Chciałabym, żeby nam się udało. Nie nam, jako parze, już nie w taki sposób, żebyśmy mogli mówić
my, trzymając się za ręcę. Po prostu mnie i Tobie. Chciałabym pewnego dnia obudzić się u boku mężczyzny wiedząc, że wieczorem znów zasnę tuż obok niego. Szepnąć do ucha pierwsze w życiu wyznanie uczuć i patrząc w jego oczy czuć, że z jego strony mogę spodziewać się dokładnie tego samego. Chciałabym idąc z nim po mieście za rękę spotkać Cię, idącego z dziewczyną, dokładnie taką, jakie zawsze były w Twoim typie. Naturalną brunetką o dość chłodnej karnacji. Chciałabym wtedy spojrzeć Ci w oczy, uśmiechnąć się ciepło na wspomnienie wszystkich lat i przywitać się, jakby wszystko to, co się wydarzyło było naprawdę odległą, zupełnie bezbolesną już przeszłością. Dziś ja jestem sama, Ty nie masz nikogo. Ale ciężko byłoby powiedzieć, że zarówno obok mnie, jak i obok Ciebie nie ma nikogo bliskiego. Ja nie czuję nic więcej niż sympatię, Ty też raczej nie jesteś do tego zdolny. Widząc Cię na ulicy, patrząc w Twoje tęczówki wiem, że między nami nic nie jest skończone. I wiem też, jak wyglądają moje noce, co kłębi mi się w głowie. Ale dziś doszłam do wniosku, że wszystko to, co się działo jest przecież.. wspomnieniem. Przyjemnym, nie zaprzeczę. Ale każde wspomnienie powinno się kiedyś puścić wolno. Dziś chyba nadszedł ten czas, by powiedzieć
żegnaj. I chcę Ci za to
podziękować. Bo gdyby nie to zdjęcie, niby nijakie, a jednak mówiące tak wiele - nigdy bym sobie tego nie uświadomiła...
/ nie obiecuję, że nie wrócę na Onet.
Wręcz przeciwnie - wrócę. Tam zaczynałam,
i tam mam zamiar - za przeproszeniem - zdechnąć.
to umówmy się, że wrócimy tam razem ^^
OdpowiedzUsuńW sumie to nie wiem, czy się żegnasz czy zaczynasz coś?
Kiedy onet się uspokoi. Oczywiście. :)
UsuńW sumie to uważam, że każdy koniec jest początkiem.
i bardzo dobrze, że tak uważasz. :)
UsuńTak czy siak tu chodziło mi w pewnym sensie jednak o "pożegnanie". Albo inaczej - zrozumienie czegoś. Istotnego.
Usuńto ważna i potrzebna rzecz w życiu. Żeby sobie uświadamiać :)
UsuńChyba każdy o czymś takim marzy. By bliska kiedyś osoba była szczęśliwa, my też. I nawet fajnie byłoby spotkać się kiedyś na kawie i porozmawiać z nia, prawda?
OdpowiedzUsuńW tym wypadku nie. Ale chciałabym, żeby Mu się udało.
UsuńTo szlachetne.
UsuńWiesz co, ja nie rozumiem, dlaczego ludzi dziwi to, że ktoś chce dobrze dla kogoś, z kim mu nie wyszło...
UsuńMnie to nie dziwi. Mówię, że to szlachetne. To różnica.
UsuńA ludzi dziwi, bo ludzie to egoiści.
. . .
Raźniej.
Nie mówię, że Ciebie. Ale ogólnie...
UsuńSą żądni zemsty. Ja nie ukrywam - też jestem mściwa. Ale nie potrafiłabym życzyć źle komuś, kto był dla mnie ważny tylko dlatego, że nasze drogi się rozeszły. Lub tak jak w tym wypadku, nie do końca w ogóle zeszły...
To ładne z Twojej strony i o tym mówiłam. Ale niektórzy wyznają zasadę "Kochaj, aż zaczniesz nienawidzić".
UsuńIdiotyczna jakaś ta zasada...
UsuńWspomnienia to największy skarb, jaki posiadamy. Lepsze gorsze... nieważne. Uwielbiam od czasu do czasu przenieść się w ten inny świat, ale nie na długo, żeby nie zacząć analizować każdego błędu, tak jak to mam w zwyczaju...
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że będziesz tu jak najdłużej. :)
Lepsze gorsze niż żadne? Głupio to zabrzmi, ale tak. Zgadzam się z Tobą. Lubię wracać do wszystkich, choć to często przejaw masochizmu.
UsuńZe środowiska blogowego nie uciekam. A jeśli chodzi o portal.. Myślę, że jednak wrócę do Onetu. Raczej tak. O ile w najbliższym czasie coś się na nim zmieni...
Mały masochizm od czasu do czasu nie jest zły. ;) Czasami jednak trochę się na siebie złoszczę za kiepską pamięć, bo pamiętam okropne chwile z mojego życia, a zapominam te wspaniałe momenty spędzone w gronie fantastycznych osób. Pamięć ma nie sługa, muszę się dostosować.
