Coraz częściej mam ochotę, stojąc w drzwiach, nie odwracać się za siebie i kiedy je zamykam, nie musieć otwierać już więcej. Nawet jeśli wiąże się to z paleniem wszystkich mostów, nawet jeśli na zewnątrz chłód, kiedy znów idzie zima.
Odpocznijmy. Połóżmy się, zapomnijmy.
Czasem drzwi z uporem nie chcą się zamknąć...
OdpowiedzUsuńto trudne, ale często tak jest, że nowe przyjść może, kiedy stare się wyprowadzi - pytanie brzmi, jak wiele trzeba zostawić za drzwiami, żeby zmieścić nowe.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba spalić za sobą mosty..
OdpowiedzUsuńNie zamykaj.
OdpowiedzUsuńDrzwi nie dzielą świata na połowę. Świat dzieli się na zło i dobro. To drugie także znajduje się na zewnątrz, a jego ogromu nie jesteśmy w stanie zamknąć w pomieszczeniu.
Czasem też bym tak chciała, ale niestety nie potrafię odciąć się tak definitywnie od czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem mam, że pewne drzwi wolałabym zamknąć już na zawsze i nigdy, przenigdy ich nie otwierać. Niestety bywa, że nie mamy takiej możliwości i na pewne znajomości jesteśmy po prostu skazani.
OdpowiedzUsuńCzasem zamknięcie drzwi i odwrócenie się tyłem to najlepsze, co możemy zrobić. Zostawienie za sobą pewnych spraw pozwala nam na świeżo i z czystym umysłem spojrzeć na inne. Dużej odwagi wymaga zostawienie za sobą wszystkiego, tak, by mieć czyste konto.
OdpowiedzUsuńTakie jest życie.. nie raz chcielibyśmy zbyt wiele, zbyt niemożliwego ale tak się nie da. Zaciskamy zęby i idziemy dalej, a mosty spalą się same. Dużo mocy przesyłam!♥
OdpowiedzUsuń