/ kto spędzi ze mną jutro Sylwester z Polsatem? ;D
30 grudnia 2012
Podsumowanie 2012.
Gdybym chciała robić podsumowanie tego roku, musiałabym go podzielić na dwie nie do końca równe części. Koniec jednej to początek października, dalej jest już druga. Pierwsza była dobra. Spędziłam najlepsze w życiu Walentynki, bo właśnie tego dnia, 14 lutego, zaczęłam spełniać marzenie, wokół którego cały ten rok się kręcił. Wtedy zostały już tylko dwa miesiące i pięć dni do jego całkowitego urzeczywistnienia, ale mając w ręku bilet, wszystkiego już byłam pewna. Udało się. Jeszcze na trzy dni przed tym najważniejszym, spełniło się jeszcze jedno. No, nie samo. Ale się spełniło. Obserwuję je co rano i co wieczór w lustrze, wciąż uśmiechając się do siebie, bo choć to niby tylko trzy słowa wyryte na skórze, dla mnie to coś więcej, dużo więcej przecież. To ukoronowanie najważniejszego okresu w moim życiu i taki... motyw przewodni do dalszej jego części. I później był wyjazd. Długie spacery po Unter, kosmiczne ceny biletów na metro i szybkie wychodzenie z niego, kiedy jakiś facet niczym Hitler w czasach swojej "świetności" (All, litości...) wpadał do przedziału i kazał nam się przesiadać. Coś mi się zdaje, że ani razu nie czekałam wtedy choćby pięciu minut i po prostu szłam na piechotę... Miliony zdjęć. Kilka języków na głównym placu i różnorodność, o jakiej nam się nie śniło. Fontanna w centrum, gdzie nagrywali reklamę sklepu odzieżowego, której nigdy nie widziałam i ten koleś na desce, którego uśmiech pamiętam do dzisiaj. I ten pod Alexem, którego choćbym chciała, nie umiem zapomnieć. Wyjątkowy. I skończył się kwiecień. Najlepszym miesiąc w tym roku. A później był czerwiec, gdzie dostałam tą nagrodę za zajęcie tego pierwszego miejsca z tym artykułem, który był bardzo profesjonalny, który właśnie wtedy stał się moją przepustką do dziennikarskiego świata i chociaż nie jest to praca dla mnie, czego mam pełną świadomość - to miły wypełniacz czasu, nawet jeśli ludzie w redakcji nie tacy i tematy średnio interesujące. Później, w sierpniu, było reggae, po którym coś się zaczęło i coś rychło skończyło, ale czego żałować nie ma sensu, bo niczego nie da się cofnąć. Było dużo ognisk, dużo rozmów o niczym i dużo wypadów za miasto, podczas których czuliśmy się wszyscy jak bank żywności dla komarów. Pachniało offem, wodą, alkoholem i fajkami, ale wtedy nawet mnie to nie przeszkadzało. Było kilka propozycji, z których nie skorzystałam i kilka osób, które po drodze gdzieś zgubiłam, za co sobie samej i im też trochę mogę podziękować. Później skończyła się część roku numer jeden i nie wiem, co stało się dalej. Spadła kurtyna świetności i zaczęła się jesień, podczas której w pokoju zrobiło się zimno, a muzyka i herbata przestały mi smakować. Zrobiło się nieco pusto i za cicho. I tak jest nadal. Chyba brakuje mi szczerych rozmów, po prostu. Nieważne ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Większa część roku była udana i to najważniejsze. Dużo się działo. Życzę Ci tego na kolejny rok.:)
OdpowiedzUsuńMarzyłam kiedyś o pracy dziennikarki (a wcześniej sekretarki, ha ha.)!
Masz rację, i dziękuję :)
UsuńJa też, ale to było daawno temu ;D
ja jutro także spędzam Sylwester z Polsatem :D jedynka będzie musiała mi wybaczyć :D kolejny sylwester w domowym kącie. w sumie lepsze to niż uchlanie się do upadłego gdzieś w terenie fuu :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, mnie alkohol też nie kręci. Ale nie powiem, zobaczyłabym jakiś koncert na żywo ;)
UsuńTrzeba cieszyć się z tej lepszej części. Ja jednak przenoszę się do dwójki.
OdpowiedzUsuńNie powiedziałam, że się z niej nie cieszę. Cieszę, owszem.
UsuńJa będę skakać, co za różnica. W każdym razie przed telewizorem. ;)
Marzenia się spełniły, wiec tak zle chyba nie było?
