24 czerwca 2016

Biało-czarne ulice.

Lubię ten dzień, podobnie jak pierwszy września. Gdzieś w tłumie białych koszul i czarnych spódnic przypominam sobie nas w parku pod szkołą rozmawiających na różne tematy. Byłam tam ostatnio, wiesz? Kilka lat temu, po jego odnowie, umówiłam się tam z kimś, kto był dla mnie ważny, kiedy byłam dzieckiem. Przez wiele godzin wspominaliśmy stare czasy, by nigdy już później nie zamienić słowa. Teraz byłam tam sama. Pod nową fontanną, między rabatami kolorowych kwiatów, na ławkach takich samych jak te stare, pamiętające dziesiątki pospiesznie wypalanych papierosów. Nie docenialiśmy tego, kiedy trwało. I myślę sobie, że jesteśmy dziś starsi o wiele doświadczeń, o pierwsze lub kolejne zmarszczki wokół oczu, na czole. Mamy dłonie niesplecione, naznaczone już pracą i ramiona czasem opuszczone, nieidące w rytm tych samych kroków. Lubię ten dzień, podobnie jak pierwszy września. Lubię go za to, że przywołuje wspomnienia pełne uśmiechów, które mieliśmy wtedy na twarzach. Wciąż się uśmiechamy, ale te kąciki unoszą się do góry w nieco inny sposób. Nie tęsknię za tym czasem, on po prostu odszedł. Wspominam go tylko z sentymentem, bo drugiej takiej beztroski już nigdy nie będzie. I poszerzam uśmiech słysząc ludzi w autobusie mówiących, że liceum jest męczące, że mają tego dość, że chcą dorosłości. My jesteśmy dorośli, ja nie wiem kiedy to się stało. I choć nie chcę już tego zatrzymać to myślę, że ten szczeniacki okres był piękny, mimo wszystkich wtedy popełnianych błędów, które dziś już widzę jako cenne lekcje. 

* mówiąc "szczeniacki" absolutnie nie mam zamiaru nikogo obrażać.
wszyscy go przeszliśmy, z mniejszymi lub większymi zawirowaniami.
po latach myślę, że go nie doceniałam. a był naprawdę świetny.

20 komentarzy :

  1. O tak :) Dziś jadąc do pracy patrzyłam na małych i dużych uczniów, wystrojonych różnie - modnie albo klasycznie, mijające ich lata. Tęskno mi odrobinę do moich, ale teraz nie żałuję swoich lat, staram się cieszyć i dbać o każdą chwilę, dziś dostałam prezenty od moich uczniów i zaczynam tydzień urlopu :) Czuję wakacje, nie tak jak dawniej bo jeszcze będą półkolonie, a potem dopiero 3 tygodniowy urlop ale czuję to coś w powietrzu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wsiadłam rano do autobusu do pracy, którym jeszcze tydzień temu jeździło mnóstwo młodzieży i... jakoś tak pusto było. Starzeję się już, nawet nie wiedziałam, że jest zakończenie roku. Ale fakt, że nawet kiedy tych wakacji nie ma, bo przecież mnie nikt wolnego tyle nie da... to jednak powietrze jest jakieś inne ;)

      Usuń
  2. Ja jeszcze "doświadczam" zakończenia ze względu na moją siostrę, jednak wspomnienia serio wracają. Najbardziej chyba te sprzed trzech lat, kiedy jechałam po świadectwo maturalne. Mimo że liceum może lubiłam, to za nic bym do niego, czy do gimnazjum, nie wróciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też nie. Ten okres był świetny pod wieloma względami, pod innymi straszny - jak każdy w życiu pewnie, patrząc z perspektywy czasu. Ale iść powinno się przecież do przodu, nigdy wstecz, więc idźmy po nowe wyzwania, twórzmy nowe wspomnienia :)

      Usuń
    2. Jak za kilka lat pomyślimy o tym, co jest teraz, też będzie dużo wspomnień. Co nie znaczy że będę chciałą tu wrócić. Stare wspomnienia ukladać w głowie i tworzyć nowe:)

      Usuń
  3. Jej, też uwielbiam. Zwłaszcza pamiętam te "ważniejsze" zakończenia roku, po jakichś etapach edukacji. :) Fajnie, że to kojarzy Ci się z czymś jeszcze innym, takim czymś miłym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że tak naprawdę, z tych zakończeń w szkole, to pamiętam tylko jedno - po gimnazjum. Lubiłam tę szkołę, uwielbiałam ludzi, pewnie dlatego to szczególnie zapadło mi w pamięć.

