1 lipca 2018

Kierunki.

Ładny, nie ładny, czy bolało, za ile... Jesteś pierwszą osobą, która zadała najważniejsze z pytań: co to dla mnie znaczy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że życie jest nieustającą podróżą. Że to swego rodzaju pociąg, w którym miejsca wypełnione są ludźmi, mniej lub bardziej znaczącymi. Podążającymi z nami do celu lub, zwyczajnie, w tym samym kierunku. Że jest w tym pewna magia określająca liczbę tych osób i - co chyba najważniejsze - że w tym pociągu nie ma pustych miejsc. Pamiętam, jak siedząc wtedy przy oknie, patrząc tuż za nim i słuchając jednej z najbardziej depresyjnej w moim życiu muzyki myślałam, że mój pociąg nigdy nie był zbyt zaludniony. I pamiętam, że długo, długo później pomyślałam, że przechadzam się czasem korytarzem, ale w moim pociągu więcej jest przedziałów niżeli wagonów naprawdę otwartych. Ten mój, w którym spędzam najwięcej czasu, dzieliłam wtedy z jedną osobą. Z Kimś, kto dziś wciąż ma to miejsce przy mnie, choć rzadko zajmuje je fizycznie. 

I chyba tyle to dla mnie znaczy, choć w odpowiedzi jedynie się uśmiecham, a Ty pytasz: czy znaczy cokolwiek. Mogłabym powiedzieć: znaczy wszystko. To symbol mojego pociągu, podróży, poszukiwania. Mojego miejsca na ziemi, mojej ostoi, azylu, utopijnych wizji i pragnień sięgających dalej, niż kiedykolwiek wzrok sięgał. Że zamiast czterech kierunków, dla mnie możliwych jest siedem, podstawowych, bardziej niż pozostałe określonych, ale ten wstecz nie stanowi wyjścia, choć dróg naprzód, rozstai, spotykam tysiące. Może jestem pośrodku. W miejscu, w którym to wszystko się zaczyna. Miejscu, w którym jest przeszłość, przyszłość, w którym jest dzisiaj. Określone bądź nie. Bardziej moje niż kiedykolwiek, choć serce czasem się waha. Serca już chyba tak mają. 

Myślę teraz, że odpowiedź: to znaczy wszystko, byłaby tutaj najtrafniejszą. Pozwól mi jednak, że nie odpowiem. Wiem, że rozumiesz.

20 komentarzy :

  1. Ciekawi mnie jaki masz tatuaż :D
    Wiesz... Myślę, że znaczenia też się nabiera większego z czasem, znaczenie się chyba może rozszerzyć, razem z nami jak nabieramy doświadczeń, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniekąd pewnie tak, chociaż wydaje mi się, że te "wychodzone" wzory zdążyły go w duże mierze nabrać przed zrobieniem, więc później kojarzą się już z konkretnym (wstaw dowolne czym) :)

      Usuń
    2. Heh :D ja tak często myślę o wzorze, że nie wiem czy będę potrafiła się zdecydować :P

      Usuń
    3. A to dlaczego? Ja z pierwszym chodziłam jakieś cztery lata przed zrobieniem ;)

      Usuń
    4. U mnie już osiem lat mija :) Byłam bliska ostatnio tatuażu. Wstrzymałam się jednak i bach, ciąża :P Zobaczymy co będzie potem, bo myślę o czymś dużym też i chyba bardziej jestem go pewna mimo, że krócej o tym myślę.

      Usuń
    5. I tak się przecież zdarza. Ja miałam wizję na pierwszy, bardzo długo, wychodziłam go sobie długie lata... i myślę, że nigdy go nie zrobię. Może to nie tak, że nic już dla mnie nie znaczy. Może jedynie z czasem bardziej ukochałam sobie symbole niżeli dosłowność. Miejsce już zajęłam.
      Co chciałaś robić? :)

      Usuń
  2. Tatuaże nigdy mnie nie przekonywały. Trochę przeraża mnie to, że one już tak są na zawsze. Ale na innych mi się podobają, chociaż też nie wszystkie - ale wiadomo, to już kwestia różnych gustów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkim muszą się przecież podobać :)

      Usuń
  3. Sama mam zaplanowane co najmniej cztery - w dokładnym miejscu, z dokładną treścią. A ciągle brak mi czasu... i kogoś kto mnie potrzyma za rękę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie, jakie?
      Zgłaszam się na ochotnika! :D

      Usuń
    2. A różne. :D Między innymi marzy mi się grupa krwi wpleciona w linię życia na nadgarstku. ^^

      Usuń
    3. Chciałam kiedyś "love" wplecione w linie życia na nadgarstku. Daaaawno temu. Spapugowała to moja koleżanka, cieniowała na czerwono (podobno często skóra ten barwnik odrzuca) i rozmazało jej się to na ręku. :D

      Usuń
  4. Mam cztery tatuaże, dwa, bo szczerze mówiąc - chciałam i mi się podobały. Dwa - bo mają dla mnie znaczenie i wiem, że zawsze będą miały. I właśnie takie tatuaże są najlepsze - ważne dla nas.

    Cieszę się, że zawsze jak zaglądam bądź wracam to tutaj jesteś. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dwa, długo planowane i wyczekane, z których jeden absolutnie nie jest po to, by komukolwiek się podobać, ale znaczy dla mnie wiele mimo upływu lat i wielu zmian w życiu... Myślę, że zawsze będzie znaczył. Więc tak, z pewnością masz rację.

      Cieszę się, że jesteś!

      Usuń
  5. Myślę że tatuaż to nasz druga dusza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że możesz mieć rację.

      Usuń
    2. dobrze napisane: tatuaż jako druga dusza. nie muszę nic więcej dodawać. najważniejsze, że sama wiesz dlaczego taki a nie inny i dlaczego go zrobiłaś.

      witam Cię, moja droga, po mojej długiej nieobecności. ;)

      Usuń
  6. Cudowna osobo na wstepie delikatnie chcialabym tylko zapytac co z twoim drugim blogiem( mozesz odpisac u mnie, predzej zobacze albo daj znac, jesli kwapisz sie by na to odpowiedziec i nie naruszam prywatnosci; jestem ciekawa). Mi mowiono nigdy nie pytaj o znaczenie tatuazu, jesli osoba ci nie powie, milcz szlachetnie... to jej znak jej zycie, jej kilka slow, kresek i malowidel. Ale niektore sie wie. I nigdy nie zapomne tego pieknego momentu gdy ogarnelam ze przyjaciolka mojego wieku tzn 17 lat zrobila sobie tatuaz i nie mowila mi wcale o procesie robienia go z henny przez 2 godzinny. Nie wiem jak sluchalam. Haha jak ja zaczelam biegac po parku, krzyczac dlaczego mi nie powiedziala wczesniej. Wytatulowala sobie linie zycie i konia. Maly, drobny, prosty. Nadgarstek; Jej pasja od dziecka. Nie musiala tlumaczyc wiele. Slaby przyklad, ale mam i ja osoby ktorym tlumaczyc nie trzeba wiedza co znacza moje znaki, kilka usmiechow. To jedna z piekniejszych chwil, gdy tego sie doswiadcza. Pozdrawiam pieknie piszaca!

    OdpowiedzUsuń