15 lipca 2012
Pomyłka.
Wiedziałam, że kiedyś to zrobisz. Wiedziałam, że użyte kiedykolwiek w twoim kontekście słowo "zaufanie" to największa pomyłka, jakiej zdolny jest dopuścić się człowiek. I nawet mimo tego, że próbowałam się na to przygotować... boli, gdzieś w środku. Cholernie boli. Niewiele mi daje zagłuszanie myśli muzyką. I rzygać mi się chce, jak o tobie myślę. Dosłownie. Pierwszy raz w życiu. Ale z tego wszystkiego najgorsza jest chyba świadomość, że to ja mogłam być na Twoim miejscu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Ty mogłaś być na jego miejscu? a co to znaczy?
OdpowiedzUsuńJej, nie jego. To chyba wiele wyjaśnia...
Usuńpowiem ci że bardzo niewiele.
Usuńirytuje się że czytelnicy nie rozumieją moich postów a sama widac lepsza nie jestem.
Na jej miejscu, przy Nim.
UsuńPrzeżyjemy to jakoś :)
a dobrze, rozumiem już wszystko :D
Usuńno podobno artyści poeci i narkomani nigdy nie są rozumiani, i nie chcą być zrozumiani. a więc uznajmy się za artystki/poetki :D
Oo, "artysta" to dla mnie bardzo duże słowo.
UsuńNo i już sama nie wiem, co mam napisać.
OdpowiedzUsuńMożemy pomilczeć. Słowa i tak niczego nie zmienią.
Usuń*milczy*
UsuńDziękuję.
Usuń*chciałaby powiedzieć, że "nie ma za co", ale milczy* ;)
UsuńChyba mi ulżyło. Więc mogę głośno powtórzyć raz jeszcze - dziękuję.
UsuńNo to sobie pogadałyśmy... Co słychać? ;D
UsuńMuzykę ;D A u Ciebie? ;D
UsuńWłaściwie też, jakąś dziwną, ale muzykę. ;)
UsuńDziwną, czyli jaką?
UsuńNie wiem, dziwną. Ballady z za dużą ilością elektroniki.
UsuńTo trochę dziwne.
UsuńMówię przecież. Nie moje ^^
UsuńNie wiem co powiedzieć, chociaż wiem jak to boli. Bardzo boli.
OdpowiedzUsuńTy, chociaż, w pewnym sensie "wiedziałaś" (co i tak nie zmienia faktu, że rana jest taka sama), ja zazwyczaj obrywałam z zaskoczenia...
Ja za pierwszym razem też. Później się uodparniałam. I wiesz, poniekąd się udało. Ale są sprawy, których nie da się tak po prostu odpuścić.
UsuńTo chyba zależy od poziomu zaufania do ludzi. I nadziei. Tak, właśnie ta nadzieja sprawiła, że nie uodparniałam się, nawet tego nie chciałam robić.
UsuńTo prawda, i ciągle musimy się z tymi sprawami męczyć...
No tak, nadzieja potrafi zrobić niemały bałagan w życiu. Wiesz, ja wierzę w drugie szanse. Wierzę, że czasem czas nie jest gotów na pierwszą. Ale z trzecią już jest problem...
UsuńJa należę do tych co nie chowają głęboko urazy. Drugą szansę łatwo jest ode mnie dostać, wystarczy poprosić, ale ma ona u mnie pewne ścisłe warunki.
UsuńU mnie też, zdecydowanie. Zdarzało mi się dać też trzecią szansę, kiedy naprawdę mi zależało (dwa razy w życiu), ale każdorazowo warunki są... mniej znośne.
UsuńU mnie jednym z warunków jest zasada, że druga szansa jest zarazem tą ostatnią. Jeżeli komuś naprawdę zależy to to widać. Los musiałby być naprawdę okrutny dla takiego osobnika, gdyby nie z własnych czynów zniszczył daną mu ‘ulgę‘.
UsuńJa obiecałam ostatnio, że to ostatnia szansa. Dziwnie się czuję, kiedy minęła...
UsuńMoże dlatego, że jesteś rozczarowana tą osobą, choćby w głębi duszy?
UsuńOsobą? Nie, nie nazwałabym tego w ten sposób. Więzią. Brakiem zrozumienia - owszem. Ale nie osobą.
