Właśnie tak wyobrażałam sobie miłość, wiesz? Samotne chwile wypełnione tęsknotą, bo kiedy Ciebie nie ma w pobliżu - ja sama nie umiem już funkcjonować. Wzrok co chwilę mimowolnie pada na telefon, który milczy, a podświadomość krąży wokół Twoich słów, wypowiedzianych zaledwie kilka godzin wcześniej. Wstaję rano, patrzę w lustro i widzę uśmiech, który poza ustami muska także oczy. Malują paznokcie, choć siedzę w domu. Tuszuję rzęsy, choć nigdzie nie wychodzę i poza mną samą nikt mnie inny nie widzi. Bo chcę być ładna. Dla siebie, dla Ciebie, dla nas. Ładne słowo, nieprawdaż? Mija mi dzień, kolejny, samotny. Znów mam muzykę, znów się zakochuję, znów szukam samej siebie w dźwiękach kolejnych piosenek, których tekstów uczę się na pamięć. I czepię z nich przekaz, bo nie sposób przejść obok obojętnie. Ja nie umiem, a i Ty przecież nigdy nie byłbyś do tego zdolny. Mamy w sobie coś, co nas spaja. Wiarę, nadzieję i miłość. Tę prawdziwą, która nigdy nie zniknie. Tę szczerą, w którą żadne nie zwątpi. Zasypiam, z Twoim imieniem na ustach. Zasypiam przy dźwiękach, którymi mnie zarażasz. Zasypiam, i śpię spokojnie, po każdym Twoim "dobranoc". I czekam, jedynie, na za-tydzień, żeby znów być bliżej. Da się bliżej? Fizycznie, jedynie.
(nie bierzcie wszystkiego dosłownie)
Wróciłam.
Z nową wiarą, z wielką siłą, z nowym kolorem włosów.
Jakaś dziwna jestem, odkąd wsiadłam do pociągu.
jeju jeju - miłość wisi w powietrzu wszędzie! :)
OdpowiedzUsuńCzy wszędzie to nie wiem - u mnie trochę tak ;D
Usuńno u mnie ciu ciut również ^^
UsuńOdwzajemniona?
Usuńto mnie raczej trzeba zapytać czy odwzajemniam tą wariację jego na moim punkcie, oszalał głupek.
UsuńWiesz, ponoć "tylko wariaci są coś warci" :)
Usuńnie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji, bo nikt tak jeszcze nie świrował na moim punkcie ;o
UsuńZawsze musi być ten pierwszy raz. ;D
Usuńowszem, muszę to jakoś przyjąć na klatę xd
UsuńTrzymam za Ciebie kciuki! :)
UsuńCzyżby czas na nowy etap w życiu urozmaicony miłością?
OdpowiedzUsuńNa jaki kolor się przefarbowalaś? :)
Nowy owszem, a z tą miłością, to zobaczy się kiedyś tam, z czasem. ;)
UsuńW tego typu sprawach lepiej trochę poczekać ;)
UsuńNie nastawiam się na nic, w życiu nie ma rzeczy pewnych. Ale już się nie zamykam. To dużo, chyba?
UsuńPostęp jest i to duży. Grunt to nie nastawiać się do wszystkiego negatywnie.
UsuńMam do tego tendencję, zwłaszcza jeśli o ludzi chodzi. A bynajmniej... miałam, wcześniej.
UsuńJeżeli o ludzi chodzi, to ja raczej przyjmuję zasadę ograniczonego zaufania.
UsuńJa też. Nie wierzę w coś takiego jak "bezgraniczne zaufanie". Nawet do samego siebie.
UsuńJa do jeżeli chodzi o zaufanie, nawet to bezgraniczne, do samej siebie, to w nie wierzę, ale nie jestem jego nauczona.
UsuńJa myślę, że człowiek jest połączeniem tak wielu sprzeczności, że powinien uważać. Ja siebie nie zawodzę, na razie, ale i tak...
UsuńTrochę uwagi jeszcze nikomu nie zaszkodziło - pod warunkiem, że nie zmieni się to w obsesję i nie zaczniemy karać się za byle co.
