Nie uważasz, że strach wszystko niszczy? Bo normalnie jakbym czytała o sobie. Ze strachu, że się zepsuje panikuje, boje się i potem wychodzi z tego to co wychodzi - czyli właściwie nic. Wiem, że nie mogę tak wiecznie robić, ale to wychodzi samo z siebie. Nienawidzę swojego strachu...
Uważam. Ze mną jest tak samo. "Chciałabym a boję się" przeradza się w ucieczkę. I dlatego mimo cichego pragnienia bycia z kimś, wciąż jestem sama. Brak wiary w szczerość intencji to jedno, strach to drugie. Teoretycznie wiem, że nie powinno się pozwolić "by strach przed działaniem wykluczył nas z gry", praktycznie - nie wiem już nic. Też tego nienawidzę.
Właśnie. Teoria z praktyką. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Niby ja też wiem, że strach nie powinien mnie wykluczać z gry jednak nadal to robi. Bo mu na to pozwalam. Myślisz, że zawsze tak będziemy robić?
Nie mam pojęcia. Z jednej strony trochę się boję, że strach przyćmi szansę na zbudowanie czegoś, co będzie miało moc odmienienia naszego życia. Z drugiej jednak trochę wierzę, że zjawi się kiedyś ktoś, przy kim przestaniemy się bać czegokolwiek. Nie wiem tylko które z tych uczuć jest silniejsze.
Mam to samo co Ty, chociaż mam szczerze tego dość. Nie potrafię tego ograniczyć i nie wiem jak się tego pozbyć. A czasami chciałabym. Nawet jeśli moja szansa na szczęście nie trwałaby zbyt długo, to jednak.
Ja chyba właśnie teraz się postaram przełamać ten strach... Chociaż nie wiem co z tego wyjdzie. Pomyśl jaka potem będzie satysfakcja, jak się jednak uda... ;)
i ja właśnie się boję. mam wrażenie, że jak tylko pomyślę 'kurcze, ale jestem z nim szczęśliwa' to życie sie ze mnie śmieje i pokazuje tego szczęścia ulotność: nachapałaś się szczęścia? to teraz - dla równowagi - cierp!
Analizowanie w takich kwestiach to bardzo zły nawyk. Problem w tym, że bardzo ciężko się go wyzbyć. I poza "gdyby", pojawia się jeszcze "a co jeśli..." A to nas gubi.
Z drugiej strony, brak analizowania też potrafi. Zawsze myślałam, że jak będę starsza, to będzie... łatwiej? Znajdę miłość i się ułoży. Miłość znalazłam, prawdziwą, najszczerszą. Tylko nic się nam nie układa. Od dwóch lat miesiące szczęścia trzeba przypłacać rozłąką. Bo ''zawsze coś''.
"Jesteśmy dorośli. Kiedy to się stało? Jak to zatrzymać?" - fajnie by było, gdyby się tak dało. Ja też wyobrażałam sobie życie jak z bajki i też się zawiodłam... Bo "zawsze coś". Szkoda, że miłość to czasem nie wszystko...
Po prostu myślałam swego czasu, że to będzie moja przystań, filar, który pomoże zawalczyć o wszystko. A okazuje się, że przychodzi walczyć o coś, co miało być pewnikiem. I... rozczarowało mnie to?
Podstawowym błędem, jaki ludzie popełniają w relacjach z innymi jest to, że często czynią z nich fundament. Ludzie nie powinni go stanowić. Tylko... co poradzić na to, że ramiona tak często stają się ostoją?
Nie uważasz, że strach wszystko niszczy? Bo normalnie jakbym czytała o sobie. Ze strachu, że się zepsuje panikuje, boje się i potem wychodzi z tego to co wychodzi - czyli właściwie nic. Wiem, że nie mogę tak wiecznie robić, ale to wychodzi samo z siebie. Nienawidzę swojego strachu...
OdpowiedzUsuńUważam. Ze mną jest tak samo. "Chciałabym a boję się" przeradza się w ucieczkę. I dlatego mimo cichego pragnienia bycia z kimś, wciąż jestem sama. Brak wiary w szczerość intencji to jedno, strach to drugie. Teoretycznie wiem, że nie powinno się pozwolić "by strach przed działaniem wykluczył nas z gry", praktycznie - nie wiem już nic. Też tego nienawidzę.
