11 lipca 2016

Trening Dobrej Myśli II, część 7.


Pamiętasz początek jesieni, kiedy śmiałaś się ze mną, że to nie moment na dzieci? Obie wiedziałyśmy jak bardzo byś chciała, mimo strachu, który wtedy czułaś. Uśmiechałam się pod nosem, wiedząc już... Choć Ty nie miałaś pojęcia. A wydaje mi się, że to Ty powinnaś mówić mnie, nie odwrotnie. Ale we mnie coś jest, coś dziwnego, co pozwala mi wyczuć takie rzeczy, po prostu.
To tak jak niemal trzy ostatnie tygodnie czerwca, kiedy budziłam się każdej nocy o 1:26 i pewnego razu zastanowiłam się dlaczego... a później usnęłam, śniły mi się małe dłonie. Bezzębny uśmiech i wciąż niewidzący wzrok kierowany gdzieś w przestrzeń ponad głową. Wstałam rano z myślą, żeby powiedzieć Ci, że nie masz się czego bać, nie będziesz w tej chwili sama. Zaledwie trzy dni później, dokładnie o 1:26 dostałam od niego wiadomość, że jesteście już razem, w komplecie. Pięćdziesiąt cztery centymetry radości, trzy kilogramy sześćset gramów szczęścia. Trochę łez, dużo krzyku. Niezliczone pokłady miłości. Patrzę na zdjęcia, których czuję niedosyt i myślę sobie o pierwszej wizycie. Dzieli nas ponad trzysta kilometrów, łączy osiem lat rozmów o życiu i więź, której wielu nie rozumie. A wszystko zaczęło się tutaj. Jeszcze w szkole, kiedy ja, tak naprawdę, wcale nie wierzyłam w wirtualne znajomości. A Ty postanowiłaś, że choćbyś musiała wejść oknem, staniesz się częścią mojego życia. Dzieli nas wszystko, łączy coś, czego nie rozumiem. Uśmiecham się szeroko, przymykam powieki, kiedy wraz z rodziną stajesz mi przed oczyma. Jesteś dziś zmęczona, czasem nie wiesz co robić. Masz za sobą najpiękniejsze dwanaście dni w swoim życiu. Dwanaście dni z Nią. To dopiero początek. A ja sobie myślę, że choć wiele rzeczy jeszcze musi się poukładać... to jesteś, albo Ona jest, moją dobrą myślą tego miesiąca. Najlepszą chyba, choć w tym miesiącu naprawdę mam z czego wybierać. Gratuluję raz jeszcze, choć zanim to przeczytasz, pewnie upłynie sporo czasu.

59 komentarzy :

  1. Ta znajomość jest magiczna, to nie mogą być zwykłe zbiegi okoliczności :) 1:26 i ja zapamiętam teraz na zawsze. Cudownie się czyta o Tobie, o Nich, 0 Was...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno jestem wiedźmą do dzieci, często wiem o ciąży jeszcze przed rodzicami ;)
      Dziękuję (my?) :)

      Usuń
  2. To nie mógł być przypadek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć one w ogóle nie istnieją ;)

      Usuń
    2. Zależy, kto w co wierzy :)

      Usuń
    3. Niewątpliwie. Ja... cóż, nie wiem ;)

      Usuń
    4. To chyba tak jak ja. Zależy od dnia ;)

      Usuń
    5. Mnie do wiary w przeznaczenie to jest raczej daleko, chociaż niektóre "przypadki" też wydają mi się nimi nie być. Ciężkie rozmyślania, może nie na dzisiaj :D

      Usuń
    6. Po co w ogóle sobie tym głowę zaprzątać. Co ma być, to będzie. ;)

      Usuń
  3. Może ją odwiedzisz i będziesz się z nią cieszyć jej małym szczęściem? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taki plan na przyszły weekend :)

      Usuń
    2. I jak? udało się zrealizować ten plan? :)

      Usuń
  4. Hah :) Jak widac przyjazn moze miec wiele obliczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, nieskończenie wiele! :)