UsuńRoziskrzone spojrzenie przepełnione miłością, jakie to piękne ! *.*
OdpowiedzUsuńTeż bardzo je lubię ;)
UsuńTo bardziej uzależnienie, niż miłość.
OdpowiedzUsuńOstrzegałam, żeby nie brać wszystkiego dosłownie. ;)
UsuńOj tam ;P
UsuńA z drugiej strony - miłość, uzależnienie... Właściwie jedno idzie czasem w parze z drugim.
Usuńobecnie najbardziej doskwiera mi ta tęsknota, choć On jest tuż obok, ale wiem, że On nie zawsze może być tylko dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle tęsknota jest dobra, czasem, w granicach "normy". Pozwala nam docenić, jak bardzo ktoś jest dla nas ważny.
UsuńNigdy nie mogłam dopatrzeć się całkowitego sensu Twoich notek - czy o przyjaźni mowa, czy może miłość się wkradła. Rozczulasz Kobietko.
OdpowiedzUsuńA dziękuję, Kobietko. :)
UsuńO przyjaźni tu nawet słowa nie pisnęłam.
Ale niegdyś pisałaś. Tak pięknie ubierałaś uczucia i emocje w słowa, że ciężko było domyślić się, o czym w danym momencie piszesz.
UsuńI to jest chyba w Tobie jedna z wielu cech, które mi się podobają. Tajemniczość.
Owszem, pisałam, ale nie tym razem. Dzisiaj to coś "ponad" przyjaźń.
UsuńA dziękuję, tym bardziej mi miło. "Jedna z wielu", powiadasz? ;>
Poważnego coś zatem szykuje się w Twoim życiu.
UsuńZdradzę innym razem. Na dziś wystarczy słodkości, Alien.
Przyszło kilka zmian. Na lepsze, mam nadzieję.
UsuńNo dobrze, dobrze. Masz rację.
Cieszysz się z życia teraz?
UsuńZawsze w jakimś stopniu się z niego cieszyłam. Ale teraz... tak, chyba trochę inaczej. (bardziej? nie wiem, może)
UsuńJak to się narodziło?
UsuńMyślę, że tak naprawdę kilka miesięcy temu, kiedy zaczęłam wychodzić z domu nie tylko po to, żeby coś załatwić, ale po to, żeby lepiej się poczuć. Spotykałam się z ludźmi, sięgnęłam po marzenia. One dają mi siłę, zwłaszcza kiedy "chcieć" zamienia się w "móc". Później zdałam sobie sprawę z tego, że Zielonooki jest... częścią mojej przeszłości. Nie budzę się z Jego imieniem na ustach i nie zasypiam z Jego dotykiem w podświadomości. Oddałam Mu część samej siebie, ale dziś widzę, że umiem bez niej żyć. Rozsypała mi się przyjaźń, bez tego jest trudniej. Ale myślę, że właśnie ta strata wpłynęła na to, że otworzyłam się na innych. Przede wszystkim na samą siebie. I znowu zaczęłam nad sobą pracować. Dzisiaj widzę szerzej, wiesz? Dostrzegam coś, co niedawno wydawało mi się być zupełnie poza zasięgiem. I poznaję ludzi, w zupełnie inny sposób.
UsuńChoć czasami zapewne przeszłość wraca, Ty jesteś na tyle silna, że nie jest ona w stanie zniszczyć Twojego codziennego porządku?
UsuńTeraz już nie. Miałam w swoim życiu moment, trzy miesiące, gdzie wszystko runęło z hukiem na ziemię. Ale odkąd udało mi się to na powrót dźwignąć codzienność wygląda inaczej. I chociaż zdarzają mi się ciężkie wieczory (jestem tylko człowiekiem), to raczej nie przekłada się na to, co dzieje się w ciągu dnia. Już nie rezygnuję z teraźniejszości na rzecz wspomnień o tym, co było i nie wróci.
UsuńChoć patrząc na bloga, jestem pewnie dość... zachwiana. Tyle, że to co dzieje się w mojej głowie najczęściej jednak w niej zostaje.
Przepraszam, że zadaje tyle pytań. Już kilka razy ktoś z blogosfery zwracał mi uwagę, że strasznie dużo pytam. :D
UsuńŻałujesz, że On pojawił się w Twoim życiu?
Ja lubię Twoje pytania. A jak zaczną mnie denerwować, to przestanę na nie odpowiadać. :)
UsuńNie. Zdecydowanie nie.
Świetnie. I super szablon. :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, mnie też się podoba ;D
UsuńA skąd bierzesz obrazki?
UsuńRóżnie. Często z blogów z obrazkami. Jak nie mam co robić w nocy zdarza mi się przeglądać we<3it. Tam naprawdę można coś znaleźć, nie tylko na bloga :)
UsuńSpróbuję coś poszukać, coś fajnego :)
UsuńZawsze zostaje jeszcze DA, albo chociażby durne grupy na fb ;)
UsuńNie posiadam fb od jakiegoś czasu :p
UsuńJa posiadam. Często się zastanawiam po co, ale jednak... posiadam. ;D
UsuńKiedyś miałam, ale stwierdziłam, że to zbytnio narusza moją prywatność :p
UsuńPrzyjemnie jest przeczytać tak ciepły post. Wróciłaś z optymizmem i czuć, że nadchodzi dobry czas dla Ciebie. Oby trwał jak najdłużej... I, żeby On był dla Ciebie. Uskrzydlona jesteś, pięknie.
OdpowiedzUsuńUczę się latać, to miłe uczucie. :)
Usuńdlaczego?
OdpowiedzUsuń"Czasem mi się wydaje, że ludzie nie powinni zadawać takich pytań... " dlaczego tak ci się wydaje?
Usuńw sumie masz racje... ale ta nienzna, jeszcze, odpowiedź gnębi mnie strasznie. przytłacza.
Usuńno cóż... może kiedyś poznam tą odpwiex, albo chcoiaż sama jej pomogę.
Usuńmam nadzieję, że da sobie pomóc.
Usuńwiem, wiem :)
Usuńu mnie jak na razie uśmiech nie znika z twarzy, ona w sumie też go ma - tak przynajmniej mi mówi, niestety nie mogę tego na żywo sprawdzić.
UsuńTak trochę jakbym czytała o sobie. Z jakim kolorem włosów?
OdpowiedzUsuńW takim razie... posyłam Ci ciepły uśmiech, bo jest pozytywnie, prawda?
UsuńTakim jakimś... czerwonym. ;D
Pozytywnie? BYŁO.
UsuńOooo czerwone. Też miałam jeszcze dwa tygodnie temu.
A później się spieprzyło? Dlaczego?
UsuńMnie się mój nie podoba. Jest za ciemny. W ogóle, ja nie wiem co mnie na to wzięło. To nie w moim stylu.
Nie wiem czy się spieprzyło czy nie. Właściwie nie wiem. Cisza z jego strony nastała. Od kilu dni.
UsuńA mi się moje nawet podobały. Miały fajny kolor. Ale szybko schodził. porzuciłam czerwony na rzecz prawie mojego naturalnego koloru.
A Ty czekasz, tak po prostu?
UsuńCzerwona ma to do siebie, że szybko schodzi.
Mnie się marzy blond. Ale coś mi nie wychodzi... Okrężną drogą do niego idę.
Prawie naturalny, czyli jaki? :)
Z racji tego, że odważyłam się dużo mu powiedzieć postanowiłam zawalczyć. Pisałam nie dostałam odpowiedzi. Kolejny dzień również. To co ja mogę?
UsuńJa byłam płomiennie ruda w te wakacje i czerwona. Kolor to orzechowy brąz. Naturalny mam trochę jaśniejszy.
Faktycznie, czas na jego ruch... Masz jakąś teorię, dlaczego się nie odzywa?
UsuńJa byłam do tej pory ciemna, od długich lat. A teraz chcę czegoś nowego.
Nie próbowałam sobie tego w żaden sposób tłumaczyć. Wczoraj napisał, że konto miał zablokowane.
UsuńJa też zawsze prezentowałam się w ciemnych włosach. I postanowiłam coś zmienić. Mój rudy mi się podobał, ale nie wyglądałam w nim dobrze. A w orzechowym brązie się zakochałam i chyba przy nim zostanę.
