Patrzę na Niego śmiejącego się cicho z pełną świadomością mieszczącego się w nim zdenerwowania. Zaciska pięści i przygryza wargi raz po raz sprawdzając czy aby nikt nie widział. Rozmawiają bezgłośnie, wymieniają uśmiechy i milkną, kiedy drzwi naprzeciw tego pierwszego otwierają się z wyraźnym brzękiem. Rozbrzmiewają pierwsze dźwięki, a zaraz po tym w drzwiach pojawia się biała postać, powoli podnosząca głowę z wyrazem twarzy nieco niepewnym a nieco wystraszonym. Nie obdarzając spojrzeniem nikogo poza Nim uśmiecha się przez łzy, których choć nie widzę to jestem pewna nawet z tej odległości. Luzuje nieco zaciśnięte wokół bukietu dłonie i trzymając siwego, wyraźnie dumnego mężczyznę pod rękę zaczyna stawiać pierwsze kroki. Lubię ten moment. Muzyka wypełnia każdy skrawek przestronnego kościoła, wszystkie oczy skierowane są na Nią, a ja odwracam wzrok od Niej na chwilę i patrzę w Jego stronę. Tak czystej i szczerej miłości jeszcze nie widziałam. I sama zaczynam płakać, bo był taki moment kiedy bałam się, że nie zobaczę Go już tak szczęśliwego. Muzyka cichnie powoli, Jej bukiet ląduje w dłoniach świadkowej, a Ich oczy nawet na sekundę nie przestają wpatrywać się w siebie nawzajem w wyrazie największego oddania. Odsłania Jej twarz, poszerzając uśmiech, który chyba wszystkim wydawał się niemożliwy do poszerzenia. Czuję dłoń Mamy ściskającą moją, ale mimo usilnych chęci nie mogę oderwać od Nich wzroku. Są piękni. Najpiękniejsi. Składają przysięgę przed Bogiem i choć w słowa czasem wierzyć trudno, to ja Im ufam bezsprzecznie. Odrywam wzrok pod koniec i widzę oczy świadka, skierowane wprost na mnie, z uśmiechem podobnym, choć zupełnie innym. I sama uśmiecham się szerzej, kiedy kolejna porcja łez spływa po policzkach. Dziś rozumiem dosadniej, że nie da się opowiedzieć miłości, bo nie można opisać gestów i spojrzeń. I wypełnia mnie uczucie bezgranicznej dumy i szczęścia, że w końcu Mu się udało. Im się udało. Niektóre drogi są długie i naprawdę wyboiste, ale dla takich momentów warto jest przemierzać oceany.
I choć bałeś się tego tak bardzo - ja dziś wiem, że Ona patrzy z góry i życzy Ci wszystkiego tego, czego ja Ci życzę z całego serca. A życzę Ci tego, by nic się nie zmieniło. I kłam Jej mówiąc, że będziesz Ją kochał do końca świata i o jeden dzień dłużej. Kłam ze świadomością, że będziesz kochał Ją zawsze.
Nie bardzo rozumiem końca?
OdpowiedzUsuńCzytam go właśnie po raz trzeci... Inna Ona. Tylko chyba nie umiem ująć tam tego inaczej. Pierwsza, choć w tej chwili to chyba nie jest dobre określenie. W każdym razie są dwie. Ta ona w bieli, i ta Ona patrząca z góry.
UsuńRozumiem, że są jakieś dwie, ale dlaczego miałby kłamać? To nie jest prawdziwe uczucie czy ... sama już nie wiem?
UsuńOna patrzy z góry... czy dobrze myślę?
OdpowiedzUsuńPewnie tak.
UsuńTo pomilczymy... ponoć razem też można.
UsuńOjezu, niesamowite. Na razie nie mam słów.
OdpowiedzUsuńMówiłam to samo kiedy pytali "jak było?".
UsuńMiłość nie ma definicji i zdaje się, że niemożliwa jest do zamknięcia w jakiekolwiek ramy. Ale może mieć tak wiele twarzy. Wspaniale, kiedy ma silne fundamenty i trwa do końca. Kiedy nic jej nie potrafi przeszkodzić. Chyba wszyscy o takim uczuciu marzymy.
OdpowiedzUsuńChyba tak. Mam wrażenie, że nawet Ci z nas, którzy mówią, że "nie wierzą".
UsuńJak przeczytałam o białej postaci, to myślałam, że piszesz o duchu. Chyba potrzebuję odpoczynku xD
OdpowiedzUsuńHahah, chyba potrzebujesz ^^
UsuńZa dużo się ostatnio dzieje.
UsuńPo raz pierwszy z czystym serduchem stwierdzam, że W OGÓLE nie rozumiem blogowego wpisu. Serio.
OdpowiedzUsuńAle być może jestem za bardzo optymistyczną egoistką, skoro obce są mi takie wytwory blogosfery :)
Trzymaj się.
To fakt, że o najprawdziwszych, najczystszych uczuciach...nie da się powiedzieć słowami. Nie da się ich przekazać, one po prostu są między ludźmi, nimi się wręcz oddycha...i całe otoczenie to widzi. Tak samo, jak nieraz dostrzega i fałsz.
OdpowiedzUsuńBo miłość jest zawsze inna. Dla każdego wyjątkowa i inaczej odczuwana, inaczej okazywana. Dlatego chyba nie można jej dokładnie zdefiniować, nazwać, opisać. To jest piękne i zawsze bardzo się cieszę, gdy dwoje ludzi potrafią odkryć w sobie te uczucia mimo wszystko. Bo nieraz wydaje mi się, że dzisiejszy świat w dużej mierze nam to utrudnia.
OdpowiedzUsuńChyba rozumiem, o co chodzi.
OdpowiedzUsuń