Chciałabym móc wykrzyczeć tysiące rzeczy, ale dźwięki nie chcą się wydobyć. Zupełnie tak, jakby ktoś zamknął je w środku, ukrył głęboko i pozwalał im wyjść tylko w samotności. Zimna woda, lejąca się coraz częściej na nadgarstki, pozwala się uspokoić. Skołatane nerwy drżą, oddech przyspiesza, gdy powietrze z płuc uchodzi z dymem kolejnego papierosa. Dłonie też drżą, niesplecione palce przestają tęsknić za dotykiem. Nie myślałam, że akurat Ty wpakujesz się w coś takiego. Odbija mi się to w głowie tysiąckroć, Jej słowa wypowiedziane rok temu, trzaskające i dotykające dogłębnie. Ja też nie myślałam, wiesz? Myślałam, że moje własne cztery kąty będą wypełnione miłością i spokojem, z głośników będzie grała ulubiona muzyka, cicho, kojąco. Że kłócąc się z Kimś, pisanym wielką literą, będę rzucać talerzami, by później godzić się do granic wytrzymałości, z miłością, z troską, w poczuciu bezpieczeństwa. Puste cztery ściany, zupełnie niepodobne do tego, czego kiedykolwiek chciałam, aż nazbyt przypominają mi dziś o okresie w życiu, o którym chciałam zapomnieć. Samą siebie próbuję przekonać, że nie zasłużył na żadną z łez, które próbują spłynąć po policzkach. Że jestem warta więcej niż to. Warta wszystkiego. Zainteresowania, miłości, obecności. Bycia pierwszym wyborem, nie alternatywą. Warta wypicia ze mną kawy w niedzielny poranek, spaceru w sobotni wieczór i wspólnych kolacji. Czasami wyjścia do kina. Pójścia po prostu przed siebie. Pojechania gdzieś, gdzie serce przestaje dygotać i pozwala uspokoić wszystko, co dzieje się w chaotycznej codzienności. A chaosu jest u mnie ostatnio za dużo. Przewartościowanie własnego życia, zmiana w tak wielkim jego zakresie, potrzebuje powrotu do tego, co znane, lubiane, zatroskane, zainteresowane i bezpieczne. Kiedy kilkanaście miesięcy temu podejmowałam decyzję o zerwaniu kontaktów z Tą, która nie chciała utrzymywać go ze mną, odejścia od ludzi, którzy w żaden sposób nie starali się już pielęgnować relacji, które chociaż bliskie, to gdzieś po drodze stały się nazbyt odległe... nie sądziłam, że skończę w tym miejscu. Przestałam być sobą i nie lubię tej nowej wersji. Tej, która wraca do domu, do garnków, sprzątanie, czekania nie wiadomo na co mimo świadomości, że, po pierwsze, to nie przyjdzie, po drugie, nawet jeśli się zjawi, to będzie gdzieś obok, nie ze mną. Myślałem, że Ci to pasuje, życie obok siebie. Te słowa też padły dawno temu. Postaram się to zmienić. Nawet nie próbował. Poświęciłam za dużo swoich myśli na coś, co nie było tego warte i, najzwyczajniej w świecie, nie mam siły posklejać tych kawałków. One się już kiedyś rozsypały. Ale wtedy było inaczej. Poczucie bycia (nie)ważną jest na swój sposób obrzydliwe.
25 czerwca 2023
(Nie)ważne relacje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Tulę mocno
OdpowiedzUsuń