31 marca 2016

31 marca.

Was odsyłam tutaj.


A Tobie jednej, jak co roku, chciałam życzyć szczęścia. Takiego czystego, w każdej jego możliwej postaci.
W postaci spokoju, spokoju ducha, teraz i już zawsze, z małymi jedynie odstępstwami, z których wyjdziesz bez bólu i żalu, bez strachu. Te większe też wyprowadzisz na prostą, ja wiem o tym doskonale, bo kto jak nie Ty, a poza tym... wiem, że potrafisz, już nieraz to widziałam.
Szczęścia w postaci miłości. Miłości jego, tego najważniejszego dla Ciebie, bez którego trochę już usychasz, czekając na późne powroty. Tego, który złości Cię jak nikt inny i tego, którego Ty chcesz złościć już zawsze. I życzę Ci, w związku z tą chęcią, białej sukienki i słońca we włosach, pośród gości, których obecność sprawi Ci przyjemność i dopełni piękna tego dnia choć ja wiem, że bez nikogo, tylko z nim, też byłoby pięknie.
Szczęścia w postaci... Szczęścia. Tego najmniejszego z możliwych i największego zarazem. Dwa lata z rzędu życzyłam Ci tupotu małych stópek, a teraz Ci życzę, by ten Syn, który jak wszyscy wiemy pewnie będzie Córką, był zdrowy, silny i najpiękniejszy, choć dziecko dla Matki zawsze przecież takim będzie. Życzę Ci, by nieprzespane noce, które na pewno się zdarzą, wcale nie wybiły Cię z rytmu. Życzę, byś piękno uśmiechu Maleństwa dostrzegała nawet w największej złości i bezradności momentów, których też nie ominiesz, bo każdy rodzic je poznał. Ale życzę Ci, by było ich jak najmniej. I życzę, byś była Mamą, o jakiej każde dziecko marzy i nie zwątpiła w to, kiedy poczujesz zmęczenie.
Życzę Ci domu. Wiesz o czym mówię? Nie czterech ścian, pośród których mieszkają ludzie, ale domu z rodziną, która przynosi ten pierwszy spokój, a złości tylko w graniach rozsądku. By te kłótnie, z którymi spotyka się każdy, były żarliwe, ale krótkie - bo przecież ten ogień, który szybko się rozpala, równie szybko gaśnie.
Życzę Ci, z całego serca, byś Ty sama rozpalała się powoli. Dostrzegała piękno małych rzeczy i uśmiechała się każdego ranka, utrzymując ten uśmiech przede wszystkim w oczach, do samego wieczora.
Życzę Ci mniej złości, mniej bezradności, mniej strachu. A więcej momentów ciszy w miejscach oddalonych od ludzi, które pozwolą Ci się zregenerować nawet w biegu, pomiędzy płaczem, grzechotką a zmianą kolejnych pieluch.
Życzę Ci szczęścia w postaci spełnionych marzeń, wszystkich - od małych po wielkie - po kolei.
I życzę Ci, by ten parzysty był naszym, choć zaczął się potwornie.

Wszystkiego najlepszego, Siostra.

Brak komentarzy :