Pamiętasz, jak kiedyś, przy jednej z wielu naszych rozmów o muzyce powiedziałam Ci, że najpiękniejszym dźwiękiem nie jest muzyka, tylko błoga cisza? Ta przerywana tylko jednym oddechem, tylko jednym odgłosem kroków na panelach i wciąganym od czasu do czasu dymem w płuca. Lubię dźwięk spalającego się papierosa. Lubię zapach dymu wymieszany z aromatem waniliowych świec. Lubię, kiedy ta świeca się wypala. Lubię przymykać powieki wpatrując się w sufit i (nie) myśleć o wszystkim. Lubię wspominać i wyobrażać sobie pewne sytuacje. I nie lubię, kiedy ktoś mi mówi, że te marzenia nigdy się nie spełnią. Nie wymagam przecież, by ktokolwiek w to wierzył - mnie wystarcza moja wiara. I jakoś dobrze mi się z nią funkcjonuje... Lubię oglądać grudzień na zdjęciach. Lubię, kiedy marzną mi dłonie, kiedy stojąc na przystanku przestępuję z nogi na nogę, nucąc po cichu jedną z wielu zasłyszanych gdzieś w sklepie świątecznych piosenek. Lubię kolorowe światełka na wystawach i manekiny w czapkach Mikołajów. Lubię aniołki chodzące po galerii, które namawiają do kupowania opłatków. I te, które sprzedają świece, z których dochód idzie na Dom Małego Dziecka. Zauważyłeś, że mam w domu strasznie dużo świec, prawda?
Z roku na rok coraz bardziej próbuję zapomnieć, dlaczego każdy grudzień kończy się porażką. I kiedy już wydaje mi się, że się udało, że umiem tak po prostu ubierać choinkę, kupować prezenty, śpiewać kolędy i cieszyć się na święta - zawsze jest taki dzień, który wszystko psuje. Zawsze jest człowiek, który mi o wszystkim przypomina. I wbrew pozorom czasem bez względu na to, ile razy coś się powtarza - nie da się tak po prostu do tego przyzwyczaić...
Miałeś rację mówiąc, że lubię ciszę dlatego, że tak rzadko ją słyszę. Że ten syk towarzyszący spalającym się fajkom kojarzy mi się ze spokojem, bo często próbuję odnaleźć go w małych, na pozór nieistotnych rzeczach, na które ludzie nie zwracają uwagi. Znowu jest grudzień. Za oknem znów jest pełno śniegu, który skrzypi pod butami przy każdym spacerze. W moich głośnikach znów jest muzyka, której dawno nie słuchałam. Na policzkach znowu mam zacieki, a w głowie natłok myśli. Coraz bliżej święta... Ironio.
To kto Ci to wszystko psuje?
OdpowiedzUsuńOjciec.
UsuńCzasami trzeba udawać, że się słucha a tak naprawdę to trzeba olać to ich gadanie.
UsuńZwykłe skrzeczenie nie trudno olać, ale czasem chodzi jednak o coś więcej niż zwykłe słowa.
UsuńA ja nie lubię ciszy, dlatego ją rzadko słyszę ;)
OdpowiedzUsuńJa ją lubię pod warunkiem, że jest głośna, że niczego z oddali nie słychać. Co jest nieco dziwne zważywszy na to, że uwielbiam wielkie miasta ;)
Usuńtakie małe sprzeczności tkwią w nas ;)
UsuńDobrze mi się z nimi żyje ;)
UsuńCisza jest niefajna, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest fajna.
UsuńKim jest ta osoba?
OdpowiedzUsuńOjciec.
Usuń22 grudnia wiele lat temu zmarł mój Tato. Pogrzeb był w Wigilię. Też mam niefajne wspomnienia...
UsuńTakie wspomnienia mam związane z Wielkanocą, choć to nie był ojciec...
UsuńAch, życie...
OdpowiedzUsuńZdarza się, nie...?
UsuńCzasami.
UsuńKiedyś to zmienię. Na "moim" będzie inaczej.
UsuńNie dziękuję. :)
UsuńSłusznie ;P
UsuńSzczerze mówiąc to... już nie mogę się doczekać tego "mojego". ;)
UsuńNie wiem dlaczego pomyślałam, że jeżeli ktoś nie miał dzieciństwa, to dziecko będzie się w nim odzywało każdego grudnia. Bo ten miesiąc nieszczęścia jakby swoim szczęściem rozpalał. Właśnie tak pomyślałam, chociaż może nie powinnam się tym dzielić.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też już o tym myślałam? Dlatego co roku chcę w ten grudzień wierzyć. Szukam tych małych szczęść na ulicy, w sklepach, w ludziach..
UsuńTeż tak robię. Nie po to, żeby przygnębić się tym, że sama tego nie mam i nie miałam, ale żeby liczyć, że te małe szczęście tego roku przyjdzie do mnie. To jakiś sposób na zagłuszanie tego co było i tego, czego nie było.
UsuńAle w tym roku grudzień nie musi być taki jak zawsze. Postaraj się, aby był wyjątkowy, przecież możesz go takim uczynić :)
OdpowiedzUsuńGdyby tu chodziło tylko i wyłącznie o mnie - pewnie. Ale niektóre rzeczy psują się "odgórnie".
UsuńChodzi o kogoś? O mężczyznę?
UsuńO "ojca", od którego chcąc nie chcąc jeszcze w tym roku nie mogłam się odciąć.
UsuńMoże jest jaki jest, ale zawsze ojciec.
UsuńDla mnie to tylko trzecia osoba w domu, która czasem je z nami obiad. Rzadko.
UsuńNie spełnia swej roli, szkoda.
UsuńNigdy nie spełniał. Jest trochę jak mebel. Postanowiony na środku wąskiego przedpokoju. Denerwuje, nawet kiedy starasz się go omijać.
UsuńDziwne stosunki tam u Was panują.
UsuńPomiędzy mną a nim tak naprawdę nie ma stosunków. Żadnych. Kłótnie jedynie, czasami.
UsuńJa akurat wiąże nadzieję z tym grudniem, mimo że na święta przyjedzie babcia, która kocha rządzić się w naszym domu i wprawiać wszystko w chaos wraz ze swoją stukniętą kotką.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jakieś przeszkody zawsze są i nie tylko w grudniu, ale ludzie już się uparli, że to niefortunny miesiąc no i mają potem takie a nie inne święta, takie a nie inne wspomnienia.
Nie warto.
Ja myślę, że ludzie wiążą nadzieje spokoju ze świętami, bo ktoś nam kiedyś nawciskał, że to okres dla rodziny i powinno być miło. A nie zawsze tak jest, i to nie ma nic wspólnego z naszym nastawieniem.
UsuńMoja mama ma nadzieję na spokój bez tego całego stresu związanego z obowiązkami pani domu. Szczerze to już nawet chcieliśmy praktycznie tych świąt nie obchodzić, jedynie odpocząć od stresu, nabrać sił. Już jedną Wielkanoc tak spędziliśmy.
UsuńMnie się marzą takie święta z pizzą i czerwonym winem. Takie spokojne, od początku do końca moje. Kiedyś obiecałam sobie z przyjaciółką, że jedne takie spędzimy. Z tysiącem filmów. Bez rodziny, telefonów, internetu, opłatka i nieszczerych życzeń. Same.
UsuńGdybym tylko miała przy sobie przyjaciółkę, z pewnością taki plan wcieliłabym w życie.
UsuńU mnie akurat w przypadku życzeń nie ma sztucznosci. W domu, w tym najbliższym gronie, oczywiście. Co innego w przypadku składania życzeń biologicznemu ojcu lub o zgrozo na klasowej wigilii.
Ja pewnie też, gdyby nie fakt, że dzieli nas czterysta kilometrów i multum codziennych spraw.
UsuńU mnie jest jej pełno, całe święta są sztuczne. Dlatego nienawidzę dzielenia się opłatkiem.
Kilometry to nie jest najgorsza forma rozdzielenia, uwierz. Aczkolwiek dokuczają, to fakt.
UsuńJa to udawać to może będę właśnie przy babci, no ale nie powiem mamie, by nie zapraszala swojej matki na święta...
Wiem, że nie jest. Ale tu nie o kilometry chodzi, tylko o to, że fizyczna odległość nie pozwala na zapobieganiu oddalania się dusz. (czy jakkolwiek mam to nazwać, wiesz o co mi chodzi)
UsuńMasz rację, nie da rady... U mnie w święta wszyscy będą udawać, że okresu przedświątecznego nie było, że nikt się nie kłócił, nie wrzeszczał, nie miał ochoty spakować walizki i kupić biletu w jedną stronę.
Sinusoida. Święta to naprawdę dziwny czas - pełen sprzeczności i natłoku myśli. U mnie też.
OdpowiedzUsuńWięc kto psuje ten spokój?
OdpowiedzUsuńOjciec.
UsuńNie możesz postarać się go zignorować?
UsuńJa też lubię oglądać grudzień na zdjęciach. W praktyce, za oknem zima nie zawsze jest taka kolorowa. Ja się cieszę z tych świąt, chociaż tamte sprawiły mi wiele przykrości.
OdpowiedzUsuńAle ... Kim jest TA osoba, co wszystko psuje?
Moje sprawiają mi przykrość zanim przyjdą. Te dwa, trzy tygodnie przed świętami to katorga. Człowiek jednak chciałby wierzyć, że to okres spokoju, ale u mnie w "domu" nigdy nim nie był. Naiwnie wierzę w Boże Narodzenie co roku, albo raczej chcę wierzyć, ale to jest jedynie tląca się gdzieś w środku iskierka. Zawsze gaśnie w połowie. "Ojciec" zawsze ją gasi.
UsuńCzęsto też tak mam. I zawsze powtarzam sobie, że muszę być silna. Ale wiesz, z tego co się domyślam, jesteś starsza i masz inaczej. Ja wierzę w prawdziwą Wielkanoc. Boże Narodzenie miewam, nawet częściej niż Sylwestra, ale Wielkanoc miałam raz. Wiem co czujesz.
UsuńDlaczego? I jak?
Jestem silna, staram się. Ale to nie znaczy, że kolejne rozczarowania mnie nie dosięgają. Chciałabym po prostu spokoju, zamiast ciągłych awantur, krzyków i podnoszenia rąk na siebie nawzajem. Do tego nie da się przyzwyczaić, siłą rzeczy. Wiek tu niczego nie zmienia... Zmienić się coś może w momencie, kiedy w pełni sama zacznę stawiać warunki, w swoim mieszkaniu, z dala od "domu".
UsuńDlaczego tylko raz?
Cóż, nie przeczę, że rozczarowania dosięgają wszystkich. I nie ma czegoś takiego jak rutyna, nie ma przyzwyczajenia się do ... tego co opisałaś. Może i się nie znam, ale mam Pseudo, ona wie najlepiej o tego typu sprawach. Wiek? Można ująć, że ma. Bo pięcioletnie dziecko by płakało i nie wiedziało co robić. Ktoś już starszy reaguje, nierzadko krzykiem.
UsuńZ całego serca Ci życzę, żeby udało Ci się znaleźć spokój w swoim domu.
Raz ... Ponieważ o ile święta Bożego Narodzenia spędzamy sami z dziadkami, o tyle na Wielkanoc zbierają się wszyscy. A cóż, rodzinę mamy dużą i ... kłótliwą.
Mam nadzieję, że kiedyś spędzisz święta po swojemu. Po prostu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już następne będą całkiem "moje"...
UsuńTeż nie potrafię poczuć magii świąt, bo zawsze jest słodko, lepko, a potem nabrzmiały balon pęka...
OdpowiedzUsuńU mnie słodko i lepko jest dopiero w Wigilię. Wtedy wszyscy udają, że jesteśmy idealną rodziną. A mnie skręca, i dosłownie - za przeproszeniem - kurwicy dostaję.
Usuńnoo ja tez lubie cisze slyszec swoje mysli....
OdpowiedzUsuńhmm tez jakos wyjatkowo ten grudzien ciezko znosze ale mzoe bedzie lepiej w koncu... przecez ida swieta ...
widok grudnia lubię tylko z perspektywy mojego pokoju. patrzeć na wszystko zza okna. w cieple i kubkiem kakao w dłoni.
OdpowiedzUsuńcisza... to w ciszy można tak naprawdę poznać samego siebie, drugiego człowieka... jeśli nie krępuje Cię przy kimś milczeć, to dowód na to, że spotkało się wyjątkową osobę.
post postrama sie wieczorkiem przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhm... fakt, za bardzo. ciekawe dlaczego? nei mogą po prostu zostawic tak tego?
"Papierosy jak hostie całuje się ustami"...
OdpowiedzUsuńJa nie lubię ciszy, dla mnie cisza jest ciszą przed burzą.
Czytając Twój wpis, miałam wrażenie, jakbyś kogoś straciła. Wypływała z niego niesamowita gorycz i jakieś takie... zamknięcie się w sobie, w swoich czterech ścianach i patrzenie na świat w swój własny, trochę zgorzkniały sposób. Taki sposób, który już nie wymaga beztroskiego życia, a skupia się na sobie i swoich dziwactwach. Skąd tyle świec, skąd tyle świec...?
Pozdrawiam ciepło.
Ostatnio też zdecydowanie stawiam na ciszę, która jest przerywana mruczeniem mojego małego kotka. A pierdolić te święta i ten grudzień.
OdpowiedzUsuńNie lubię zimy, nie lubię świąt. Wolę wiosnę.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię ciszy. Cisza przypomina mi o przeszłości. A ja staram się o niej nie myśleć, nie wracać. Lubię jak jest głośno, maksymalnie dudnią głośniki, jak ludzie głośno się śmieją. Wtedy i ja się też uśmiechnę. Może kiedyś przyjdzie moment na zharmonizowanie się z ciszą... Chciałabym.
OdpowiedzUsuńŚwięta da się znieść, choć ostatnie dwa lata u mnie były beznadziejne. Matka zaciągnęła mnie i brata do swojego faceta i jego dzieciaków, w dodatku na noc. Jakkolwiek by to brzmiało, cieszę się że już z nim nie jest, bo w tym roku święta będą znów jedną wielką irytacją, ale tylko pomiędzy rodziną..
OdpowiedzUsuńTrzeba wyjść gdzieś na Sylwestra i pocieszyć się tuż przed nowym rokiem