Zdjęcie prywatne. |
Kojarzycie datę 13 lutego 2011 roku? Wspomniałam tu o niej kilka razy, mówiąc o tym Mały Przystojniaku, który o godzinie 12:40 zaczerpnął pierwszy oddech, czyniąc mnie najszczęśliwszą Siostrą na świecie. Chociaż z drugiej strony, jeśli już przy Małym J. jesteśmy, to równie szczęśliwa byłam w lipcu 2010, kiedy to nieoficjalnie dowiedziałam się, że ten Szkrab pojawi się na świecie. Do dziś pamiętam, jak siedziałam w progu tarasu, a łzy zaczęły płynąć mi strumieniami. Wiara i nadzieja jednak czynią cuda. Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej! :)
Zdjęcie prywatne. |
Drugim takim wydarzenie (kwiecień 2012), które zawsze będę wspominać z szerokim uśmiechem na ustach jest mój najlepszy prezent urodzinowy , który z resztą zafundowałam sobie sama, który kosztował nie mało, ale który dał mi dużo więcej, niż jakakolwiek materialna rzecz na świecie. A mowa tu oczywiście o niczym innym, jak pięciu dniach spędzonych w moim miejscu na ziemi, jakim dawno przy pierwszej wizycie (8 lat temu!) okrzyknęłam Berlin. Pamiętam czekanie na J. w przeddzień wyjazdu, osiem godzin spędzonych w autobusie z muzyką w słuchawkach i książką, błądzenie po centrum w poszukiwaniu drogi do hostelu (która okazała się być naprawdę nieskomplikowana, ale do tego doszłyśmy dopiero wyjeżdżając ;)), a później zwiedzanie, zwiedzanie, zwiedzanie! Setki zdjęć, dziesiątki pamiątek i miliony wspomnień. Wniosek mam jeden, najważniejszy. Na które rzeczy naprawdę warto poczekać! :)
Sieć. |
Trzecia pozytywna myśl wiąże się z blogiem. Poniekąd. A konkretniej z osobą, którą dzięki niemu poznałam. Którą sześć lat temu wyrzucałam drzwiami, a która pchała się oknem, a później okazało się, że gdyby faktycznie dała sobie spokój - straciłabym szansę na piękną przyjaźń. Spędziłyśmy wtedy ze sobą bardzo mało czasu, ale ta wielogodzinna podróż lodowatym i rozpadającym się autobusem była warta tej przegadanej nocy, nawet jeśli dojeżdżając na miejsce pomyślałam sobie: nie wysiądę, jadę do Gdańska. Dopadł mnie cykor przed tym spotkaniem, bo bałam się, że przeniesienie tej znajomości na realny grunt może wszystko popsuć. A później odwiedziłam to miejsce jeszcze kilka razy i... prawdopodobnie jeszcze nie raz odwiedzę. I nikt mi dzisiaj nie powie, że w sieci nie można znaleźć prawdziwych przyjaciół czy nawiązać prawdziwych, silnych więzi! ;)
Dla odmiany, zamiast "nie nominuję nikogo", dziś nominuję wszystkich. Do opisywania, do dzielenia się, i do przeżywania w sobie, każdego dnia nowych, wspaniałych rzeczy. Bo każdy dzień daje nową szansę :)
Jakie słodkie maleństwo :) Miło jest przeczytać na Twoim blogu tyle pozytywnych wspomnień! Fantastyczny tag :)
OdpowiedzUsuńDo schrupania ;)
UsuńZnalazłabym ich jeszcze trochę. Zachęcam do zabawy! :)
Anonimowa mnie klepnęła i się powoli zabieram za pisanie ;D
UsuńA, no widzisz. Bardzo mnie to cieszy! :)
UsuńAle to jeszcze trochę mi zajmie ;D
UsuńJestem cierpliwa. Czasem ;P
UsuńA teraz? ;D
UsuńTeraz.. chyba nie mam wyjścia ;P
UsuńWyjście zawsze jakieś jest ;P
UsuńMoja ciekawość chyba bierze górę i zaczekam ;P
UsuńOk ;>
UsuńMam łzy w oczach, piękny malutki przystojniak, wspaniałe miejsca, bo takie, do których warto wracać. Jasne, że idzie nawiązać prawdziwe przyjaźnie. :)
OdpowiedzUsuńA łzy z jakiego powodu?
UsuńTo takie... pozytywne łzy... Z wzruszenia? Sama nie wiem jak je nazwać.
UsuńJeśli pozytywne, to chyba nawet dobrze...