A jednak się odezwał. To dobrze, prawda?
UsuńMnie też niekiedy podoba się coś nowego. Niemniej jednak zazwyczaj szybko dochodzę do wniosku, że nowy kolor jest... nudny.
Właściwie to tak. Cieszę się, że powiedział mi to co powiedział.
UsuńJa byłam święcie przekonana, że zostanę przy czerwonym jednak częste farbowanie włosów okazało się dla mnie męczące. Teraz tak często nie będe musiała a każdy chwali mój kolor.
Jakiż kolor włosów? :D
OdpowiedzUsuńTaki jakoś czerwonawy (miał być inny). Ale nie przyzwyczajam się, nie pasuje mi w nim coś. ;)
UsuńJa od kilku lat farbuję na identyczny odcień brązu, a teraz chciwi mi się czegoś.. innego, jednak sama się nie mogę przemóc i znów kupuje identyczne farby ;) Może kwesia przyzwyczajenia :)
Usuńco myślisz o nowym szablonie na Książkowym?
Ja próbuję z tym przyzwyczajeniem walczyć. Od lat farbowałam na ciemny brąz/czarny. Teraz chciałam blond. I wciąż próbuję do niego dojść, ale moje włosy nie przyjmują rozjaśniacza... Nie wiem co mi się stało z tym czerwonym, to nawet nie w moim stylu. Urlop tak na mnie ciała. Mózg mi przegrzało ;)
UsuńWłaśnie miałam powiedzieć, że jest świetny. Ale nie mogę Cię złapać na gadu.
Albo ktoś nowy pojawił się w Twoim życiu, albo jesteś przesiąknięta piosenkami o tematyce miłosnej.. Albo jedno i drugie ;)
OdpowiedzUsuńJedno i drugie, zdecydowanie. Nie narzekam :)
UsuńTo oby tak dalej tylko było ;)
UsuńŻyczę Ci dużo miłości i przede wszystkim, żeby kolor Ci szybko się nie spłukał ;p
Życz mi, żeby się spłukał, bo mi się nie podoba. Ale zajmę się tym jutro, dzisiaj już nie mam siły ;)
Usuńwidzenie raz na tydzień... czy to uczucie na odległość? oczywiście - tak czy inaczej gratuluję. i życzę dużo sił. ciesz się chwilą. (uśmiecham się) P.S. z jakiego na jaki kolor ?
OdpowiedzUsuńCieszę się chwilą. Choć momentami powątpiewam i pytam "co dalej?", choć nie powinnam tak myśleć, wiem.
UsuńZ jednej strony wydaje mi się, że takie związki na odległość to coś typowo dla mnie, bo pozostaję "wolna", wolną nie będąc. Z drugiej - chciałoby się jednak stałości...
Z ciemnego brązu na coś wpadającego w czerwień. Jest dziwny i nie bardzo mi się podoba, więc się nie przyzwyczajam. Wręcz przeciwnie. :)
skąd pomysł na taką zmianę ? ;>
Usuńprzeszłam przez związek na odległość. jestem osobą, która nie lubi "przyduszać się" miłością. moi znajomi najchętniej spędzaliby ze sobą 24/dobę. ja jestem zdania, że na to przyjdzie jeszcze czas. a początki miłości powinny być nieco bardziej subtelne. dlatego sądziłam, że związek na odległość to dla mnie strzał w dziesiątkę. jednak nie udało się. zabrakło mi kontaktu, ciepła, dotyku drugiej osoby. kiedy walił mi się świat, mogłam tylko usłyszeć: "zobaczymy się za 2 tygodnie, będzie dobrze..." i to dla mnie nie wystarczyło. walczyłam jakiś czas, później odpuściłam. znalazłam uczucie bliżej, niż mogłabym wymarzyć. (uśmiecham się)
co nie zmienia faktu, że trzymam za Ciebie kciuki. Was.