OdpowiedzUsuńByło naprawdę dobrze. Tylko pod koniec zrobiło się pusto.
Usuńale dlaczego tak sie stalo?
UsuńTrochę znajomości się w tym roku posypało. A że w drugiej połowie zrobiło się luźniej - zaczęłam to zauważać.
Usuńu mnie rewelacyjnie tez nie jest
UsuńOdnoszę ostatnio wrażenie, że spędzam stanowczo za dużo czasu w domu. Kiedy przez ostatnie dni z niego wychodziłam zauważyłam, że to naprawdę jest miłe i że naprawdę cholernie dawno tego nie robiłam. Bo nawet na spacer nie ma z kim iść. Idiotyzm.
UsuńCo z Tobą?
Ja też rzadko spotykam sie ze znajomymi, choc costatnio coraz ich mniej. Jakos tak kazdy sie zaszyl w swoim gniezdzie i nie chce sie pokazywac. Jeynie tylko czesc na ulicy jak sie spotkamy. Spotykam sie jedynie ze swoim facetem
UsuńOtóż to. Nagle każdy ma swój świat. Dobrze, że chociaż masz jego.
Usuńtez tak mysle, ze on mnie ratuje ze wszystkiego
UsuńChociaż nie oszalejesz z samotności.
UsuńTo napewno mi nie grozi
UsuńI bardzo dobrze :)
UsuńTylko, że on jest chory i mogę się zarazić ;-/
UsuńTeraz mu się zachciało chorować? Faceci to zawsze znajdą sobie najmniej odpowiedni moment.
UsuńU niego w domu wszyscy choruja a mnie tez juz chyba cos bierze, wiec nie bedzie sam ;)
UsuńO, mała epidemia.
UsuńTaka pora na choroby
UsuńJa o dziwo nadal jestem zdrowa. A zawsze chorowałam.
UsuńJa tam leczę się jak mogę jak już czuję że coś mnie bierze
UsuńMnie to święty boże nie pomoże. Jak mnie już coś złapie to dwa tygodnie z głowy.
UsuńTo rzeczywiscie nie fajnie
UsuńKwestia przyzwyczajenia w sumie. Na razie jestem zdrowa ;)
Usuńja mam wrażenie, że ten rok był snem...
OdpowiedzUsuńsnem z którego wybudziłam się od lipca do listopada.
w listopadzie znów zapadłam w sen... sen który omalże nie stał się snem wiecznym. ale jestem. wciąż oddycham.
Ja też mam takie wrażenie. Tyle, że ja w ten sen zapadłam w październiku i nadal nie mogę się z niego obudzić...
UsuńI dobrze, że jesteś. Oddychaj dalej.
ja wciąż śnię... choć bliska dla mnie osoba zapadła w jeszcze głębszy sen. i ja próbuję trwać by ją dobudzić... by nie zatraciła samej siebie...
UsuńJak Ci idzie?
Usuńja spędzam sylwestra z polsatem:D
OdpowiedzUsuńU Ciebie też brak innych opcji? ;D
Usuńnie chcę myśleć o tym,co po 1.01 mnie czeka,więc zostałam w domu na sylwestra;D
UsuńAż tak źle? ;D
UsuńJa mimo wszystko wybrałabym się na jakiś koncert, cholera ;D
Z każdym kolejnym przeczytanym podsumowaniem roku utwierdzam się w przekonaniu, że jakoś nam smutno jest. Niedobrze, niedobrze.
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłaś? Niby jest dobrze, ale jakoś nie do końca jednak...
UsuńOj tak, niestety. Trudno nie zauważyć. Chyba zawsze czegoś brakuje, nigdy nie jest wystarczająco, na sto procent.
OdpowiedzUsuńOdnoszę czasem wrażenie, że za bardzo chcielibyśmy... konkretnych "rzeczy", żeby móc cieszyć się z innych na tyle, na ile moglibyśmy.
UsuńPozwolisz, że trochę zboczę z tematu i zadam pytanie zupełnie z innej beczki. Można się spodziewać kolejnych części opowiadania na Twoim drugim blogu? :)
UsuńPewnie, że można! Nie zrezygnowałam z niego. Ale chwilowo jestem zajęta poprawianiem dość obszernego tekstu, który jest dla mnie dużo ważniejszy. Więc... błagam o jeszcze trochę cierpliwości. :)
UsuńOby kolejny był taki, jak sobie wymarzysz. I niekoniecznie lepszy, bo chyba nie musi być idealnie, ważne, żeby się czegoś nauczyć, żeby wyciągnąć wnioski, zebrać doświadczenie i przeplatać je z tymi dobrymi momentami. I tych oczywiście życzę Ci więcej. I może jeszcze... czasami warto pamiętać o tym, że nie wszystko złoto, co się świeci.
