W gąszczu rozmów o życiu chciałabym czasem powiedzieć coś o sobie. Opowiedzieć o rzeczach, które siedzą mi w głowie, odbierają oddech, dodają skrzydeł... A później przypominam sobie, że to ja jestem tą, która słucha. I większość wstępów kończy się westchniem, nieważne. Czasem tylko łapię się na tym, że wcale nie powinno być nieważne.
Nie można wiecznie tylko słuchać... Czasem trzeba być też wysłuchanym.
OdpowiedzUsuńZnam teorię, chyba aż nazbyt dobrze. Sama w kółko powtarzam to ludziom, którzy zasługują na to, żeby ich wysłuchać... Tylko jakoś w moich relacjach to nie zawsze działa...
UsuńA Ty nie zasługujesz? Trzeba zacząć być też praktykiem ;)
UsuńMiałam to, skończyło się depresją. Nie polecam.
OdpowiedzUsuńMam tak całe życie, chyba czas przywyknąć. I chyba już dawno przyzwyczaiłam się na tyle, by nauczyć się radzić sobie samej. Czasem tylko myślę, że najgorzej w życiu jest się przyzwyczaić.
UsuńCzasem łatwiej jest napisać, niż powiedzieć. Dlatego ja piszę i przelewam swoje myśli, czy to na papier, czy to na ekran laptopa. Z czasem przyjdzie jednak taki czas, gdy każde z nas znajdzie kogoś dobrego serca, kto wysłucha.
OdpowiedzUsuńNie każdy umie słuchać, tak samo nie każdy umie mówić. Ty jednak powinnaś być bardziej wyrozumiała dla siebie.
OdpowiedzUsuńSkoro mówienie sprawia Ci taką trudność, zacznij uczyć się tego od lekcji wypuszczania powietrza. Za często wstrzymujesz oddech na westchnieniu nieważne...
właśnie. Kiedyś psycholog powiedziała mi, że człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić i dodała, że to nie zawsze jest dobre. A była to odpowiedź na moje opowieści jak wygląda moje życie w domu teściów (niemoc skorzystania z prysznica, odłączanie mi wody, mój strach, mycie się w pokoju w misce, kupno kuchenki elektrycznej i rozstawienie jej w naszym małym pokoiku na komodzie, bo już z kuchni się nie dało korzystać, ... itp itd).
OdpowiedzUsuńDla ludzi to nie do pomyślenia, żeby takie rzeczy się działy w XXI wieku.
Przyzwyczajenie nie jest dobre. Należy iść na przód a nie się cofać.
Trzymam kciuki. Naucz się walczyć o swoje. Jeśli ktoś nie chce słuchać, to krzycz. Masz do tego prawo.
Pisanie na blogu też jest jakąś formą terapii. Ja właśnie od tego zaczynałam. Jeśli ciężko Ci mówić - pisz.
OdpowiedzUsuńbardzo się z tym utożsamiam - zawsze ja byłam tą, która słuchała. Ale przyszedł moment, gdy przelała się czara mojego cierpienia. Nie pozwól na to, proszę.
OdpowiedzUsuńRównież jestem z tych słuchających.
OdpowiedzUsuńA tak bardzo na świecie brakuje teraz po prostu dobrych słuchaczy...
OdpowiedzUsuńDobrze widzieć, że jeszcze tu jesteś.
Dawna Używka.