19 czerwca 2014

Take me to a place called paradise.

Lubię to miasto. Lubię do niego jeździć i paradoksalnie lubię też to, że jest tak daleko. Choć z drugiej strony wolałabym przecież, żeby było bliżej. Te pierwsze siedem godzin to czas na rozmyślania, na czytanie książek. Te drugie to już moment na podjęcie decyzji. Na muzykę, na wpatrywanie się w obrazy za oknem, na rozmowy z ludźmi. A między tym wszystkim jest bliskość. Są rozmowy o wszystkim i o niczym, o błahostkach i o życiu. Są chwile milczenia, elementy wspólnej codzienności, jak praca czy sprzątanie mieszkania, wieczór przed telewizorem czy wypady na obiad do baru. Odnoszę wrażenie, że człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo tęskni, dopóki coś do niego nie wróci. W tym przypadku raczej Ktoś.


Miałam tu wrócić, tak w końcu na stałe. A wylądowałam na dworcu, z biletem na Mazury. Rozumiecie, że mając do wyboru ślęczenie przed komputerem a wieczory nad jeziorem, nie mogłam wybrać inaczej. Nawet, jeśli prawie cały wyjazd lało, bo lato też postanowiło wyjechać na urlop. Nieważne. Wróciłam. I (niestety) już nigdzie się nie wybieram :)

17 komentarzy :

  1. Wybrałabym tak samo. :) Taki wyjazd to dobra okazja, żeby naładować się pozytywną energią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobra. Zwłaszcza, kiedy miejsce jest piękne, a wokół świetni ludzie :)

      Usuń
    2. To chyba wszystko, czego potrzeba do szczęścia. ;) Przynajmniej na krótką metę.

      Usuń
    3. A tak na dłuższą trzeba znaleźć inne małe rzeczy i nauczyć się z nich cieszyć :)

      Usuń
    4. Właśnie. ;) Choć czasem bywa z tym ciężko.

      Usuń
  2. Z chęcia bym się gdzieś wybrała na taki odpoczynek. Dobry sposób by się w jakiś sposób oczyścić. Jakkolwiek.

    Chodziło mi o samą bliskość osoby. Nieważne jakiej płci, jakajest łącząca więź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam planować, zbieramy tylko osoby i sę wybieramy ;)

      Narazie, niestety, nie.

      Usuń
  3. Rany Julek, jak tam cudownie! Sama nie zastanawiałabym się ani sekundy nad wyborem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, to była łatwa decyzja. Uwielbiam to miejsce :)

      Usuń
    2. Mazury są przepiękne :)

      Usuń
  4. Nie lubię Mazur. Złe wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. sama z chęcią bym się tam wybrała, patrząc na to zdjęcie..

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie mów nigdy :) Rok temu, jak jechałam w Bieszczady to też spędziłam cały dzień w pociągu ale chętnie pojechałabym tam jeszcze raz :P
    Na Mazury też bym pojechała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spontaniczne wyjazdy są najlepsze i zdecydowanie najwięcej uczą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mazury <3 uwielbiam, a nie byłam z 10 lat. muszę wziąć z ciebie przykład i też pojechać!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mazury to magiczne miejsce, nic dziwnego, że przyćmiły blogowanie - dobra decyzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że wróciłaś, naprawdę. Najważniejsze, że wyjazd się udał, pogoda jest nie ważna. ;)

    OdpowiedzUsuń