      Usuń
    2. Dla każdego coś innego :)

      Usuń
    3. Otóż to. I to jest chyba najlepsze, prawda? :)

      Usuń
  5. Coby nie powiedzieć, to przyjaźnie internetowe naprawdę mają siłę i moc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uśmiecham się pod nosem słysząc niedowierzanie w głosie obcych ludzi i myślę sobie, że... życzę im spotkania kogoś, dzięki komu uwierzą. To trochę inny wymiar znajomości też ta "realna" (wciąż nie lubię tych podziałów, to się chyba nie zmieni)

      Usuń
  6. przypadki nie istnieją. widocznie to Ty pierwsza miałaś się dowiedzieć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć jestem wiedźmą jeśli chodzi o dzieci, przewiduję ich całkiem sporo :D

      Usuń
    2. o kurde. :D pamiętasz ile dokładnie miałaś takich przypadków? bo może faktycznie masz jakiś dar do tego.

      Usuń
    3. Sześć. Początki są takie same, wiem przed rodzicami (a przynajmniej zanim komukolwiek powiedzą), a później albo mogłabym się kłócić ze wszystkimi o płeć, albo o datę porodu... ;)
      Może jestem trochę nawiedzona :D

      Usuń
    4. nie jesteś nawiedzona. :) ja bym uznała to za dar, jeśli aż tyle razy się to sprawdziło. to takie bardzo pozytywne, nie wiem jak to inaczej ująć. ;)

      Usuń
    5. Mogę być i czarownica, nie przeszkadza mi to jakoś bardzo :D

      Usuń
  7. Jej, ale fajny "przypadek". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmieją się ze mnie już, z przewidywania tych dzieci. Wczoraj koleżanka zaczęła się przede mną kręcić w kółko z głową skierowaną do góry "i co, i co? lata bocian nade mną?" :D

      Usuń
  8. wspaniały przypadek, który pewnie nim nie był, a raczej przeznaczenie! wspaniałe przeznaczenie - tak powinno to brzmień! :) gratulacje dla szczęśliwej Mamy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekazane, dziękujemy bardzo :)
      Jak zwał tak zwał, było to nieco dziwne i trochę chyba magiczne ;)

      Usuń
  9. Aż mnie ścisnęło w dołku, gdy to przeczytałam i omal się nie popłakałam. <3 Piękne słowa, piękna więź, piękna przyjaźń. Oby trwała kolejne osiem lat, a potem następne i następne, aż razem będziecie debatować nad przyszłym mężem małej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma wzloty i upadki, jak wszystkie relacje. Masę kłótni na początku (może ten "kryzys w związku", który przychodzi po dwóch latach dotyczy także przyjaźni?), dziesiątki przemilczeń i późniejszych wyrzutów. Próby walki o relację i chyba na końcu wiary w to, że ta prawdziwa odrodzi się sama... Ostatni rok nas zbliżył, szczerze mówiąc nie wiem skąd to się wzięło.
      I jakiego męża! Jeszcze ze 30 lat do pierwszej randki! (jej ojciec już planuje gdzie by ją zamknąć, żeby uniknąć więzienia za wymordowanie potencjalnych kandydatów :D)

      Usuń
    2. Takie kryzysy właśnie umacniają relacje - o ile jest się w stanie je przetrwać. Ale teraz - pewnie będzie już tylko lepiej, stabilniej.
      Hahaha, no proszę co za troskliwy tatuś od pierwszych dni życia córeczki. :D Może rozczuliłby go fakt, że jego przyszły zięć być może właśnie nauczył się raczkować albo wypowiadać pierwsze słowo? :D

      Usuń
    3. Też tak myślę. Bo tak naprawdę to przecież wcale nie chodzi o to, żeby się nie kłócić. Ba! Ludzie muszą się kłócić! Najbardziej dzieła przemilczenia, to po nich chowa się uraze. Można toczyć że sobą wojny, byle tylko umieć zawrzeć rozejm.