OdpowiedzUsuńNawet ideały mają wady. Dla mnie ten był dobry, nawet jeśli końcówka mało optymistyczna.
UsuńTy spędzasz Sylwestra z Polsatem, a ja z nauczycielem od fizyki. Kto ma gorzej? ;>
OdpowiedzUsuńA tak poważnie to i tak dużo się działo, i wiele Ci się udało, więc gratuluję i życzę dalszego spełniania marzeń :)
Jak to z nauczycielem?!
UsuńA dziękuję. I Tobie wzajemnie :)
miałam zajęcia do konkursu u niego ;)
UsuńSeksowny chociaż? ;D
Usuńwiekszosc roku udana i to jest wazne to zycze by nadchodzacy rok byl w pelni udany ;)
OdpowiedzUsuńWystarczy, żeby było tak jak ten. Jakby się jakiś przystojniak pojawił to byłoby już całkiem sympatycznie ;D
Usuńhaha no nie jedna ma takie zyczenie ;P
UsuńNo wiem właśnie, wiem... ;D
Usuńnooo mam nadzieje ze mamy chociaz inne gusta to nie bedziemy sie o nich bic bo bic sie o faceta to upadek ;p
UsuńI tutaj plusem jest to, że nie mieszkamy blisko siebie ;D
Usuńa jakie słowa wytatuowałaś sobie?
OdpowiedzUsuńoj, po kłótni z mamą mogę zapomnieć o spędzeniu nocy z koleżankami, więc chyba nie tylko Ty będziesz przeżywać początek 2013 z Polsatem ;d
Ładne ;P
UsuńA trzeba było poczekać z tą kłótnią kilka dni? Eh ;D
No, brzydkich to na pewno nie zrobiłaś sobie ;D
UsuńTrzeba było, trzeba. Ale w sumie i tak na rękę mi jest, że nie idę, bo jakoś nie za bardzo chciałam spędzać czas z koleżankami. Także wymiksowałam się w jakiś sposób z tego ;)
Jeszcze nie spotkałam w tym roku osoby, która szczerze cieszyłaby się z sylwestrowego wyjścia. To dość dziwne, nie uważasz? ;D
UsuńEkstremalnie dziwne. To co, każdy teraz woli siedzieć w domku, w ciepłych papuciach i z okna obserwować fajerwerki? ;D
UsuńZ tego, co zauważyłam - tak. Nie do końca są pewni towarzystwa, więc wybierają siedzenie w domu.
UsuńNajbezpieczniejsza opcja. Ja niestety jej nie wybierałam - zostałam na nią skazana :P
UsuńPrzerąbałaś sobie, nie powiem ;D
UsuńAle przynajmniej pojutrze posłucham historii koleżanek, które prawdopodobnie zalały się i zjarały jak Bóg jeden wie co :) Gdy ja tymczasem grałam w Simsy i jadłam pizzę :)
UsuńA zrobisz Simom imprezę? ;D
UsuńJa pewnie sylwestrowych wrażeń będę słuchać aż do Juwenalii. xd
Zastanowię się, ale szczerze wątpię. :( Jakoś dwójka chodzić na moim komputerze nie chce, a z pierwszą częścią Simsów walczyć mi się nie chce. :P
UsuńO panie, dzięki Bogu, że moje spokojne towarzystwo aż tak dzikich wrażeń nie miewa. :P
Mnie też dwójka nigdy nie chciała działać, mało tego - na dwóch komputerach miałam z nią problem. Później kupiłam oryginalne i nie narzekam, wszystko idealnie :)
UsuńNie powiedziałabym, że moje miewa, ale ma baardzo dużo do powiedzenia. Zawsze ;D
Mój wniosek jest taki że chyba większość ludzi ma część roku miłą, a część mniej miłą...
OdpowiedzUsuńDobrze chociaż, że nie wszystko jest do dupy. :)
Usuńhaha, czyli szklanka do połowy pełna ;p
UsuńTrochę więcej niż do połowy ;)
UsuńPrzepełniona do połowy :)
UsuńDobra, już, skończmy z tą szklanką. Jest ok ;D
Usuńjest sylwester, teraz przepełnione są kieliszki!