UsuńJak to, Ty mogłaś być na jego miejscu?
OdpowiedzUsuńJej, nie jego...
UsuńNa niektóre rzeczy nie da się przygotować, choćby bardzo się chciało.
OdpowiedzUsuńNiestety muszę się z Tobą zgodzić...
UsuńJakby było to możliwe oszczędziłoby się miliony nerwów i łez. Tego jednak w ofercie życia nie mieliśmy.
UsuńNie mieliśmy, ale może i dobrze? Może w stwierdzeniu, że cierpienie uszlachetnia jest ziarenko prawdy...?
UsuńWe wszystkim podobno jest ziarenko prawdy.
UsuńCzy we wszystkim to nie wiem.
UsuńTak mówią.
UsuńByć może. W zdecydowanej większości na pewno.
UsuńWiem, co czujesz. Bardzo mi przykro. Ale człowiek uczy się na błędach. Teraz musisz sobie z tym jakoś poradzić. Nie daj się. :)
OdpowiedzUsuńTo nie czas i miejsce na uczenie się na błędach. Ale nie zamierzam odpuszczać.
Usuńprzykro mi , ze tak to sie skonczylo.. ale przemilcze, bo widze ze tak wolisz :>
OdpowiedzUsuńNie, już jest ok.
UsuńWiedziałaś, jednak się zawiodłaś. Przykro.
OdpowiedzUsuńBywa... życie, nie?
UsuńNiby przewidywanie scenariuszy może sprawić, że cierpimy mniej, ale nigdy nie ma pewności...
OdpowiedzUsuńSą takie sprawy i tacy ludzie, którzy bez względu na to, jak bardzo byśmy chcieli - nie staną się obojętni...
UsuńMasz rację. Ale nie wiem czy warto gryźć się z czymś, czego nie zrobiliśmy.
UsuńNiewykorzystane szanse bolą bardziej niż popełnione błędy.
UsuńDlaczego moglaś byc na miejscu tej osoby?
OdpowiedzUsuńBo to kolejny wieczór, kiedy wybrałam siedzenie w domu zamiast imprezy. A czułam, że powinnam na nią iść, dla samej siebie. I się nie pomyliłam...
UsuńNo, ale gdybyś poszła to co by się wydarzyło?
UsuńSorki, ale trochę nie ogaraniam a chciałabym to zrozumieć.
Byłabym blisko Niego. Długo czekałam na tę okazję. Na ten moment, kiedy "przypadkiem" moglibyśmy się spotkać, i choć na jeden wieczór cofnąć się o dwa lata do tyłu, o kilka tygodni do tyłu. Nie rób dziwnych min. I nie pisz proszę moralizujących "nie powinnaś do tego wracać, powinnaś iść dalej". To spotkanie, to niby przypadkiem, miało być krokiem w przód. Zaplanowanym już dawno. Ostatecznym, bo na mniejsze pozwoliliśmy sobie te kilka tygodni temu.
UsuńAle to miałoby być tylko jedno spotkanie czy spotkanie, które zapoczątkowałoby kolejne?
UsuńTo miałoby być spotkanie, które dałoby raz na zawsze odpowiedź na pytanie, które właśnie mi zadałaś.
UsuńMoże możesz jakoś innego dnia spotkać go niby przypadkiem? :p
UsuńMoże w inną sobotę. A może mi to do szczęścia nie jest niezbędne? :)
Usuńwspółczuję, to nie jest miłe kiedy ktoś nas zawodzi.
OdpowiedzUsuńNie jest. Zwłaszcza, kiedy zawodzą ludzie, których chciało się kiedyś nazwać "przyjaciółmi"...
Usuńskąd ja to znam. za bardzo ufam ludziom, wierzę w to, że każdy jest dobry i szczery. a potem wychodzi szydło z worka, a ja zostaje na lodzie.
UsuńA jednak później znów ufasz...
Usuńtak, bo jestem pozytywnie nastawiona do ludzi, łaknę towarzystwa, nie jestem typem samotnika. zresztą wiele wybaczam, może zbyt wiele ale nie umiem się gniewać na ludzi, na których mi zależy. a to, że im być może zależy mniej ... no trudno.
