12 listopada 2017

(Nie)obecności w czasie, którego zabrakło.

Siadam przy stole, przy parującej kawie, której zapach unosi się w gęstym od ciszy powietrzu i jakby nagle zdaję sobie sprawę z tego, że te tysiące ważnych rzeczy, tak naprawdę nie mają znaczenia. To był bardzo długi miesiąc. Ucichły tygodnie temu gramofon dziś znów wprawia winyle w lekkie drgania, kiedy igła powoli przebiega po wypustkach, dając przytłumione dźwięki. Słowa wróciły wraz z ciszą, muzyka tylko moja wypełniła przestrzeń i w gwarze wspomnień pozwoliła dojść do głosu tłumionym pragnieniom. Gdzieś we śnie, których tysiące wypełniają głowę sprawiając, że długie noce bardziej męczą niż dają ukojenie, pojawiają się obrazy, które zostawiliśmy za sobą. Za chwilę miną dwa lata, od tej zmiany najważniejszej w życiu, która dziś już przestała wzbudzać tak wielkie emocje. Obudziły się dawne pragnienia, choć ich okoliczności są inne i motywy odległe od tych pierwotnych. Przestałam uciekać, mimo że lęki wciąż są gdzieś obecne, mimo że wzbudzasz je tak samo jak potrafisz koić, momentami. Tylko te (nie)obecności nieuniknione wprowadzają zamęt. Wszystko czego chcesz spala się zanim wyciągniesz po to ręce. 

Połóżmy się, zapomnijmy.

31 komentarzy :

  1. Bo właśnie szczęście to trwanie w tu i teraz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby to takie oczywiste i proste, tylko jaką to ludziom trudność sprawia, prawda? ;)

      Usuń
  2. Trzeba trwać tam gdzie jest dobry czas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że jest coś takiego jak "dobry czas"?

      Usuń
  3. Zbyt osobiste by się wtrącać a ja nad to zbyt gróboskórna.

    OdpowiedzUsuń
  4. (Nie)obecności ostatnio bardzo mnie męczą, a żeby było śmieszniej to ludzi potencjalnie nie mających dla mnie większego znaczenia w życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby dopadła Cię samotność? Czy jednak Ci ludzie wcale nie są... hm, tacy bez znaczenia?

      Usuń
    2. Chodzi tu o ludzi z mojej byłej pracy. Nikt, kto byłby jakoś szczególnie ważny, ale byli cholernie życzliwi... Spędzałam z nimi 8 godzin dziennie, przyzwyczaiłam się i jest mi brak... Ich twarzy, tekstów, zachowania...

      Usuń
    3. Ach, rozumiem... Praca staje się naszym drugim domem, a chcąc nie chcąc często ludzie w niej taką trochę drugą rodziną, którą nie zawsze darzy się najcieplejszymi uczuciami, ale jednak poświęca im wiele czasu. To chyba normalne, że każda zmiana niesie za sobą jakieś ziarno tęsknoty. Albo ja jestem dziwna, też to zawsze czułam...

      Usuń
    4. No to w takim razie ja jestem dziwna razem z Tobą - zawsze raźniej. :)
      Wiesz... Wydaje mi się też, że tam wiele osób pracuje na akord i nie ma czasu na to żeby po prostu uśmiechnąć się do kogoś, normalnie odezwać, czy chociażby się przedstawić... W mojej poprzedniej pracy każdy mi się przedstawił, każdy mówił "cześć"... Tu jestem od poniedziałku wiem jak mają na imię dwie osoby...

      Usuń
  5. potrafisz w jednym okamgnieniu przewartościować system wartości?
    gratuluję - mi zajęło to całe lata i wciąż żyję w mniemaniu, że to tylko złudzenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to się ma do tekstu powyżej, bo czytam go jeszcze raz i nie wiem gdzie tak napisałam?

      Usuń
    2. "...nagle zdaję sobie sprawę, że tysiące ważnych rzeczy nie mają znaczenia..." - tutaj priorytety stały się nieistotnością...
      ale nie przejmuj się mną za bardzo - mam skłonność do nadinterpretacji

      Usuń
    3. Odnoszę to raczej do tysiąca małych rzeczy, nie priorytetów. Masz rację, ich nie da się z dnia na dzień poprzestawiać. Tyle, że jeśli ktoś jest w stanie to myślę, że jemu nie powinno się zazdrościć, wręcz przeciwnie...

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Chwilami, kiedy przystaję w tym biegu :)

      Usuń
    2. I dzięki temu bardziej można docenić te przystanki :)

      Usuń
    3. To prawda. Częste nieobecności pozwalają docenić bliskość, co tyczy się nie tylko ludzi, ale i tej swobody ;)
      Chociaż mogłabym obiecać w tej chwili, że po tygodniu wolnego dalej bym te przystanki doceniała tak samo :D

      Usuń
  7. Witaj. Dziękuję źe byłaś. Zrobiłaś kreskę paznokciem na ławce. Trochę Twojego Ciepła zostało i zapach więc mogłam się przytulić i zasnąć bo już czas.

    OdpowiedzUsuń
  8. zapomniałam się na moment, na chwile się zapomniałam ,że sama nie jestem, że same nie jesteśmy że u mnie u Pani ,że wszędzie tu ciotki wujkowie sąsiedzi znajomi i nawet cieć z sutereny. Zapomniałam się przepraszam. Pani wybaczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Staram się doceniać to co mam, bywa lepiej i gorzej, jak zawsze :)

      Usuń
  10. Szczęście - gdy już przychodzi - jest czymś wszechobecnym i wszechogarniającym. Odnaleźć szczęście jest trudno. Stracić je łatwo. Gdy się je posiada, należy o nie dbać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony tak, a z drugiej mnie nieustannie nachodzi myśl, że szukamy rzeczy tak wielkich, że nie dostrzegamy małych. I czekając na to wielkie szczęście zamykamy się na tysiące małych rzeczy, w których też można je znaleźć. Pewien rodzaj spokoju i wzięcie głębokiego oddechu, kiedy zatrzymujemy się w biegu pozwala nam w pewnym momencie znaleźć w życiu świadomość, że przecież mamy wiele z tego, co mieć chcieliśmy, że ta kawa rano, piękny widok za oknem, bliskość, nawet myśl o pracy, która nam nie ciąży, świadczą o pewnym spełnieniu i że może nie warto nieustannie czekać na "coś jeszcze", bo ono zawsze gdzieś będzie... Może tu nie trzeba szczęścia tak bardzo szukać, ale dać samemu sobie je poczuć. I dbać, owszem, dbać. Pielęgnować.

      Usuń
    2. Gdy nauczymy się doceniać drobiazgi, wtedy radość z tych dużych rzeczy będzie potrójna, by nie rzec - nieskończona. W życiu czekamy na wielkie sukcesy, wielką miłość, wielką radość, a to właśnie koncentracja małych sukcesów, małych radości daje w efekcie coś wyjątkowego i sporego. Nawet poranna kawa - choć niepozorna - może dawać nam radość. Ktoś ją wymyślił i chwała temu komuś. Trzeba celebrować chwile, bo one są ulotne.

      Usuń
    3. O to mi właśnie chodzi. Tyle, że ta umiejętność stawiania małych kroków i radości z każdego kolejnego jest rzadka. I z trudem przychodzi. Niestety.

      Usuń
  11. Sen jest największym pragnieniem moich nocy. Szczególnie jesienią, kiedy noce trwają wiecznie. I jeszcze dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle spokojny, bo mnie ostatnio ten spokój najtrudniej przychodzi...

      Usuń
  12. "Odpocznijmy, połóżmy się, zapomnijmy" - jak ja dawno ich nie słuchałam. Jedna z moim ulubionych piosenek. :)
    Te wszystkie na pozór nieistotne rzeczy tworzą zazwyczaj spójną i na prawdę ważną całość. :)

    OdpowiedzUsuń