21 października 2016

Trening Dobrej Myśli II, część 10.

Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam przed sobą komputer (w domu). W gruncie rzeczy to nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam czas dla siebie (w domu). Przestałam zauważać jak bardzo razi mnie stwierdzenie w domu w kontekście tego miejsca, bo kilka miesięcy temu doba stała się nieco za krótka. A mnie jest z tym zadziwiająco dobrze. Wróciłam do szpilek, z dnia na dzień mam wrażenie coraz wyższych. Wróciłam do kawy, tradycyjnie około dziesiątej. Nad stosem papierów, kalkulatorem i masą wyliczeń, których chyba nikt do końca nie rozumie. Złożyłam podanie o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, którego nie przyjął, bo chce mnie tu mieć, zwłaszcza teraz. Nie złożyłam wymówienia, bo tamto poczeka. Teraz tylko rozmawiają za moimi plecami, z uśmiechem na ustach kłócąc się między sobą pomiędzy jednych "moja", innych "nasza", a ja z dnia na dzień, im bliżej końca, uświadamiam sobie, że jestem w dobrym miejscu. Nie mówię tu o rzeczach tak prywatnych, choć emocjonalności, jaką wypełnione jest to miejsce, nie mogę nazwać mniej prywatną. Rzecz w tym, że kilka lat temu ktoś mnie prosił o post o życiu na wysokich obrotach, o biurze na ostatnim piętrze i bieganiu w szpilkach. O biurku pełnym wyliczeń, o ludziach współdzielących uśmiech. I chociaż wtedy to miałam... dzisiaj mam tego więcej. Choć ostatnie piętro nie jest tym jedenastym w Marszałkowskim, choć nie kończę szesnastogodzinnego dnia pracy wypadem na piwo z całym biurem. Ale czuję się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, choć jest tyle rzeczy, których jeszcze nie wiem, a chcę się nauczyć
Ten rok jest ciężki. Ciężki w domu, ciężki w rodzinie. Dwa puste miejsca przy wigilijnym stole, które w nas, w środku, puste nigdy nie będą. Druga czerń zaczęta po pierwszej nieskończonej. Sny, które (na szczęście) już nigdy się nie spełnią. 
I trochę dziwnie się czuję, mówiąc to w takich momentach, ale... jest naprawdę dobrze. Choć brakuje mi czasu na wiele rzeczy, które chciałabym robić. Jak na przykład powroty tutaj, do Was. 

/ P.S. Nie jestem pewna czy to miejsce jest tym, w którym mówi się w ten sposób.
Ale może w tej formie prościej będzie mi tu czasem coś napisać. 
Co u Was?

5 komentarzy :

  1. Życie na wysokich obrotach wciąga, mimo że na co dzień możemy narzekać na brak czasu itp. jednak gdy ten czas się znajdzie, człowiek nie wie co ze sobą począć.
    Dlaczego chcesz opuścić tę pracę? Jakieś inne plany? Najważniejsze, to moim zdaniem czuć się w tej pracy dobrze no i lubić to co się robi. :)
    No a święta, pierwsze takie bez pewnych osób, z pewnością skłonią Was do głębszych przemyśleń, ale i może do przywoływania pięknych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Chociaż szczerze mówiąc od kilku tygodni nie miałam nawet kilku godzin takich ;)
      Właściwie to nie chcę, ale dostałam propozycję pracy na lepszych warunkach, a tutaj umowa się kończy, moje stanowisko istnieje tylko w praktyce, w teorii nie ma prawa bytu i póki co (mam nadzieję, że chwilowo) ten etap się kończy. Ale z perspektywą powrotu, jeśli wszystko nad czym aktualnie pracuję dojdzie do skutku. Więc zobaczymy.
      Ostatnie wydarzenia w ogóle wpływają na zamianę postrzegania pewnych rzeczy.

      Usuń
  2. Widze, że podobnie jak u mnie - stos papierów, znów kawa...Tylko do szpilek chcę wrócić a się boję :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, a jednak składasz wymówienie? I co dalej będzie, skoro za porozumieniem stron nie przyjęli?

    OdpowiedzUsuń