UsuńPowinny być, podobno ;D
UsuńA Ty? Serio tak z polsatem? :P
UsuńMoże z dwójką, zobaczymy. ;D
Usuńi jak? Fajnie grali? :D
UsuńCałkiem. W sumie oglądałam filmy ;D
Usuństrasznie miło czytało mi się ten post! wiele rzeczy Ci się udało, do tego tatuaż... ach, zazdroszczę ;) w dodatku spełnienie marzeń - jeszcze lepiej... szkoda tylko, ze pod kniec zrobiło się... hm, tak pusto? w każdym razie, oby następny rok był cały wypełniony spełnionymi marzeniami i uśmiechem :)
OdpowiedzUsuńTwoja rodzicielka ma rację, trzeba po prostu do tego dorosnać - ja jeszcze tego nie zrobiła.
Warto tez czasami sie z nich posmiav, jak np robie to ja ;)
UsuńNiestety nie :<
w niektórych na pewno ;)
Usuńtak jakoś wyszło, moi rodzice skutecznie psują moje plany an spełnienie marzenia :< okrtuni są :<
tylko, że tutaj jest pies pogrzebany. bo jak narazie wszystkjo moje marzenia uzależnione są od zgody rodziców ;) tylko jedno zalezy ode mnie i do mojej pracy w szkole wiec je staram się spełnić, ale to dopieor za parę lat będzie mogło nastąpić ;)
Usuńzgadza się ;) dlatego będę wyczekiwac ich ;)
UsuńJedno moz nie jest az takie wybitne, ale to pojscie na kocert Slayera ;) drugie, to dostanie sie na medycyne co oczywicie zalezy tylko ode mnie totez praduje na to ;>
UsuńWszyscy probuja mnie od tego pomyslu odcianac, bo to byt duza opowiedialnosc itd.. :>
UsuńMarzy mi sie byc neurochrurgiem albo psychiatra *,* sklaniam sie bardziej ku drugiej opcji... :)
UsuńPrawda, ze ten zawod jest intrygujacy?! A toczemu? ;> zatasnawialm sie nad pojsciemdo liceum na mat-fiz i potem politechnika i cos z automatyka zwiazne, ale ootem to przemyskalam i wybralam moj akutalny profil ;>
UsuńZgadzam sie, dlatego go wybralam bo mnie bardzo interesuj ;) popatrz a ja to mam wszystko rozszerzone i bd dawac roszerzenia z tych przedmiotow ;> ach ten medyczno-farmaceutyczny ;> moja przyjaciolka sie wybiera... i podziwiam, ja bym tk nie mogla. To zdecydowanie nie dla mnie. Co w koncu wybralas?
Usuńwiesz... ja miałam na 3 miejscu w swoim podaniu profil społeczno-prawny, a kompletnie nie lubię polskiego, który tam jest roszerzony, bo z historią i wosem dałabym sobie radę ;)
Usuńpatrz, mój wujek dokładnie tak samo sie zastanawiał i wkoncu wybrał ekonomikę, a jego marzeniem nadal jest zdanie na resocjalizację... o ktorej ja też sporo myślałam ;)
ja jeszcze pamietam bo to był trudny wybór. poczatkowo miałam papiery skłądac do szkoły gdzie jest miedzynarodowa matura, ale potem stwierdizłąm, ze raczje nie dma tam rady no i się zaczeło suzkanie dziury w całym. licuem w warszawie, w opolu, w poznaniu, we wrocławiu, aż ostatecznie padło na moją mmiejscowść i tą samą szkołę ;)
Usuńakurat teraz to on siedzi w Holandii i zarbiają ze swoją żoną na ich wymarzony dom, wiec jak powiedział - na razi enie ma potrzeby, moze kiedys ;)
dlaczego? ;> ja w sumie też się nad tym zastanawiłam! bo mnie to kręciło, ale potem tak sobie myśle "cholera, przecież ja z ludźmi jakbym miała się dogać to prędzej ich bym pozabijała niż coś się dowiedziała" ;D tak wiec padło na medycynę i ok. 11 lat nauki... ;)
Usuń:)
Tez tak wole. Praca dziennikarza na pewnien sposob na bank jestcieawa, ale zdecydowanie nie dl nie :D
Usuńoj nie wiem cyz gównianie, nie znam się ;) jak tam po Sylwestrze? ;>
Usuńakurta nie wiem o jakim filmie, czy coś, do mnie mówisz, bo kompletnie mi nic to nie mówi.. ale cóz, ja to tlyko horrory, ewentualnie filmy dokumetnale ;d
Usuńaaaaa... Bardzo fajnie, byłam u przyjaciółki, mimo braku chęci z mojej storny do czegokolwiek (jestem okropna, wiem... XD) to i tak spędziłyśmy go bardzo fajnei. teraz pozostaje mi jedynie nauka ;)
Czyżbyś zrobiła sobie... tatuaż?
