12 marca 2017

After all this time...

Spędziliśmy już dziesiątki godzin na rozmowach, od rana do wieczora, niekiedy wczesnej nocy. Wciąż jednak, podczas wypowiadania tych słów, nie patrzę Ci w oczy. Czasem czuję, że czekasz na moment, w którym zetkną się dłonie, na uśmiech skierowany do Ciebie, nie w tę pustą, głuchą przestrzeń, którą jakiś czas wszędzie już noszę ze sobą. Angażujesz się w rozmowy i wiem, że kiedy wysyłam jedną z setek wiadomości w ciągu dnia, rzucasz to co robisz, żeby mi odpisać, nie zostawić ze słowami choć o chwilę za długo. Innym razem, wśród tych słów, mam wrażenie, że odpuszczasz. Trochę mniej dosłownie mówisz mi o wspólnym życiu, hipotetycznie zakładasz scenariusze, które nigdy się nie spełnią. Myślę, że już o tym wiesz, choć wciąż ponoć jestem Twoją pierwszą myślą. I spać idziesz ze mną, choć ode mnie tak daleko, jak nikt nigdy z tych, których nazywałam bliskim. Zabrnęłam dzisiaj w ciemne zaułki przyszarzałych ścieżek dźwiękowych, przydługich playlist wwiercających się w najciemniejsze szczeliny, poruszających najdotkliwsze struny. Przetarłam oczy wierzchem dłoni, jeszcze raz poprawiłam usta. Nie wypełnisz tej przestrzeni.
Przeszłość tak głęboka,
że nawet gdybyś próbował, nie puścisz jej w niepamięć. 

5 komentarzy :

  1. niektóre wspomnienia choć przynoszą cień to są warte powrotów, podsumowań, tylko trzeba do nich dojrzeć. nie bez powodu do nich wracamy...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem o co chodzi, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży i w końcu będzie tutaj trochę bardziej pozytywnie ;)

    OdpowiedzUsuń