Chciałabym, żeby ktoś przyszedł i podniósł mnie z podłogi. Bo leżę na niej i siedzę na zmianę, wpatrując się w ścianę czy sufit, już od dłuższego czasu. Wsłuchuję się w dźwięki. Łzy płyną po twarzy. Sparaliżowało mnie i nie umiem się ruszyć. Nawet ręką. Trwam, istnieję, ale dzisiaj absolutnie nie żyję. Po prostu mi się nie chcę. Nie chcę mi się być silną, nie chcę mi się uśmiechać. Chcę mi się tylko spać. Przytuli się i zasnąć. Do poduszki.
Dziś już tylko do poduszki...
miałam z Tobą porozmawiać w ten weekend...
bo on jest tym ostatnim...
gdzie jesteś?
Z miłą chęcią bym Cię podniosła, ale sama leżę. Zresztą, chyba tylko jedna osoba mogłaby Cię "naprawdę" podnieść.
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas możemy być bezradni wobec świata...
Wiesz, mnie nie o jego nieobecność chodzi w tym pozornym upadku. Jestem po prostu zmęczona. I nawet to, że on wczoraj niemalże dosłownie podniósł mnie z tej podłogi nie sprawia, że dziś nie mam ochoty znów się na niej położyć...
UsuńTak, chyba tak.
Zmęczona czym?
UsuńStrachem, niepewnością, trochę pracą, ludźmi, domem... Życiem.
UsuńAleż ja Cię teraz doskonale rozumiem...
UsuńTo niedobrze... trzymasz się?
UsuńTak mam za każdym razem pod koniec tygodnia ;D
OdpowiedzUsuńJa w każdy czwartek właściwie, wtedy zmęczenie jest największe. W piątek pociesza mnie myśl, że następnego dnia nie muszę już wstawać ;D
UsuńW sumie, to jest to trochę pocieszające ;D
UsuńJa Cię podniosę.
OdpowiedzUsuńWstałam już, jakoś.
UsuńCieszę się. I jak jest?
UsuńTrochę chwiejnie.
UsuńTrzeba oswoić się z powierzchnią?
UsuńW życiu. Trzeba stabilniej stanąć na nogach :)
UsuńPowodzenia. Mam nadzieję, że jak najszybciej się to uda.
UsuńWeekend jeszcze się nie skończył, kto wie, może jeszcze z Nim porozmawiasz?
OdpowiedzUsuńCiężko mi się zebrać, nawet jeśli rozmawiam z nim niemalże bez przerwy.
UsuńCo powoduje w Tobie te opory?
UsuńTo trudny temat. Dla mnie też, ale przede wszystkim dla niego.
UsuńRozumiem... Czasami takie wątki są naprawdę wielkim ciężarem dla człowieka.
UsuńSą. Czas mi przelatuje przez palce, a nie umiem zadać kilku pytań...
UsuńNigdy ich nie ma, kiedy powinni..
OdpowiedzUsuńCzasem się zjawiają...
UsuńAle z tym pozornym upadkiem to nie o niego mi chodziło. Nie o jego nieobecność, może tak.
Mam ochotę wyciągnąć do Ciebie rękę, a potem przytulić.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Usuń:*
UsuńChętnie bym Ci pomogła, ale kto pomoże mnie?
OdpowiedzUsuńZrobiłabym to, gdyby się tak dało.
UsuńI tak sobie poradzimy. Jak zawsze. :)
UsuńW to nie wątpię. Byle nie jakoś, a dobrze. :)
UsuńJasne. :)
Usuńkurwa Alien. opisałaś mój dzisiejszy dzień.
OdpowiedzUsuńPodpisałabym się pod tym rękoma, nogami, wszystkimi częściami ciała, ale nie chce mi się żyć. Nie chce mi się ruszyć, idealnie Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuń