Wdech, wydech... Ciężko. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni, pamiętasz? Zrób coś dla mnie i postaraj się o tym nie zapomnieć. Nie zapomnieć o sobie. O wewnętrznych pragnieniach i o tym, co zawsze było dla Ciebie ważne. Idź do przodu, bez względu na ludzi, którzy krzywo na Ciebie patrzą i bez względu na to, co mówią. Oni zawsze mają coś do powiedzenia, taka ich natura. Ale najważniejszy jesteś TY. Tak, Ty, do Ciebie mówię. TY, który siedzisz po drugiej stronie i TY, który przewracasz teraz oczyma robiąc głupie miny. TY, który każdego dnia wątpisz, choć każdego kolejnego powtarzasz sobie, że czas przestać, że trzeba się postarać. Masz rację - trzeba. Włóż w życie trochę wysiłku. Wprowadź kilka zmian i uczyń je takim, jak wygląda w Twojej głowie, w tych scenariuszach układanych przed zaśnięciem. Przestań egzystować i zacznij żyć. Walczyć o swoje. Nieważne, ile siniaków zbierzesz po drodze. Ile razy dostaniesz po gębie i ile kopów próbują Ci sprzedać. Liczy się efekt końcowy. Bez znaczenia jest to, ile razy człowiek upada. Ważne jest to, ile razy się podnosi. Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. Samo z siebie nic do nas nie przychodzi. Ale kiedy człowiek się stara, daje z siebie dwieście procent - czuje się spełniony. A o to chodzi. O podniesienie się z łóżka z uśmiechem na ustach. Bez względu na to, jak bardzo po tych ciosach bolesny jest każdy krok. Kiedy ktoś próbuje Cię zaatakować - broń się. Czasem najlepszą obroną jest atak. Nic tak nie boli Twoich wrogów jak widok Ciebie szczęśliwego. Więc zrób im na przekór. Zrób coś dla siebie! Rusz dupę sprzed kompa i zamiast mówić o tym, co Ci się marzy - zacznij te marzenia realizować. Uwierz mi na słowo, że one się spełniają. Ale nigdy same z siebie. Impossible is nothing!
/ umarłam. śmiercią tragiczną.
to najpiękniejsze uczucie pod słońcem! <3
Będę karmić się Twoim optymizmem, pozwolisz? :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie było zamierzenie tego postu. Oczywiście, że pozwalam! :)
UsuńDziękuję, nawet nie wiesz, jak mi teraz potrzebny :)
UsuńKażdy z nas potrzebuje czasem takiego kopa. Nawet ja, chociaż w tej chwili wydaje Wam się pewnie, że jestem niepoprawną optymistką. Ale do czegoś Ci się przyznam - to bzdura. ;)
UsuńCieszę się, że mogłam Cię nim nakarmić. Jedz, ile chcesz! :)
Nie wydajesz się, przynajmniej mnie. Człowiek ma w życiu chwile, kiedy jest pozytywnie naładowany i chciałby wszystkich wkoło zarazić :D
UsuńLubię zarażać ludzi dobrą energią. Miło jest coś dawać od siebie. Chociaż tyle mogę ;)
UsuńPiękna postawa :) Ja też staram się ją praktykować, ale chwilowo nie mogę...
UsuńDlatego teraz ja przekazuję dobrą energię Tobie! A przynajmniej baardzo mocno się staram! :)
UsuńWychodzi Ci - dziś jest lepiej niż wczoraj :)
UsuńCudownie! Czasem jestem pełna podziwu dla blogsfery - jak wiele motywacji do działania potrafią dać człowiekowi słowa kogoś, kogo "nie zna" (chociaż, "nie zna"?). :)
UsuńZna czasem o wiele lepiej of ludzi w realu, bo poznaje myśli tych osób :)
UsuńTeż tak sądzę. Nie wyobrażam sobie tak otwarcie rozmawiać z ludźmi, którymi się otaczam o rzeczach, o których piszę tutaj...
UsuńWłaśnie opisałaś kwintesencję blogowania, wiesz?
UsuńZdaję sobie z tego sprawę. :)
UsuńKurczę..zaskoczył mnie ten post. Takiej Alien chyba jeszcze nie spotkałem.
OdpowiedzUsuńPo Twoich postach czasem ciężko pozbierać myśli do 'kupy'. Dostałem pozytywnego kopa od Ciebie z samego rana ;)
"Takiej", to znaczy jakiej właściwie?