OdpowiedzUsuńNie mogę się zdecydować na wzór, no i kasa ciągle przepływa mi przez palce. Bo przecież muszę mieć piątą parę butów na zimę i drugą skórzaną kurtkę, w której mogę co najwyżej w czerwcu pochodzić ;/
Twój rok był całkiem ciekawy. W przeciwieństwie do mojego, nawet nie warto go podsumować.
Jaaa! Będę czekała na mojego Tomka K.
Tak, w kwietniu. Rozważałam niedawno drugi, ale chwilowo z niego zrezygnowałam. Chociaż potwierdzam, co mówią ludzie - jak się zrobi jeden, to siłą rzeczy chciałoby się więcej ;)
UsuńBył ciekawy, nie przeczę. I udany, mimo jego końcówki.
Nie wybywasz na imprezę?
A wtedy to już zupełnie pójdę z torbami.
UsuńU mnie właśnie końcówka była najlepsza, no, nie mówię tu o ostatnich kilku dniach.
W tym roku nie, jestem zmęczona wszelkimi imprezami, w dodatku wcale nie mam na nie nastroju.
Wierzę w Ciebie, dasz radę ;D
UsuńPowiedziałabym, że... ważne, że nie wszystko było do dupy.
No tak, bez sensu się zmuszać.
Nie, obiecuję sobie, że w 2013 przystopuję z wywalaniem forsy w błoto.
UsuńTo jest dobre określenie. Od września do świąt... ja nigdy nie czułam się tak dobrze, jak wtedy.
Co prawda imprezy, na które nie chce się iść, a jednak człowiek się zmusi, są najlepsze. Ale nie dziś.
Ja tam jestem oszczędna. (żeby nie powiedzieć skąpa ;D)
UsuńA później się popsuło?
Podobno. Ale czasem nie warto.
Brzmi nieźle. Szkoda, że tylko do pewnego momentu...
OdpowiedzUsuńNawet, jeśli w pewnym momencie się urwało, ogólny bilans wychodzi na plus. To już chyba dużo.
UsuńTak, to dużo. Każdy bilans powinien mieć taki wynik.
UsuńMimo wszystko niezbyt często się z tym spotykam.
UsuńWięc tym bardziej trzeba ten rok zaliczyć do udanych.
UsuńZdecydowanie zaliczyłam. :)
UsuńJakieś postanowienia na przyszły rok masz? ;)
UsuńNigdy w życiu nie robiłam postanowień noworocznych, bo zwyczajnie w nie nie wierzę. I całkiem nieźle mi się z tym żyje. ;)
UsuńJa kiedyś robiłam, ale i tak zazwyczaj ich nie dotrzymywałam, dlatego przestałam. W tym roku jednak postawiłam sobie cele jak najbardziej wykonalne.
UsuńStawiam sobie takie cele z dnia na dzień, z chwili na chwilę. "Od poniedziałku", czy "od stycznia" to takie dziwne terminy...
UsuńChociaż jest kilka rzeczy, które chciałabym w 2013 zrobić. Niemniej jednak nie określam tego mianem postanowień.
W każdym razie coś tam jednak chcesz osiągnąć w tym roku.
UsuńMyślę, że postanowienia biorą się stąd, że ludzie widzą w nowym tygodniu/roku/miesiącu czystą kartę, nowe nadzieje.
Chcę, ale to są bardziej pragnienia.
UsuńMożliwe, że masz rację. Tobie udaje się je spełniać?
Zależy jakie. Niektóre są łatwiejsze, inne trudniejsze do wykonania.
UsuńPonoć nie ma rzeczy niemożliwych ;)
UsuńPodobno. Jednak musimy myśleć realnie i wziąć pod uwagę nasze możliwości.
UsuńJa mimo wszystko wierzę, że o tak zwane "niemożliwe", trzeba się po prostu bardziej postarać.
UsuńNawet jeśli ograniczają Cię choćby możliwości materialne?
UsuńOczywiście, że tak.