Nie wiem właśnie, do dzisiaj się zastanawiam. Po prostu... stanęła u mnie w domu farba w kolorze "intensywnej czerwieni" i tak jakoś... kusiło, bo lato, bo właśnie zaczął się urlop w pracy... Więc niech będzie. To tylko włosy. Po prawie ośmiu latach farbowania już nic im nie straszne. ;)
UsuńJa też przeszłam przez jeden. Dopóki to było 600 km, było dobrze. Później zrobiło się więcej i zabrakło zaufania. I słusznie, z resztą...
uuu. ale czerwieni ciężko później się pozbyć. chyba, że gdzieś specjalistycznie, w jakichś gabinetach fryzjerskich. ja omijam je szerokim łukiem. w sumie nie zajrzałam do fryzjera jakieś 4,5 roku. ale to przez tramę. ścięła mnie kiedyś babka na obleśną "pieczarkę", a włosy przed cięciem miałam prawie do pasa.
Usuńa teraz ile was dzieli ?
O boże! Nie, ze mną aż tak tragicznie nie jest, choć nie ufam fryzjerom i większość rzeczy robię jednak sama. Ale jeśli o farbowanie chodzi - mam za sobą prawie osiem lat ćwiczeń, więc nic mi już nie straszne, z czerwienią też sobie poradzę. :)
UsuńTrzysta.
ja już od prawie tych 5 lat sama radzę sobie z moim gniazdem na głowie. choć teraz jestem zwolenniczką długich włosów, naturalnych włosów. staram się nie farbować, a jeśli już mnie bardzo kusi - używam henny. brązowej - jak najbardziej zbliżonej do mojego naturalnego koloru.
Usuńczęsto się widujecie ?
Ja nigdy nie lubiłam swojego naturalnego koloru, więc zaczęłam się farbować dość wcześnie. A później eksperymentowałam. Do dzisiaj mnie kusi do różnych.. dziwnych rzeczy. ^^
UsuńChyba się zgubiłam o czym rozmawiamy. O tym z postu, czy tym, przy którym zaufanie zawiodło? Pierwszy to świeża historia. Drugi - zawiła. Ale widujemy się często.
mówię o osobie, o której pisałaś w poście.
Usuńa jaki masz naturalny kolor? eksperymenty? kuszą Cię dredy? ;> moja znajoma właśnie zrobiła.
Więc tutaj mówię, że to świeża sprawa i nie ma o czym mówić jeszcze. :)
UsuńTaki... średni brąz. Ledwo go pamiętam ;)
A dredy... zabawne, że o nie pytasz, bo ostatnio często o nich rozmawiam z koleżanką (miałam faceta dredziarza ^^). Kiedyś chciałam zrobić, na obozie. Ale to było jeszcze w gimnazjum. Podobają mi się niektóre, te cienkie i dobrze zrobione, ale sama bym ich nie zrobiła. Ja to raczej typ ciasnego koka niż dredów. Kusi mnie kolorystycznie. Mogłabym co tydzień być blondynką, żeby wracać do ciemnych, a po drodze mieć rude. ;)
Co endorfinki potrafią z człowiekiem zrobić :)
OdpowiedzUsuń"Ryją banię", nie? ;D (dziwne stwierdzenie)
UsuńAle jak nie brać tego dosłownie jak czułam tak samo :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, prawda? :)
UsuńDopisek pod spodem trochę zepsuł klimat ;)
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej doceniamy miłość, gdy zostajemy same i musimy czekać do następnego spotkania z nim :) To męczące, ale wspaniałe uczucie.
A trudno, właściwie. ;)
UsuńMasz rację. Tęsknota jest potrzebna, żeby docenić obecność. Zawsze w to wierzyłam.
Dlatego przez kilka dni nie zobaczę mojej miłości i nienawidzę za to tych dni :P
UsuńPociesz się tym, jak słodki będzie powrót :)
UsuńNo tak, jakoś trzeba się pocieszać ;)
UsuńOtóż to :)
UsuńMimo wszystko nie lubię dni, które spędzam bez niego, wolałabym już to zmienić ;)
UsuńDużo jeszcze zostało?
