23 lipca 2013
Zabłądziłam...
Łzy cisną mi się do oczu. Obiecałam sobie, że nie zapłaczę. Zaciskam powieki, biorę głęboki oddech. Chciałabym o tym zapomnieć. Albo w ogóle nie wiedzieć. Albo żebyś przyszedł na dobre i naprawdę przy mnie został. Nie rozumiem tego, zupełnie nie rozumiem. Zabłądziłam w tych słowach. Zabłądziłam w myślach. Po raz kolejny, nie wiem już który, zabłądziłam w Twoich oczach. Echo tych słów odbija się echem od ścian mojego umysłu. Nie rozpadnę się. Nie mogę po raz kolejny. Kurwa mać!
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Odszedł? Wróci. Jak to mówią moi bliscy.
OdpowiedzUsuńRacja, nie zauważają. Ale chyba tak jest, że to co jest najlepsze i najcenniejsze w naszym życiu często nie jest przez nas dostrzegane.
Oj, dobrze, dobrze! Oby tak dalej, a będą zajebiste ;)
Dlaczego nie sadzisz?
UsuńLdzie zwykle doceniaja cos jak to straca. Bezsensu, ale moze to ich czegos uczy.
A może Cie zaskoczy? Ludzie lubią to robić.
UsuńJednych uczy, drugich pewnie nie.
No widzisz! Pozytywnie, mam nadzieję. ;)
UsuńByć może coś w tym jest, ale jak zwykle są wyjątki od reguły.
Jakże mógł odejść?
OdpowiedzUsuńZapytałabym raczej: jak mógł nie przyjść, skoro... Ach.
UsuńŁzy jeszcze nikogo nie zniszczyły. Ani błądzenie też. Czasem trzeba sobie pozwolić na błąd i zagubienie.
OdpowiedzUsuńNie tym razem. Nie z Jego powodu...
UsuńŻyczę siły w takim razie.
Usuń(Nie)dziękuję :)
UsuńCo by nie zapeszyć. :)
UsuńWłaśnie tak. :)
UsuńDużo zależy od Ciebie w tej kwestii :)
UsuńJa też już tego nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńLudzie mają to do siebie, że są skomplikowani. :)
UsuńW końcu istoty złożone ;D
UsuńOch tak, zdecydowanie ;D
UsuńAle jak tak patrzę po ludziach... niektórym coraz bliżej do zwierząt.
UsuńOdnoszę wrażenie, że w większości przypadków stanowi to dla nich największy komplement...
UsuńBez jaj.
UsuńNiektórzy ludzie nie zasługują na porównywanie ich do zwierząt.
UsuńAle aż tak?
UsuńTo chyba nie była właściwa droga...albo to On zabłądził...
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, nie rozumiem.
UsuńA warto się w to zagłębiać? Może lepiej odpuścić?
UsuńNie mam zamiaru dać się wybić z rytmu. Jest mi dobrze, tak ma zostać.
UsuńLepiej dążyć do ciągłego polepszenia :)
UsuńOdszedł? Tak po prostu?
OdpowiedzUsuńDawno temu przecież. Wczoraj nie rozumiałam jedynie, dlaczego nie wrócił...
UsuńJa też tego nie rozumiem. Nie rozumiem dlaczego istnieją rozstania, po co one komu i dlaczego ludzie odchodzą, dlaczego nie wracają, nie przyjdą choć na chwilę, nie chcą nas, dlaczego my nie chcemy...
UsuńTo wszystko jest trudne.
Wiesz, co jest najgorsze? Świadomość tego, że wcale nie chodzi o wypalone uczucie, ale o coś zupełnie innego, co wydawać by się mogło, że nie ma (nie powinno mieć) żadnego znaczenia. A jednak ma...
UsuńRaczej to on zabłądził...
OdpowiedzUsuńTeż.
UsuńWięc idź szukać szczęścia gdzie indziej.
UsuńNie uzależniam swojego szczęścia od Niego, już dawno. Po prostu za dużo słów ostatnio padło. Nie spodziewałam się ich.
UsuńRozumiem.
UsuńLepszy nadmiar słów czyich brak?
Smutno mi czytać takie posty, myślałem, że jest już okej.
OdpowiedzUsuńJest ok.
UsuńW życiu jest za wiele rozstań...
OdpowiedzUsuńI za dużo niedopowiedzeń...
UsuńZgadza się... Ostatnio spotykałam się z kolegą mojego niebieskookiego, mimo, że na początku powiedziałam "po moim trupie coś między nami będzie, po moim trupie coś z jakimkolwiek jego kolegą", a jednak później dałabym sobie rękę za niego uciąć, a dzisiaj nie miałabym ręki. Idiotka. A u Ciebie co się dzieje?
UsuńZielonooki trochę wraca, chociaż ja nie wiem, czy to dobre stwierdzenie. W każdym razie z Jego ust padło ostatnio bardzo dużo słów. Bardzo miłych, ale... trochę się boję, że na słowach się skończy...
UsuńChyba nie umiałabym z kolegą... Spotykałaś? Czas przeszły?
Smutanie zabronione, pamiętaj, albo będziesz miała ze mną do czynienia!
OdpowiedzUsuńŻadnego smutania, wręcz przeciwnie. Coraz więcej uśmiechu :)
UsuńBądź silna, bo jesteś.
OdpowiedzUsuńKurwa mać to najbardziej odpowiedni komentarz na to wszystko. Ale muszę zgodzić się z tym, że zbyt wiele rozstań jest, zbyt wiele ludzi odchodzi i zbyt późno rozumiemy dlaczego o ile w ogóle.
OdpowiedzUsuń