/ i nie, wbrew pozorom nie na wszystko mamy wpływ.
10 lipca 2015
Ciągle coś.
Czasem siadam z boku, obserwuję. Czasem nie mogę uwierzyć w to jak wygląda moje życie. Czasem nie zamykam oczu i nie wyobrażam sobie niczego, czego tutaj nie ma. Nie próbuję wyobrazić sobie innych, lepszych czy gorszych, scenariuszy. Czasem po prostu przyglądam się temu, co otacza mnie na co dzień i nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Niektóre rzeczy wciąż mnie zaskakują. Niektórych kilka lat czy miesięcy wcześniej nie byłam w stanie nawet sobie wyobrazić. A teraz to się dzieje i wydaje mi się to takie oczywiste, zupełnie naturalne. Dziewięćdziesiąt procent z Was powie mi, że to dobrze, chociaż się nie nudzę. A ja... niech ktoś zatrzyma w miejscu świat, ja wysiadam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Takie zaskoczenie. Nigdy nie wiadomo, co nam przyniesie los.
OdpowiedzUsuńNiby zawsze miałam tego świadomość, ale ostatnio... no cóż, życie naprawdę zaskakuje.
UsuńAktualnie dla mnie niekoniecznie.
UsuńAle na ogól, jeśli zaskakuje pozytywnie - pewnie :)
Czemu niekoniecznie?
UsuńMnie zaskakuje najgorszymi rzeczami, jakimi zaskoczyć mogło.
UsuńOjć :(
UsuńIlekroć wysiadłem, tylekroć chciałem wsiąść i jechać dalej. Błędne koło.
OdpowiedzUsuńNie chcę się wykluczać. Wolałabym tylko, żeby ktoś stanął i powiedział "ej, żartowałem!".
UsuńChętnie bym się z Tobą zamieniła, takie mam wrażenie.
OdpowiedzUsuńNie wydaje mi się. I nie życzę Ci tego.
UsuńAni ja Tobie przegięcia w drugą stronę czyli nadmiaru stagnacji.
UsuńStagnacja stanowczo nie. Bardziej... poczucie bezpieczeństwa. Mnie zaskakuje, niestety z niczym pozytywnie. Zmęczona już jestem. Minie, musi minąć, ale chwilowo po prostu wysiadam...
UsuńTakie przeżycia też mam świeżo w pamięci. Ze mną byś odpoczęła przy dobrej herbacie :).
UsuńOh, z miłą chęcią!
UsuńJaką herbatę pijasz? Dostosuję się :D
UsuńCzarną, zieloną... z resztą - nieważne, każdą mogę wypić :D
UsuńZieloną z malinami zaserwuję, najlepsza :D
UsuńJa też wysiadam. Tzn chciałabym ale nie zawsze mój przedział się zatrzymuje na przystanku.
OdpowiedzUsuńMój ostatnio pędzi na łeb na szyję. Efekt domina, mało pozytywny niestety.
UsuńI co teraz? czekać na czerwone światło aby wyskoczyc przez okno czy też czekać na sam koniec? :(
UsuńUciec się nie da, a czekanie... myślisz, że to jest jakieś wyjście? Marne chyba...
UsuńTylko jakbyś wysiadła, to co by było?
OdpowiedzUsuńDla mnie święty spokój, ale tak się nie da, czego mam pełną świadomość. Tylko jestem zmęczona. Chciałabym zrobić milion rzeczy, których zrobić nie mogę, bo zwyczajnie nie mam na nie wpływu, a to domino sypie się dalej.
UsuńDokładnie tak, na pewne rzeczy nie mamy wpływu, a najgorszym problemem jest kwestia uczuć. A ja ostatnio mam tego za dużo. Ja też czasem nie potrafię uwierzyć co się działo / dzieje w moim życiu.
OdpowiedzUsuńWierzę w to, że każdy z nas dostaje na barki tyle, ile jest w stanie udźwignąć... ale dzisiaj naprawdę mnie to przygniata i nie mam już siły na optymizm, nawet szczątkowy. Nie dziś.
UsuńCzasem też mnie to wszystko za bardzo przygniata. I jakoś nie potrafię się cieszyć z drobiazgu, ale wierzę, że jeszcze odzyskamy optymizm.
UsuńNa dzień dzisiejszy optymizm to mój najmniejszy problem :D
UsuńJa coraz częściej się uśmiecham, a czasem wystarczy jedno drobne dobre słowo, które naprawdę wiele zmienia.
UsuńŻycie to ocean, nie da się go wylać. Ani tym bardziej zatrzymać fal, tak mi się po prostu skojarzyło to zdanie...I może życie nie ma też scenariusza. A na pewno nie jeden, którego możemy się kurczowo trzymać. Jak mówił mój przyjaciel, po prostu musimy nauczyć się pływać.