UsuńChciałabym mieć go codziennie obok, a do tego jeszcze pewnie dużo ;) A tak, to zobaczę go jutro, ale później znów będą jakieś pojedyncze dni rozłąki :)
UsuńA tam, pojedyncze. Dobrze, że się takie zdarzają. Tęsknota jest potrzebna, jak już wspomniałam. :)
UsuńGdyby nie ten dopisek na końcu..
OdpowiedzUsuńAle i tak czytajać to czuje się takie coś... czego sie nie da opisać.
Coście się tak przyczepiły do końcówki? To takie mało istotne ;D
UsuńDziękuję. :)
Dobrze, że masz tą wiarę, siłę. Może nawet kolor włosów.^^ Może i taka właśnie jest miłość. Spokojna i pewna. Nie wiem. Pewnie Ty opowiesz o tym pierwsza. A o tym ostatnim zdaniu wszyscy już wiedzą. Ach.
OdpowiedzUsuńA co do mnie... cóż, poza mówieniem o wierze jeszcze jej nie mam. I decyzje. Wiem, że kiedyś muszę się z nimi zmierzyć i chyba chciałabym mieć już to za sobą. Tylko, że nie wiem co wybrać i czym się kierować przy tym nieszczęsnym wyborze.
PS. Dobrze, że wróciłaś.
Siła i energia są najważniejsze. Mam nadzieję, że u Ciebie są one cały czas, że nie poddajesz się łatwo. A opis jest piękny, taki prawdziwy. Szkoda, że nie mamy brać tego dosłownie.
OdpowiedzUsuńNie do końca. Ale siła, wiara i energia u mnie zawsze są prawdziwe. Są taką... nieodłączną częścią mnie samej, choć jestem tylko człowiekiem i mam czasem słabsze chwile, powątpiewam, zdarza się. (wyszłam na narcyza? trudno, właściwie)
UsuńNiemniej jednak jest tu więcej niż jedno ziarno prawdy. :)
Aż czuć pozytywną energię :)
OdpowiedzUsuńPromienieję, trochę, przyznaję ;)
UsuńNiepodobne to do Alien, którą znałam.
OdpowiedzUsuńDziwnie, odkąd wsiadłaś? Tęskno może?
Niepodobne, powiadasz?
UsuńTęskno, i niepewnie przy okazji.
Nie. Inna się tu pokazałaś, ale to chyba dobrze.
UsuńNiepewność sprawia, że wszystko staje się jeszcze bardziej pociągające... I odrobina tęsknoty także. Byleby nie przesyt.
Inna, dziwna, wiem. I taka się właśnie czuję. Czegoś jest we mnie więcej, czegoś mniej. Ale mam swoje +300 do szczęścia od wczoraj, i tylko na tym się skupiam.
UsuńMasz rację, ciężko się z tym nie zgodzić. Dziwnie to zabrzmi, ale ja naprawdę lubię tę tęsknotę. Do pewnego moment, rzecz jasna.
Najważniejsze, że jesteś szcześliwa :)
UsuńJa też lubię tęsknotę...
Jaki posiadasz kolor włosów?
OdpowiedzUsuńWiara w lepsze jutro i w dobrą noc potrzebna jest każdemu. Dobrze, że ją odzyskałaś ;)
Taki jakiś... czerwony, dziwny. Nie przyzwyczajam się ;)
UsuńJuż jakiś czas temu. Ale dzisiaj się nią chwalę, bo jestem jej pewna. :)
Jeju, Kochana! Jak się cieszę, że miłością tutaj u Ciebie zapachniało! :)
OdpowiedzUsuńA zapachniało, żebyś wiedziała. Unosi się wysoko w powietrzu. Na razie nie skaczę na tyle wysoko, żeby jej dosięgnąć. Muskam opuszkami jedynie. Ale nie odganiam, to już bardzo dużo w moim przypadku. :)
UsuńCieszę się. Jeśli się boisz tego uczucia, to najlepiej malutkimi kroczkami :)
UsuńBoję? Nie wiem, może. Całe życie mam jakiś dziwny lęk przed przywiązaniem.
