Lubię to miasto w niedzielę nad ranem, kiedy zamiast budzić się do życia - dopiero zasypia, powoli. Lubię patrzeć na wracających z klubów ludzi i niekończące się kolejki przy budce z kebabem na Placu Wolności. Lubię
Kocham Cię jak Irlandię wygrywane pod oknem i grupkę ludzi ustawionych wokół gitarzysty, którzy każdego przechodnia zachęcają do wspólnego śpiewania. Lubię zdjęcia przy pomniku Rubinsteina i uśmiechy facetów na widok dziewczyn w szpilkach, wciąż kołyszących biodrami w takt słyszanych niedawno piosenek. Lubię dziewczyny z rozmazanym makijażem, niosące buty w ręku. Lubię facetów w koszulach, z szerokim uśmiechem na twarzy, zaczepiających o numer telefonu. Tylko wracać do siebie nie lubię.
Ostatnio wolę być wśród ludzi.
/ znikam, wiem.
dajcie mi jeszcze kilka dni
na zrobienie porządku ze swoim życiem,
wtedy wrócę, na dobre.
Bo czasem ciężko jest wytrzymać w czterech ścianach samej. Zbyt ciężko.
OdpowiedzUsuń[virga]
Czasem. Mnie ostatnio samotność nie służy, jest jej za dużo.
UsuńMuzyka to dla mnie najwarzniejsza rzecz w moim życiu. Gdyby nie ona, nie umiałabym żyć.
OdpowiedzUsuńa ja kocham moje miasta gdy dopiero się budzą i przecierają oczy, a ja już biegnę po ich ulicach.
OdpowiedzUsuńJa lubię ten moment pomiędzy nocą a dniem, kiedy mijając pojedynczych ludzi na ulicach spotykasz zarówno takich, którzy wstają, jak i tych, którzy nie zdążyli się jeszcze położyć.
UsuńNie proś o czas, bo przecież jest tylko Twój. Własny, osobisty czas w niedzielny poranek (ach, u mnie niedzielny poranek po imprezie to pustka na ulicach... a może dlatego że kończymy o 8?)
OdpowiedzUsuńWróć.
Wróć. Będziemy czekać.
OdpowiedzUsuńTechnicznie rzecz biorąc to nie odchodzę, tylko czasu mam nieco mniej.
UsuńJa do września mam nadmiar czasu. Ale od października zapewne też będzie mnie tu mniej.
UsuńJa teoretycznie też miałam mieć jeszcze "wolne", miałam się cieszyć ostatkami wolności przed październikiem. Ale cóż, nie wyszło, nie do końca. ;)
UsuńOstatnio mam całkiem odwrotnie niż Ty. Każdy człowiek mnie denerwuje, chociaż zawsze lubiłam ich towarzystwo.
OdpowiedzUsuńBędę na Ciebie czekać.
Mnie chyba też denerwują. Ale wolę denerwować się w ich obecności, niż nie mieć z kim porozmawiać, choćby o pogodzie.
UsuńJa zawsze lubiłam ludzi. Ich towarzystwo. Byłam zła, kiedy w wolny dzień siedziałam w domu. A teraz? Teraz unikam ich odwiedzin jak ognia.
UsuńAle to źle, wiesz? Człowiek nie powinien się zamykać.
UsuńWiem, ale to jest chyba ten moment kiedy chcę być sama.
UsuńCzasem trzeba. Byle nie za często.
UsuńZa często to chyba jednak bym nie wytrzymała :D
UsuńTo dobrze, to zdrowe :)
Usuńsamotność Cię dręczy?
OdpowiedzUsuńBrak rozmowy.
Usuńrozmawiaj sama ze sobą.
UsuńTo nie wszystko.
UsuńKażdy czasem potrzebuje do ludzi.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Choć mnie nieczęsto się to zdarza.
UsuńMi też nie. A gdy już - nie ma ich dookoła.
UsuńUwielbiam noc.
Niestety, u mnie jest podobnie...
UsuńJa też.
Głupie to.
UsuńI to jeszcze jak.
Usuń:<
UsuńDuże miasta są specyficzne i w specyficzny sposób się je kocha. Ale są naprawdę warte kochania. :)
OdpowiedzUsuńNie lubię małych miejscowości. Po tygodniowych wakacjach zaczęłam się już dusić. Jestem człowiekiem przystosowanym do biegu, zakochanym w nim. :)
Usuńmam to samo. :)
UsuńAle z drugiej strony - takie krótkie urlopy też są potrzebne, przyjemnie się z nich wraca.
UsuńNie lubię swojego miasta za dnia, za to nocą jest przepiękne.
OdpowiedzUsuńJa polubiłam swoje, kiedy przestałam bywać w nim na co dzień.
Usuńnie lubię nocy.
OdpowiedzUsuńNie lubię innych pór dnia. ;)
Usuńja nie wiem, ale noc mnie przeraża.
UsuńNaprawdę? Mnie przynosi spokój.
UsuńŁódź?
OdpowiedzUsuńznam ten nocny klimat... ale zbyt bardzo nasyciłam się tym powietrzem. klubową atmosferę, procenty - zastępuję kubkiem czekolady na gorąco i gronem najbliższego przyjaciela albo chłopaka.
Łódź :)
UsuńJa nie jestem fanką imprez, nigdy nią nie byłam. Wolę swoją muzykę i kubek herbaty od hałasu i pijanych ludzi wokół. Za to uwielbiam nocne spacery, zwłaszcza po centrum miasta. A niedzielne poranki mają to do siebie, że ulice nigdy nie są puste. Lubię patrzeć na ludzi.
ja lubię na nich patrzeć. ale na niektórych. wielu się boję. tylko dzieci są niewinne. wolę patrzeć w niebo. na gwiazdy. gdzieś za miastem. gdzie nie ma nawet świateł latarni.
UsuńŁódź :))
Czego się boisz, konkretnie?
UsuńAch, ta nasza Łódź :)
przyciągam podejrzanych typów - i mam z tym nieprzyjemne doświadczenia, wiesz? przeżyłam kilka miesięcy temu nieciekawą przygodę z zakochanym Hindusem, który nie rozumiał słowa NIE i w sumie widuje go do dziś. śledził mnie przez kilka tygodni, później zagadywał, przychodził pod szkołę, śledził mnie aż do domu etc etc. mam chyba fobię przed cudzoziemcami. i ogólnie od tamtego momentu jakoś jestem mniej ufna. nie obserwuję tak ludzi jak kiedyś. kiedyś mnie fascynowali. teraz jestem ostrożniejsza i skupiam się na sobie i moich bliskich i znajomych
UsuńRozumiem. I nie dziwi mnie, że wolisz skupiać się na sobie i swoim bliskim otoczeniu. Z resztą, to chyba dużo zdrowsze niż obserwacje wszystkich, albo dużej części ogółu. Chociaż ja i tak to robię, i nie zrezygnuję od tak.
UsuńSwoją drogą... lubię cudzoziemców i raczej nie nastawiam się do nikogo pesymistycznie, nie oceniam przed poznaniem, ale jeśli o Hindusów chodzi, mam zawsze mieszane uczucia.
ja zawsze byłam ufna. a nawet jako dziecko zaczepiałam nieznajomych na ulicy, i rodzina nie potrafiła mnie tego oduczyć! :)
Usuńno niestety - takie doświadczenie i raczej mieszane uczucia zamieniły się u mnie na negatywne. ale Hindusi nie są mi do szczęścia potrzebni, dlatego nie ubolewam jakoś nad tym
A ja wręcz przeciwnie. Do dzisiaj bardzo rzadko pierwsza zagaduję i wyciągam rękę do nowych ludzi. Może tutaj to wygląda nieco inaczej, ale w "realnym życiu" - jestem zamknięta. Jestem typowym obserwatorem, patrzę z boku.
UsuńNo mnie też nie ;)
Inaczej się spaceruje o 3 nad ranem a inaczej kilka minut po 6...
OdpowiedzUsuńA jeszcze inaczej od 3 do 8. Tak czy siak - lubię te spacery, które zaczynają się nocą, a kończą nad ranem.
UsuńMasz po takim spacerze lepsze sny?
UsuńZasypiam, to już coś.
UsuńSen czasem pomaga. Naprawdę.
UsuńCzasem. Ale to swego rodzaju rodzaj ucieczki. A ja nie lubię uciekać, tym bardziej przeczekiwać. Bierność mnie zabija.
UsuńRaczej krótkie zapomnienie, aby naładować baterie a nowego dnia wziąć się w garść i dalej iść :)
UsuńWiem, ale to jest chyba ten moment kiedy chcę być sama.
OdpowiedzUsuńI dobrze - wśród ludzi lepiej.
OdpowiedzUsuńCzasami owszem.
UsuńTeż lubię takie miasta. Pełne życia, szczęśliwych ludzi :) Ale czasem muszę uciec w swój kąt, by później z większą ochotą wracać ;)
OdpowiedzUsuńRobienie sobie tego typu "urlopów" jest nam potrzebne. Ja nie wyobrażam sobie życia w mniejszym mieście, ale mimo tej miłości do cywilizacji i pędu - czasem potrzebuję ciszy i spokoju. Jak każdy. :)
UsuńJa mieszkam w bardzo małej miejscowości, ale lubię codzienne wyprawy do dużego miasta na studia. Wydaje mi się, że to kwestia przyzwyczajenia :)
UsuńNie wyobrażam sobie mieszkania w małej miejscowości. A kysz! :)
UsuńSą plusy i minusy :) Ja lubię ;)
UsuńJa jestem absolutnie nieprzystosowana.
Usuńnoo wlasnie czlowiek nie jest samotna wyspa woli laczyc sie w archipelagi wiec nie dziwie sie Tobie ze lubic bywac wsrod ludzi bo tak samo mam;)
OdpowiedzUsuńczasami sama tez musze byc ale generalnie jestem towarzystka i lubie byc wsrod ludzi ;)
A ja wręcz przeciwnie. Lubię wśród nich bywać, ale bywać jedynie, czasem.
