28 lipca 2013
Głębszy oddech.
Muzyka, uśmiechy, popołudnie przechodzi w wieczór, wieczór zmienia się w noc, długie rozmowy, poczucie, jakbyśmy znali się od lat, choć w większości nie spotkaliśmy się nigdy wcześniej. Są takie zapachy, które łączą ludzi. I które pozwalają zapomnieć o tym, co dzieje się w głowie. Nagle zaczyna się w niej kręcić, ze zmęczenia, z niedospania, z ogółu tego, co dzieje się wkoło, a myśli ulatują. Było mi to potrzebne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Dobra impreza? :-)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że będę w stanie to powiedzieć, ale owszem. :)
UsuńI to jest fajne. Aż zatęskniłam za tym klimatem, nowymi ludźmi... Odpręża, uspokaja, daje trochę... szczęścia? :)
UsuńWiesz, mnie się to nie zdarza za często. Ja jestem domatorką, rzadko wychodzę i chociaż lubię poznawać ludzi, to raczej nie w takich warunkach. I nie nastawiałam się na to, że będzie jakoś specjalnie fajnie, ale... no było. Pozytywnie mnie to zaskoczyło. :)
UsuńI owszem, dało trochę... szczęścia. Po perypetiach ostatnich dni, gdzie szczerze nienawidziłam zamykania za sobą drzwi od mieszkania i tej samotności - naprawdę miła odmiana :)
No i takie pozytywne zaskoczenia są najlepsze. I spontaniczne wyjścia też :-)
UsuńO nie, nie cierpię tego uczucia zamykania za sobą drzwi...
Podobno najlepsze imprezy to takie, na które niekoniecznie chce nam się iść ;)
UsuńJa je lubiłam, do pewnego momentu. Ostatnio wolę zamykać je z drugiej strony.
Hmm, nie wiem, dla mnie każda impreza jest udana, a raczej była, bo od roku na nie nie chodzę, byłam może ze dwa razy :-) Ale kiedyś to się chodziło co weekend...
UsuńA ja lubię, gdy On je zamyka. Od wewnątrz. I zostaje :-)
Nigdy mi się tak nie zdarzało. Ja wychodzę raz na jakiś czas, zazwyczaj mniej niż raz w miesiącu. Chociaż ze cztery lata temu jeszcze nadrabiałam ten brak klubów siedzeniem na osiedlu. :)
UsuńOch, to z pewnością cudowne :)
No to ja nie miałam czegoś takiego jak "siedzenie na osiedlu", bo mieszkałam w małej miejscowości :-)
UsuńOj taaaak. <3
Ja spędziłam całe życie na blokowisku i jak sobie teraz myślę, że miałabym się z niego wyprowadzić... ciężko. Chociaż z drugiej strony nie jestem przecież taką prawdziwą "dziewczyną z osiedla", która pije, pali, i inne takie ;)
UsuńWierzę, wierzę. Z resztą coś tam sobie przypominam :)
Nie palisz? ;-) Ja to bym trochę pasowała kiedyś do takiego blokowiska :P
UsuńI to chyba miłe wspomnienia.. :-)
Już nie. :)
UsuńJa spędza(ła)m czas z ludźmi, którzy pasują do definicji "blokersów" i nie powiem, że mi było wśród nich źle, ale nie próbowałam się nigdy na siłę wpasowywać i nie robiłam nic sprzecznego z samą sobą.
Owszem :)
No i to się ceni, pozostawać sobą mimo towarzystwa, w jakim się obracamy. Bo najczęściej jest tak, że "z jakim przystajesz, takim się stajesz"...
Usuń:-)
"Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one", czy jakoś tak to szło. Przykre trochę, ale często się zdarza.