UsuńCzasem wystarczy zrobić krok w tył i objąć wzrokiem całość. A całość jest zawsze wspanialsza niż suma części. Co do powrotów, mała przerwa potrafi czasem wiele zdziałać :)
OdpowiedzUsuńMnie ten urlop był faktycznie potrzebny. Świeże powietrze, zachody słońca, spadające gwiazdy na molo... Warto było przemarznąć jednego wieczoru, żeby dalej poczuć się tak, jak czuję się w tej chwili ;)
UsuńPomóc? Byłoby cudownie, ale wątpie czy ktokolwiek da radę. Widzisz, przede mną klasa maturalna. I właśnie to jest wakacyjnym utrapieniem... bo słowa "matura, studia, przyszłość" powtarzam jak mantrę. Jakoś jeszcze mnie nie olśniło, co powinnam wybrać.
OdpowiedzUsuńNie masz za co dziękować.^^ Taka prawda po prostu.
Czy jesteś szczęśliwa, w życiu ? Myślałaś kiedyś pod wpływem zbyt częstych gorzkich i beznadziejnych chwil ,by skończyć ze wszystkim ... ?
OdpowiedzUsuńJestem. Dzisiaj naprawdę. Chociaż nie zawsze tak było. Miałam w swoim życiu dwa ciężkie okresy i o ile w drugim dałam sobie radę bez tego typu myśli, w pierwszym było gorzej, ale to było dawno temu. Takie momenty się zdarzają. Ja czerpię z nich siłę na stawianie dalszych kroków.
UsuńLubię to kochana :)
OdpowiedzUsuńjaki nowy kolor? :)
Ja też, tak trochę. Mam swoje +300 do szczęścia i na tym się skupiam :)
UsuńDziwny jakiś, czerwonawy. Nie przywiązuję się, jutro coś z nim zrobię ;)
jej cieszę się z Tobą tym szczęściem :)
Usuńhaha :d a'la Hayley z patamore kiedyś tam? :)
A dziękuję. :)
UsuńNie do końca, są ciemniejsze. I właśnie w tym problem. Takie nijakie jakieś ;)
Ja z każdym, nawet najmniejszym wyborem mam problem, nie mówiąc już o tym. W ogóle nie wiem czym się kierować.Swoimi marzeniami? Tym, w czym jestem dobra? Czy racjonalnie podchodzić do rynku pracy?
OdpowiedzUsuńRównie duży mam problem z wyborem miasta. Podążać za znajomymi, których znaczna większość wybiera się do Gdańska (który niezbyt mi się podoba)? Odważyć się i wybrać miejsce, które dla mnie wydaje się odpowiednie? Czy zostać w rodzinnym mieście (czyli na UWM), co najbardziej odpowiada moim rodzicom?
Jak Ty sobie dałaś z tym wszystkim radę? Bo jak pamiętam to jesteś na ekonomii, tak?
Zmywak? Cóż, czemu nie? ;) Podobno nie ważne co będę studiować, bo i tak dla humanistów nie ma pracy.
Dziękuję. Tak ogólnie.
Skoro nie dosłownie, to jak mamy rozumieć? ;>
OdpowiedzUsuńŻe nic tu nie jest pewne, chociaż jest fajnie. ;D
UsuńAha, no, czyta się, że jest fajnie ;D co to za Pan?
UsuńA taki jeden, trafił się jakiś czas temu. ;D
UsuńKiedyś zacznę się zastanawiać, dlaczego z większością ludzi, z którymi nawiązuję bliższe znajomości łączy mnie muzyka. ;)
bo muzyka powinna łączyć!
UsuńU mnie wiele rzeczy właśnie od niej się zaczyna ;)
UsuńZacznę od tego, że jestem na szalenie "skundlonym" profilu czyli rozszerzony polski-biologia.
OdpowiedzUsuńCałe moje dotychczasowe życie to książki i próby pisania dlatego chciałabym zajmowac się literaturą, myślałam o filologii polskiej. Albo o jakiejś innej filologii: chińskiej, rosyjskiej, włoskiej, etc. Ponadto zawsze widziałam siebie jako panią psycholog... tylko ostatnio ta wiara opadła. Słyszałam też o nowości czyli MISH. Idea szalenie mi się podoba pomijając fakt, że cholernie trudno się dostać. Do głowy wpadła mi teatrologia czy choreografia, bo nie ukrywam, sztuka jest niekiedy ważniejsza niż szkoła czy wszystko inne (realizuję się jako pseud-tancerka). Musiałam skreslić weterynarię, bo nigdy, naprawdę przenigdy nie miałam dobrej chemicy i mojego braku wiedzy z 5 lat nie da rady już chyba nadrobić. Pewnie zapomniałam o tysiącu innych pomysłów, które wpadają mi raz na jakiś czas...