UsuńPójdziesz ze mną na kawę? xd (boże, czysto koleżeńsko, chyba to dziwnie zabrzmiało xd)
Usuńjakby ktoś chciał to odebrać dziwnie to by odebrał xd / zawsze i wszędzie ^^
UsuńA olać to w sumie xd
UsuńTo gdzie mam się zgłosić? ;D
skąd jesteś tak w ogóle? ^^
UsuńZ Centrum :)
Usuńz centrum wszechświata? :D
UsuńPolski jedynie, w tej chwili bynajmniej ;D
UsuńAlien..tak mi przykro..
OdpowiedzUsuńMówi się, że niewykorzystane szanse bolą bardziej od popełnionych błędów,ale chyba czasem jest na odwrót..
Nie, ja się z tym nie zgodzę. Dla mnie zdecydowanie niewykorzystane szanse są gorsze.
UsuńJa czasem nie umiem powiedzieć, co mnie bardziej boli..Jestem strasznie surowy dla siebie jeśli chodzi o takie rzeczy..
UsuńI jak na tym wychodzisz?
UsuńBo tu nie o surowość chodzi, ale o to jak kto się z nią czuje.
Chyba źle..zbyt wiele od siebie wymagam..
UsuńWięc może czas obniżyć poprzeczkę?
UsuńCyba nie potrafię..
UsuńOdwagi, przede wszystkim.
UsuńNie możesz nie ufać. Choć pewnie nie raz będzie bolało.
OdpowiedzUsuńNie daj się.
Zawiedzione zaufanie to coś, co trudno odbudować. Chociaż może nie zawsze, bo ja w pewnych chwilach tylko sobie wmawiam, że nie zaufam tak łatwo. W rzeczywistości nie zastanawiam się. Mimo tych wszystkich nieprzyjemności związanych z utraconym zaufaniem, niektórzy ludzie są jak takie... takie wierne psiaki, które zawsze czekają, nie zważając na krzywdy, jakich doświadczyły.
OdpowiedzUsuńNie mówię, że "nigdy więcej nie zaufam". Ale dziś w nocy doszłam do wniosku, że na dzień dzisiejszy po prostu... nie chcę ufać. Może lepiej na tym wyjdę.
UsuńA co do tych "wiernych psiaków" - być może to się czasem zdarza. Tyle, że nie każda burza jest jednak do przejścia...
To nie był pierwszy przypadek, kiedy zaufałaś tej osobie i zawiodłaś się?
OdpowiedzUsuńZaufania tutaj nie ma już od bardzo dawna.
Usuńja przeżyłam coś podobnego, ale nie boli mnie, może dlatego że już od dawna wiedziałam co mogę się po niej spodziewać i nie byłam ślepa :) szkoda, że tak długo to trwało :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zależy o co chodzi.
Usuńkojarzysz "a miało być tak pięknie" happysadu? jeśli nie, to posłuchaj.
OdpowiedzUsuń"że zaufanie to taka czarna świnia
w dzień jest, w nocy nie ma"...
chyba po fragmencie widać, czym jest zaufanie..
Kojarzę, oczywiście, że tak. Zgadzam się w pełni z tym tekstem...
UsuńSzkoda w takim razie, że dzień nie trwa wiecznie i że zaufanie gdzieś nam nie miga.
UsuńMiga, oczywiście, że miga. Ale często słabo...
Usuńpojawiło się ono 2 razy -.-
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej przekonuję się o tym, że mało komu można zaufać tak na prawdę.
OdpowiedzUsuńI właśnie to jest w tym najgorsze, wiesz? To, że zawiedzione zaufanie u jednej osoby wpływa na nasz sposób postrzegania reszty.
UsuńDokładnie. A niby staram się nie uogólniać. Jedna porażka potrafi zmienić wszystko, cały mój stosunek i podejście, do wszystkiego.
UsuńMój też, niestety. Ostatnio doszłam do wniosku, że lepiej bym wyszła lejąc na wszystkich i wszystko. Ale co ja poradzę na to, że mimo bycia samotnikiem, potrzebuję zaufania? Bliskości duchowej.
UsuńMogłabym się podpisać pod tym co napisałaś. Ostatnio jestem strasznym samotnikiem.
UsuńJa nim jestem chyba od zawsze. Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że jak każdy człowiek potrzebuję czasem rozmowy...
UsuńJa ostatnio tak. Jakoś stronię od ludzi, a raczej od ich większej części. Co w moim przypadku jest dość dziwne.
UsuńA rozmowy też potrzebuję. Potrzebuję obecności, ale ostatnio tylko jednej osoby, nie wiem czy nie za szybko.
I dobrze, że potrzebujesz, to ludzkie odruchy. A czy szybko? Ja nie wiem, ja chyba się nie znam. Ważne, żeby był, żeby nie znikał.
UsuńZaufasz jednej osobie, zawiedzie Cię, a potem nienawidzisz całego świata. Tak jest. Często.
OdpowiedzUsuńJa nie nienawidzę. Ale patrzę na niego w inny sposób, na pewno.
UsuńZe strachem?
UsuńOstrożnie.
UsuńDojrzale..
UsuńOd zawsze. I to jest chyba ten mój podstawowy "problem". Odnoszę ostatnio wrażenie, że lepiej wyszłabym lejąc na wszystkich i wszystko. Tyle, że nie zacznę.
UsuńJa olewam i widzisz jak wychodzę - jestem szczęśliwa.
UsuńDlaczego nie zaczniesz?
Bo nie jestem taka. Bo lubię siebie samą. Bo ja też jestem człowiekiem szczęśliwym, choć czasem coś tracę, jak każdy. Idealnie nie jest nigdy.
UsuńNie rozumiem, dlaczego najgorsza jest świadomość, że to ty mogłaś być na jego miejscu? Co takiego się stało?
OdpowiedzUsuńEh... nie Jego, a jej... Właśnie o tę obecność przy Nim chodziło.
Usuńrzadko kiedy uda się przetłumaczyć rozumowi... tak jak mówisz "wiedziałam". ale co z tego, prawda? serce i tak wie swoje, i zawsze będzie bolało.
OdpowiedzUsuńOtóż to, niestety. Chociaż... to już chyba nieaktualne.
Usuń:) to mamy podobnie !
OdpowiedzUsuńw jaki sposób mogłabyś być na niego miejscu? boisz się, że to Ty mogłabyś go zawieść w przyszłości?
OdpowiedzUsuńNie Jego, tylko jej.
UsuńNie, nie boję się. Bo tu nawet nie o to chodzi.
okej, ale bardziej poprawnie brzmi : umiem liczyć. :)
OdpowiedzUsuńDoprawdy? No popatrz...
UsuńPomyłki związane z zaufaniem są okrutnie bolesne. Trudno to przecierpieć.
OdpowiedzUsuńTrzeba zagryźć zęby i po prostu to przeżyć. Problem w tym, że wszystko ciągnie się za nami dalej, często wpływając na negatywne postrzeganie świata.
UsuńKażde doświadczenie na to wpływa. To taki system ochronny, bo tylko głupiec nie uczy się na błędach.
UsuńWielu wśród nas głupców.
UsuńTyle, że co to za nauka, kiedy przestajemy ufać komukolwiek, bo raz czy pięć nam coś nie wyszło? Nie wszyscy ludzie są przecież tacy sami...
Oczywiście. Nie mówię tu o całkowitym odrzuceniu zaufania, ale o większej ostrożności.
UsuńA z tym jest właśnie najtrudniej. Żeby się nie odciąć całkiem, a jednak uważać.
UsuńLecz nie jest to niemożliwe.
UsuńNiemożliwe nie. Ale w pewnym momencie człowiek może zacząć się gubić. Mamy to do siebie, że czasem za szybko zaczyna nam zależeć, przyzwyczajamy się do niewłaściwych osób.
Usuńnikomu nie można ufać.
OdpowiedzUsuńTo są właśnie skutki nadszarpniętego zaufania, które dotykają w pewnym momencie chyba wszystkich. A szkoda, wielka...
Usuńskoro ma miejscu, na którym chciałabyś być, była inna, może lepiej, że jego nastawienie do tego wyszło na wierzch?
OdpowiedzUsuńNie. Wbrew pozorom to nie takie "brutalne" na jakie wygląda. Poza tym - przecież nigdy nie było żadnych obietnic. Emocje uleciały.
Usuń