UsuńChyba tak. ;)
UsuńPrawda, że to cudowny tag? ;)
OdpowiedzUsuńTakie bliskie nam maluchy to zawsze niesamowite promyki szczęścia :) Zazdroszczę takiego braciszka! ;)
I przyjaźnie blogowe - ja zawarłam klika i to uczyniło mnie bogatszą o niesamowite relacje :) Nikt mi nie powie, że w internecie ludzie są płytcy albo udają. Zawsze się zaskakiwałam mega pozytywnie gdy okazywalo się, że w rzeczywistości są to osoby cudowniejsze niż w blogowym świecie! :))
I tez marzy mi się kilka podróży.... Usmiecham się na myśl, że przecież jeszcze tak wiele przede mną :)
Cieszę się, że podzieliłaś się z nami tymi dobrymi myślami :*
Prawda, prawda! :)
UsuńJa zawarłam dwie naprawdę silne i niesamowite, reszta to raczej znajomości, choć niektóre bliskie. I choć to może nie brzmi najlepiej, w sieci spotkałam dużo lepszych ludzi od tych, którzy fizycznie są blisko i którymi otaczam się na co dzień. (generalizując oczywiście, bo to nie tak, że wokół mnie nie ma perełek :))
Pewnie, wszystko przed Tobą! Trzeba tylko się odważyć :)
Czasem mam to samo wrażenie - że poznałam tutaj cudownych ludzi, dużo lepszych niż większość tych których znam tylko 'realnie' ;)
UsuńJak tu pięknie! ;) Twój brat jest naprawdę śliczny! Jasne, że można znaleźć prawdziwą przyjaźń. Ja też znalazłam, dlatego ciągle wracam do blogowania i nie mogę przestać się od tego odciąć. Fajny, bardzo fajny tag. Pozytywne myśli powinny ogarnąć wszystkich. :)
OdpowiedzUsuńPS. Zmieniłam nick z koki. na Adelię. Przeniosłam się na innego bloga. Zapraszam - sekretni.blogspot.com, jeśli masz ochotę.
Zapraszam do zabawy! Cieszę się, że Cię widzę :)
UsuńJa też już nie wyobrażam sobie swojej codzienności bez bloga. Nawet, jeśli nie zaglądam tu codziennie. Lubię to miejsce, Was lubię ;)
Ach, wspomnienia, wspomnienia... ;)
OdpowiedzUsuńJa też zostałam nominowana, ale nic mi akurat nie przychodzi do głowy.
Na pewno coś się znajdzie, w swoi czasie :)
UsuńJak tylko weszłam na bloga to rzuciło mi się w oczy to zdjęcie Berlina. I wstyd się przyznać ale w pierwszej chwili myślałam, że to Rosja :D ale byłam w Berlinie i muszę przyznać Ci rację - to miasto ma coś w sobie :)
OdpowiedzUsuńMalutki ma już 3 latka więc już duży chłopczyk jest ;) Ciągnie Cię za włosy? :P
Piękne wspomnienia :)
Jak możesz! To mój ukochany, rozkopany Berlin! ;)
UsuńNie byłam w Rosji. I chyba się nie wybieram... ;P
No duży, duży. I podbija serduszka (nie tylko) małych dam ;D Nie, raczej nie. Nie należy do dzieci lubiących spędzać czas na rękach, a etap wyrywania włosów to prawie całkowicie pominął. Za to zaglądał w dekolty ;P
No przepraszam, ślepa jestem :D
UsuńOoo, od małego widzę ciągnie go do kobiet :D
No okej, wybaczam ;D
UsuńI owszem ;) W ogóle do ludzi. Jest mega towarzyski, z każdym znajdzie wspólny temat. Zdziwiłabyś się, co to dziecko potrafi z człowieka wyciągnąć ;P
A syn moich kuzynów to jest odważny tylko do rodziny, z obcymi to już nie bardziej :p Ale gada jak najęty (też ma 3 latka), taki mały terrorysta :P
UsuńJak większość dzieci ;)
UsuńJ. jest odważny do wszystkich, uśmiecha się, zagaduje, bawi. Ale trzeba mu przyznać, że ma zmysł do dobrych ludzi :)
A od złych ucieka?
UsuńSyn mojej kuzynki to akurat nie lubi swojej Babci :P mówi, że ma iść do swojego domku, nie chce się przytulić itp. A mnie to kocha, przytula się, buziaka mi daje w policzek :P
Coś w tym stylu. Dzieci mają niesamowity dar odkrywania tego, jaki ludzie mają do nich stosunek. Gdzieś ostatnio usłyszałam, że każde dziecko jest lustrem, daje z siebie to, ile my jesteśmy w stanie dać jemu. Coś w tym chyba jest.
