6 kwietnia 2016
Trening Dobrej Myśli II, część 4.
Czasem mnie denerwują. Nie zawsze potrafię z nimi rozmawiać. Ona,
pozornie słaba, tak naprawdę jest najsilniejszą. On, pozornie silny, od
dawna już jest słaby. Lata temu zamienili się rolami. Ona jest głową, i
szyją... I tak naprawdę trzyma w pionie nas wszystkich, nie tylko Ich
dwoje. Nigdy nie krzyczy. Zbyt często tylko wzdycha ciężko i odwraca
wzrok wbijając go w przestrzeń przed sobą. On już prawie nie mówi,
często w ciszy obserwuje rozwój sytuacji i choć myślą, że nie słyszy i
nie rozumie to ja wiem, że te słowa trzyma tylko na ważne momenty.
Czasem to ja krzyczę. Żeby przestali mówić o Nim tak, jakby Go nie było,
żeby dali Mu spokój. Wtedy patrzą na mnie, oboje, wzrokiem mówiącym
dziękuję, choć milczą oboje. Czasem Ich nie doceniam. Czasem mówię, że
mam dość, że mi się nie chcę, że zmęczona pracą nie mam siły. Ale pijam
tam kawę raz w tygodniu i tak jak kiedyś ja cieszyłam się na widok
niedobrej czekolady w niedzielne popołudnia tak teraz Oni cieszą się
widząc mnie w drzwiach. I wtedy wstyd mi za te myśli, choć zmęczenie nie
mija. Nie lubię stamtąd wychodzić, choć czasem nie chce mi się jechać.
Kłócą się jak nikt inny. Ona trochę marudzi, trochę krzyczy ciepłym
głosem, a On uśmiecha się puszczając oczko tak, by nie widziała. Czasem
jestem na Nią zła, że tak bardzo daje się wykorzystać. Czasem jestem zła
na Niego, że wykorzystuje. Ale później patrzą na siebie i wiem, że
patrzą z miłością minionych lat, choć o niej nie mówią. Nie spotkasz Ich
na spacerze, nie zobaczysz na własne oczy. Ale wierz mi na słowo, że
mają parę najpiękniejszych pomarszczonych dłoni, jakie mnie samej dane
było kiedykolwiek zobaczyć. I choć czasem tego nie doceniam, to dzisiaj
wiem że trzeba to robić, dopóki można.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Docenianie... Czasem jest za późno nim coś docenimy, ja czekam aż ktoś to zrozumie... Choć chyba będzie już za późno.
OdpowiedzUsuńOdnoszę, niestety, wrażenie, że ludzie zazwyczaj doceniają... za późno.
UsuńTak, chyba tak się dzieje... Przykre.
UsuńDużo się o tym mówi, dużo słyszy... ale to niekiedy za mało.
UsuńNiektórzy muszą odczuć na własnej skórze.
UsuńPodejrzewam, że większość. Lekcje dużo dają pod warunkiem, że są nasze.
UsuńCzasem po prostu jest za późno więc może powinniśmy docenić pewne relacje.
OdpowiedzUsuńNie relacje a ludzi w tym kontekście, ale tak, właśnie o tym mówię.
UsuńCzasem po prostu nie zdajemy sobie sprawy z tego jak ważni są inni i że powinniśmy ich docenić.
UsuńCzasem po prostu trudno nam przyjąć do wiadomości, że może ich zabraknąć.
UsuńTrzeba doceniać wszystko na bieżąco, a nie po fakcie
OdpowiedzUsuńTylko to często wcale nie jest takie proste?
UsuńPięknie to napisałaś. :) Mi też się czasem nie chce jechać do mojej babci. Bo wiem, że nie zawsze jest o czym rozmawiać itp. ale gdy już tam jestem, to ciężko zebrać się z fotela i wyjść. <3
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że są. Po prostu.
Wysyłam Ci dość smutny uśmiech i... mam nadzieję, że im o tym mówisz.
UsuńBo docenianie to jednak dla nas, ludzi, trudna sztuka, póki nie tracimy. Gra w nas za dużo emocji, póki coś mamy, a co najgorsze, sądzimy, że gdy coś widzimy, mamy ten obraz na własność. A jakże łatwo się rozczarować...
OdpowiedzUsuńBo to chyba jest tak, że mając coś zawsze... nie odpuszczamy do siebie myśli, że "od zawsze" nie znaczy na zawsze.
UsuńPo czasie... to taka ludzka domena ;)
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś bardzo ważny temat. Większość ludzi zaczyna zwracać uwagę, doceniać bliskich, dopiero po ich odejściu. Trzeba to robić zawsze, żeby później nie żałować straconych lat, które można było spędzić z nimi
OdpowiedzUsuńMam tylko wrażenie, że o tym bardzo dużo się mówi, ale żyjemy w tak chaotycznym świecie i jesteśmy tak bardzo zajęci sprawami, które tak naprawdę wcale nie są aż tak istotne, że... ciężko nam dopuścić do siebie myśl, że czas na pewne rzeczy może dobiec końca. I odkładamy to na jutro, na weekend, na poniedziałek... Nieświadomi, albo nie do końca świadomi, że któryś z kolei może już nie nadejść.
UsuńMi została tylko jedna babcia, ale naprawdę trudno mi ją doceniać.
OdpowiedzUsuńMnie to też nigdy nie przychodziło łatwo, nie tylko pod względem dziadków... Ale dzisiaj Ci powiem, że przychodzi moment, w którym żałuje się nieodbytych rozmów...
UsuńDobrze, że jednak ich masz :) Pamiętaj są i tacy (niestety, w tym i ja), która nie ma rodziny, nie ma ojca i matki, nie ma ukochanej Babci, nie ma wielu spraw :) Ale dobrze, że widzisz :) Przywracasz mi wiarę w ludzi :)
OdpowiedzUsuńJest wielu takich ludzi, każdy z nas czegoś nie ma... I ma coś innego, jeśli mogę to tak ująć.
UsuńI pokusze się o stwierdzenie, że większość z nas doznaje pewnego rodzaju uderzenia, które otwiera nam oczy na wiele spraw, na ich ulotność. Sami z siebie czasem nie jesteśmy jej świadomi, bo skoro "coś" zawsze było to ciężko nam przyjąć do wiadomości, że może tego nie być. To smutne, ale niestety prawdziwe.
Ale nie czasami, zawsze ich kochamy.
OdpowiedzUsuńTylko czasem z trudem... I niekiedy trudno jest nam to okazać.
UsuńJak pięknie napisane :) przeczytałam jednym tchem i wiesz co? Masz kurczę sporo racji! Wstyd mi się przyznać, ale ja też często się denerwuję, podnoszę głos, choć nie mam powodu, bywam chamska i arogancka w stosunku do nich. I wiesz, oni faktycznie zamieniają się rolai. On słabnie, choć nadal męski i niezłomny. Ona kobieca i delikatna ale silna. Kochają się choć o tym nie mówią, a ja jestem im wdzięczna za wszystko :)
OdpowiedzUsuńMówisz im o tym? Mam nadzieję, że tak. Nie powinniśmy trzymać tego w sobie i odkładać na później...
Usuń