28 lipca 2013

Głębszy oddech.

Muzyka, uśmiechy, popołudnie przechodzi w wieczór, wieczór zmienia się w noc, długie rozmowy, poczucie, jakbyśmy znali się od lat, choć w większości nie spotkaliśmy się nigdy wcześniej. Są takie zapachy, które łączą ludzi. I które pozwalają zapomnieć o tym, co dzieje się w głowie. Nagle zaczyna się w niej kręcić, ze zmęczenia, z niedospania, z ogółu tego, co dzieje się wkoło, a myśli ulatują. Było mi to potrzebne.

43 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Nie sądziłam, że będę w stanie to powiedzieć, ale owszem. :)

      Usuń
    2. I to jest fajne. Aż zatęskniłam za tym klimatem, nowymi ludźmi... Odpręża, uspokaja, daje trochę... szczęścia? :)

      Usuń
    3. Wiesz, mnie się to nie zdarza za często. Ja jestem domatorką, rzadko wychodzę i chociaż lubię poznawać ludzi, to raczej nie w takich warunkach. I nie nastawiałam się na to, że będzie jakoś specjalnie fajnie, ale... no było. Pozytywnie mnie to zaskoczyło. :)
      I owszem, dało trochę... szczęścia. Po perypetiach ostatnich dni, gdzie szczerze nienawidziłam zamykania za sobą drzwi od mieszkania i tej samotności - naprawdę miła odmiana :)

      Usuń
    4. No i takie pozytywne zaskoczenia są najlepsze. I spontaniczne wyjścia też :-)
      O nie, nie cierpię tego uczucia zamykania za sobą drzwi...

      Usuń
    5. Podobno najlepsze imprezy to takie, na które niekoniecznie chce nam się iść ;)
      Ja je lubiłam, do pewnego momentu. Ostatnio wolę zamykać je z drugiej strony.

      Usuń
    6. Hmm, nie wiem, dla mnie każda impreza jest udana, a raczej była, bo od roku na nie nie chodzę, byłam może ze dwa razy :-) Ale kiedyś to się chodziło co weekend...

      A ja lubię, gdy On je zamyka. Od wewnątrz. I zostaje :-)

      Usuń
    7. Nigdy mi się tak nie zdarzało. Ja wychodzę raz na jakiś czas, zazwyczaj mniej niż raz w miesiącu. Chociaż ze cztery lata temu jeszcze nadrabiałam ten brak klubów siedzeniem na osiedlu. :)

      Och, to z pewnością cudowne :)

      Usuń
    8. No to ja nie miałam czegoś takiego jak "siedzenie na osiedlu", bo mieszkałam w małej miejscowości :-)

      Oj taaaak. <3

      Usuń
    9. Ja spędziłam całe życie na blokowisku i jak sobie teraz myślę, że miałabym się z niego wyprowadzić... ciężko. Chociaż z drugiej strony nie jestem przecież taką prawdziwą "dziewczyną z osiedla", która pije, pali, i inne takie ;)

      Wierzę, wierzę. Z resztą coś tam sobie przypominam :)

      Usuń
    10. Nie palisz? ;-) Ja to bym trochę pasowała kiedyś do takiego blokowiska :P

      I to chyba miłe wspomnienia.. :-)

      Usuń
    11. Już nie. :)
      Ja spędza(ła)m czas z ludźmi, którzy pasują do definicji "blokersów" i nie powiem, że mi było wśród nich źle, ale nie próbowałam się nigdy na siłę wpasowywać i nie robiłam nic sprzecznego z samą sobą.

      Owszem :)

      Usuń
    12. No i to się ceni, pozostawać sobą mimo towarzystwa, w jakim się obracamy. Bo najczęściej jest tak, że "z jakim przystajesz, takim się stajesz"...

      :-)

      Usuń
    13. "Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one", czy jakoś tak to szło. Przykre trochę, ale często się zdarza.