UsuńZ ludźmi lepiej, raźniej. Szczególnie jeśli w głowie mętlik, chaos, brak organizacji. Poukładaj sobie wszystko, oby na dobre, oby jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńStaram się, ale nie bardzo mi to wychodzi. Wręcz powiedziałabym, że z dnia na dzień rozumiem coraz mniej.
UsuńCholera, przypomnij mi adres bloga, proszę. (ładnie się uśmiecha)
Ja wiem, że nic nie wiem ;D wydaje mi się, że rozumiem, a za chwilę zdaję sobie sprawę, że jednak nie. A najgorsze jest to, że sama siebie nie ogarniam.
Usuńhttp://sticking-words.blogspot.com/ proszę ;)
Samą siebie ogarnąć jest chyba najtrudniej...
UsuńDziękuję! :)
O tak, mnie też ostatnio jakby ciągle brakuje ludzi, kiedy jestem sama. Dlatego w wolnych chwilach często siedzę tutaj, żeby mieć przynajmniej taki kontakt z innymi. No i tutaj łatwiej znaleźć kogoś bardziej wartościowego...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ale blog to chyba jednak nie wszystko, nie całkiem...
Usuńaż uśmiechnęłam się sama do siebie podczas czytania, uwielbiam ten widok:)
OdpowiedzUsuńMiło mi to.. czytać :)
UsuńA swoją drogą - można go nie lubić?
Lubisz na pewno czy to przyzwyczajenie?
OdpowiedzUsuńLubię na pewno. Chyba nie da się przyzwyczaić, ja bym nie mogła. Nie jestem typem człowieka żyjącego od weekendu do weekendu. Nigdy nie byłam i śmiem twierdzić, że nigdy nie zostanę.
UsuńTo dobrze, bo przyzwyczajenia - jak uzależnienia - potrafią zniszczyć nas od środka. A uczucia pozostają i sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi :)
UsuńStaram się nie pozwalać sobie na przyzwyczajenia. One strasznie ograniczają.
UsuńO. Zmiany widzę.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
Zmiany? :)
UsuńChyba nie chcesz mi powiedzieć, że to wszystko dzieje się w... Łodzi?! :O
OdpowiedzUsuńCzyżbyś nie doceniała jej uroku? Jak możesz! ;)
UsuńNie, po prostu nie wiedziałam, że masz coś wspólnego z Łodzią :)
UsuńNo mam trochę. I bardzo ją lubię :)
UsuńMieszkasz tam, studiujesz? ;>
UsuńMieszkam, praktycznie. Bynajmniej jeszcze trochę. ;)
UsuńTo fantastycznie, bo i ja za jakiś tydzień będę tam mieszkać :)
UsuńLubię to miasto, choć mówią, że jest brzydkie.
UsuńBo jest, ale ma swój niepowtarzalny klimat, za co je bardzo szanuję.
UsuńA wiesz czym objawia się ta brzydota? Kibolami i nieodrestaurowanymi budynkami.
Każde duże miasto ma w sobie coś, czego nie sposób znaleźć w żadnym innym... Łódź? Mnie ona zawsze kojarzy się z uśmiechem przechodniów nad ranem. Podczas gdy np. w Warszawie patrzą na Ciebie, jakby to była Twoja wina, że musieli wstać tak wcześnie...
UsuńTakie są wszędzie.
Nareszcie wszystko widzisz w kolorowych barwach. Zaczynasz doceniać ludzi.
OdpowiedzUsuńNie jestem taką pesymistką, nie przesadzajmy. ;)
UsuńU mnie zupełnie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńLepiej być wśród ludzi, jeżeli chce się o czymś zapomnieć.
Podobno, chociaż u mnie to chyba nie do końca działa. Samej mi jednak najlepiej. Bynajmniej przez większość czasu.
UsuńJa też ostatnio wolę być wśród ludzi. Chcę do miasta. DO nocnych klubów.
OdpowiedzUsuńChodź do mnie ;D
UsuńJA też lubię właśnie takie życie. Może kiedyś, na starość poczuję potrzebę spokoju i ciszy. Ale póki co - chcę się wyrwać. Do ludzi. Wtedy nie czuję się tak bardzo swoich własnych problemów.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, mam nadzieję że poczujesz się niedługo lepiej;).
Ponoć cudze problemy są najlepszym sposobem na zapomnienie o własnych...
UsuńChyba już przyszło "później" :)
Spacerując i oglądając coś co wywiera na nas ogromne wrażenie sprawia, że z ciężkim bólem serca wracamy do swojego małego zakątka, gdzie zostawiliśmy to, co nas boli.
OdpowiedzUsuńTak. A z drugiej strony - kiedy weźmie się oddech, często po powrocie wszystko nieco inaczej wygląda.
Usuńteż nie lubię do siebie samej wracać. zagłuszać wolę wszystko, byle udawać, że we mnie dobrze.
OdpowiedzUsuńpytanie ile tak można...
Raczej niezbyt długo, niestety...
Usuń