OdpowiedzUsuńMądrze mówił, mądrze... Ale co, kiedy próbujesz złapać oddech, a coś ciągnie Cię w dół i zamiast powietrza nabierasz w płuca wody?
UsuńFirdo, mogę się tylko domyślać kto był autorem tych słów, zgadza się, prawda?
UsuńAlien, nie wysiadaj - jedź mimo wszystko, to trzeba po prostu przełknąć i jechać dalej.
@A owszem, możesz:)
Usuń@Alien- jak to dalej mówił mój przyjaciel, nieraz, przez moment musimy tonąć, żeby się uspokoić. Nie szarpać się i poodać temu. Wtedy fale najczęściej nam odpuszczają. Ponoć walka nie zawsze jest wyjściem.
Prawda jest taka, że ja już nawet nie mam o co walczyć. Próbowałam na początku, ale okazało się to walką z wiatrakami, w dodatku nieustannie ciągnęło mnie w dół. Teraz... bez oszukiwania się mogę powiedzieć, że nic nie zostało. Ale przecież koniec zawsze jest początkiem.
UsuńDokładnie. A nowe drzewa najlepiej rosną na popiołach, czyż nie?
UsuńJa się pod tym podpiszę ....
UsuńCzy można ot tak wysiąść? Zastanawiam się, jakby wyglądął świat, gdybyśmy żyli obrazami naszej wyobraźni. Tam wszystko jest takie, jakie byśmy chcieli aby było.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie umielibyśmy tego wówczas docenić.
UsuńNigdy nie będziemy umieli czegoś docenić, jeżeli nasze życie będzie opierało się na gdybaniu i wyobrażaniu sobie jak mogłoby być. A nawet gdyby było tak jak to sobie rysuje nasza głowa, to zawsze znaleźlibyśmy coś, co nam się nie podoba. Człowiekowi nie da się dogodzić.
UsuńŻycie czasem tak cholernie bardzo zaskakuje... ale wysiąść się niestety nie da... Musimy zaakceptować to, co się dzieje i przyjąć wszystko, co nam życie przynosi...
OdpowiedzUsuńŚciskam. =*
Trzymam się myśli, że każdy koniec (nawet ten straszny) jest przecież początkiem.
UsuńJest, jest.
UsuńCzasem tylko potrzebujemy czasu, by to sobie uświadomić, zrozumieć...
=*
Wcale nie uważam, że mamy wpływ na wszystko. Mnie też wiele rzeczy jeszcze zaskakuje i czasami również mam ochotę wcisnąć "stop" i odpocząć, obserwując to, co dzieje się dookoła.
OdpowiedzUsuńO nie, obserwować jest jeszcze gorzej.
UsuńWłaściwie to fakt, masz rację. Jakby się nad tym zastanowić to obserwacja jest gorsza. Więc pozostańmy przy 'wyłączeniu się'.
UsuńAch, gdyby można było tak czasem zatrzymać świat, czas i wszystko wokół... i wziąć głeboki oddech...
OdpowiedzUsuńWykrzyczeć się, wypłakać, poszukać rozwiązania, i dopiero ruszyć dalej, ze światem. Tak, czasem by się przydało...
UsuńI taki przycisk z napisem "reset" - o, też by się przydał nieraz...
UsuńAż mi się skojarzyła ta piosenka: https://www.youtube.com/watch?v=-2zuXfcoqEE :)
OdpowiedzUsuńŻywimy się nadzieją, że na wszystko możemy wpłynąć, a tu okazuje się niechybnie, że jednak nie. I takie to trochę zderzenie z szarą rzeczywistością..
O nią mi właśnie chodziło :)
UsuńJa myślę, że na większość mamy... Ale są takie sytuacji i momenty, gdzie trzeba... poczekać. I oddać sprawy w cudze ręce.
Oj, mamy. Tylko jak myślimy, że nie, to rzeczywiście tak nie jest.
OdpowiedzUsuń"Jesteś tym, co myślisz". Szkoda, że nie każdy potrafi to wykorzystać, nie?
Na większość rzeczy, ja też tak myślę. Ale nie na wszystko. Ze swojej strony życzę Ci, byś nigdy nie przekonała się na swojej skórze, że jest inaczej niż Ci się wydaje :)
UsuńNie mamy na wszystko wpływu... ale mamy wpływ na nasze własne reakcje. I tego należy się trzymać w życiu.
OdpowiedzUsuńI chyba każdy z nas powinien minimum raz dziennie tak "pomedytować" nad własnym losem... niczego nie dodawać bądź nie ujmować. Bo prostu być i obserwować. Mnie cały czas niektóre fakty zaskakują.
W ogóle, zostałaś u mnie nominowana do Nominacji Dobrych Mysli autorstwa Asika. Tak, żeby i Tobie przynieść trochę radości ze wspomnień ;)