      Usuń
    14. Niestety. Ale ja też się nigdy nie dawałam :-)

      Usuń
  2. "Muzyka, uśmiechy, popołudnie przechodzi w wieczór, wieczór zmienia się w noc, długie rozmowy, poczucie, jakbyśmy znali się od lat, choć w większości nie spotkaliśmy się nigdy wcześniej." - tak bardzo opisuje to, co czuję aktualnie. :) Nie sądziłam, że ktoś słowami może tak trafić w to, co odczuwa drugi człowiek. Dawno nie byłam wśród tłumu ludzi, gdzie każdy miałby szansę porozmawiania z drugim, obojętnie czy się znają czy nie... trochę mi tego brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się w takim razie, że mi się to udało. :)

      Mnie też się to długo nie trafiało. A wczoraj wyskoczyli z propozycją i z ręką na sercu - dawno nie poznałam tak fajnych ludzi.

      Usuń
    2. Dziękuję. :)

      Zazdroszczę. Z doświadczenia wiem, że często tacy ludzie na dłużej są jednymi z lepszych właśnie na takie spontaniczne rozrywki :)

      Usuń
    3. A całkiem możliwe, nie zaprzeczam. :)

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję się o tym przekonać :)

      Usuń
    5. Zobaczymy, chociaż to nie do końca moje klimaty :)

      Usuń
    6. Nie jestem fanką mocno zakrapianych imprez ;)

      Usuń
    7. Aaa, no tak, rozumiem ;) Mam tak samo ;)

      Usuń
    8. No ale raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi posiedzieć w towarzystwie. Zwłaszcza, że nie wszyscy pili. :)

      Usuń
    9. Jasne, że tak :). Ostatnio nawet polubiłam takie siedzenie, mimo że byłam jedyną niepijącą ^^

      Usuń
    10. Ja też zazwyczaj jestem jedyną niepijącą, czasem miło z nimi posiedzieć. Ale to zależy, jacy ludzie są po alkoholu. Niektórzy są nieznośni.

      Usuń
    11. Prawda, niestety. Chociaż czasem też jest zabawnie :D

      Usuń
  3. Czasem wyjście do ludzi może być zbawienne. Rozmowy z innymi pozwalają uciszyć wewnętrzne myśli :) Cieszę się, że już lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciągu dnia w ogóle jest dobrze. Wieczorami gorzej, ale da się żyć przecież :)

      Usuń
    2. Szczególnie kiedy zasnąć nie można z natłoku myśli.

      Usuń
    3. Właśnie o to chodzi.

      Usuń
    4. Albo z duchoty. Dzisiaj trochę chłodniej u mnie, jest wiaterek, jest czym oddychać i nawet zachmurzone niebo wydaje się być piękne. Jak u Ciebie Kochana? :)

      Usuń
  4. Nie lubię takich klimatów, ale czasami podobnie jak Ty tego potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy czasem potrzebuje pobyć między ludźmi. Miła odmiana od siedzenia w czterech ścinach.

      Usuń
    2. Był taki czas, że siedziałam w domu i nie chciałam nikogo widzieć. A większa ilość ludzi mnie przerastała, ale potem to zaczęło robić się męczące.

      Usuń
    3. Bo samotność jest dobra (i potrzebna), ale jedynie do pewnego momentu. Chcąc nie chcąc muszę powiedzieć, że jesteśmy stworzeniami, które potrzebują ludzi do prawidłowego funkcjonowania.

      Usuń
    4. No jest potrzebna. Kiedyś byłam święcie przekonana, że nikt nie jest mi do szczęścia potrzebny, że skoro się ode mnie odwrócą to ja to pierdole, krótko mówiąc. To była największa głupota jaką w życiu powiedziałam.

      Usuń
  5. Trochę takie nie w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim też nie. Na szczęście znaleźli się tam ludzie, z którymi dało się pogadać :)

      Usuń
  6. Jakie to zapachy pozwalają zapomnieć? :)

    OdpowiedzUsuń