UsuńI właśnie o to chodziło! :)
Tak cholernie optymistycznej. Miałem styczność z Twoimi postami różnego rodzaju, ale ten mnie naprawdę pozytywnie zwalił z nóg. ;)
UsuńPrzyznaję się bez bicia, że na ogół jestem raczej realistką. Ale są w życiu sytuacje, które napawają mnie optymizmem. Chociaż z drugiej strony - nie wiem, czy o to tutaj chodzi. Po prostu walczę o swoje. I się udaje ;)
UsuńPowiedzmy, że o to ;)
UsuńTak jak mówię - nie wiem. Po prostu wierzę w swoje możliwości. To już chyba połowa sukcesu. :)
UsuńZnacznie większa połowa Al ! ;)
UsuńNo widzisz - więc będę Was teraz nakręcać postami o wierze w siebie. A co ;)
UsuńO tak ;) Komu jak komu, ale Tobie to wychodzi najlepiej ! ;)
UsuńUśmiecham się do Ciebie szeroko. Dziękuję. :)
UsuńTo ja idę działać :D
OdpowiedzUsuńTrzymam za słowo! :)
UsuńPóki co nieźle wyszło :D
UsuńOo. A coś więcej? ;)
UsuńWszystko pisze u mnie :)
UsuńW tym momencie moi znajomi zrobiliby chórek i powiedzieli "jest napisane" ;D
UsuńJa to tak :P
UsuńNie będę udawać, że rozumiem Twój komentarz, ok? ;D
UsuńChciałam napisać jak to tak? ale mi k uciekło :P
UsuńAch, ok ;D
UsuńNo bo teoretycznie nie mówi się "pisze", kiedy zostało już napisane. (polska mowa być gumowa ;D)
No tak, mój błąd ;p
UsuńMuszę przyznać, że to bardzo motywujący post. Aż zachciało mi się olać to siedzenie przed kompem i iść. No, ale sobie obiecałam, że dzisiejsze południe poświęcę na blogowanie... później jeszcze wrócę do tego postu :)
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że obierzecie go w ten sposób. Lubię dostawać tego typu pozytywne kopy, więc pomyślałam sobie, że korzystając ze swojego optymizmu i podbudowanej wczoraj (jeszcze bardziej? ;)) wiary w siebie - moja kolej, żeby Wam go sprzedać.
UsuńWracaj kiedy chcesz. I działaj! :)
Dziękuję wielce ;D A teraz spadam z kompa ;D Jeszcze mam takie małe pytanie: mogę podpierdzielić Ci ten post? Bym sobie go skopiowała i na kompie zapisała. Dobry motywator, dobrze byłoby go mieć przy sobie.
UsuńPodpierdzielaj, jeśli da Ci on motywację do działania. Pozwalam :)
UsuńDzięki :) Będzie mi to teraz taką swoistą terapią na nic niechcenie.
UsuńJestem z siebie dumna - udało się ;)
UsuńGratuluję ;P
UsuńA dziękuję, dziękuję. Oby tak dalej ;D
UsuńNo właśnie ;D
UsuńUśmiecham się tu dzisiaj przy każdym kolejnym komentarzu. Jednak w każdym z nas siedzi trochę optymizmu, trzeba go tylko obudzić ;)
UsuńTaaa... zbudzić z zimowego snu ;D A ty, ranny ptaszku, żeś się pierwsza wybudziła i wszystkim pobudkę urządzasz ;P
UsuńJa to się przebudziłam już w styczniu, ale z powodu zimna trochę jeszcze poleżałam. Teraz czas, żeby wreszcie wstać i zacząć żyć z całych sił. I choćbym miała Wam walić w gong nad głową - pobudzę Was wreszcie! ;)
UsuńAż tak drastycznie? ;D
UsuńJeśli to coś da - czemu nie ;)
UsuńChwała, że już się obudziłam i obyło się bez gongu ;P
UsuńOoj tam. ;D
UsuńNie lubię być taka wyrywana ze snu ;P
Usuńaż mi same kąciki ust powędrowały ku górze dizęki temu postowi! i całkowicie się zgadzam, trzeba się ruszyć, a nie siedzieć na dupie i ubolewać nad życiem jakie to ono złe nie jest ;)
OdpowiedzUsuńmówię to iększości, bo nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda? jasne, każdy ma chwile załamania, ale zeb y ciagle tylko na "nie" być, to już przesada ;)
Usuńteż mam takie myśli. a jeszcze bardziej mnie wkurzają osoby, które przykładowo chcą schudnąc lub czegoś się nauczyć, ale tylko patrzą. od atrzenia człowiek nie schudnie. absurd. nie możemy siedzieć bezczynnie. gdyby tak było to nic byśmy nie osiągneli.
Usuńja też tak miałam! ale powiedziałam sobie " o nie! trzeba na to zapracować" i takteż to robię. bo siedzieć bezczynnie nie zamierzam ;)
Usuńnie tylko o odchudzanie, ogólnie rzecz biorąc. choć w sumie ćwiczyć, ćwiczę, ale bez ćwiczeń też schudłam - ze stresu.