Właśnie. Wybrać coć, co chciałabym robić przez większość swojego życia. To jakiś horror.^^
Olać? Może jakaś prawda. Rodziców kocham, ale niekiedy wykańczają mnie nerwowo. Znajomi są ważni, ale jakoś nie przekonuje mnie Gdańsk. Cóż, zawsze myślałam - Poznań, Toruń, Wrocław... czy coś w tym guście. Nie wiem tylko czy tam radę. Jasne, należy do odważnych... tylko, że u mnie ta odwaga jest krótkoterminowa. Ty się odważyłaś?
Nie masz co narzekać ;) Po ekonomii będziesz patrzyła, jak ja zmywam te nieszczęsne talerze.^^
Jaki kolor?
OdpowiedzUsuńJakiś brzydki. Za ciemny.
UsuńMam za duży wybór. Za dużo pomysłów i marzeń na za krótkie życie. Sama opcja wyboru już się mi nie podoba.
OdpowiedzUsuńMuszę nad tym pomyśleć. Myślę i myślę i tak w kółko, ale z drugiej strony... muszę poszukać siły, odwagi, indywidualizmu. Coś ze sobą wreszcie zrobić.
Szczerze Ci gratuluję takich decyzji.^^
budzę sie z twoim imieniem na ustach, zasypiam ciebie wołając :)
OdpowiedzUsuńczasem potrzeba nam odetchnąć, wyjechać. gdzieś indziej łatwiej się myśli, w nowym miejscu, nie tym starym, gdzie wszystko się z jednym kojarzy.
pozdrawiam :)
O tak, mnie to zdecydowanie pomaga. Nawet perspektywa spędzenia ponad 10 godzin w podróży mnie nie przeraża.
Usuńwtedy nie ma komputera, telewizora itp. podróże - przynajmniej moje - owocują w samorozwój :P gazety, książki, krzyżówki, muzyka :D
UsuńMuzyka to moja codzienność, książki też odgrywają dużą rolę (chociaż faktycznie, ostatnio przeczytałam "Dumę i uprzedzenie" właśnie w pociągu ;). Gazety czytam czasem, a krzyżówki to tak... od października do czerwca rozwiązuję nałogowo ;P
UsuńUm, zawiało miłością. Alien, Alien. Jakie w końcu te włosy?
OdpowiedzUsuńA jakieś takie... do dupy ^^
UsuńMiały być jasne, z poświatą czerwieni, są ciemne. Rozjaśnię ;)
Miały być rude! xD
UsuńNo miały. Ale były za ciemne. ;D
UsuńOj tam, oj tam xD
UsuńMusimy się umówić.
Miłość :) Ajej.
OdpowiedzUsuńKolor włosów z jakiego na jaki? :)
I bardzo podoba mi się wygląd ;)
Z brązowych na... jakieś takie czerwonawe. Ale nie przywiązuję się, zaraz coś z nimi zrobię ;)
UsuńA dziękuję, mnie też się podoba ;)
Podobnie jak ja ;) Też ciągle zmieniam i majstruję przy włosach ;)
UsuńZ czymś trzeba eksperymentować! :D
Usuńopowiesz o nim coś jeszcze więcej? :) (ciesze się z Twojego szczęścia!)
OdpowiedzUsuńA co byś chciała wiedzieć? :)
UsuńTęsknota jest wpisana w miłość i jest jej nieodłącznym elementem. (Nie)stety.
OdpowiedzUsuńJakie to piękne. Miło czytać o takim szczęściu. Oby było wieczne. :)
OdpowiedzUsuńPiękne. Strasznie podoba mi się Twój post.
OdpowiedzUsuń