8 marca 2018

Dziesięć.

To prawda, że miejsca tworzą ludzie. Podobnie jak daty, symbole, dźwięki, potrzebę spokoju, pewien rodzaj łez, tęsknot, oddechów... Omijanie pewnych piosenek skutkuje nagromadzeniem emocji, które w pewnym momencie wybuchną, kiedy wrócisz do nich po latach. Ja przez wiele z nich chciałam móc o sobie powiedzieć: stojąc przed lustrem wygładzała materiał ołówkowej spódnicy, bo przecież tych słów swego czasu padły tysiące. Z pewnej potrzeby serca kupiłam wczoraj pierwszą w życiu ołówkową spódnicę w kolorze, o który samej siebie nigdy bym nie podejrzewała i wygładziłam ten materiał dziś rano z poczuciem, że powinnam dziś mieć na sobie coś innego. A przecież to nie ma żadnego znaczenia. 
Zastanawiałam się kiedyś jak siedząc przed nim wpatrzonym w moje oczy mam mu o tym opowiedzieć. Jak w gąszczu rzeczy nie mających znaczenia i wśród kwiatów wypełniających przykurzoną od wspomnień przestrzeń powiedzieć, co to wszystko dla mnie znaczy. Minionego lata powiedziałam Komuś, że to się nie uda, że nie obudzę w sobie tych emocji i uczuć na tyle, by nie rozsypując się na kawałki móc o tym opowiadać, a rozsypałam się kiedyś w sposób, którego już nie chcę powtarzać, już tak nie mogę. Choćby tych złamań były po drodze jeszcze tysiące, żadne z nich nie będzie takie jak tamto. Nie będzie przesiąkniętego łzami fotela w pokoju stanowiącym więzienie i papierosów wypalanych na boisku, które w całym tym mieście, poza pokojem i tym, co było za jego ścianą, zna mnie chyba najlepiej. To prawda, że miejsca tworzą ludzie. Dlatego kiedy co którąś niedzielę staję przy oknie i patrzę na to wszystko z góry, z pewnego dystansu, to choćby pokój pełen był ludzi, ja jestem tam sama. Opleciona ramionami i zapachem, którego nie potrafię sobie przypomnieć w innych niż takie momentach. 
Odkopałam dzisiaj jedno ze schowanych na dnie szafy pudełek, pełne muzyki i potrzeb alienacji. Odkryłam niedawno na nowo kawiarnię, która kiedyś mi się z czymś kojarzyła i kiedy pomyślałam, że pójdę z Nią na kawę, nie mogło to być inne miejsce. Z wielu powodów. W ciągu dnia pełnego spokoju i pewnego poczucia wartości zabrakło mi dzisiaj dźwięków, melodii, tych pierwszych i ostatnich. Wygładzając opinający biodra materiał pomyślałam sobie dzisiaj kilkukrotnie, że wśród tego gąszczu kwiatów i życzeń zabrakło mi jednego bukietu. Pierwszy raz od lat nie kupiłam sobie dzisiaj kwiatów, choć przechodząc obok niejednego stoiska coś drgało wewnątrz, paliło. Nie mniej i nie bardziej niż kolejne oddechy, niż ta wieczorna pustka i oczy przymknięte przy piosenkach, których od lat już nie słucham. Ale ósmego mogę
Szukałam dzisiaj prezentu, słuchałam historii, przygryzałam wargi i splatałam dłonie, zatrzymując wzrok na wielu rzeczach, które z czymś się wiążą. Stosunkowo niewiele jest takich, w których, szukając, nie znajdę tamtej siebie.
Przymykam powieki raz jeszcze, wydech. Siedzę pod ścianą z kolanami podwiniętymi pod brodę, Ty obok. Śmiejesz się z wielu rzeczy, kiedy ja coraz szerzej się uśmiecham. Zanim jeszcze nastała dorosłość, zanim życie przejęło kontrolę nad biegiem pewnych zdarzeń, nie było wtedy obietnic. Nie było zapewnień ani słów zbyt wielkich i ciężkich, byśmy je mogli udźwignąć. Przynajmniej do czasu. Choć i te w czas zdają mi się dzisiaj być mniej niż wtedy prawdziwe, a przecież nic prawdziwszego nie było, poza spojrzeniami, poza ramionami oplatającymi, poza godzinami spędzonymi ramię w ramię, z sobą, nie obok siebie
Nie powiem, że to minie. Choć minie, nie dziś, może nie jutro. Ale tak jak przed marcem, tak i po nim życie staje się cichsze, spokojniejsze, oddechy mniej stęsknione. Bo codzienność nie jest ani mniej ani bardziej piękna od wspomnień, jest po prostu inna, dojrzalsza, wypełniona planami i oczekiwaniami zgoła innymi od tamtych marzeń. Moja, Twoja. Dwie. Żadna piękniejsza od drugiej, po prostu inna, poniekąd. Ósmy to symbol. Jeden z wielu. Wypełniony tęsknotą, choć dawno odkryłam, że patrząc na zdjęcia już nie trzęsą mi się ręce. A serce jedynie się uśmiecha. Ktoś, mówiąc wtedy o dłoniach, mówił też, że jest w tym coś pierwszego, coś co się nie zdarzyło, choć prawdopodobnie powinno. Myślę, że tamten koniec ukształtował późniejsze początki, że choćby bolał bardzo, nie należy go dzisiaj żałować. Pewne dźwięki poza tym dniem nie smakują w ten sposób, innych poranków nie zaczynam z Kowalską w głośnikach, nie kończę dni z muzyką w ten sposób. Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu myślałam, że kiedy przyjdzie na to czas, będę miała do powiedzenia tak wiele, a kiedy siedzę tu teraz przy tamtych dźwiękach wiem, że żadne słowa tego nie oddadzą. Myślałam też, że dziesiątki starych kartek, nowa przestrzeń, inne oczy, niekupienie sobie kwiatów, że to może coś zmieni. Rok temu mówiłam, że przyjdzie taki dzień, taki ósmy, który będzie tylko ósmym, bez tęsknot, tajemnic, bez poczucia czegoś innego, wyjątkowego, bez trzęsących się dłoni. Przyjdzie, jestem pewna. Tyle, że to jeszcze nie ten. Czuję dziś to światełko, które zapaliło się dawno temu w oczach i wiem, że jutro nie będzie już tak jasne. Ósmego tęsknię bardziej. Ósmego daję sobie do tego prawo. Dziewiąty raz już, po dziesięciu latach. Jutro przestanę.

// podświadomie słyszę też Twój głos.

3 komentarze :

  1. nadzieja jest symbolem osób optymistycznych, także dobrze, że masz optymizm w sobie, cokolwiek w Twoim życiu się zdarzyło.

    pamiętam jak kiedyś chciałam, żeby istniał wehikuł czasu. żeby coś zmienić. coś inaczej zakończyć albo coś inaczej pociągnąć. jednak z perspektywy lat cieszę się, że czegoś takiego nie ma. zbyt duże konsekwencje by to miało. i to fakt, że nie należy żałować podjętych decyzji. po prostu trzeba wyciągać wnioski.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że są takie wspomnienia, do których chętnie wracamy, nawet po latach. Jednak trzeba dać sobie czas, aby przeminęły; bo liczy się to, co tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnienia czasami ratują naszą duszę

    OdpowiedzUsuń