Usuńja nie potrafię jeśc jak się stresuję. raz miałam taki dzień, że byłam tak zabiegana, że zjadłam tylko pół kromki chleba... nie powiem, że to zdrowe jest.
Usuńw każdym razie teraz staram się jadać 3 posiłki dziennie i między nimi ewentualnie jakiś owoc ;) i ćwiczyć ;)
Usuńmnie właśnie nie, wrecz przeciwnie - odrzuca mnie jedzenie, nie odczuwam głodu.
scenariusze układane przed zaśnięciem... myślałam że tylko ja tak mam.
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy tak mają..
Usuńahhhh tyle marzeń, snów, nienawidzę czasem swojej wyobraźni
UsuńO boziiu, nie mów tak! Marzenia są po to, żeby je spełniać!
UsuńMarzenia są po to, aby je spełniać. Dążyć do nich z całych sił i cieszyć się z każdego kroku, który przybliża do celu. Cel tu nie gra roli. Liczą się te właśnie małe kroki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym był ten post.
Usuńdaj mi trochę Twojej wiary w te słowa... zazdroszczę Ci, że tak potrafisz.
OdpowiedzUsuńWierz mi, że to siedzi w każdym z nas.
Usuńnie widzę tego w sobie, nie czuję. jestem jakaś inna, wypłowiała. na wszystko za słaba.
UsuńWręcz przeciwnie. Musisz tylko uwierzyć, że stać Cię na naprawdę wiele. A wiem, że stać.
Usuńja tak nie potrafię, Alien.
Usuń... zawsze marzyłam o wyjeździe do Londynu...
OdpowiedzUsuń... okazało się, że jest, w tym roku, ze szkoły siostry, mogę jechać...
... tyle, że termin wycieczki zbiega się z maturami, więc jedzie siostra, a ja nie.
Pięknie!
To jeszcze nic straconego! Zawsze możesz zorganizować coś na własną rękę i jechać po maturach.
UsuńNie no, wiem, że nic straconego, tylko takie (nie)szczęście i pecha to tylko ja mogę mieć :D
UsuńWierz mi, że nie tylko. Ale trzeba umieć samemu stwarzać okazje. ;)
UsuńI pewnie stworzę ;D
UsuńTrzymam Cię za słowo! :)
UsuńOkej, jak co, to ustawisz mnie do pionu? :D
UsuńW każdej chwili! :D
UsuńBędę pamiętać! :)
UsuńDo usług ;)
UsuńNasz duet może byc niebezpieczny ^^
UsuńDobra, szczerze to siedzę zalana łzami. Bo właśnie stwierdziłam, że zawsze, gdy o czymś marzę jedynie tego chcę i nie dążę do celu. I nie wiem dlaczego tak się zachowuję. Czasami boję się, że ktoś nie pozwoli mi w dążeniu do moich marzeń? Albo z góry zakładam, że rodzice (wiele moich marzeń związane jest z wyjazdami) się nie zgodzą i od razu odpuszczam..
OdpowiedzUsuńA historie przed zaśnięciem? Moje zacznę spełniać, gdy dorosnę, bo własne mieszkanie, to jednak nie jest dobry pomysł dla osiemnastolatki.
I dziękuję za ten post, dał mi do myślenia.
Rodzice są czasem barierą, ale nie ma rzeczy, których nie da się wywalczyć. Tyle, że jeśli o nich chodzi - to nie mogą być bitwy na noże, to muszą być spokojne rozmowy. Moja Rodzicielka też długi czas nie chciała się zgodzić na wiele rzeczy, ale ostatecznie... osiągnęłam chyba każdy cel, na którym naprawdę mi zależało.
UsuńJeśli chodzi o wyprowadzkę - do tego masz zdrowe podejście. Ale wyjazdy? Kiedy będziesz miała swoje mieszkanie, pracę i zobowiązania, nie będziesz miała tylu okazji, ile masz w tej chwili. Więc korzystaj!
Taki był jego cel. Cieszę się, że się udało.
Są rozmowy, próbuje wszystkiego, ale oni są nieugięci. Czasami myślę, że będę mogła coś zrobić dopiero, gdy się wyprowadze i zacznę swoje życie.
UsuńJak mam korzystać, skoro oni mówią NIE?
Rodzice to ciężki orzech do zgryzienia. Ja ze swoimi przetoczyłam niejedną wojnę. Świadoma, że każdy ich zakaz wiąże się ze strachem o moje bezpieczeństwo. Na szczęście zaufanie wygrało. Starałam się zacząć od małych rzeczy i pokazać im, że nie zjedzą mnie, kiedy oddalę się od domu. Albo może inaczej - że mogą zejść mnie również za rogiem.