      Może by rozczulil, ale przyjdzie czas, kiedy i tak będzie pilnował całego osiedla :D (też bym tak robiła z resztą!)

      Usuń
    4. O tak, milczenie najbardziej psuje atmosferę, a ludzie w obawie przed kłótnią, właśnie często wolą milczeć i dusić w sobie to, co ich boli. A właśnie lepiej jest wyrzucić to z siebie, wykrzyczeć i wykłócić się - bo przecież po burzy zawsze wychodzi słońce.

      Przypomniała mi się moja koleżanka, która powiedziała (gdy urodził jej się synek), że pójdzie on na księdza, bo ona nie odda go żadnej innej babie. xD

      Usuń
  10. Przyjaźnie internetowe nigdy nie przestaną mnie zadziwiać - sama taką mam i za miesiąc będę się bawiła na jej weselu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też masz wrażenie, że z tymi osobami poznanymi w sieci te relacje zawsze są... cóż, jednak trochę inne od tych "realnych"?

      Usuń
    2. Tak, ale ja to widzę w takim pozytywnym znaczeniu :) Że możemy nie rozmawiać tygodniami, ale jest jedną z pierwszych osób które dostają ode mnie informacje o tym co ważne :) I kiedy już zaczynamy rozmawiać to nie umiemy się nagadać, a jest tak jakbyśmy się widziały wczoraj :)

      Usuń
    3. Zgadza się. Myślę, że w "realnym świecie" zdarza się to rzadziej, mimo wszystko. Może to prawda, że "im jesteśmy bliżej tym jesteśmy dalej"?

      Usuń
  11. Jak miło czytać! Tyle pozytywnych emocji w kilku zdaniach :) Coś pięknego! Aż uśmiechnęłam się pod nosem :) Takie maleństwo potrafi wiele dobrego wnieść do życia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! U mnie ostatnio w ogóle same dzieci, także... radości też dużo ;)

      Usuń
  12. ach ale pozytywnie i ciepło :) uśmiecham się do siebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mi się to udało. I też wysyłam ten uśmiech :)

      Usuń
    2. naprawdę:) mimo deszczowej pogody te słowa stworzone przez Ciebie dają ciepło:D

      Usuń
    3. Tym bardziej się cieszę ;)
      Może powinnam tak częściej ;)

      Usuń
    4. ewidentnie:D zwłaszcza w poniedziałek ;p

      Usuń
  13. Internetowe znajomości i więzi to ciekawa sprawa... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym o nich dużo opowiadać, poznałam tu całą masę świetnych ludzi :)

      Usuń
  14. Takie momenty są najlepsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie, które wywołują uśmiech. Takie, kiedy zdajemy sobie sprawę co jest ważne.

      Usuń
  15. tak, to na pewno chodzi o to, że jesteśmy kobietami. faceci biorą wszystko jako pewniak, i w ogóle nic nie analizują, MYŚLĄ LOGICZNIE, a nie tak jak my, popieprzone baby! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. O, jaka zbieżność czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedyś też nie wierzyłam w te internetowe znajomości, nie wierzyłam, że mogą przetrwać, ale... jedna taka moja przetrwała, do dziś. Widzieliśmy się w październiku, cztery lata temu i w czerwcu widzieliśmy się znowu, być może jest w nich jakaś siła... :)

    Również składam rodzicom gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na pewno. Kilka osób utwierdza mnie w tym przekonaniu. Relacje między ludźmi są kruche, czasem mając kogoś obok na co dzień można być z nim dużo "dalej" niż z kimś, kogo nigdy nie widziało się na oczy.

      Dziękuję. Przekażę :)

      Usuń
    2. Z tym się zgadzam całkowicie... Wiele moich znajomości internetowych było bliższych niż te, które mam tutaj. Właściwie tych, które miałam kiedyś...

      :)

      Usuń
  18. ja nie lubię czytać zbytnio o miłości, to powinno się czuć, a nie opisywać. ale raz na ruski rok warto ubrać wszystko w słowa, zeby przypominało w razie niepowodzenia :)

    OdpowiedzUsuń