Zaskoczyłeś mnie. Myślałam, że skoro przez te trzy miesiące nie po drodze nam było, żeby się do siebie odezwać to w momencie, kiedy jednak zaryzykuję - nie odpowiesz. Tym bardziej nie sądziłam, że zaledwie dzień później zaproponujesz mi spotkanie i że te
pół godziny na pogaduchy zmieni się w sześć godzin nieustannych rozmów, uśmiechów i aluzji, które nieco zbiły mnie z tropu. W pewnym momencie
straciłam z oczu granicę między żartem a szczerością i zdziwiłam się uświadamiając sobie, jak daleko się zapędziliśmy.
Oboje. Trzy kroki za dużo, ale wcale źle się z tym nie czuję. Chociaż wiem, że żałowałabym postawienia choć jednego więcej. Na pewno w tym momencie. Ale
cieszę się, że jesteś. A jeszcze bardziej cieszę się, że...
chcesz być. Że
poszedłbyś ze mną wszędzie, i inne takie, banalne pierdoły, które jednak wydały się miłe. Chociaż wciąż zapala mi się czerwona lampka i...
chyba chcę, lecz wybacz, wiesz, trochę się boję.
Z tych niedopowiedzianych spojrzeń, gestów i słów
Rodzi się zainteresowanie.
Czasem żarty i aluzje są bardziej wymowne od poważnych deklaracji, uważaj na nie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie o to chodzi. Ja już sama nie wiem, czy żartowaliśmy, czy to wszystko było na serio. Orientuję się do pewnego momentu.
UsuńCzuję się trochę tak, jakbym miała urwany film i nie była pewna tego, co się wydarzyło. (a nie wypiłam nawet kropelki)
Emocje w Tobie buzują, dajesz im się ponieść.
UsuńMyślisz, że to źle?
UsuńZależy, jak to na Ciebie działa: spycha w dół czy unosi w górę?
UsuńNie wiem, unosi... Tym gorzej, bo pojawia się na horyzoncie coś (możliwie) pięknego, a mnie przeraża fakt, ze zniknie.
UsuńSunie mi się na usta "By czas zepsuć to mógł", ale nie, nie jestem pesymistka, po prostu kocham się w rapie i znam te nuty na pamięć :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Was czas nic nie zepsuje, a przeciwnie - pomoże zbudować coś trwałego i wartościowego. Bo chcesz. To już dużo :))
Darowałam sobie ten wers, ale mnie też ciśnie się na usta, kiedy patrzę na cytat w poście. ;)
UsuńChcę po prostu, żeby był. Wczoraj trochę za dużo chodziło mi po głowie. A teraz... wciąż się śmieję do siebie. Nieczęsto mi się to zdarza, rzadko przez ludzi. (raczej dzięki nim ;))
Oj tam, nie zapeszajmy :P
UsuńNo widzisz? Więc jednak COŚ jest na rzeczy All. :)) Oby w dobrą stronę to wszystko poszło :)
A tam, to po prostu kolega ;)
UsuńGdybym ja tak chciała pisać o każdym swoim koledze.... :D
UsuńPrzecież napisałam, że się zapędziliśmy ^^. Ale na koleżeństwie się kończy ;D
UsuńJesteś pewna, że tak się SKOŃCZY? ;)
UsuńW tej chwili? Niczego nie jestem pewna ;)
UsuńGranice są nudne ;)
OdpowiedzUsuńAle niektóre są potrzebne. ;)
UsuńA no właśnie. W ich wytyczaniu jestem dobra, ostatnio tylko straciłam je z oczu... Ale wróciły. ;)
UsuńTo dobrze :)
UsuńPodobno strach przed porażką nie powinien wykluczać nas z gry...
OdpowiedzUsuńTak, sama zawsze to powtarzam. Ale wiesz, co mówią o teorii i praktyce. Czasem jedna jest daleko od drugiej...
UsuńWiem. Ja akurat wiem doskonale, bo w teorii to ja też wiem jak to powinno wyglądać... Ale praktyka...
UsuńCzęsto nie idzie z nią w parze, a no właśnie...
Usuńte 'niedopowiedzenia' mnie ostatnio prześladują. i bardzo pasują do mojej sytuacji.
OdpowiedzUsuńto może przy następnym spotkaniu kolejny krok?
Piosenka? No do mojej też...
UsuńByło, wczoraj. Zwolniłam. Ja, on chce iść dalej... (skłamałabym mówiąc, że ja nie chcę, ale... nie wiem, co mam robić)