UsuńMam wrażenie, że na Blogspocie mam więcej możliwości niż na Onecie. Chociaż tam łatwiej zawiera się znajomości.
Ja jednoznacznie nie mogę sklasyfikować co pamiętam lepiej, a co gorzej. Chociaż zazwyczaj to jest tak, że te najpiękniejsze momenty po czasie bolą. Uświadamiamy sobie wtedy, że to minęło...
UsuńCo do znajomości - zgodzę się. Ale to chyba dlatego, że tam jest po prostu więcej ludzi, to polski portal. No i wyszukiwanie jest dużo łatwiejsze. Ale tutaj też się da :)
A możliwości faktycznie jest więcej. Skłamałabym mówiąc, że stawiam tu pierwsze kroki. Prowadzę tu bloga od ponad dwóch lat. Chociaż tam liczą się tylko słowa. Nie wygląd, nic z tych rzeczy. :)
musiałaś go na prawdę kochać, skoro wciąż chcesz dla niego jak najlepiej - nie będąc już blisko. Ja też zbieram się do przeniesienia na blogspot'a, bo mam dość ciągłych usterek i błędów na Onecie, ale nie mam czasu żeby to wcielić w życie...
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej się nie łudzisz, że może to wszystko kiedyś wróci.. Bo już na pewno nie można zmusić do kochania.
UsuńI to mnie powstrzymuje, bo musiałabym poświęcić dużo czasu, ale raczej nie będę miała innego wyjścia i dzisiaj się wezmę do roboty nad tym. Jak dla mnie to ładne są te liście po bokach :) :*
Nie łatwo dać odejść. Nie da się czasem.
OdpowiedzUsuńJa chyba też wrócę na Onet, jeżeli tam się w ogóle naprawi...
Wszystko się da. Tylko ludzie nie wyobrażają sobie życia bez drugiego człowieka. Tyle, że w pewnym momencie to już jest egoizm...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że to może potrwać... O ile w ogóle coś się zmieni...
A Ty chcesz powiedzieć "żegnaj" czy robisz to, bo musisz?
UsuńJa uzależniłam swój powrót na bloga, od tego jak mi będzie i od czasu.
Zrobię to, bo powinnam zrobić to już dawno temu. Nas nie ma. Od bardzo, bardzo dawna...
UsuńMnie tu dobrze. Jestem tu od dawna. Ale Onet... tam jednak zaczynałam. Zobaczymy...
Często robimy coś i podpisujemy to słowami "powinnam", ale nie potrafimy się od tego oderwać.
UsuńTeż myślę, że zobaczymy. Też zaczynałam tam...
Masz rację. Ja od dawna wiem, że "powinnam", a mimo to się nie udaje. Ale wiesz, wczoraj, widząc Jego zdjęcie... zdałam sobie sprawę z tego, że On nie może być do końca sam. W jego życiu musi dziać się... coś. Nie mówię o związku, bo On do niego nie dorósł i go nie chce, tyle wiem. Ale skoro on może - ja też przecież nie mogę w tym trwać do końca życia...
UsuńOn nie może być sam i Ty też. Ty coś jeszcze do niego czujesz, prawda?
UsuńMinęło dużo czasu, ale mnie nic nie minęło...
UsuńMi się stała ta sama tęsknota. Ta sama samotność. Takie same problemy z mężczyznam i ból istnienia.
OdpowiedzUsuńZa dużo się dzieje. Bardziej jesiennie.
Lyn.
To dobrze, że tak dobrze mu życzysz. Dobro zawsze się odbija i wraca. Może nie teraz, ale za jakiś czas na pewno.
OdpowiedzUsuńZobaczymy. Ale tu nie chodzi o to, żeby wróciło. :)
UsuńJa wiem, ale i tak wraca :)
UsuńByć może, nie wiem :)
UsuńTak się zawsze mówi, więc tak musi być i basta ;D
UsuńCzasami potrzeba nam wiele czasu, by uzmysłowić sobie, że teraźniejszość przemieniła się we wspomnienie. Ale później przychodzi ulga.
OdpowiedzUsuńWiesz... chyba chciałabym w to wierzyć.
UsuńO, jak ładnie tutaj :) Cieszę się, że przeniosłaś się na BlogSpot. Ja już sobie odpuściłam odwiedzanie blogów na Onecie, bo to jakaś istna mordęga.
OdpowiedzUsuńWspomnienia sprawiają, że stajemy się ślepi. Manipulują naszymi uczuciami mówiąc "zobacz, było takie zajebiście". I wtedy człowiek pragnie, by było zajebiście dalej...
I tu jest ta pułapka.
Tak, masz rację, to strasznie zgubne...
UsuńSzkoda że miłość niesie ze sobą tyle smutku.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... Chyba nie ma czego żałować. Nie powinno się.
UsuńWięc między Wami nic nie będzie? Dobrze się pogodzić z całą sytuacją. Można wtedy spojrzeć na to wszystko obiektywnie.
OdpowiedzUsuńoo matko szkoda wielka ja teraz mam problem i nie wiem co robić :( miłość głupia miłość
OdpowiedzUsuńdokładnie właśnie takie uczucie mam :)
OdpowiedzUsuń