To jest moje everything. Ciemny pokój na tamtym osiedlu, biało różowa zapalniczka, pierwsze spojrzenia, wieczory na przystanku, muzyka w słuchawkach, rozmowy pod blokiem, prawdziwe przytulenia, (nie)splecione dłonie, noce, które nigdy się nie wydarzyły i wieczory, których było nazbyt dużo. Zielone tęczówki. Nie wracałam do nich bardzo długo, a dziś próbuje sobie przypomnieć bezpieczeństwo, które niosły przez lata. Bo te wspomnienia, stęsknione oddechy, są w jakiś sposób bezpieczne. W tysiącach zapisanych kartek, wciąż noszących ślady tamtych łez, nic mnie już nie zaskoczy...
Wchodząc w ubiegły rok miałam w głowie myśl, że ten trzynasty rok musi zmienić wszystko... I zmienił. Wiosennymi wieczorami spędzonymi na dotkliwych przytuleniach, od których sama uciekłam, bo szkoda mi było czasu na (nie)bycie. A później przyszło lato... i zostało, mimo trwającej zimy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz