/ seria postów "O... czymśtam" jest serią z życia, z przymrużeniem oka.
proszę wziąć na to lekką poprawkę.
Jestem zakochana. Nie wiem czy wszyscy o tym wiedzą, więc może od tego powinnam zacząć ten post. Od kilku lat nieprzerwanie kocham miłością bezsprzeczną. Mimo odległości, mimo rzadkich spotkań, mimo wielu tęsknot i niekiedy niewystarczającego wykorzystania wspólnego czasu. Kocham mazury. (ręka w górę kto się uśmiechnął?)
Znam takich ludzi, z resztą znamy ich wszyscy, którzy jeżdżą na wakacje tylko za granicę. I argumentów mają na to bardzo dużo, jedne mniej, drugie bardziej sensowne. Bo:
a) chcą zobaczyć coś innego,
b) polskie morze jest zimne,
c) znaleźli dobrą ofertę,
d) cenowo wychodzi podobnie,
ale moje ulubione:
e) bo w Polsce nie ma ładnych miejsc
W tym miejscu ciśnie mi się na usta niecenzuralne: kurwa, serio? Przepraszam. No ale! Serio?!
Jeśli ktoś tę Polskę wzdłuż i wszerz przejechał, żeby mieć prawo wysnuć taki wniosek i z ręką na sercu i czystym sumieniem jest w stanie powiedzieć, że widział na własne oczy, był w tych miejscach i mu się nie podobało - okej, Malediwy czy Wyspy Kanaryjskie stoją otworem. Z resztą, bądźmy szczerzy, większość z nas pewnie chciałaby te dwie wyspy (czy jakieś inne) zobaczyć, chociaż ja po ostatnich relacjach z tej pierwszej uznałam, że na tym etapie życia, na którym aktualnie się znajduję, wolę swoje mazury. Możecie popukać się w głowę, ja dalej będę się do Was uśmiechać.
Przez minione pięć dni zrobiłam osiemset kilometrów to Polsce. Z mazur nad morze jechałam godzinę, żeby wracać prawie pięć, przez korek na trasie i wybuch chłodnicy. Byłam zła, jestem zmęczona, dalej boli mnie głowa... ale jestem szczęśliwa. GPS wczoraj wieczorem dwa razy wyprowadził mnie w pole, przez co zamiast trafić na autostradę w punkcie A, trafiłam na nią w punkcie F, po drodze przejeżdżając dziesiątki wsi, gdzie po obu stronach były tylko pola i traktory... i najpiękniejszy zachód słońca nad Wisłą, jaki dane mi było w życiu zobaczyć, a przecież widziałam nie jeden.
źródło: sieć |
Kwestia wakacji w ciepłych krajach jest taka, że mnie na nie nie stać, ale mnie w dupie nie strzyka. Za przeproszeniem, raz jeszcze. A znam(y) takich ludzi, którzy odkładają i odkładają, nie jadą nigdzie, bo chcą do Egiptu, a później przyjeżdżają i na pytanie jak było odpowiadają: gorąco. Jak miało być zimno, to trzeba się było udać na Sybir. Ale tak poważnie, to ja się zawsze zastanawiam o co w tych wyjazdach zagranicznych chodzi, jeśli ludzie i tak zwiedzają tylko plażę. A później się chwalą, że byli tu i tam, zdjęcia mając tylko na tle wody, piasku i miliona plażowiczy. Bo nie pojechali zwiedzać. Jasne. Każdy z nas inaczej odpoczywa. Jedni ładują akumulatory opalając się, inni imprezując, ja zwariowałabym w obu przypadkach i wolę spacer nad jeziorem, siedzenie na molo, a gdzieś między tym chodzeniem i obserwowaniem nieba zlewającego się z wodą - wycieczki w miejsca, które w jakiś sposób mnie wzbogacą. Nie chodzę w typowe miejsca dla zwiedzających (rzadko), ale lubię poznawać miejsca, w których się zatrzymuję, bo uważam, że każde z nich coś wnosi, każde jest na swój sposób wyjątkowe.
źródło: sieć |
Każdy ma takie miejsca, w których zostawia cząstkę siebie. A jeśli jeszcze ich nie znalazł to powiem Wam, że naprawdę warto ich szukać. Pierwszy raz w niedzielę zostałam sama na tym wyjeździe. Choć nie dosłownie. Ale sama pod tym względem ciszy, braku rozmów. Poznałam to miasto w nieco inny sposób niż poznawałam do tej pory, choć byłam tam... nie pamiętam który raz. Rzecz w tym, że wracam tam do miejsca, wracam tam do ludzi. Do jednej osoby jeszcze trzy miesiące temu, teraz już do dwóch, jednej małej, drugiej dużej. Jednej poznanej tutaj, drugiej będącej jej częścią.
Mam trzy takie miejsca, w których stojąc z ciszą wokoło mogę wpatrywać się w przestrzeń i chłonąć powietrze, które jak żadne inne wypełnia płuca tak szczelnie. Dwa z nich są w Polsce, jedno poza nią, ale nie są to ciepłe kraje. Niewiele jeszcze zwiedziłam, mam miliony miejsc nieodkrytych, na żadne się nie zamykam. Są takie oddalone o tysiące czy nawet dziesiątki tysięcy kilometrów, które kiedyś odwiedzę. Ale są też inne, całkiem blisko, które widziałam i jestem w stanie powiedzieć, że choć są zupełnie inne, to są równie piękne. Wsiadłam wczoraj do samochodu, jadąc asfaltowaną drogą trochę jakby w lesie, jak na tych amerykańskich filmach, i pomyślałam sobie, że cudze chwalą, nie znając swojego.
I musiałam Wam o tym powiedzieć. I mam nadzieję, że choć mała cześć z Was, czekając na wymarzone, zagraniczne wakacje, uda się w miejsce warte odwiedzenia w Waszej okolicy i zobaczy, że samo otwarcie się na swoje pozwala odkryć jego piękno. Warto poznawać.
źródło: sieć |
Ja porzuciłam mazury... I tęsknie.
OdpowiedzUsuńI to jest ten stan "zostawienia w nich kawałka siebie", prawda? Ukochało się je w sobie tak mocno, że choćby życie wiodło się gdzie indziej, ta chęć powrotu zawsze będzie gdzieś w środku, wciąż żywa.
UsuńCo Cię powstrzymuje?
Ukochało, spędzało szczeniackie wakacje. Ale z miejsc ukochanych mam inne. Co? Brak funduszy.
UsuńGdzie się ostatnio nie obrócę w sieci spotykam obrazek z hasłem "Chociaż raz w roku jedź w miejsce, które kochasz". I mam wrażenie, że choćby to wymagało stanięcia na głowie - warto.
UsuńMieszkam w miejscu, które kocham :) A nie zawsze się da... Są obowiązki, praca i wydatki, a nie zarabiam kokosów, bo poniżej tysiąca...
Usuńnigdy nie byłam na mazurach, ale np. Ustroń (ten w górach :D) znam bardzo dobrze i mimo, że to nadal polska, że płaci się złotówkami i kupuje prowiant w biedrze, to będę tam wracać tak często, jak tylko się da :)
OdpowiedzUsuńNo tak, ludzie zachwycają się zagranicą, a nie wiedzą co mają tutaj w pięknej Polsce...
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że bardzo często wcale nie chcą tego wiedzieć.
UsuńEj, ale Bałtyk serio jest zimny.
OdpowiedzUsuńWiem. I pogoda może być do kitu, w tym roku nie dopisała. I plaże pełne M4 zrobionych z parawanów. I ludzie na plaży czasem chleją i są nieuprzejmi. Ale Polska dalej jest piękna i jeśli nie ten Bałtyk, to są jeszcze tysiące innych miejsc wartych odwiedzenia!