UsuńWłaśnie. Teoria z praktyką. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Niby ja też wiem, że strach nie powinien mnie wykluczać z gry jednak nadal to robi. Bo mu na to pozwalam. Myślisz, że zawsze tak będziemy robić?
UsuńNie mam pojęcia. Z jednej strony trochę się boję, że strach przyćmi szansę na zbudowanie czegoś, co będzie miało moc odmienienia naszego życia. Z drugiej jednak trochę wierzę, że zjawi się kiedyś ktoś, przy kim przestaniemy się bać czegokolwiek. Nie wiem tylko które z tych uczuć jest silniejsze.
UsuńMam to samo co Ty, chociaż mam szczerze tego dość. Nie potrafię tego ograniczyć i nie wiem jak się tego pozbyć. A czasami chciałabym. Nawet jeśli moja szansa na szczęście nie trwałaby zbyt długo, to jednak.
UsuńJa też mam tego dość. To bardzo wiele niszczy, rozsadza od wewnątrz... Nie znam niestety złotego środka, a przydałby się jakiś.
UsuńZabiera nam szanse na coś, co mogłoby się udać, prawda? Jeśli poznasz ten złoty środek to mam nadzieję, że się z nim ze mną podzielisz. ;)
UsuńObiecuję, że nie będę samolubna. :)
UsuńYeah. ;) Trzeba jakoś zacząć z tym walczyć...
UsuńWiesz, ja chyba jeszcze tego nie zrobię.
UsuńJa chyba właśnie teraz się postaram przełamać ten strach... Chociaż nie wiem co z tego wyjdzie. Pomyśl jaka potem będzie satysfakcja, jak się jednak uda... ;)
UsuńNie ma dla kogo. Dla samej siebie mi się nie chce. Może jestem za leniwa? Chyba musi mi zależeć. Tyle.
UsuńJak Ci nie zależy to nie ma sensu, masz rację.
UsuńNie ma sensu, żeby mi zależało. Tak jest bezpieczniej.
UsuńBezpieczniej, ale pusto.
UsuńMuszę to jakoś przeżyć, trudno :)
UsuńMyślisz, że tak będzie lepiej?
UsuńW tym momencie? Tak. Ja chyba nie mogę pozwalać sobie na to, żeby mi zależało, nawet przez chwilę. Źle na tym wychodzę.
UsuńUbóstwiam Wiśniewskiego. <3
OdpowiedzUsuńWyszłabym za mąż za faceta z jego osobowością, zdecydowanie ;)
UsuńJa także.
UsuńUwielbiam każde Jego słowo - bo jak nikt inny potrafi opisywać kobiecą duszę...
Coś w tym jest.
UsuńDla mnie to jeden z najważniejszych pisarzy.
UsuńNigdy się w niego nie zagłębiałam specjalnie.
UsuńNa mnie ogromne wrażenie zrobiła "Samotność w sieci". Niby banalna, niby oklepane...
UsuńA jednak - trafił tą książką do mojego serca, mojej duszy...
Od lat zadaję sobie pytanie na czym polega fenomen tej książki i wiesz... do dziś nie znam odpowiedzi...
UsuńW pojedynczych słowach, zdaniach.
UsuńJa tą książkę czytam właśnie dla nich...
Może czytałam ją w złym momencie?
UsuńBać? Dlaczego? Jeśli mówisz o osobie z poprzedniej notki, powinnaś być dobrej myśli :)
OdpowiedzUsuńTak, o nim właśnie :)
UsuńŻyje we mnie przeświadczenie, że nie nadaję się do stwarzania bliższych relacji...
Moim zdaniem błędne. Potrzebujesz ciepła, ale potrafisz je też dać. Pora, żeby ktoś to docenił :)
UsuńPięknie powiedziane. Brak mi wiary w szczerość intencji, to chyba mój główny problem.
Usuńznam ten strach.
OdpowiedzUsuńkiedy ja pomyślałam o tej przyszłości, okazało się, że los robi mi psikusa i wszystko dzieje się odwrotnie do oczekiwań ...
I chyba stąd właśnie bierze się ten strach...
Usuńi ja właśnie się boję. mam wrażenie, że jak tylko pomyślę 'kurcze, ale jestem z nim szczęśliwa' to życie sie ze mnie śmieje i pokazuje tego szczęścia ulotność: nachapałaś się szczęścia? to teraz - dla równowagi - cierp!
