Stanęła przed lustrem, patrząc na znienawidzoną kobietę przed sobą. Jej ciemne, opadające na twarz kosmyki włosów zaczynały przyprawiać ją o dreszcze. Za duża koszulka w kolorze czerwonym i leginsy uwydatniające nogi - jej największy atut, którego wówczas nie zauważała - były niepotrzebnym dodatkiem do zapłakanej twarzy, na którą od dłuższego czasu starała się nie patrzeć. Przestała lubić to, co sprawiało jej przyjemność. Unikała luster i starała się nie mówić za dużo. Zaczęła nienawidzić siebie za to, co do tej pory wydało jej się najważniejsze. Za poczucie odrębności i swoją autonomię. I to trwało, nieprzerwanie przez kilkanaście poranków, długie popołudnia i koszmarnie ciche wieczory. Zaczęła robić coś dla siebie, nie wierząc w to, że zmiany mogłyby tu pomóc. I wtedy przyszedł ranek, gdy wszystko się zmieniło. Obudziła się na nowo. Znów pewna siebie, pełna wiary we własne możliwości. I choć fizycznie zmieniła się tylko odrobinę - przestała brzydzić się sobą.
/ musiałam dożyć tego poranka, żeby móc tu wrócić.
Pięknie opisane. To przykład na to, że od dna można się odbić na sam szczyt :) Miło czytać, że Ci się to udało. To rodzi nadzieję dla innych. Dla mnie.
OdpowiedzUsuńZawsze można. Trzeba się tylko postarać. Najgorsze, co człowiek może dla siebie zrobić to przestać walczyć. Choć to wymaga często bardzo dużej siły psychicznej. Dla mnie nie istnieją rzeczy niemożliwe. Niektóre są po prostu trudne :)
UsuńZawsze można odbić się od dna, to zależy po prostu od naszej determinacji ;)
OdpowiedzUsuńJa mam jej dużo, na szczęście :)
Usuńto tylko pozazdrościć ;) mam nadzieję, że teraz będzie tylko dobrze ;)
UsuńMyślę, że tak. Przed tym zawahaniem było, teraz też musi :)
Usuńnajważniejsze, to żeby patrzeć pozytywnie na wszystko, co się w naszym życiu dzieje, nawet jeśli te rzeczy nie są zbyt przyjemne, bo przecież dzięki temu możemy się czegoś nauczyć.
UsuńNie nazwałabym siebie optymistką, raczej realistką. I mam świadomość tego, że każde doświadczenie jest lekcją.
UsuńGratuluję że Ci się udało :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję ;D
UsuńMi chyba też się to udało, choć trwało jakiś czas.
OdpowiedzUsuńWażne, że się udało. Moje zawahanie to "tylko" kilkanaście dni. Choć dla mnie to stanowczo za dużo. Lubię swoją pewność siebie.
UsuńByło wiele wątpliwości w związku z tym. Ale ważne żeby pewne sprawy zakończyć definitywnie od razu.
UsuńByć może.
UsuńWszystko jest możliwe. Gratuluję Ci, Alien, naprawdę.
OdpowiedzUsuńsama chciałabym, by taka metamorfoza we mnie nastąpiła - teoretycznie wiem dużo o tego typu przemianach, ale z praktyką jest dużo, dużo gorzej.
Wiesz co, ja nie powiem, żeby to była metamorfoza. Bo ja byłam pewna siebie. Zawsze. Akceptowałam siebie od bardzo dawna i nieraz stojąc przed lustrem z koleżankami, które wymieniały czego się w sobie wstydzą, ja mówiłam, co mi się u mnie podoba. Bo na ogół nie miałam kompleksów, nigdy. Aż do tego okropnego dnia, kiedy to wszystko z hukiem runęło. Na szczęście minęło.
UsuńI dziękuję. Tobie też się uda. Może wystarczy wyprowadzić kilka małych zmian?
Niestety ten brak pewności siebie przejawia się w niechęci do wszystkiego, a już najbardziej do siebie samej.
OdpowiedzUsuńA najważniejsza rzecz jaką człowiek powinien zrobić, to pokochać siebie taką jaką się jest i wtedy problem z głowy :)
I mnie się to udało, dawno temu. Mimo tego, że są tysiące rzeczy w moim wyglądzie, które chciałabym poprawić - zaakceptowałam się, w pełni, i przestałam walczyć z tym, czego i tak nie zmienię. Nie wiem skąd to zawahanie ostatnio. Ale dobrze, że minęło.
UsuńOjj to chyba każda kobieta chciałaby coś w sobie udoskonalić :) Ja mam kilka takich rzeczy, ale w gruncie rzeczy nie jest tak źle, dużo daje facet, który dowartościowuje:)
UsuńPewnie tak, ja się na ten temat nie wypowiadam ;)
UsuńCzyli wolna dziewczyna z Ciebie :)
UsuńTo tym bardziej inni faceci mogą Cię dowartościowywać samymi spojrzeniami, a nie tylko Twój facet:)
Nie potrzebuję dowartościowania od innych :)
UsuńUdało Ci się odbić od dna. To krzepiące:) Cieszę się, że Ci się udało:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBędę nieskromna, ale też się cieszę. :)
UsuńTeraz tylko zostało Ci zdobyć świat jeszcze ;D
OdpowiedzUsuńA po co mi cały świat? Dobrze mi tu, gdzie jestem w tej chwili ;D
UsuńBo świat musi być nasz :)
UsuńCałego świata nie chcę. Mam swój, który mi się podoba :)
UsuńA ja chcę ciągle więcej i więcej...
UsuńAle robisz coś z tym? Nie czekasz, aż samo przyjdzie?
UsuńRobię, tylko, że zazwyczaj i tak stoję w miejscu ;)
UsuńTo niedobrze. Dlaczego?
UsuńI tak trzymać, akceptujmy siebie.
OdpowiedzUsuńCzekam na taki poranek.
OdpowiedzUsuńSam z siebie nie przyjdzie.
UsuńCieszę się, że w końcu wróciłaś do siebie. :) Tego potrzeba naprawdę wielu osobom, niekoniecznie dziewczynom.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to zależy od tego, jak człowiek się z samym sobą czuje.
UsuńWspaniale! Najważniejsze to w pełni zaakceptować siebie!
OdpowiedzUsuńTobie się udało?
UsuńDobrze, że Ci się udało. To ważne akceptować siebie.
OdpowiedzUsuńTo chyba jedna z najważniejszych rzeczy.
Usuńpełna akceptacja jest najważniejsza. mi jej chyba trochę jeszcze brakuje.
OdpowiedzUsuńMoże wystarczy wprowadzić kilka zmian?
UsuńZnikam chwilowo; mail - syberia1997@o2.pl
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się udało. :) Bez braku akceptacji siebie życie potrafi stać się jednym wielkim koszmarem. Dobrze, że ten czas masz już za sobą.
OdpowiedzUsuńNa szczęście u mnie to trwało zaledwie kilkanaście dni. Męczących dni, ale minęło.
Usuńno to super, ze w koncu sie udało kochana :)
OdpowiedzUsuńTo było kilka szalenie długich dni.
Usuń