      Usuń
  4. Jeatem sentymetalną osobą i lubię wspominać. Rozpoczęcie roku lubiłam, gdy szłam do nowej szkoły. Pierwsza klasa w gimnazjum, czy liceum kojarzyła mi się z dreszczykiem emocji, nigdy nie wiadomo jak zacznie się nowy etap edukacji. Z kolei dziwnie się czułam po zakończeniu roku w trzeciej liceum. Cieszyłam się, że już skończyłam szkolę, ale to oznaczało, że zaraz miały być matury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie to zakończenie nie cieszyło jakoś specjalnie... I to nie kwestia matur. Kilka miesięcy przed końcem szkoły uderzyła mnie dorosłość i chyba chciałam w tym liceum zostać. Ludzie doceniają ten okres kiedy on się kończy i sami siebie pytają "czemu ja tak uparcie biegłam do dorosłego życia?", mnie to pytanie "dopadło" wcześniej. No ale, było minęło. Dzisiaj mnie to trochę śmieszy ;)

      Usuń
  5. Aktualnie mam ten szczeniacki okres i przyznam się, zdarza mi się czasem ponarzekać. Ale prawdę powiedziawszy - liceum to najlepszy okres w moim życiu! Zdobyłam miłość swojego życia, poznałam czym jest prawdziwa przyjaźń i odnalazłam właściwych ludzi zasługujących na miano przyjaciół. I może nie jest to jeszcze dorosłe życie, chociaż też nie do końca beztroskie. Ale jest moje i jest fajne :) Sentymenty... chyba każdy je ma. Mojego ukochanego aktualnie nie ma przy mnie, ale myślę o nim cały czas. Widzę go oczami wyobraźni, jak Ty widziałaś wspomnienia w tym parku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu z nas się zdarza czasem ponarzekać, taka nasza natura, bez tego byśmy oszaleli. Z wiekiem to narzekanie nie przechodzi, powody się tylko zmieniają :D
      Co do tych przyjaźni... kiedyś słyszałam, że przyjaźnie zawiązane w liceum są tymi na całe życie. Chyba chciałam w to wtedy wierzyć ;)

      Usuń
  6. Też nieraz wspominam ten czas, gdy jedynym zmartwieniem był sprawdzian z historii. Wole popołudnia, weekendy i całe dwa miesiące wakacji. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj nam się wydaje, że to jedyne zmartwienie z tamtych czasów... a pamiętasz, ile ich wtedy było? ;)

      Usuń
    2. Oj tak, krzywe spojrzenia dziewczyn na korytarzu czy ten wymarzony, który wydawał się być nieosiągalny. Kurcze, jakie to były dramaty. :D

      Usuń
    3. Sprawy życia i śmierci! A ile końców świata...

      Usuń
  7. Aż zatęskniłam za szkolnymi latami, zwłaszcza uwielbianym liceum. Tak jest, beztroska, radość, szaleństwa. Niby na to wciąż jest miejsce w naszym życiu, ale w jakimś innym wydaniu.
    Ech, trochę staro się poczułam, a to rzadkość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, Anonimowa, młodsze to my się nie robimy :D

      Usuń
  8. dobrze, że wspominasz to wszystko z sentymentem. chociaż, ja bym tęskniła i to bardzo, gdyby mój czas, który jest identyczny jak Twój, który już nie istnieje, skończył się i już nigdy nie powrócił..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraźniejszość też jest piękna, po prostu w inny sposób :)

      Usuń