UsuńU mnie jest chyba podobnie. Staram się nie przywiązywać do ludzi. Staram... Nie zawsze wychodzi...
UsuńNajłatwiej byłoby przestać analizować i dać się porwać zdarzeniom. Tylko, właśnie, to bzdurne pytanie ''co jeśli nurt poniesie mnie w złą stronę?".
OdpowiedzUsuńAnalizowanie w takich kwestiach to bardzo zły nawyk. Problem w tym, że bardzo ciężko się go wyzbyć. I poza "gdyby", pojawia się jeszcze "a co jeśli..." A to nas gubi.
UsuńZ drugiej strony, brak analizowania też potrafi. Zawsze myślałam, że jak będę starsza, to będzie... łatwiej? Znajdę miłość i się ułoży. Miłość znalazłam, prawdziwą, najszczerszą. Tylko nic się nam nie układa. Od dwóch lat miesiące szczęścia trzeba przypłacać rozłąką. Bo ''zawsze coś''.
Usuń"Jesteśmy dorośli. Kiedy to się stało? Jak to zatrzymać?" - fajnie by było, gdyby się tak dało. Ja też wyobrażałam sobie życie jak z bajki i też się zawiodłam... Bo "zawsze coś".
UsuńSzkoda, że miłość to czasem nie wszystko...
Po prostu myślałam swego czasu, że to będzie moja przystań, filar, który pomoże zawalczyć o wszystko. A okazuje się, że przychodzi walczyć o coś, co miało być pewnikiem. I... rozczarowało mnie to?
UsuńPodstawowym błędem, jaki ludzie popełniają w relacjach z innymi jest to, że często czynią z nich fundament. Ludzie nie powinni go stanowić. Tylko... co poradzić na to, że ramiona tak często stają się ostoją?
UsuńStrach, chyba, niszczy wszystko. Musimy go z siebie wyprzeć, przynajmniej w niektórych sytuacjach. ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. :)
Ale jak jest pozytywnie!
Jakie "ale"? Ja nie widzę żadnego. Dla mnei walka o walka, może dlatego, że nie odpuszczam sobie, gdy chcę osiągnąć jakiś cel.
UsuńNiebezpiecznie? Połączmy to jak moja znajoma mówi ;)
Faktycznie, za dwoje nie powinno się walczyć. Oboje walczymy, nie jedno.
UsuńBędziemy walczyć ze strachem, prawda?
OdpowiedzUsuńChyba by wypadało...
UsuńNo to powodzenia nam.
UsuńPewnie się przyda.
UsuńSzable w dłoń?
UsuńW naszym przypadku to chyba kieliszki ;D
UsuńNajbardziej przerażające jest, że pomyślałam dokładnie to samo zaraz jak opublikowałam tamten komentarz. ;D
UsuńWidzisz, jak ja Cię znam ;D
UsuńAle teraz strach zawsze się pojawia, ilekroć dopuszczamy kogoś blisko. On jest zawsze...
OdpowiedzUsuńChyba o to chodzi w relacjach, nie można być pewnym ludzi...
UsuńMnie się wydaje, że można. Ale nie na początku. Bo na początku zawsze "musi" być niepewność, obawa, strach. I lęk przed odrzuceniem, zranieniem.
UsuńJa chyba nie wierzę w pewniki, wiesz? Ani na początku, ani w ogóle. Może kiedyś to się zmieni, ale póki co... nie.
UsuńJa wierzę. Bardzo wierzę. I życzę Ci, żeby się to zmieniło :-)
UsuńPóki co się na to nie ma, ale dziękuję.
UsuńTo czekam na ten moment, Alien! :P
UsuńJa niekoniecznie, wiesz? ;D
UsuńOch, dlaczego?
UsuńSama nie wiem, nie ten czas i nie to miejsce.
UsuńNie trawię Wiśniewskiego ;|
OdpowiedzUsuńHahhaa! W końcu ktoś, kto go nie ubóstwia! ;D
UsuńNie lubię jego książek, lubię jego cytaty. Podobnie mam z Coelho. ;)
Strach jest okrutny. Jak sobie pomyślę z ilu rzeczy przez niego rezygnuje, ile rzeczy w moim życiu się nie wydarzy przez niego... masakra.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Tylko... to jeszcze nie sprawia, że jesteś w stanie go pokonać...
Usuń