UsuńNiestety. Ale ja też się nigdy nie dawałam :-)
Usuń"Muzyka, uśmiechy, popołudnie przechodzi w wieczór, wieczór zmienia się w noc, długie rozmowy, poczucie, jakbyśmy znali się od lat, choć w większości nie spotkaliśmy się nigdy wcześniej." - tak bardzo opisuje to, co czuję aktualnie. :) Nie sądziłam, że ktoś słowami może tak trafić w to, co odczuwa drugi człowiek. Dawno nie byłam wśród tłumu ludzi, gdzie każdy miałby szansę porozmawiania z drugim, obojętnie czy się znają czy nie... trochę mi tego brakuje.
OdpowiedzUsuńCieszę się w takim razie, że mi się to udało. :)
UsuńMnie też się to długo nie trafiało. A wczoraj wyskoczyli z propozycją i z ręką na sercu - dawno nie poznałam tak fajnych ludzi.
Dziękuję. :)
UsuńZazdroszczę. Z doświadczenia wiem, że często tacy ludzie na dłużej są jednymi z lepszych właśnie na takie spontaniczne rozrywki :)
A całkiem możliwe, nie zaprzeczam. :)
UsuńMam nadzieję, że będziesz miała okazję się o tym przekonać :)
UsuńZobaczymy, chociaż to nie do końca moje klimaty :)
UsuńDlaczego? ;)
UsuńNie jestem fanką mocno zakrapianych imprez ;)
UsuńAaa, no tak, rozumiem ;) Mam tak samo ;)
UsuńNo ale raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi posiedzieć w towarzystwie. Zwłaszcza, że nie wszyscy pili. :)
UsuńJasne, że tak :). Ostatnio nawet polubiłam takie siedzenie, mimo że byłam jedyną niepijącą ^^
UsuńJa też zazwyczaj jestem jedyną niepijącą, czasem miło z nimi posiedzieć. Ale to zależy, jacy ludzie są po alkoholu. Niektórzy są nieznośni.
UsuńPrawda, niestety. Chociaż czasem też jest zabawnie :D
UsuńCzasem wyjście do ludzi może być zbawienne. Rozmowy z innymi pozwalają uciszyć wewnętrzne myśli :) Cieszę się, że już lepiej :)
OdpowiedzUsuńW ciągu dnia w ogóle jest dobrze. Wieczorami gorzej, ale da się żyć przecież :)
UsuńSzczególnie kiedy zasnąć nie można z natłoku myśli.
UsuńWłaśnie o to chodzi.
UsuńAlbo z duchoty. Dzisiaj trochę chłodniej u mnie, jest wiaterek, jest czym oddychać i nawet zachmurzone niebo wydaje się być piękne. Jak u Ciebie Kochana? :)
UsuńNie lubię takich klimatów, ale czasami podobnie jak Ty tego potrzebuje.
OdpowiedzUsuńChyba każdy czasem potrzebuje pobyć między ludźmi. Miła odmiana od siedzenia w czterech ścinach.
UsuńBył taki czas, że siedziałam w domu i nie chciałam nikogo widzieć. A większa ilość ludzi mnie przerastała, ale potem to zaczęło robić się męczące.
UsuńBo samotność jest dobra (i potrzebna), ale jedynie do pewnego momentu. Chcąc nie chcąc muszę powiedzieć, że jesteśmy stworzeniami, które potrzebują ludzi do prawidłowego funkcjonowania.
UsuńNo jest potrzebna. Kiedyś byłam święcie przekonana, że nikt nie jest mi do szczęścia potrzebny, że skoro się ode mnie odwrócą to ja to pierdole, krótko mówiąc. To była największa głupota jaką w życiu powiedziałam.
UsuńTrochę takie nie w moim stylu.
OdpowiedzUsuńW moim też nie. Na szczęście znaleźli się tam ludzie, z którymi dało się pogadać :)
UsuńI dobrze! ;D
UsuńI tak trzymać. ;)
OdpowiedzUsuńJakie to zapachy pozwalają zapomnieć? :)
OdpowiedzUsuń