UsuńJ. za to nie lubi dziadka. Ostatnio bardzo dopytywał o tego z drugiej strony, który zmarł dawno temu. Ostatecznie uznał "to był fajny dziadek... tego nie lubię, bo nigdy nie ma dla mnie czasu".
Ejj może faktycznie coś w tym jest? Bo ta moja ciotka, a jego babcia jest taka nie za bardzo. Niby fajna ale trochę fałszywa i trzeba uważać na nią. I często nie chce do niej iść. A jak przychodzi do mojego domu to od razu idzie do mojego pokoju :)
UsuńDopytywał się o zmarłego dziadka? Rodzice mu opowiadali o nim? :)
Zawsze chciałam mieć brata. niewazne, czy starszy, czy młodszy - ale brat. Ale los mnie obdarował o 10 lat młodszą siostrą. Dziwne jest to, że więcej zajmuje się swoimi 3 letnim kuzynem niż 8 letnią siostrą. Gdzie tutaj logika? :D
OdpowiedzUsuńJak większość, chyba, pomyślałam, ze to rosja. A tutaj proszę. Szczerze powiedziawszy Berlin mnie niczym nie zachwycił być może dlatego, ze byłąm tam przelotnie.
Co do Bostonu. I chodzi mi o miasto i o zespół. O miasto bardziej w roli przyszłościowego odwiedzenia niż o zamieszkanie, a o zespół - zwykle się kłócę o zespół z moim ojcem. Mimo że mamy podobny gust, to każde z nas jednak ma inne zdanie na temat jakieś grupy i czesto się kłócimy o to ;)
Może to tez dlatego, że kiedy byłam "sama" obracałam się w towrzystwie facetów, dziewczynom starsznie dokuczałam. Pewnie to też kwestia tego. ;)
UsuńJa szczerze powiedziawszy jak narazie nie zauważyłm tam nic szczególnego. Byłam 2 dni, co prawda dużo nie mogłam zwiedzić, bo czas nas naglił, ale nic mnie nie zachwyciło. nawet opowiadania znajomnych, ze jest pare rzeczy, które warto obejrzeć.
Uwierz, gdybym miała wybierąc, czy nadal tutaj siedzieć, czy jednak wyjechać tam wybrałbym tamta opcje i z Wami się podzieliła. Mam Ciocię w Kanadzie, a jej syn właśnie się przeprowadza do Bostonu takze nigdy nić nie wiadomo ;)
Berlin jest cudowny, piękny! jest tam cholernie pozytywnie.. nawet polubiłam to miasto, chociaż naprawdę nigdy nie miałam w planach go odwiedzać ;p
OdpowiedzUsuńa Twój braciszek taki słodki! teraz pewnie daje trochę popalić, co? :D
Potwierdzam! Kocham to miasto całą sobą od bardzo dawna. I jestem pewna, że kiedyś tam wrócę, na dłużej :)
UsuńCzy ja wiem.. Wymaga uwagi, jak każde dziecko, nie lubi być sam, ale jest uroczy i kochany ;D Podejrzewam, że gdybym była młodsza, odbierałabym to inaczej. Ale ja już od pewnego czasu mam dwójkę z przodu, a przy okazji rozwinięty instynkt macierzyński. Nauczyłam się cierpliwości ;)
hmm.. też z chęcią jeszcze raz bym się tam wybrała, z szczególnością pod bramę :)
Usuńno tak, oczko w głowie. które dziecko nie jest urocze i kochane? :D
Słodziak na zdjęciu. Pamiętam jak chrześnicy mojej mamy urodził się synek. Jeju, jaki on był piękny. Wszystkie go nosiły na rękach i tylko u mnie nie beczał. A jak patrzył się na mnie, tymi oczkami i jak miał takie pięknie zakręcone rzęski... ach ;3
OdpowiedzUsuńTakie chwile trzeba zachować w pamięci jak najdłużej, żeby pomogły nam w tych gorszych momentach pokazując, że jeszcze będzie tak pięknie :)
OdpowiedzUsuńI tą szansę każdego dnia trzeba łapać i wykorzystywać!
OdpowiedzUsuńAż miałam dreszcze :)
OdpowiedzUsuńSkąd bierzesz zdjęcia do nagłówków? Jeśli mogę wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńZależy. Na ogół ich nie szukam, same się znajdują. Na zupie, we<3it, flickr, fejsbuku (w grupach) :)
Usuń