24 maja 2015
Magia uśmiechu.
Odkąd zaczęła się nasza zabawa w dom, jeszcze bardziej doceniam szczegóły. Z uśmiechem na ustach zamykam za nim drzwi rano słysząc, jak wciąż śmieje się na schodach. Mamy z rana taki zwyczaj, by poprawiać sobie humor rozmowami na głupie tematy. Później idę do niej, kolejny raz poprawiając koc, który zrzuca z siebie przez sen i gdzieś w jego fałdach szukam butelki, o którą sama niedługo zaczęłaby prosić. Znam ją przecież. Uśmiecham się do niej, kiedy patrzy na mnie szeroko otwartymi, najpiękniejszymi na świecie oczami, ale jest jeszcze na tyle śpiąca, że za chwilę znów przykłada główkę do poduszki i zasypia jeszcze na kilka minut. Później przychodzi do mnie sama, wyciąga rączki i wtula główkę w szyję, zostawiając na bluzce mokre ślady. Lubię tę naszą rutynę. I lubię te nasze dni, choć nieraz jestem zmęczona. Choć nie wygląda to tak, jak sobie wyobrażałam. I choć wiem, że powinnam odejść, to ze względu na nią nie umiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Dobrze jest jak jest :*
OdpowiedzUsuńPiękno tkwi w szczegółach, tylko całość wygląda kiepsko, niestety.
UsuńCzasem znane rzeczy blokują nas na coś nowego.
UsuńWyczuwam szczęście w Twoich słowach :) Rutyna też może być piękna.
OdpowiedzUsuńBo ja na ogół jestem szczęśliwym człowiekiem :)
UsuńJa ją lubię. Daje poczucie bezpieczeństwa.
To dobrze ;) Troszkę zazdroszczę, ale tak w pozytywnym znaczeniu. A rutyna niestety nie wszystkim daje poczucie bezpieczeństwa. Dla niektórych to po prostu nuda...Niestety.
UsuńIdealne poranki :)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale najpiękniejsze :)
UsuńI tak ma być ;P
UsuńChyba nie tym razem ;)
UsuńJa nie mówię na to rutyna. Ja mówię na to proza zamiast poezji, proza, którą piszę się najpiękniejsze i długie opowieści razem, bo poezja jest dobra na pierwsze łzy radości i ostatnie łzy rozstań. A to właśnie proza, to, co pomiędzy i to, co sprawia, że człowiek jest tak po prostu szczęśliwy. Choć,jeśli tego nie czuje...zawsze może właśnie zacząć pisać poezją.
OdpowiedzUsuńNajgorsze kiedy czuje i tę prozę naprawdę w sobie ukochał, a wie, że przyszedł czas na poezję, bo dłużej w tej prozie nie można.
UsuńI właśnie tu chyba powstaje pytanie znowuż- serce czy rozum? Bo tak naprawdę to rozsądek pewnie za prozą obstaje, ale serce ma swoje prawa...bo zaczyna się dusić. Trochę konflikt tragiczny...ale nie do uniknięcia nieraz w naszym życiu.
Usuńzaskoczyłaś mnie tym wpisem. takie poranki na pewno są piękne, albo raczej - byłyby, gdybyś nie dodała tych dwóch ostatnich zdań. zwłaszcza tego ostatniego. jakieś takie mam wrażenie przynajmniej po przeczytaniu - że nie wszystko jest tak, jak powinno być.
OdpowiedzUsuńSą piękne, ja je bardzo lubię. Poranki, dni, wszystkie uśmiechy i każde nie-słówka. Tylko miało to wyglądać inaczej. I... niestety tam wrażenie, że przestaje być pięknie, kiedy to ja zamykam drzwi z drugiej strony...
UsuńO rety, przepiękne macie poranki. :)
OdpowiedzUsuńMasz córkę? Przepraszam, że pytam, aczkolwiek nie jestem chyba w temacie. Jeśli jestem zbyt bezpośrednia to również przepraszam.
poranki wasze, piękne i chyba wymarzone. Oby takie były dalej. Oby dalej szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńJestem tu pierwszy raz, ale wyraźnie czuję wielką radość na początku postu, a pomimo krótkiego postu wielki smutek na końcu tekstu.
OdpowiedzUsuńjesteś pewna, że powinnaś odejść... to to zrób. rutyna,ech. u mnie tego nie ma, choć z pozoru wszysko poukładane i zaplanowane. zazdroszcę domu. i dziecka.
OdpowiedzUsuń