12 listopada 2013

Gdzie jesteś?

Już chciałam się chwalić, że należysz do mnie, choć to nie kwestia posiadania. Ale wcale nie czuję się bezpiecznie, i świat nie jest dla nas. Posypałam się na części pierwsze i nie jestem już w stanie powstrzymać łez płynących po twarzy, już nawet przestałam się starać. W ciągu tego weekendu złamałam dwie dane sobie obietnice. O ile pierwszej z nich chyba nie umiem żałować, tak za drugą jestem zła na samą siebie. W ogóle ta złość jest raczej na mnie niż na Ciebie, bo na Ciebie nie mam prawa się złościć... Chyba. Tęsknię za Tobą, wiesz? Za tamtym tygodniem, wypełnionym nami po brzegi. Za kontaktem z Tobą niemalże dwadzieścia cztery godziny na dobę i uśmiechem rozjaśniającym twarz, kiedy stajemy naprzeciwko siebie. Dzisiaj Cię nie ma. Wczoraj też Cię nie było. Niby to tylko dwa dni, niby tylko czterdzieści kilka godzin. Ale ja czuję, że coś się zmieniło. Wymykasz mi się z rąk, przeciekasz mi przez palce. I to jest moja wina, mam w sobie coś, co nadaje się tylko do wymiany. Bez względu na to, jak bardzo mi na Tobie zależy, nie umiem Ci tego pokazać. Pozwól mi naprawić to, co we mnie zepsute, a będę Twoja, kiedy tylko pokonam smutek... Zaczęłam się ostatnio zastanawiać, co mam powiedzieć komuś, kto pyta mnie, czy kogoś mam. Że nie mam? Ale wiesz... te Twoje słowa, że żadna poza mną, i moje myśli, że nie chcę innego prócz Ciebie, te wolne chwile spędzane razem, uśmiechy na Twojej twarzy, kiedy tylko coś mówię, i Twoje oczy roześmiane, i usta przy moich wargach, i to stykanie się nosami, wymieszane oddechy, dłonie na ciele, myśli splątane ze sobą... nie musimy tego nazywać, jeśli nie chcesz, ale... coś się między nami wydarzyło. A teraz... nie ma Cię, gdy moje życie spada w dół... 

15 komentarzy :

  1. A już miałam nadzieję, że należy do Ciebie, że przekroczył próg, tak na dobre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zdecydował, w którą idzie stronę. Drzwi są puste, w środku nadal jestem sama...

      Usuń
  2. Jeszcze nie jest za późno, jeszcze możesz spróbować coś na to poradzić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dupa. Wybacz, ale nie umiem napisać nic sensownego. Gdybym wiedziała, co robić, sama nie tkwiłabym w czarnej dupie.

      Usuń
    2. Nie przejmuj się, ja nie wiem nawet co mam myśleć, co dopiero robić.

      Usuń
  3. Właśnie. A TERAZ jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. coś się zmieniło, coś się wydarzyło, a ja nie wiem co. chociaż u mnie to kwestia naiwności, mojej wiary, że 'tym razem' nie będę na chwilę. zawsze boleśnie zderzam się z rzeczywistością ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam, że jeśli coś się wydarzyło nazywanie rzeczy po imieniu jest jak najbardziej na miejscu... To taka, swego rodzaju pewność...

    "Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół..." Nie mogę tego czytać, bo już mam łzy w oczach, od bardzo dawna nie mogę przesłuchać nawet początku tego utworu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak myślałam, do tej pory.

      Nie słucham. W ogóle ostatnio... kiepsko mi idzie z doborem muzyki..

      Usuń
    2. Teraz już tak nie myślisz?

      Ja słucham, wszystkiego, bo też mam pewien problem z doborem. Ale "Spadam" omijam szerokim łukiem.

      Usuń
  6. Ale, kurczę... nie da się tak cały czas ze sobą siedzieć. To nie zdrowe ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi o fizyczną obecność, ale o rozmowy. Cisza zabija.

      Usuń