UsuńZazdroszczę, też chciałabym tak myśleć.
UsuńPozytywne myślenie to już połowa sukcesu, ale do jego osiągnięcia jeszcze długa droga :)
UsuńTo prawda, niestety.
UsuńTak czy siak od czegoś trzeba zacząć :)
UsuńAle ostatecznie liczy się tylko efekt końcowy. :P
UsuńTak, ale... po kolei, Emi, po kolei! :)
UsuńJasne, jasne. Tylko że samo rozpoczęcie czegoś nie jest gwarancją sukcesu.
UsuńMój rok w sumie też można podzielić, do połowy sierpnia było cudownie, potem się trochę posypało lawinowo...no ale pamiętaj, że warto zapamiętać tylko te piękne chwile :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę tak myślisz? Ja jestem zdania, że warto zapamiętywać wszystkie.
UsuńCo by nie mówić, ciekawy rok. Jesień zawsze dołuje, zima zresztą też. Moja niezmienna od lat dewiza brzmi: byle do wiosny!
OdpowiedzUsuńJa spędzę, pod warunkiem, że wpadniesz do mnie :D
Ja mimo wszystko bardzo lubię jesień. Zimy mam już dość, nawet śniegu na święta mi nie dała. Obraziłam się ;D
UsuńNie mogłabyś mieszkać trochę bliżej? ;)
Ja nie lubię, bo działa na mnie depresyjnie. Zimy nie cierpię, ponieważ poza koniecznością (w normalnych okolicznościach chodzenie na uczelnię) praktycznie nie ruszam się wtedy z domu.
UsuńNa przykład gdzie? :D
Ja w zeszłym roku, zimą, mało w domu bywałam. Marzłam co prawda niesamowicie, ale zdecydowanie było warto. Teraz siedzenie w domu działa na mnie depresyjnie.
UsuńNo nie wiem, tak bardziej w centrum, co? ;D
Na mnie też. Nie w sensie, że w domu mi jakoś fatalnie, ale jak długo nie mam kontaktu z ludźmi, dostaję kręćka :P
UsuńAle ja kocham me miasto, no :D Będzie ciężko...
Otóż to, właśnie o to mi chodzi. Co za dużo to niezdrowo, mimo wszystko ;)
UsuńA tam, kochasz... ;D
Miesiące jesienne są jak dni wyjęte z kalendarza, przeżywasz, ale niezbyt pamiętasz jak.
OdpowiedzUsuńW tym roku zdecydowanie tak. Chociaż nie jestem pewna, czy powinnam to zganiać na porę roku.
UsuńWczoraj zaczęłam czuć Twoją Drugą Połowę Roku. Niby krótsza, a wydaje się być nieskończona.
OdpowiedzUsuńNiestety... I ta pierwsza gdzieś się rozmywa. Ale z drugiej strony to kwestia nastawienia. Poniekąd.
Usuń"Najważniejsze jest podejście, a dzisiaj mam złe"
UsuńNo... coś w tym stylu...
Usuńco do sylwestra z polsatem - dlaczego tak? chcesz, czy po prostu nie ma alternatywy?
UsuńZrezygnowałam z wyjazdu ze względu na to, że przejęły nad nim kontrolę osoby, których nie miałam ochoty oglądać. Wymuszone uśmiechy psują atmosferę. Teraz alternatywy brak.
Usuńa dokąd miałaś jechać?
Usuńłączę się z Tobą w 'bólu', bo też moje plany się pokrzyżowały i to ładnie
Do Berlina. W normalnych warunkach bym tego strasznie żałowała, ale jak pomyślę o ludziach to nawet jestem szczęśliwa, że zaoszczędziłam na kolejny, z pewnością milszy wyjazd.
UsuńMiałaś plany z przyjaciółkami?
Napij się wina, albo szampana i porozmyślaj, też może być fajnie :)
UsuńNie. One są daleko, zresztą są obie o siebie zazdrosne. Z Nim i moją siostrą + znajomi. Wyjebała nas trochę siostra, najpierw, że nie jest z nami, a dziś że jednak jest. No chuj ją wie.
Pewnie, że tak. :)
UsuńJak ja nie lubię takiej dezorganizacji... To cholernie męczące.
Mogę spedzić sylwester z Tobą! :D
OdpowiedzUsuńA mój rok był taki przeciętny, zwykły, mało z niego pamiętam..
Zapraszam w takim razie ;D
UsuńNieudany?
