11 lutego 2018

Trening Dobrej Myśli IV, część druga.

W nawale pracy i nauki znajduje dłuższą chwilę na trzy świeczki na torcie. Pamiętam, że tamten luty był podobny. Może mniej mglisty, ale też szary i bez śniegu. Pamiętam, że telefon dzwonił na półpiętrze, w środku długiego i męczącego dnia. Że na pierwszym zdjęciu była prawie czarna i tak bardzo podobna do mamy. A pół roku później trzymałam ją na rękach, kiedy padło pierwsze z pytań, którego z tej akurat strony najmniej bym się spodziewała. W kościele na rękach płakała przez dwie godziny, a przed salą spała z główką zawieszoną przez pałąk wózka, który dostała w prezencie.
Pamiętam też jak pisałam tu kiedyś, że zasypia trzymając mnie za rękę i budzi się już bez wstydu. Dziś łapie za rękę i mówi, że idziemy się bawić, kiedy pokój jest cały w ciastolinie. Dorosła. Jeśli można tak mówić o trzylatce. Ale zjawiła się w pewnym momencie, dla większości niespodziewanie, zmieniając nasze spojrzenia. I choć nie chce kategoryzować, to często mówię o niej Pierwsza. I te trzy świeczki przypominają o tym, jak rozjaśnił się wtedy ten luty i jak nagle z szarego stał się biało-rożowy. Wszystkiego najlepszego Mała.

3 komentarze :

  1. Wszystkiego najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, dzieci tak szybko rosną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również życzę jej wszystkiego najlepszego i by światełko, jakim sama jest dla Was, czuwało również nad nią i prowadziło ją szczęśliwie przez życie :)

    OdpowiedzUsuń