20 września 2013
Hakuna matata :)
Lubię takie wieczory jak ten. Siedzimy sobie w spokoju, rozmawiamy o wszystkim i o niczym, w tle leci jakaś muzyka, na którą nikt tak naprawdę nie zwraca większej uwagi. Ktoś coś mówi, reszta słucha, później zmiana. Tusz rozmazał mi się w kącikach oczu, a policzki bolą mnie od śmiechu. I chociaż od godziny siedzę już w swoich czterech ścianach, nadal się uśmiecham. Do samej siebie, do dźwięków, do echa rozmów. Przestałam lubić rozmowy egzystencjalne, zwłaszcza w takim towarzystwie. Ostatnio lubię się pośmiać. Oderwać się chociaż na chwilę. Nie myśleć. Dobrze na tym wychodzę. Lubię powroty do tej starej ekipy, nawet jeśli trwają tylko chwilę. Bo tak na co dzień to dzieli nas przepaść. Ale miło jest czasem posiedzieć i pogadać, jak za starych czasów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Uwielbiam siadać z ludźmi i po prostu się pośmiać. Nic szczególnego, nic ważnego. Zwykły uśmiech i potem cały dzień lepszy. ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
Zgadza się. Człowiekowi od razu lepiej. :)
UsuńMogłabym to samo napisać o swojej "starej ekipie". Od czasu do czasu lubię z nimi posiedzieć i spędzić czas. Od czasu do czasu, nie umiem już być z nimi na codzień.
OdpowiedzUsuńJa też nie. Czasem mam wręcz wrażenie, że ze wszystkimi razem nie umiałam być nigdy. To dwa zupełnie inne światy. Ale od czasu do czasu miło ze sobą pobyć.
UsuńDokładnie. Chyba to, że się od siebie oddaliliśmy pozwoliło mi zrozumieć, że jednak mają jakieś znaczenie w moim życiu, ale nie mogę wszystkiego podporządkowywać im.
UsuńDopiero to, że się od siebie oddaliliście?
UsuńTak. Pokazałam im, że potrafię poradzić sobie bez nich natomiast oni przestali nagle radzić sobie beze mnie.
UsuńTo chyba zawsze tak jest. Ludzie są interesowni, tego nie lubię w nich najbardziej.
UsuńJa chyba nie miałabym do jakiej ekipy wracać, ale miło czasami powspominać razem i śmiać się..
OdpowiedzUsuńJa wciąż mam. Tylko rzadko chcę, nie czuję takiej potrzeby. To miły sposób na oderwanie się od codzienności, ale "nas" już dawno nie ma. Są oni, jestem ja.
Usuńwczoraj spędziłam wieczór w towarzystwie moich znajomych, było dużo śmiechu, jedzenia i wina - takie chwile zapełniają mi głowę wspomnieniami i ładują baterie na nadchodzące dni ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! Od razu się człowiek szerzej uśmiecha :)
UsuńŚwietne są takie wieczory. Najlepszy jest ten uśmiech, który nadal pozostaje. Mi teraz brakuje takich właśnie wieczorów. Mam nadzieję, że niedługo jakiś się zdarzy.
OdpowiedzUsuńMnie nigdy ich jakoś specjalnie nie brakowało, ale faktem jest, że cieszę się, kiedy nadchodzą. :)
Usuńnajlepsze są takie spotkania, po których człowiek nie może przestać się do siebie uśmiechać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Najlepsi są tacy ludzie, którzy wprowadzają uśmiech na naszą twarz :)
UsuńOd paru dni - owszem ;)
OdpowiedzUsuńTematy egzystencjalne na dłuższą metę potrafią wykończyć, a śmiech to zdrowie :)
OdpowiedzUsuńA no właśnie. Dlatego czasem lepiej odpuścić rozmowy o życiu i po prostu ze sobą pobyć. :)
UsuńCzłowiek wszakże jest istotą społeczną :)
UsuńCzłowiek wszakże jest istotą społeczną :)
UsuńOczywiście, że miło ;) A w tym wszystkim jest taka zwyczajność i to właśnie ona jest najlepsza.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Swoboda bycia sobą :)
UsuńI tak trzymać :)
OdpowiedzUsuńPlanuję ;)
OdpowiedzUsuńA nie carpe diem? :)
OdpowiedzUsuńOd ponad roku nie widziałam nikogo ze "starej ekipy"... I jakoś mi nie żal. Ale lubię takie spotkania, takie wieczory... :)
OdpowiedzUsuńMnie też się za nimi specjalnie nie tęskni, z jedną osobą mam niezły kontakt do dziś, resztę czasem spotykam gdzieś i rzucamy tylko "cześć". Dobrze jest, jak jest, ale miło czasem się pośmiać :)
UsuńJa już nie mieszkam z Nimi w jednym mieście i kontakt się urwał znacząco...
UsuńOczywiście, czasami, raz na jakiś czas... :))