Dobrze, już jadę :D
UsuńNie, nie to, że nieudany. Taki zwykły, nic ciekawego się nie wydarzyło. Tylko ostatnie trzy miesiące to taka małą "rewolucja".
Wypada mi napisać: lepsze to niż nic?
UsuńA no! Staram się nie narzekać, ten rok nie był najgorszym :P
UsuńPowiesz mi za rok, że 2013 był cudowny? ;D
UsuńBędę robiła wszystko by był cudowny i żeby z czystym sumieniem Ci to powiedzieć, ale Ty mi także. Prawda? :D
UsuńOczywiście, że tak! Nie ma innej opcji! :)
UsuńWiększa część roku była udana - i zobacz jakie będziesz miała wspomnienia z tego okresu czasu! To najważniejsze! Nie warto wspomniać tego, co złe - tylko myśleć o tym, co dobre!
OdpowiedzUsuńMasz tatuaż? Jakiej treści? =)
PS. szczęścia w Nowym Roku!
Czasem warto powspominać nawet te mało pozytywne wydarzenia. Mnie to daje kopa do dalszych starań :)
UsuńKażde wspomnienie nas ukształtowało. I dzięki nim jesteśmy właśnie tu, a nie gdzieś indziej. =)
UsuńDlatego ja lubię wracać nawet do tych nie najlepszych momentów. :)
UsuńJa czasem także. =)
UsuńCóż to za napis widzisz w lustrze?
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz? ;D
UsuńWiesz czego Ci zazdroszczę? Stabilności. Większa część roku u Ciebie była szczęśliwa, spełniałaś się. Zaś ja radość odczuwałam jedynie przez dwa krótkie miesiące - w lipcu i sierpniu. Liczę, że za rok będę mogła powiedzieć, iż 2013, mimo trzynastki na końcu, był cudowny :) Tego również i Tobie życzę.
OdpowiedzUsuńPołową sukcesu jest już dobre nastawienie. Dziękuję, i Tobie również tego życzę. :)
UsuńA adres bloga? :)
Nie mogę tam skomentować, no nic.
OdpowiedzUsuńTo Ci zazdroszczę. Ja nie mogę chodzić po centrach handlowych, to mnie zbyt wiele kosztuje.
Tak, przez Czarnowłosego, ech.
Wystarczy mi pół litra wódki, porządna dawka rocka i przetrwam.
Ja nie lubię po nich chodzić, bo na większość rzeczy, które mi się podobają i tak mnie nie stać ;D. Albo z drugiej strony to dochodzę do wniosku, że co prawda jest to piękne, cudowne, ach i och, ale... po co mi to?
UsuńFaceci za bardzo mieszają. Zdecydowanie..
Udało się?
ja też spędziłam sylwestra z polsatem i trochę z 2tvp. a w sumie to północ przespałam i dobrze mi z tym.
OdpowiedzUsuńco to za tatuaż ? zdradzisz nam jakie to słowa ?
Ja wzięłam się za oglądanie głupich filmów. Skończyłam 2012 z Bridget Jones. To dość przykre, no ale... ;D
UsuńNie ;P
Wszystkiego co Najlepsze w Nowym Roku! Spełnienia marzeń, również tych głęboko ukrytych. Znalezienia skrawka nieba i bliskiego serca, które będzie to niebo z Tobą dzielić. Niech ten rok nada życiu nowych smaków, słodyczy pocałunków, pikantnej zabawy. Korzystaj z życia ile tylko starczy tchu!:*
OdpowiedzUsuńDziękuję. (uśmiecham się do Ciebie szeroko :)
UsuńI wzajemnie, Kochana :)
Aż ten uśmiech sobie wyobraziłam :-)
UsuńSłodki, nie? ;D (ach, ta skromność)
UsuńNajważniejsze, że większa część roku była pozytywna. :) Pomyśl tylko ile fajnych wspomnień zdobyłaś. :) Masz tatuaż! <3 Niech ten roczek będzie jeszcze lepszy! :)
OdpowiedzUsuńHm, a ja nie spędziłam Sylwestra z telewizorem, choć nie spędziłam go także poza domem. Siedziałam przy laptopie, w domu byłam zupełnie sama, a i tak był to jeden z najlepszych Sylwestrów w moim życiu...
Myślę, myślę. I uśmiecham się szeroko do tych wspomnień. :)
UsuńJa ostatecznie wylądowałam z łóżku z filmami. Wymarzony wieczór to to nie był, ale zawsze mogło być gorzej. ;)
Trzeba wierzyć, że będzie już tylko lepiej ;) Oby było!
