21 września 2019

Wieczory.

A kiedy zostawiam Cię w cichym domu wieczorem i wracam do równie cichego mieszkania, kładę się spać w samotności i szukam spokoju po ciężkim dniu, tygodniu, ciężkim pół roku, które jest za nami, to przychodzisz do mnie we śnie. Budzę się obolała z nieprzytulania, choć ledwie chwilę wcześniej śniły mi się Twoje ramiona opłatające zmarzniętą skórę. Otwieram oczy i jakby wciąż patrzę w Twoje, głęboki ocean błękitu czy też niebo, w które wzrok wbijam szukając ucieczki. A szukam jej coraz częściej. Wśród ludzi będąc uciekam do wrzosów, herbatę pijąc myślę o krokach stawianych na schodach i pokoju, który choć zbyt minimalistyczny, to jednak mnie już kojarzy się z domowym ciepłem. Bo czuję je u Ciebie, wśród zapachów i obecności ludzi, którzy tworzą w czterech ścianach coś, o czym większość jedynie marzy, mniej lub bardziej skrycie. Choć dziś jestem zmęczona. Nieprzytulaniem, brakiem rozmów, świadomością oddalania się od siebie w każdym zbliżeniu i ciszą, która przewierca mnie na wskroś przy słuchaniu muzyki, która zamiast tę pustkę leczyć, pogłębia ją jak wiele lat temu. Kortez ma dar nie mniejszy niż Leszek kiedyś, wiesz? Pewnie nigdy Ci tego nie powiem. Tak jak tego, że choć obiecywałam to sobie milion razy, dziś znów po trochu się rozpadam. Możesz mi w to nie wierzyć, ale ja już taka jestem. Sprzątasz ten mały, czerwony samochód z podłogi salonu, który wypełnia się naszym zapachem, a mnie w środku łamie świadomość braku małych stóp na moim parkiecie, w ciasnym mieszkaniu na ostatnim piętrze. Coraz częściej mnie to dopada. Tak jak coraz częściej chciałabym powiedzieć, że coś się popsuło, choć staram się przecież skupiać na wszystkim co dobre. Ale prawda jest taka, że jest tego coraz mniej. A może są to po prostu inne rzeczy. Ale nie chcąc dać się złamać połamałam się już sama. W samoobronie, w wyrazie masochizmu, który w sobie noszę. Chciałam powiedzieć dziś komuś, że coś się popsuło, ale przypomniał mi się moment, kiedy mówiłam to po raz ostatni. I ugięły mi się nogi, kiedy dłonie oplotły kubek z herbatą z cytryną. Nie zrozum mnie źle, ale proszę, nie łam mi serca...

Przytulam się do niego i jest mi tak, jakbym po długiej podróży wróciła w miejsce, za którym tęskniłam przez całe życie. 


— Lori Nelson Spielman

8 komentarzy :

  1. Za takim przytuleniem i ja tęsknię i... cóż, może kiedyś się spełni to, o czym marzę skrycie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo, bardzo, bardzo pięknie napisane... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wyznanie z głębi duszy i serca...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem trzeba powiedzieć coś w porę, żeby potem nie wykrzyczeć tego po czasie. Spokoju i ciepła życzę, w te chłodne jesienne wieczory

    OdpowiedzUsuń
  5. Obudziła się we mnie tęsknota. Najbardziej boli, że nie zostanie zaspokojona. A może los się odwróci? Pięknie to napisałaś, naprawdę się wzruszyłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że marzenia się spełnią. Że będzie pięknie, spokojnie i stabilnie ♥

    OdpowiedzUsuń