UsuńTeż toczę z nimi wojny. Staram się rozmawiać. Czasami się zgodzą na jakieś małe wypady, ale to nie to czego oczekuję. Wiem, że się martwią czy coś, ale nie mogą tak po prostu zabraniać mi spełniać marzeń.
UsuńNawet nie wiesz, jak te słowa mi pomogły - niestety, ale ostatnio mam trochę gorszy okres, w którym muszę wszystko przemyśleć i po każdym pewniku postawiłam znak zapytania. Dzięki tobie wiem, że mimo wszystko będę walczyć - nie dla innych, ale dla samej siebie :)
OdpowiedzUsuńWarto było napisać ten post, żeby czytać tu takie słowa!
UsuńTrzymam za Ciebie kciuki. Do boju, Masked! :)
jak dobrze, że są w sieci takie miejsca, w których wierzę w ludzi. Twój blog to jedno z nich. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! To niesamowicie miłe :)
UsuńPrawdziwe po prostu. W Tobie tkwi dziwna siła, którą czuć nawet wtedy, kiedy posty są melancholijne.
UsuńCzasem wydaje mi się, że jest tu za dużo melancholii, której tak naprawdę od dość dawna we mnie nie ma, bynajmniej w takim stopniu, w jakim można to tu odczuć. Ale te myśli czasem przychodzą i dzisiaj wolę je z siebie wyrzucać, niż je w sobie dusić...
UsuńA siła? Coś o niej już słyszałam, choć sama nie do końca to rozumiem.
Niemniej jednak - dziękuję.
Tak to już jestem z tymi internetowymi światkami. Wyrzuca się tu z siebie to, czym nie chce się zatruwać życia innym.
Usuńpiękne słowa, naprawdę:)
OdpowiedzUsuńco się takiego wspaniałego wydarzyło?
Zrobiłam wreszcie coś dla siebie. Coś, co chyba zawsze chciałam zrobić. :)
UsuńCo konkretnie?:)
UsuńPo bardzo długim czasie wróciłam do sportu. Do tej pory znajdywałam miliony wymówek, żeby nie spróbować, a dzisiaj wiem, że nawet te fizyczne ograniczenia (które mam, i których sobie nie wymyśliłam) mnie od tego nie odciągną. Pomimo, że moje żebro zrobiło bum!, i czuję się tak, jakby za chwilę miało przebić mi płuco ;D
Usuńdoskonale wiem o czym mówisz, bo ja przeciwstawiłam się ostatnio światu, bo chciałam mój świat uczynić lepszym, żeby moje życie wyglądało tak jak chcę, a nie tak jak to narzuca mi rzeczywistość ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Udało się? :)
Usuńjeszcze czekam na efekty :)
UsuńNajważniejsze jest to, że się odważyłaś i zrobiłaś coś, żeby osiągnąć to, na czym Ci zależy. Trzymam kciuki za efekty :)
Usuńtak, jestem z siebie dumna, że w końcu podjęłam decyzję i odważyłam się ją wprowadzić w życie
Usuńdziękuję :)
Chyba warto było to zrobić, skoro to takie wspaniałe uczucie. :) Ryzyko?
OdpowiedzUsuńZawsze! :)
UsuńAż promieniejesz :D
UsuńMoże odrobinkę ;P
UsuńNo, proszę Cie. Chyba odrobinkę mocno. Żebym ja to czuła to wiesz ;d
UsuńJakże motywująco! Cudownie snuje się plany na przyszłość i obmyśla zmiany, których dokona się "od jutra", kiedy człowiek leży w nocy pod ciepłą kołdrą. A rano jakoś tak życie weryfikuje te nasze zamiary i zderza je z rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńZ tym "od jutra" zawsze jest taki problem, że kiedy się człowiek budzi - jest "dzisiaj". Więc nie powinno się snuć takich planów. Nie ma od jutra, czy od poniedziałku - wszystko zaczyna się teraz, tutaj!
UsuńChyba powinnam sobie to wydrukować i powiesić na ścianie...
OdpowiedzUsuńPozwalam! Drukuj i wieszaj, jeśli ma Ci pomóc :)
UsuńPowinnam więc powiesić to na każdej ścianie...
UsuńNajlepiej w kilku egzemplarzach.
Wiesz, ja kiedyś wieszałam na ścianach teksty, które miały mi pomóc znaleźć motywację do życia. Efekt był zadowalający.
UsuńPoryczałam się jak dziecko. Insane, czas się wziąć za siebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Alien, tak cholernie Ci dziękuję.
Gdy będę się poddawać, zaglądnę tutaj i znowu pojawi się światełko nadziei.
OdpowiedzUsuń