OdpowiedzUsuńWierzę, wierzę. I się staram. Samo się nie stanie :)
UsuńWażniejsza część pierwsza :) I oby ten rok był jeszcze lepsze i minęła pustka.
OdpowiedzUsuńZ pustką może być ciężko, ale o pozostałe rzeczy na pewno się postaram :)
UsuńTo u Ciebie nie było znowuż tak tragicznie :)
OdpowiedzUsuńNie. Było dobrze, mimo tej pustki.
UsuńDobrze, że ta pierwsza część była o wiele dłuższa od drugiej :) To wytrwaj jakoś do lutego i znów od Walentynek zacznij działać, spełniać kolejne marzenia :D
OdpowiedzUsuńA po co do Walentynek, już zaczęłam! Przedwczoraj ;)
UsuńWyciągnij dobrą passę z większości tamtego roku i mnóż ją teraz!
OdpowiedzUsuńOdhaczone, robi się ;)
UsuńA ja myślę, że przesadzamy i wyolbrzymiamy ten smutek.
OdpowiedzUsuńCzęsto, faktycznie.
UsuńBardzo enigmatycznie, ale dobrze, że pierwsza część roku była tą dłuższą. Bo chyba wyczytałam, że przeżyłaś coś fajnego, coś dobrego, coś niezapomnianego, coś szalonego. Teraz tylko trzeba postarać się by ten smutek poszedł precz. A herbata znów zaczęła samokować :*
OdpowiedzUsuńLepiej pamiętać te dobre części. Oby 2013 był lepszy.
OdpowiedzUsuńWystarczy, jak będzie podobny. I myślę, że warto pamiętać obie części.
Usuńskoro ta dobra część trwała do października, to bilans wychodzi na plus ;) oby ten 2013 był cały dobry :)
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że mój bilans mimo wszystko zawsze wychodzi na plus ;)
UsuńJa w tym roku jadę do Niemiec, o czym chyba Ci wspominałam. Właściwie to lecę - mój pierwszy lot samolotem, w dodatku samotny (coś czuję, że będę musiała zaopatrzyć się w dosyć chłonne pampersy :)). Ale wszelkie strachy wynagrodzą mi godzinne spacery po Kolonii, ukochanym Bonn, Meckenheim i Euskirchen :)
OdpowiedzUsuńTo życzę Ci miliarda szczerych, cudownych rozmów w 2013 roku, byś nie miała żadnej okazji na smutek :*
Ja też jadę, ja też! <3
UsuńChyba nie lubię samolotów. Albo może inaczej - do tej pory nie lubiłam. Ostatnio mam ochotę zrobić wiele rzeczy, do których wcześniej nie mogłam się przekonać.
Nie wiem czy robić podsumowanie, może tylko sama dla siebie, stało się tak wiele!!! sama nie wiedziałabym czy wypisałam wszystko co coś w moim zyciu zmieniło. Sylwestra z Polsatem z Tobą nie spędziłam ale wypiłam za wszystkie moje blogowiczki !:)
OdpowiedzUsuńDobre i to, nawet lepsze. W imieniu blogowiczek - dziękuję ;)
Usuńwięc teraz czas na lepszy czas! przyjdzie wiosna, a wszystko stanie się milsze! : D
OdpowiedzUsuńPo co czekać do wiosny? ;D
UsuńSpełnienia marzeń w 2013 roku! :)
OdpowiedzUsuńI wzajemnie, oczywiście :)
UsuńWidzę, że miałaś bardzo obfity rok. I u mnie było podobnie, wiele złych ale i dobrych emocji. W każdym razie z roku 2013 wycisnę ile się da i tyle!
OdpowiedzUsuńNapisałam nowy post i jak będziesz miała chwilę to Cię zapraszam!
ju-es-ej.blog.onet.pl
Miałam. I 2013 z pewnością nie będzie gorszy. :)
UsuńMój rok 2012 bez wątpienia był geniuszem zła. Dobrze, że się skończył. Życzę Ci, żeby ten nowy był stuprocentowo dobry, z mnóstwem szczęścia! ;)
OdpowiedzUsuńNie umiałabym ani słowa napisać o mijającym roku, 2012. Chyba tylko ta złość z powodu poprawki z matematyki. Nic więcej nie widzę w tamtym roku, albo nie chcę widzieć.
OdpowiedzUsuń