1 maja 2018
Trening Dobrej Myśli IV, część piąta.
Półtora tysiąca kilometrów w ciągu półtora tygodnia. Trochę miejsc z przeszłości, które nie wzbudzają już emocji i tych, w których tkwią ich tysiące. Różowe zachody słońca nad kwitnącymi polami i popołudniowy deszcz przynoszący ukojenie. Uśmiechnięte twarze, mecz pośrodku niczego, pusto i cicho wokół, woda i jej bezkres. Rejs powolny, zatoka tak piękna, choć wiatr mocny i chłodny. Małe dłonie zaciskające się wokół palców, małe stopy wbite w żebra w nocy, bo łóżko tak duże z nią jedną zbyt małe. Rozmowy w nocy, przez sen. Niedokończone filmy, zasypianie w biegu i przerwa w nim tak piękna, tak cicha, tak spokojna. Place zabaw znów, rodziny patchworkowe. Miłości dużo. Bliskości. Prezent dla samej siebie. Podzieliłam serce na cztery, nie jak kiedyś na dwa. Moich miejsc jakby zrobiło się więcej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Twoich miejsc jest więcej bo może...masz właśnie pojemniejsze serce i więcej w nim czułości?
OdpowiedzUsuńDobrze mieć swoje miejsca. Mi serce się tak mocno wyrywało... I jestem tam gdzie jest mi dobrze, a gdy nie mogłam tam być kiedyś to zawsze mnie takie miejsce naładowywało baterie i mogłam działać dalej :)
OdpowiedzUsuńMówią, że gdy dzielisz miłość, to ona się mnoży. ;) Więc dzieląc serducho na cztery, pozytywne emocje wracają do Ciebie z poczwórną siłą. <3
OdpowiedzUsuńJak sielsko :)
OdpowiedzUsuńSkoro można dzielić serce to oby dało się jeszcze i jeszcze
OdpowiedzUsuńTe różowe zachody słońca szczególnie do mnie przemawiają <3
OdpowiedzUsuń