1 lutego 2014
Dziesięciodniowe szczęście.
Pamiętasz, jak snułyśmy plany na przyszłość? Z początku miałyśmy pić kawę na tarasie, z którego widać mieniącą się światłami wieczoru wieżę Eiffel'a, zajadać się jakimś słodkim ciachem i wspominać czasy szkolne, kiedy to było jedynie marzeniem. Miałyśmy chodzić na zakupy, upychać je do bagażnika jakiegoś drogiego auta i śmiać się w głos z wątpliwości co do jutra, które ogarniały nas w momencie prowadzenia tego typu rozmów. Później coś się w nas zmieniło i zamieniłyśmy ten taras na ławkę w parku, drogą kawiarnię na jakiegoś Starbucks'a, a zakupy w ekskluzywnych sklepach na spacery w dziećmi w kolorowych wózkach. Stertę toreb na stertę pieluch. Ja miałam mieć synka, Ty córeczkę. Ostatecznie to nieważne, byle zdrowe. Pamiętam, jak przedwcześnie wracałyśmy wtedy do domu, jak szłyśmy razem przez miasto, jak wszystko wydawało nam się do zrobienia, wszystko było możliwe. Nie dlatego, że to takie nic, ale dlatego, że miałyśmy w sobie wiarę. Kiedy to było? Niespełna dwanaście miesięcy temu. Trochę mniej, trochę więcej, w końcu rozmawiałyśmy tak nie raz. Dzisiaj uśmiecham się pod nosem na myśl o tym, że tę pierwszą kawę z pierwszym wózkiem wypijemy już tej wiosny. Dzisiaj te pierwsze oczka patrzą na mnie z uśmiechem, a ja napatrzeć się na niego nie mogę, bo większego szczęścia wymarzyć sobie nie mogłyśmy. Pamiętam Twój strach, pamiętam kiedy bałaś się, że ten on odejdzie. Dzisiaj ściska Małą w ramionach, uśmiecha się do niej, daje nam ją na ręce, robi dziesiątki zdjęć na minutę... Jest. A ja utwierdzam się w przekonaniu, że marzenia naprawdę się spełniają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
też mi się zaczyna marzyć takie szczęście.
OdpowiedzUsuńi nawet Paryż bez ważnych ludzi jest tylko zwykłym miastem.
Masz przez to czasem wrażenie, że powoli się starzejesz? ;)
UsuńSzczerze mówiąc mnie ten Paryż nigdy jakoś specjalnie nie przyciągał... Ale to prawda - w dużej mierze miejsca tworzą ludzie.
i to jakie... :D najbardziej to mam rażenie, że się starzeję, jak patrzę na moją młodszą siostrę i uświadamiam sobie, że kończy 18 lat w tym roku...
Usuńmnie ciągnie ze względu na zabytki :D ale z odpowiednimi ludźmi to i Koziej Wólce można się czuć najlepiej na swiecie.
To musi być budujący widok. :)
OdpowiedzUsuńBardzo. Najszczerszy uśmiech, jaki jesteśmy w stanie zobaczyć jest na twarzy dziecka. I najszczersza miłość, kiedy patrzą na nie rodzice. :)
UsuńDlatego czasem warto żyć. :)
UsuńW sumie to nieważne gdzie, byleby w naszym życiu było szczęście.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Szkoda, że tak często przegapiamy te małe szczęścia oczekując jakiegoś wielkiego...
UsuńCzęsto nie umiemy tego dostrzec. A szkoda.
UsuńA którejś wiosny wypijecie tą kawę w jeszcze większym gronie :)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe ;)
UsuńPiękne :) Bo trzeba po prostu w nie wierzyć! :)
OdpowiedzUsuńI do nich dążyć, to prawda :)
UsuńŁzy mi poleciały. To przez ten mój nastrój. Jesteś szcześciarą. Ja z Nią miałyśmy podobne plany. Jeszcze kilka miesięcy temu. Dziś nie mamy kontaktu i chyba... nie chcemy go mieć.
OdpowiedzUsuńJa z nią też bardzo długo nie miałam kontaktu, bo żadna z nas nie starała się go utrzymać. Polepszyło się w grudniu, ze względu na zbliżające się rozwiązanie ciąży tak naprawdę. Ale to nie jest przyjaźń, wiesz? Nigdy nią nie była.
UsuńWierzę w to, że te naprawdę silne więzi da się odbudować. Albo... że one nigdy do końca nie umierają.
Właśnie... Nie wiem czy jeszcze wierzę w przyjaźń...
UsuńNa pewno nie umierają. Ale nie zawsze są chęci, by je budować na nowo.
moja przyjaciółka lada dzień też zostanie mamą :) nie mogę doczekać się, aż zobaczę to maleństwo. serce mocniej bije mi na dźwięk każdego smsa z myślą, że to już ;)
OdpowiedzUsuńprzyjaźń to najpiękniejsza rzecz w naszym życiu :)
Nie przesadzałabym jednak, "przyjaźń" to duże słowo i tutaj to absolutnie nie to. Ale wśród ludzi, którymi jeszcze nie tak dawno temu się otaczałam była mi najbliższa, to fakt. Kiedy zaszła w ciążę nasz kontakt mocno się rozmył, rzadko rozmawiałyśmy. Od grudnia jakoś częściej.
UsuńTeż tak miałam! Aż pewnego ranka zupełnie się tego nie spodziewałam, a tu czytam: "urodziła się wczoraj (...)", piękny początek dnia :)
.... wczoraj zostałam ciocią najpiękniejszej perełki na świecie ;)
UsuńGratulacje dla rodziców! :)
Usuńdziękuję w ich imieniu! ;) nie mogę się doczekać aż wezmę ją na ręce :)
UsuńJak moja przyjaciółka dowiedziała się, że jest w ciąży, to nie skakała z radości, ale jak już malutka A. się urodziła, obie oszalałyśmy na jej punkcie, kocham tego małego brzdąca chociaż to żadna moja rodzina, a ja przecież nie lubię małych dzieci, tak samo L. jak zaczęła się do mnie odzywać, uwielbiam jak przychodzi i coś do mnie mówi, jak się chce ze mną bawić... Dzieci chyba zbliżają, co?
OdpowiedzUsuńTa, o której mowa w poście też nie skakała z radości. Pamiętam, jak siedziałam pod gabinetem czekając aż z niego wyjdzie i zobaczyłam ją ze łzami w oczach, kiedy mówi "boję się, chodź ze mną" (na usg). A teraz patrzę na nią i mam wrażenie, że jest najszczęśliwszą kobietą na świecie.
UsuńChyba tak, i to bardzo. Zmieniają świat rodziców o 180 stopni, ale jestem przekonana, że czynią go lepszym. kiedyś się pewnie przekonamy ;)
Spełniają się, nawet te najpiękniejsze i najprawdziwsze :) Twój post dodaje otuchy. Drogie kawiarnie połączone z polowaniem w butikach to blichtr, tu stało się coś cudownego.
OdpowiedzUsuńZostałaś ciocią? Wszystko jest możliwe, tylko w to wszystko trzeba wierzyć :)
OdpowiedzUsuńPrzyszywaną, ale owszem :)
UsuńTo prawda. I do tego dążyć :)
To gratuluję :)
UsuńOch, jak pięknie, Al :) Cudownie mieć wspólne marzenia i doczekać ich spełnienia. To co, kiedy czas na Twojego malucha? :D
OdpowiedzUsuńNo jeszcze trochę ;)
Usuń