On po prostu się zjawił, w odpowiednim czasie.
29 września 2013
Co teraz?
Przykładam głowę do poduszki. W słuchawkach rozbrzmiewają dźwięki. W powietrzu wciąż unosi się Twój zapach. Chciałabym, żebyś tu był. Tutaj ze mną, jak zaledwie kilka godzin wcześniej. A nie tam, pośród dziesiątek ludzi, których nie znasz. Nie mam prawa być w jakikolwiek sposób o Ciebie zazdrosna, ale... cieszę się, że tam nie zostałeś, choć z pewnością padła taka propozycja. Że wróciłeś do domu i przespałeś tę noc we własnym łóżku, sam. Chciałam Ci rano zrobić to śniadanie. Pamiętam jeszcze, w której szafce stoją talerze, gdzie trzymacie kubki... Pogubiłam się w tej znajomości, która z początku wydawała mi się pędzić w zastraszającym tempie, a dziś stoi w miejscu, choć chciałabym iść jednak dalej. Mam takie marzenie, by móc nazwać Cię swoim. Naiwne jest, wiem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Naiwne? Jest piękne... ;) I pięknie się to wszystko czyta, wiesz? Uczucia jakieś wylatują spod słów.
OdpowiedzUsuńWylatują, zaczynają... I to mnie przeraża najbardziej, wiesz? Cholernie się boję, samej siebie. Za szybko mi zależy...
UsuńMi też za szybko zależy. To cholernie niebezpieczne. Ale tego chyba nie da się zmienić, co?
UsuńJa już straciłam szansę na spełnienie tego marzenia. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie inaczej.
OdpowiedzUsuńMnie cały czas tego typu myśli przychodzą do głowy... Na przykład teraz, kiedy milczy, a ja wyobrażam sobie miliony rzeczy, z czego ta jedna przeraża mnie tak bardzo, że aż ściska w żołądku... Staram się to od siebie odsuwać, ale ciężko...
UsuńIm bardziej nam zależy, tym gorzej i trudniej to wszystko przychodzi nam odsuwać. Ale to normalne więc nie dziwię Ci się. I pozostaje mi tylko życzyć Ci, żeby było lżej. Albo inaczej... Żeby w ogóle przestały Cię nachodzić takie myśli, żebyś była już pewna.
UsuńZgadzam się. Im wyżej się unosimy tym boleśniejsze są później upadki. Ja mam dziwne wrażenie, że moje życie przeszło tak wielką rewolucję, że przestałam rozumieć w nim dosłownie cokolwiek. I boję się otwierać oczy, nasłuchiwać, boję się, że nic nie znajdę...
Usuń(Nie)dziękuję...
Okrutne, ale prawdziwe.
UsuńW sumie mogłabym powiedzieć podobnie, z tym, że mnie już nic nie dziwi. Naprawdę nic. A niektórych rzeczy nawet nie staram się zrozumieć.
Ja boję się zamykać oczy, bo wtedy jest zbyt pięknie, że aż niebezpiecznie, a kiedy je otwieram - rzeczywistość sprawia, że umieram.
Ja już nawet nie szukam...
Ja zawsze za dużo analizuję, w tej sytuacji aż za bardzo mnie to dotyka. Staram się zrozumieć, ale nie jestem w stanie.
UsuńA z zamykaniem oczu mam wręcz odwrotnie. W tej chwili, kiedy tylko je zamknę - obraz przed nimi jest tragiczny, nie piękny. A później je otwieram i... on wcale nie znika.
Kobiety chyba tak mają. Ja też. Potrafimy przez kilka dni analizować jedno wypowiedziane przez niego zdanie. Strasznie tego nie lubię. To przeszkadza i zaprząta umysł.
UsuńAle masz swoje miejsce, do którego możesz uciec? Wiesz, takie lepsze, piękniejsze od całego syfu?
W tej chwili? Problem w tym, że ja nie jestem pewna, czy chcę uciekać. Chcę w to wejść, chcę to wyjaśnić, chcę pewności, w którąkolwiek stronę...
UsuńTak, też tego nie lubię. Szkoda, że nie ma na to lekarstwa..
Nie od niego. Od niego nie uciekaj. :)
UsuńA pewność w którąkolwiek stronę... Tak, jest o wiele lepsza od pieprzonej niepewności. Wszystko jest lepsze od niej, wbrew pozorom. Dzisiaj jest dobry dzień, żebym mogła to przyznać...
Na wiele innych rzeczy mogłoby być lekarstwo, ale chyba wtedy byłoby zbyt pięknie, zbyt łatwo. A tak wcale nie powinno być.
Poza nim to akurat wszystko inne jest... cudowne. Naprawdę cudowne. :)
UsuńKiedyś się tego bałam. Tego, ze mogłabym usłyszeć "nie", że to by mnie zabiło. I kiedyś faktycznie sprawiło, ze upadłam naprawdę nisko, ale... wstałam, silniejsza. Ja lubię mieć pewność, zawsze. W każdej sytuacji.
Najprostsza droga bardzo rzadko jest najlepszą, więc nie warto chwytać się takich rozwiązań...
To... cudownie w takim razie. Zazdroszczę. :)
UsuńJa też, ja też. Każde "nie" wbrew pozorom dużo mi dało, wiele nauczyło. To głupie, ale czasem za nie dziękuję...
Niepewność zabija.
Dokładnie, święta racja. :)
Nad wszystkim innym da się pracować. Tylko w kontaktach z ludźmi jest trudno, bo nie wszystko zależy od nas...
UsuńDokładnie tak! Z początku mnie to zabijało, ale dzisiaj myślę, że gdyby nie to... nie doszłabym do momentu, w którym teraz jestem. A ja lubię siebie taką. Bez tego wszystkiego bym taka nie była.
Niestety...
UsuńCzytasz mi w myślach. :)
No niestety... A co z resztą?
UsuńPostaram się nie przeczytać wszystkiego ;)
"Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej." ;)
UsuńCzytaj sobie, czytaj. Przynajmniej nie będę powielać każdego Twojego słowa, pisząc swoje - identyczne. :P
jakie to ładne ... trzymam kciuki, żebyście poszli do przodu :* bo pamiętam, że jeszcze niedawno się wahałaś, prawda?
OdpowiedzUsuńCiągle się waham, ale bardzo chcę, żeby był, żeby się udało... Mam nadzieję, że się na tych nadziejach nie przejadę, bo unoszę się wysoko, a jak wiadomo - im wyżej nad ziemią jest człowiek tym boleśniejsze są upadki...
UsuńBałam się do niego napisać, bałam się z nim spotkać, ja się boję wszystkiego, samej siebie...
kochana, sztuka jest w tym, żeby pokonywać ten strach :* czasem podejmujemy ryzyko i na to nie mocnych, trzeba uwierzyć, że warto i że się uda. nie możemy zakładać, że będzie źle. zawsze będziemy się bały i zawsze jest opcja, że się przejedziemy. tylko czy warto życie przeżyć w strachu? milion fajnych chwil może nas ominąć.
UsuńNie warto, ja wiem... "Nigdy nie pozwól, by strach przed porażką wykluczył Cię z gry"... Tak, ale to jest teoria, w praktyce jest trudniej. Mnie w kółko jedna sprawa nie daje spokoju i tak cholernie się boję, że mam rację, że te obrazy, które widzę i które sprawiają, że mam łzy w oczach się... spełnią. Chociaż niby w to nie wierzę. Ale tego nie da się tak po prostu wyzbyć..
Usuńwiem :* doskonale to wiem i rozumiem. nawet nie wiesz jak bardzo ... ale ja ostatnio przez ten strach straciłam coś fajnego. bo tak się bałam, wahałam, męczyłam ze sobą i z sytuacją. na dłuższą metę chyba nikt tego nie wytrzyma.
UsuńChyba nie... Nie dziwi mnie to nawet specjalnie. U "nas" problem jest taki, że boję się i ja, i on...
Usuńi nie masz czasem dość? ja sie nie dziwię, że w moim przypadku odpuścił. wkurzał się, nie mógł tego pojąć i zwyczajnie zrezygnował. nie dziwie się też, że nie rozumiał - czasem ja nawet siebie nie rozumiem, mam wrażenie, że zachowuję irracjonalnie ...
UsuńMam. Przede wszystkim samej siebie. Męczy mnie jego przeszłość, która nas do siebie zbliżyła i z którą nie umiem sobie poradzić. Mam problem z zaufaniem, chyba mi to zostanie. I waham się strasznie. To sprawia, że się boję, że zniknie... A ja już nie wyobrażam sobie, żeby miał po prostu zniknąć. Dobrze mi z nim. Choć nie jest "moim".
UsuńPrzegapiłam post na blogu, że Wam nie wyszło...?
nie pisałam o tym nie blogu.
Usuńwidzisz, ja sie też bałam że zniknie. obiecywał, że nie. a wyszło jak wyszło. ale nie żałuję tego, że zaryzykowałam, że spróbowałam, mimo, że się mocno sparzyłam i dalej walczę ze skutkami tego.
To wcale nie jest naiwne, to jest piękne... Jest szansa abyś mogła go tak naprawdę nazywać? ;)
OdpowiedzUsuńMarzenia czasem się spełniają, wiesz? :)
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają :)
OdpowiedzUsuńCzemu nazywasz to marzenie naiwnym? Jesteś na dobrej drodze, by się ziściło :)
OdpowiedzUsuń