... zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny.
Tęsknię za zwykłą, niespieszną i prawdziwą, rozmową z człowiekiem. Za zieloną herbatą wieczorem przy oknie, kocem rozłożonym na kolanach i muzyką nieprzerywaną dźwiękiem samochodów za oknem. Za tym, jak niczym nieskrępowane światło latarni zaglądało do błękitno-białego pokoju, jak śmiech przecinał ciszę zastaną między muzyką, którą sama sobie wybierałam. Za swoim życiem tęsknię. Tęsknię, wciąż, stęsknionymi oddechami, szukając w dziwnych miejscach kogoś, takiego Kogoś, kto wysłuchałby i zrozumiał, coraz częściej uświadamiając sobie, że historia lubi zataczać koło boleśnie. Kiedyś już tak było. Ten okres, około półroczny, przeciekający przez palce, którego z perspektywy wielu lat, a może nawet tych kilkunastu miesięcy, które zaraz po nim nastąpiły, zupełnie nie pamiętam. W życiu nie chodzi o to, by mieć ramiona, która oplotą w zimny wieczór... chodzi o obecność, którą czuć, gdy te ramiona są daleko, a te własne stęsknione. Wypełnienie tęsknotą, którą Ktoś zaspokaja, dalej mrozi. Dziś wydaje mi się, że chodzi o bliskość z sobą. O otulenie się samemu, o czas tylko z sobą, o bycie, nie bywanie, tak naprawdę, prawdziwie. Tęsknię, wciąż, za sobą, za drugim człowiekiem, za bliskością. Z Kimś. Z sobą.
Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.
Tych stęsknionych ramion nikt nie może zastąpić, bo one muszą należeć do tej jednej, wyjątkowej osoby. Jeśli ktoś taki w Twoim życiu jest, spróbuj powiedzieć mu co czujesz. Jeżeli ma się dopiero zjawić, życzę, by jak najprędzej.
OdpowiedzUsuńJednak przyjacielską, szczerą i długą rozmowę - bo choć wirtualnie, to czuję Twoją wrażliwość i sympatię od lat - chętnie bym Ci zaoferowała.