UsuńNajważniejsze, żeby się nie pchać tam, gdzie wszyscy. Jest tyle miejscowości, które nie są turystycznymi miastami i można odpocząć :)
UsuńNie byłam nigdy na Mazurach, ale chciałabym tam pojechać. W Polsce jest dużo pięknych miejsc. Często na wyciągnięcie ręki. Tylko trzeba umieć szukać i chcieć.
OdpowiedzUsuńA no właśnie! Przede wszystkim chcieć. A wydaje mi się, że ludziom często się po prostu nie chce. Bo znaleźć można, to wcale nie jest takie trudne.
UsuńBo ludzie dzielą się na takich, którzy wakacje wykorzystują po to żeby podróżować, chodzić i szukać nowych miejsc i na takich którzy leżą plackiem na basenie w Chorwacji i piją i jedzą ile widzą, bo all inclusive. Niestety. Nie wiedzą co tracą.
UsuńKtoś mnie wywołał do tablicy ;) Otóż, byłam na Teneryfie, ale w konkretnym celu: chciałam zobaczyć Loro Parque i to mnie nie rozczarowało. Miłośnik papug zrozumie, co to znaczy zobaczyć na żywo arę hiacyntową i inne śliczności :D
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony... masz sto procent racji, bo tam po prostu nudno było. Sto razy lepiej wspominam wakacje nad Bałtykiem, w Łebie i Międzywodziu :)
Ale przecież są miejsca za granicą o których ja marzę i bez względu na to jak piękna jest Polska, do nich też chcę się wybrać. (i to zrobię, a co!) Rzecz w tym, że możemy chcieć, możemy zwiedzać i poznawać najdalsze zakątki świata i się nimi zachwycać, bo to przecież nie zbrodnia, bo wyjeżdżać (gdziekolwiek!) zawsze warto, ale nigdy nie powinniśmy się zamykać. Bo wakacje u babci na wsi wcale nie są gorsze od tych na Malediwach, jeśli ma się do nich dobre nastawienie. No powiedz mi, że jako dziecko wolałabyś ciepłe kraje!
UsuńAleż ja rozumiem, co chciałaś przekazać. Moje babcie zmarły bardzo wcześnie, ale wakacje na wsi pamiętam, z najlepszą przyjaciółką. Cudowny czas :)
UsuńJa ww tym roku pierwszy raz spotkałam się z Mazurami i też się zakochałam i bardzo tęsknię. :)
OdpowiedzUsuńI już się nie mogę doczekać końca wakacji i powrotu do Warszawy, żeby znowu oglądać te zachody słońca nad Wisłą. ;)
Warszawa akurat jest miastem, którego szczerze nie znoszę i nawet zachody nad Wisłą mnie do niej nie przekonają :D (czy ja mówię o byciu otwartym? :D)
UsuńNie miałam okazji jeszcze niestety poznać tych urokliwych polskich zakątków, ale chciałabym :) Może nie teraz, może nie już, ale tak to opisałaś... zrobię to :)
OdpowiedzUsuńJa też nie, wciąż mam masę miejsc nieodkrytych i chyba zacznę robić listę "do zobaczenia" zaczynając od tych niedaleko, w końcu weekendów w roku masa! ;)
UsuńA wiesz, że to super pomysł? Przecież wcale nie trzeba jeździć na koniec Polski, wystarczy się rozejrzeć! Chyba przedstawię tę myśl mojemu P., on jako fan planowania powinien być zachwycony :P
UsuńJak to się mówi ; cudze chwalicie a swego nie znacie :p nigdy nie byłam na Mazurach więc kiedyś muszę tam pojechać :) mam nadzieję, że komary mnie nie zeżrą :p
OdpowiedzUsuńMnie o dziwo w tym roku nie uchlał ani jeden! I zorientowałam się jak mnie ktoś zapytał jakim cudem mnie nie zjadły... ;)
UsuńTylko, że ludzie mają sporo racji w tym. Morze zimne, pogoda bywa różna, jedzenie marne, wychodzi nieraz drożej niż za granicą. Byłam na wakacjach w Polsce i powiedziałam: nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńMarne jedzenie to jest akurat wszędzie, żeby nie powiedzieć, że gorzej jest za granicą. A na pewno w rozsądnej cenie ;)
UsuńI ja wcale nie zaprzeczam tym argumentom całkowicie, sama mam miejsca o których marzę poza granicami Polski i uważam, że jeśli ktoś ma możliwość to warto je zobaczyć. Ale skreślanie Polski nie zobaczywszy jej i argumentowanie, że tu nie ma miejsc wartych zwiedzenia jest jedną z największych głupot jakie w życiu słyszałam i nikt mnie nie przekona, że to prawda :)
No ale przecież w Polsce w ogóle nie ma miejsc godnych zwiedzenia, dlatego w ogóle do Polski nie podróżuję. Bo niestety taka jest marna prawda. Wielokrotnie podróżowałam za granicę i jedzenie było na poziomie i to nasze polskie jadło się umywa.
UsuńTak, ostatnia wymówka jest genialna :-P Ja kocham Polskę :-) Kocham zwiedzać nowe miejsca, odkrywać jej uroki, poznawać historie... Wiadomo chciałabym jeździć po świecie, ale dlaczego miałabym olewać to co mam pod nosem :-)
OdpowiedzUsuńA na Mazurach mnie jeszcze nie było.
W Polsce jest wiele pięknych miejsc, często nie trzeba nawet daleko jechać, by je zobaczyć. Ale cóż, ludzi kusi egzotyka. :) Na Mazurach jeszcze nie byłam - aż wstyd - ale od jakiegoś czasu się na to namierzam. Może za rok? ;)
OdpowiedzUsuńWiele razy przeglądając portale społecznościowe, widać demotywatory, kwejki itp obrazeczki, właśnie odnośnie tych wielu pięknych miejsc w Polsce, po prostu Mała wystarczy chcieć :)
OdpowiedzUsuńMnie też wkurza takie gadanie. W Polsce mamy mnóstwo pięknych miejsc i cholercia - odniosę się do komentarzy wyżej - nie chodzi tutaj o jedzenie czy hotel! Nikt nie zabrania Ci, na małej polskiej wsi zamówić sushi z Warszawy czy nocować w Grand Hotelu (już niekoniecznie na wsi). Ludzie czasem zachowują się tak jakby hotel i żarcie były najważniejszą częścią wakacji. A czy nie chodzi o to, żeby coś zobaczyć, odpocząć, zachwycić się? Bo już się pogubiłam... Gdyby mi na prawdę chodziło o luksusowe łóżko i śniadania do łóżka, to na wakacje jeździłabym do Novotelu w centrum Poznania. Bo po co, w takim razie jechać dalej??
OdpowiedzUsuńDla mnie jedynym argumentem przemawiającym za wakacjami za granicą jest właśnie pogoda - chciałabym jechać za granicę jedynie po to, żeby wygrzać sobie porządnie tyłek. I tyle. Nie oznacza to, że porzuciłabym wypady w góry czy weekendowe odwiedziny nad Bałtykiem. Dlaczego? Bo te miejsca mają swoją duszę i jakiś czas temu porwały po kawałku mojego serducha, które już zawsze będzie chciało tam wracać. :)
Poza tym mamy tyle miast, lasów i jezior do zjeżdżenia, że życie na to wszystko jest chyba za krótkie. :)
Pi.er.do.le.ni.e, że w Polsce nie ma ładnych miejsc. Co prawda już bardzo dawno nie byłam na wakacjach, ale będąc z koleżanką na spacerze nad jeziorem w moich okolicach, porobiłam kilka zdjęć... i stwierdzam, że ku.rw.a pięknie tam jest!
OdpowiedzUsuń