 godzin dziennie i co sprawia, że się tak uśmiechasz? ;) Przez cały ten Twój tekst miałam uśmiech na twarzy i dziękuję Ci za to bardzo, potrzebowałam dzisiaj tego :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że napisałaś. Tak naprawdę niby my sami decydujemy o sowim życiu, ale zdarzają się różne wydarzenia, nowo poznane osoby, które zmieniają bieg życia.
OdpowiedzUsuńFERIE <3 boże jestem taka szczęśliwa, bo niby miałam tylko 3 egzaminy, ale mnie wykończyły. Więc odpoczywam. Czekam na wyniki trzeciego egzaminu, modlę się o tróję. I kogoś poznałam... zobaczymyy jak to będzie :) Najważniejsze, ciotko klotko, że i u Ciebie dobrze :*
OdpowiedzUsuńAż miło czytać Cię taką pozytywną po takiej długiej chwili ciszy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pan D. wniósł tyle pozytywnego do Twojego życia, bo świetnie to czytać... ;) Gratuluję Ci również cioci.
OdpowiedzUsuńOstatni wątek, o zostaniu ciocią, wywołał u mnie dreszcze :) Zazdroszczę i gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś tutaj.. i gratuluję :)
OdpowiedzUsuńhttp://and-for-me.blogspot.com/
Więc kim on jest? ;) Oczywiście nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz. Najważniejsze, że wszystko się u Ciebie układa. :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że się układa :) chociaż pracy po 15 godzin dziennie sobie nie wyobrażam, szczerze mówiąc - podziwiam, że dajesz radę.
OdpowiedzUsuńŻycie w dużej mierze jest sumą naszych decyzji, ale na decyzje wpływają ludzie, których spotykamy na naszej drodze.
OdpowiedzUsuńGratuluję ciociu! :)
Czym się zajmujesz, że tyle pracujesz?
Jak dziś pisałam komuś: nigdy nie należy zamykać się na innych, bo nie wiadomo, w którym momencie spotkamy kogoś wyjątkowego :)
OdpowiedzUsuń